Barcelona zaskoczy transferem? Tego nazwiska nikt się nie spodziewał

Barcelona zaskoczy transferem? Tego nazwiska nikt się nie spodziewał
Kamil Zajaczkowski / shutterstock
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiDzisiaj · 06:50
Jeszcze pół roku temu był anonimowy dla większości kibiców. Dziś o jego popisach mówi cała Hiszpania. Etta Eyong stał się rewelacją, a jego prężnie rozwijająca kariera może obrać kurs na Barcelonę.
W tym sezonie występował już w dwóch klubach, rozegrał osiem meczów, notując pięć bramek i trzy asysty. W wyścigu o Trofeo Pichichi wyprzedzają go jedynie Kylian Mbappe i Julian Alvarez. W klasyfikacji kanadyjskiej La Liga ustępuje wyłącznie Mbappe i Viniciusowi. Trudno było spodziewać się, aby taki opis pasował do zawodnika Levante, a więc beniaminka, który będzie zapewne zaangażowany w walkę o utrzymanie. “Granotes” trafili jednak w dziesiątkę, sprowadzając Ettę Eyonga za zaledwie trzy miliony euro. Prędzej niż później sprzedadzą go za dziesięć razy więcej.
Dalsza część tekstu pod wideo

We all live in a yellow submarine

Eyong urodził się w Duali, miejscowości, którą można uznać za kolebkę kameruńskiej sztuki gry ofensywnej. Tam przyszedł też na świat Samuel Eto’o, prawdopodobnie najlepszy piłkarz w historii “Lwów”. Obecny snajper Levante początkowo nie planował pójścia w ślady legendy Barcelony. W dzieciństwie więcej czasu spędzał przy stole pingpongowym niż na boisku. Dopiero w wieku dziesięciu lat został po raz pierwszy zapisany do piłkarskiej szkółki. I nie wywołał momentalnie żadnej furory. Musiało minąć osiem lat, by z Galactique Academy ruszył na podbój Europy. Trafił do rezerw Cadizu, gdzie początkowo miał grać w środku pola. Szybko okazało się jednak, że ma wyjątkowy instynkt strzelecki. Przesunięto go na napad, gdzie pozostał do dziś.
W drugiej drużynie z Kadyksu zdobył 14 bramek w 46 spotkaniach, co wzbudziło spore zainteresowanie. W sierpniu ubiegłego roku Villarreal wyłożył na niego milion euro. Cadiz zachował sobie przy okazji połowę wpływów z kolejnego transferu. Pewnie niewielu przypuszczało, że zapis wejdzie w życie tak szybko. Eyong potrzebował bowiem zaledwie paru miesięcy, aby pokazać, że przerasta trzecią ligę. W poprzednim sezonie wystąpił w 30 meczach rezerw Villarrealu, notując 19 goli i sześć asyst. W rozgrywkach Primera Federacion skuteczniejszy od niego był jedynie Gonzalo Garcia z dorobkiem 25 trafień. Dziś Hiszpan jest już pełnoprawnym członkiem pierwszej kadry Realu Madryt. Kto wie, czy obaj nie spotkają się kiedyś w El Clasico.
Eyong był tak skuteczny, że już w poprzednim sezonie dostał szansę w czterech meczach seniorów Villarrealu. I trzeba powiedzieć, że ją wykorzystał. 10 maja strzelił zwycięskiego gola na 1:0 z Gironą, pieczętując awans zespołu do Ligi Mistrzów. Po ostatnim gwizdku zadeklarował miłość i przywiązanie do ekipy z Estadio de la Ceramica. Nieco pochopnie jak się później okazało.
- Zostaję w Villarrealu. Czuję się tu bardzo dobrze, nie chcę nigdzie odchodzić. Trener i koledzy z drużyny mi ufają. Marcelino często powtarza, że mam być w polu karnym i czekać na swoją okazję. Słucham jego wskazówek, rozwijam się i chcę codziennie stawać się lepszym zawodnikiem - przyznał w maju na antenie DAZN.

“Monstrum” w promocji

Na początku letniego okienka Thierno Barry został sprzedany do Evertonu za 30 mln euro. Eyong idealnie skorzystał z wakatu na pozycji numer dziewięć. W presezonie wyróżnił się bramkami przeciwko St. Gallen, Arsenalowi i Leeds. W pierwszej kolejce ligowej strzelił z Realem Oviedo, w dwóch następnych posyłał asysty podczas starć z Gironą i Celtą Vigo. Już w sierpniu hiszpańskie media zaczęły spekulować o możliwym transferze do Barcelony. Katalończycy, co brzmi nieco absurdalnie, nie mogli jednak aktywować klauzuli odstępnego w wysokości pięciu milionów euro ze względu na problemy z Finansowym Fair Play. Z okazji skorzystało Levante, które zapłaciło tylko trzy miliony, zostawiając Villarrealowi opcję odkupu i atrakcyjny procent z kolejnego transferu.
- Chciałem przyjść do Levante, ponieważ spodobał mi się projekt. To klub, który dąży do utrzymania w pierwszej lidze, myślę, że to najlepsza opcja do rozwoju - powiedział po podpisaniu kontraktu. - Najpierw myślę o drużynie, a potem o indywidualnych dokonaniach. Najważniejsza jest pomoc zespołowi. Kiedy wszyscy radzą sobie dobrze, bramki same przychodzą - dodał.
- Mam bardzo dobre przeczucia odnośnie Etty. Myślę, że minęło trochę czasu, odkąd ściągnęliśmy piłkarza tej klasy. Szybko wpasował się do grupy, jest bardzo otwartym człowiekiem, integracja nie stanowiła dla niego żadnego problemu - chwalił trener Julian Calero jeszcze przed pierwszym występem napastnika.
Stwierdzenie, że Eyong nie potrzebował czasu na aklimatyzację, byłoby eufemizmem. 21-latek wkroczył na Estadi Ciutat de Valencia z drzwiami i futryną. W pięciu występach zebrał cztery gole i jedno otwierające podanie. Jego znakami firmowymi stają się skuteczność i zimna krew pod bramką. Od początku sezonu potrzebował zaledwie ośmiu strzałów celnych, aby zdobyć pięć bramek. Nie trzeba nikogo przekonywać, że Levante nie jest ofensywną maszyną. W lidze zajmuje piąte miejsce od końca pod względem liczby stworzonych sytuacji. Ale Kameruńczykowi zwykle wystarczy jedna okazja, aby zrobił swoje.
- Eyong jest jednym z najskuteczniejszych graczy w Hiszpanii. Poza celnością strzałów wyróżnia się grą w pressingu, intensywnością i chęcią dalszego rozwoju. Dzięki niemu Levante może wierzyć, że utrzyma się w lidze. W tym momencie nie da się go zatrzymać - chwalił Luis Sancho de Rosa z katalońskiego Sportu.

