Ten wpis Ter Stegena wkurzył Barcelonę. To będzie koniec epoki

Ten wpis Ter Stegena wkurzył Barcelonę. To będzie koniec epoki
Źródło: Bagu Blanco / PressFocus
Paweł - Grabowski
Paweł GrabowskiDzisiaj · 11:00
Napięcie wokół Marca-Andre ter Stegena w Barcelonie to kolejny epizod w serialu pt. spinamy klub trytytką. Widać, że z tej relacji nic już nie będzie. Właśnie oglądamy piłkarza, który ma problem z zaakceptowaniem końca swojej ery, a jego wypowiedzi w niemieckich mediach jasno pokazują frustrację. Tweet o trzech miesiącach pauzy to kolejna gra z jego strony, nie pomagająca w próbie rejestracji nowych piłkarzy.
Zagrał w Barcelonie ponad 400 meczów. Zgarnął sześć tytułów mistrza Hiszpanii i jest ostatnim piłkarzem “Barcy”, który wygrał Ligę Mistrzów w 2015 roku w Berlinie. Jeszcze rok temu nic nie zapowiadało jego katastrofy, bo przecież miał całkiem świeży i długi kontrakt. W pierwszych sześciu kolejkach ligi w sezonie 2024/25 ani razu nie poczuł smaku porażki. A potem przyszła kontuzja 22 września i świat Ter Stegena zaczął się rozsypywać. Dzisiaj trudno wyobrazić sobie sytuację, w której Niemiec wraca do tego samego punktu. Jego czas zwyczajnie dobiegł końca.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kontrowersyjny tweet

Ludziom w klubie od dawna nie podobają się jego wypowiedzi w niemieckich mediach, jak np. ta z czerwca, kiedy wprost powiedział, że w Barcelonie są tylko dwaj bramkarze: on i Inaki Pena. Mówił to z takim przekonaniem, jakby to tylko między nimi toczyła się rywalizacja, choć dobrze wiedział, że klub i tak przedłuży umowę Wojciecha Szczęsnego, a o transferze Joana Garcii trąbiono od kilku tygodni. W tym momencie Niemiec to numer trzy w hierarchii drużyny. Oczywiście na razie nikt tego głośno nie przyzna, bo bramkarz i tak jest kontuzjowany. Poddał się operacji pleców, żeby obronić się przed wypchnięciem z klubu.
Ter Stegen za każdym razem mówi, że ma umowę z Barcelona do 2028 roku. W czerwcu ogłosił na platformie X, że musi poddać się wspomnianej operacji i będzie pauzował około trzech miesięcy. Ten niewinny tweet wywołał burzę na Camp Nou, ponieważ Niemiec nie konsultował go z klubem i nacisnął “publikuj” zanim ukazał się oficjalny komunikat. Dwie godziny później Barcelona umieściła podobną informację, ale pominęła ramy czasowe. Ma to wszystko swój głęboki sens - przecież nieustannie toczy batalię o rejestrację nowych graczy, a długość kontuzji golkipera jest jednym z elementów, który może pomóc, albo zaszkodzić.

