Tam Feio dokonywał cudów. Tak odmienił słabeusza. "Szli jak w ogień"

Tam Feio dokonywał cudów. Tak odmienił słabeusza. "Szli jak w ogień"
Krzysztof Dzierzawa / pressfocus
Samuel - Szczygielski
Samuel Szczygielski09 Apr · 14:13
Goncalo Feio zostanie nowym trenerem Legii Warszawa. Jakkolwiek długo będzie w niej pracował - mamy przekonanie, że ten zespół rozwinie. To pracoholik. I dobry, choć stanowczy duch szatni. Dokładnie śledziliśmy jego pracę w Motorze Lublin.

Legia - rozdział nr 1

Dalsza część tekstu pod wideo
Od niektórych pada opinia, że Feio nie ma doświadczenia na Legię. I nawet jak takie zdanie uważamy za nietrafne, to fakt faktem - Portugalczyk nie prowadził zespołu jako pierwszy trener wyżej niż na zapleczu Ekstraklasy. Ale Goncalo Feio nadrabia czymś innym. On zna Legię i Warszawę doskonale, poczuje ten klimat od pierwszego dnia, od dziś.
Pracował w Legii pięć i pół roku (2010-2015). Trzy lata spędził w akademii w roli trenera, a później dwa lata jako analityk w sztabie Henninga Berga, a później Stanisława Czerczesowa. W pierwszym zespole współpracował w dziale analizy... z Danielem Myśliwcem, obecnym trenerem Widzewa Łódź, który na początku obecnego sezonu został tymczasowo dołączony do sztabu Kosty Runjaicia, by pomóc na obozie przygotowawczym.
Wychowankowie akademii wspominają go - jednym słowem - rewelacyjnie. Jako najlepszego trenera z czasów juniorskich. Miał bardzo dobry kontakt z młodzieżą, potrafił ich natchnąć do ciężkiej pracy, a jednocześnie chciał, żeby na przebywaniu w akademii Legii skorzystali od strony ludzkiej. Uczył tam dyscypliny, ale był mentorem, w żadnym stopniu dyktatorem.
Zamknął ten rozdział z końcem 2015 roku, potem pracował w akademii Wisły Kraków, następnie był w niej asystentem Kiko Ramireza, z którym poszedł do greckiego AO Xanthi. Po pięciu miesiącach pracy wrócił do Polski. Mówimy o wydarzeniach do końca 2019 roku. Chwilę później robota w Rakowie, gdzie w sztabie Marka Papszuna przepracował dwa i pół roku. Aż w końcu - podjął samodzielną pracę.

Motor - rozdział zamknięty

Goncalo Feio jako asystent wygrał każdy możliwy do zdobycia w Polsce puchar. Ale chciał być numerem jeden. Po podpisaniu kontraktu z Motorem zadebiutował jako pierwszy trener we wrześniu 2022. Co zastał w Lublinie? Klub zajmował ostatnie miejsce w tabeli 2. ligi. W 11 meczach zdobył siedem punktów. Do lidera tracił 22 punkty, a do strefy barażowej 12.
Co wydarzyło się po przyjściu Feio do zespołu, który - przypomnijmy - po 11 kolejkach miał siedem punktów, jedną wygraną, bilans bramek 9:21?
W debiucie Feio wygrał na wyjeździe 3:1 z Hutnikiem Kraków. W pierwszych sześciu spotkaniach zgarnął cztery zwycięstwa i dwa remisy, w tym pokonał w Pucharze Polski ekstraklasowe Zagłębie Lubin. Skonczyło się tym, że Motor w tym samym sezonie awansował do Fortuna 1 Ligi. Z baraży - do których podchodził z ostatniej, szóstej pozycji. Przez to nie był w nich uprzywilejowany i grał oba mecze na wyjeździe. Nie było to przeszkodą. W półfinale Motor w szalonych okolicznościach wygrał po dogrywce z Kotwicą Kołobrzeg 2:1, a w finale rozniósł Stomil Olsztyn 5:2.
W pierwszej lidze Motor był zaś najlepszym z beniaminków. Zespół Goncalo Feio (a obecnie Mateusza Stolarskiego) niezmiennie walczy o awans do Ekstraklasy. Możemy uznać Motor za czołówkę pod kątem poukładania taktycznego - to ekipa zorganizowana na boisku i poza nim, bo piłkarze nie jeden raz poszli za trenerem Feio w ogień. Choćby dzięki temu, jak zmienił warunki do treningów, regeneracji czy suplementację. Piłkarze innych klubów Fortuna 1 Ligi tego Motorowi zazdrościli.
Kiedy dwa miesiące temu robiliśmy na kanale Meczyki.pl program zapowiadający start pierwszoligowej rundy wiosennej i typowaliśmy, co wydarzy się do końca sezonu - cała trójka (były reprezentant Polski Maciej Makuszewski, nasz dziennikarz Mateusz Hawrot oraz niżej podpisany) jako najmocniejszą drużynę w ewentualnych barażach wskazaliśmy właśnie Motor Goncalo Feio. Bo on jak i jego piłkarze nie pękali na robocie.

Legia - czas na rozdział nr 2

Portugalczyk odszedł jednak z Motoru Lublin, bo po przegranym 16 marca spotkaniu ze Stalą Rzeszów oddał się do dyspozycji prezesa klubu. Goncalo Feio uważał, że takie porażki człowiek honoru powinien wziąć na klatę i zrezygnować. Poprzez podanie się do dymisji nie walczył o lepsze warunki przy przedłużeniu kontraktu z Motorem, bo nowa umowa była już dogadana co do warunków i niedługo miała zostać podpisana.
Zbigniew Jakubas tę dymisję przyjął, chociaż sam rok temu mówił, że jeśli ma iść dalej przez świat polskiej piłki, to tylko z Goncalo Feio. A Portugalczyk miał zimą ofertę z Ekstraklasy na lato. Odrzucił ją.
Z serialu "Legia. Do Końca" zapadło mi w pamięć jedno zdanie: "To jest Legia. My kochany presję". Jeśli powstanie drugi sezon serialu na Amazonie, to wypowiadającym to zdanie po raz drugi będzie Goncalo Feio.

Przeczytaj również