Następca Lewandowskiego?

Eyong staje się jednoosobową armią w ataku drużyny z Walencji. Profil DataMB wyliczył, że w tym sezonie napastnik wygenerował 4,72 oczekiwanych bramek i asyst. Stanowi to najlepszy wynik w TOP5 ligach Europy wśród zawodników U21. Za jego plecami plasują się m.in. Arda Guler (4,71 xG + xA) czy Nico Paz (3,4). Kameruńczyk w siedmiu z ośmiu kolejek brał udział w zdobyciu co najmniej jednej bramki. Do tego nieobca jest mu gra w obronie, średnio na mecz notuje prawie 2,5 odbioru. Wyróżnia się też znakomitymi warunkami fizycznymi. Według różnych źródeł mierzy 181 centymetrów, chociaż wydaje się, że nie są to najbardziej aktualne dane. Obserwując mecze, można spokojnie odnieść wrażenie, że przerasta większość obrońców rywali.
Eyong raczej długo nie zabawi w Walencji. Jego klauzula wykupu wynosi bowiem 30 mln euro, co nie wydaje się wygórowaną kwotą. Przy czym na następnym transferze sporo powinien zarobić jego poprzedni pracodawca. Dziennikarze Cadena Ser informowali, że jeśli Levante sprzeda Kameruńczyka za kwotę od trzech do 7,5 mln euro, to Villarreal zgarnie 80% z tej sumy. W przypadku przedziału 7,5-15 mln euro oba kluby dzielą się po połowie. Gdy transakcja przekroczy 15 mln euro, Levante zachowuje 80%. Sporo zmiennych i potencjalnie jedna stała. Niewykluczone, że Kameruńczyk wciąż będzie reprezentował bordowo-granatowe barwy.
- Etta Eyong jest na liście "dziewiątek", które podobają się Barcelonie. To objawienie ligi hiszpańskiej. Wpisuje się w profil poszukiwany przez "Blaugranę". Jest postrzegany jako potencjalny następca Roberta Lewandowskiego, który ma już 37 lat, a jego kontrakt wygaśnie po zakończeniu sezonu. Manchester United też uważnie go obserwuje, ale "Barca" wie, że Kameruńczyk chętnie by do niej dołączył - opisał Jordi Batalla z Mundo Deportivo.
- Oczywiście, że zdajemy sobie sprawę z zainteresowania Eyongiem. Wiele klubów o niego pyta i na pewno będzie ważną postacią na rynku. Ale na razie cieszymy się, że jest zawodnikiem Levante - podkreślał Hector Rodas, dyrektor sportowy “Granotes”
Eyong wydaje się opcją w zasięgu Barcelony. Oczywiście, że Katalończycy pewnie chcieliby zastąpić Lewandowskiego Erlingiem Haalandem czy Julianem Alvarezem. Możemy jednak tylko domyślać się, co musiałby wyprzedać Joan Laporta, aby działacze City i Atletico w ogóle przystąpili do negocjacji. Umówmy się, “Blaugrana” nie jest i jeszcze przez parę ładnych lat raczej nie będzie w stanie przeprowadzić transferu za 150+ mln euro. Harry Kane w przyszłym roku będzie dostępny za 65 mln euro, jednak nie słychać, aby Anglikowi szczególnie spieszyło się do opuszczenia stolicy Bawarii. Katalońskie ptaszki ćwierkają o Serhou Guirassym, który strzela jak na zawołanie w BVB, ale za chwilę skończy 30 lat. Byłaby to inwestycja krótkoterminowa i obarczona naprawdę sporym ryzykiem.
Pewnie, że ewentualne kupno Eyonga też nie stanowi żadnej gwarancji. Trudno jednak znaleźć równie ciekawą alternatywę w tym progu cenowym, przedziale wiekowym i z rosnącym bagażem doświadczeń na hiszpańskich boiskach. Jeśli 21-latek utrzyma formę w następnych miesiącach, to wykaże gotowość do gry w klubie ze znacznie wyższej półki. Na razie rozwój jego kariery przebiega w niezwykle płynny i godny pochwały sposób.
Eyong jest fanem Dragon Balla, a jego ulubiona postać to Piccolo. Tak samo może nazywać się trunek, którym kibice Barcelony uczczą ewentualny transfer Kameruńczyka. Podkreślmy - ewentualny.

Przeczytaj również