Rozkapryszone dziecko

Katalończycy od lat borykają się z zadłużeniem przekraczającym 1,2 miliarda euro oraz z limitem płacowym narzuconym przez La Ligę. Nie mogą rejestrować nowych zawodników dopóki nie zredukują wydatków lub nie wygenerują nowych przychodów. Oczywiście, “Barca” jest mistrzem w szukaniu furtek, a jedna z nich to wykorzystywanie 80 procent wynagrodzenia gracza wyłączonego z gry na co najmniej cztery miesiące. Miało to miejsce już w zeszłym sezonie, kiedy kontuzja Andreasa Christensena pozwoliła zarejestrować Daniego Olmo. Ten manewr można spokojnie powtórzyć, ale skoro Ter Stegen jasno pisze o trzech, a nie czterech miesiącach, to znaczy, że pojawiają się pierwsze komplikacje.
Bramkarz zarabia 11 milionów euro netto rocznie, to gigantyczne obciążenie budżetu. Ma też już 33 lata i coraz częściej boryka się z kontuzjami. Poza tym ostatni sezon pokazał, że nie jest niezastąpiony, skoro najpierw dobrze spisywał się Inaki Pena, a potem talizmanem drużyny stał się Wojciech Szczęsny. Ter Stegen źle znosił tę sytuację. Dziennikarz Cadena SER, Santi Gimenez pisał, że Niemiec wielokrotnie zachowywał się jak dziecko. Zresztą widać to nawet teraz, kiedy jako wciąż jeszcze aktywny kapitan, nie kieruje się interesem klubu, tylko swoim.

Koniec epoki

Bramkarz Barcelony niedawno przeszedł operację w Bordeaux. Przyłapali go tam katalońscy dziennikarze, zarzucając licznymi pytaniami, na co Ter Stegen odparł lakonicznie: - Skoro potrzebuję operacji, to znaczy, że plecy nie działają idealnie.
W hiszpańskich mediach od razu ruszyła lawina ekspertów. Dr Pedro Luis Ripoll w Cadena SER powiedział, że tego typu uraz pleców zwykle wymaga co najmniej czterech miesięcy rehabilitacji. Ter Stegen wyszedł przed szereg, pisząc o krótszym okresie. Barcelona dopiero będzie składać raport lekarski do La Ligi, licząc na uznanie kontuzji za długoterminową, co pozwoliłoby na rejestrację Joana Garcii. Decyzję podejmie niezależny panel medyczny.
Na razie Garcia gra w sparingach na azjatyckim tournee i nosi nawet nr 1. Hansi Flick tłumaczył, że to tymczasowe rozwiązanie, ale dla kibiców już teraz to jasny sygnał zmiany warty. Były zawodnik Espanyolu w poprzednim sezonie umocnił swój status, stając się jednym z najlepszych bramkarzy ligi. Do tego ma 24 lata i jest dużo bardziej perspektywiczny niż prawie dziesięć lat starszy Ter Stegen. Niemiec na Camp Nou przyszedł w 2014 roku z Borussii Moenchengladbach. Gdyby wypełnił cały kontrakt, w sumie spędziłby w Katalonii aż 14 lat. Oczywiście na dziś nikt nie zakłada takiego scenariusza. Najbardziej realnie wyglądają jego przenosiny do Arabii Saudyjskiej w zimowym oknie transferowym. Ewentualnie - wypożyczenie do któregoś z klubów w Europie.

Alarm w kadrze

Ter Stegen w tym momencie jest zwyczajnie kulą u nogi. Zbudował sobie opinię nadąsanego, a przecież Barcelona w poprzednim sezonie napędzana była świetną atmosferą wewnątrz i taki nagły odchył jednostki jest jej w tym momencie totalnie niepotrzebny. Z kolei dla samego Niemca najgorsze może dopiero nadejść. Skoro jesienią nie będzie grał, to spadną też jego notowania w reprezentacji.
Jego problemy w Barcelonie od razu wykorzystał Bild, napędzając narrację jakoby do kadry w kontekście mundialu 2026 chciał wrócić Manuel Neuer. Bramkarz Bayernu miałby wtedy 40 lat. Można sobie tylko wyobrazić reakcję Ter Stegena, gdyby w takich okolicznościach przegrał walkę o bluzę z numerem jeden. Selekcjoner Julian Nagelsmann błyskawicznie uciął te spekulacje, choć podobno w prywatnych rozmowach namawia Ter Stegena na jak najszybszą zmianę klubu. Innymi słowy: to rozwiązanie wydaje się najrozsądniejsze dla wszystkich stron. W Barcelonie pewna epoka po prostu się skończyła.

Przeczytaj również