To byłby sensacyjny reprezentant Polski. "Decyzja należy do niego"
Jeśli kiedyś zostanie powołany do kadry, będzie o tym mówiła cała Polska. Mimo że jego droga do tego pozostaje stosunkowo daleka, Yarek Gasiorowski może być rozpatrywany jako potencjalny kandydat do gry w biało-czerwonych barwach.
W reprezentacji Polski ma wrócić temat poszukiwań lewego obrońcy. Jan Urban w paru wywiadach zasugerował, że poważnie rozważa grę w systemie z czwórką defensorów. O ile prawa flanka spokojnie powinna zostać zagospodarowana przez Matty’ego Casha, o tyle pojawia się problem po drugiej stronie boiska. Teoretycznie można wystawić tam Jakuba Kiwiora, ale wtedy, co oczywiste, zabraknie go w środku formacji, gdzie też byłby przydatny. Opcją może być zatem postawienie na zawodnika o delikatnie zbliżonym profilu do gracza Arsenalu. Yarek Gasiorowski to nominalny stoper, jednak nieobca jest mu gra bliżej linii bocznej. Polska nie powinna spuszczać oka z 20-latka, który niedawno zasilił szeregi PSV.
Talent na wertepach
Gasiorowski już jakiś czas temu przebił się do poważnego futbolu. Na poziomie hiszpańskiej ekstraklasy zadebiutował w wieku 18 lat, poprzedni sezon rozpoczął w pierwszym składzie Valencii. Ruben Baraja odważnie stawiał na młodego zawodnika z bardzo dobrym wyprowadzeniem piłki, odpowiednimi parametrami fizycznymi i dość odważnym stylem gry. Obserwując poczynania zawodnika z polskimi korzeniami, na pierwszy rzut oka dało się dostrzec, że jego piłkarskie wychowanie nastąpiło na Półwyspie Iberyjskim.
Na razie na arenie międzynarodowej obrońca reprezentował wyłącznie Hiszpanię. W kadrze do lat 17 i 19 rozegrał łącznie aż 38 meczów. Rok temu zdobył z nią mistrzostwo Europy U19, rozegrał wówczas komplet minut, wybrano go nawet do najlepszej XI turnieju. W pięciu meczach zanotował 331 podań na skuteczności przekraczającej 90%, wygrał 15 z 21 pojedynków. Zbierał same pochwały za występy przeciwko rówieśnikom z Danii, Włoch czy Francji.
- Yarek był murem nie do przejścia, naprawiał błędy pozostałych zawodników z bloku obronnego. Gracz Valencii zablokował dwa strzały, wygrał pięć z siedmiu pojedynków i odegrał kluczową rolę w zwycięstwie nad Danią - pisał wówczas portal ElDesmarque.
We wrześniu ubiegłego roku wychowanek “Los Ches” był trzecim najwyżej wycenianym Hiszpanem do lat 19 przez portal Transfermarkt. Ustępował tylko Yamalowi i Cubarsiemu. Diamenty Barcelony mogą jednak znacznie lepiej wspominać minione rozgrywki. W Valencii Gasiorowski dość szybko przegrał rywalizację z solidnie spisującym się duetem Cristhian Mosquera - Cesar Tarrega. Trener Baraja starał się jeszcze rotować tą trójką, ale już jego następca, Carlos Corberan, ustalił jasną hierarchię. Yarek był ostatni do gry na środku. Co ciekawe, w debiucie nowego szkoleniowca został wystawiony na lewej obronie i nie poradził sobie źle na tle Realu Madryt. Rozegrał 88 minut, miał pięć udanych interwencji w obronie, dwa wygrane pojedynki powietrzne, posłał 22 celne podania. Z murawy zszedł przy korzystnym wyniku 1:1.
Problemy zaczęły się pod koniec stycznia, kiedy znalazł się w pierwszym składzie przeciwko Barcelonie. Podopieczni Flicka wrzucili “Nietoperze” na karuzelę, włączając najwyższy tryb wirowania. Kataloński walec wygrał 7:1, a Gasiorowski zaprezentował się po prostu słabo. Corberan już nie dał mu szansy na odkupienie win. Do końca sezonu ligowego defensor spędził na murawie zaledwie 42 minuty, a 15 meczów przesiedział od początku do końca na ławce. Stracił praktycznie całą rundę.

- Yarek to jeden z najbardziej obiecujących obrońców w Hiszpanii. Wydawało się, że w tym sezonie ugruntuje swoją pozycję, ale odejście Barajy źle na niego wpłynęło. Dobra gra pary Mosquera-Tarrega zepchnęła go na boczny tor - opisał w kwietniu Julian Burgos z dziennika AS.
Potrzeba świeżości
W poprzednim sezonie Yarek notował średnio 68% wygranych pojedynków, 3,7 interwencji w obronie na mecz, utrzymał skuteczność zagrań na poziomie 82%. Próbka nie jest zbyt duża, ale widać, że tkwi w nim potencjał. Brakuje jedynie ogrania i większej pewności w grze obronnej, która oczywiście pozostaje fundamentalnym elementem w przypadku stopera.
Niedawno 20-latek zdecydował się więc na transfer, co nie mogło szczególnie dziwić. Trudno byłoby mu wykonać kolejny krok w rozwoju na Estadio Mestalla, gdzie młodych piłkarzy traktuje się bardziej jak lokatę inwestycyjną niż wartość dodaną składu. O sposobie funkcjonowania tego klubu wiele mówi fakt, że w krótkim odstępie czasu dogadał sprzedaże Gasiorowskiego i Mosquery za łączną kwotę w okolicach 25 mln euro. Umówmy się, przy obecnej sytuacji na rynku nie są to zbyt duże pieniądze za dwójkę stoperów, którzy potencjalnie mogliby przez lata stanowić o sile zespołu. Starszy z Hiszpanów trafił do Arsenalu, a młodszy podpisał kontrakt z PSV, które zapłaciło 9,5 mln euro, zostawiając “Nietoperzom” 10% z przyszłego transferu.
- To wielki krok w mojej karierze. Od 2012 roku grałem w Valencii, pożegnanie po tylu latach jest trudne, ale nie zmienia to faktu, że czuję wielką ekscytację po przenosinach do Holandii. Słyszałem wiele dobrego o PSV, to zespół z bardzo bogatą historią. Chcę wygrywać i ciężko pracować, aby zespół mógł odnosić kolejne sukcesy - powiedział po podpisaniu umowy.
- Yarek to zawodnik gotowy do gry w pierwszej drużynie PSV. Widzimy w nim ogromny potencjał. Jest silny fizycznie, dobrze czuje się na etapie budowania akcji od podstaw, potrafi dominować w powietrzu. Jesteśmy niezwykle zadowoleni z tego transferu - dodał dyrektor klubu Earnie Stewart.
W nowym otoczeniu Gasiorowski pozna smak rywalizacji o zupełnie inne cele. Valencia w ostatnich latach, jeśli już o cokolwiek walczy, to zwykle o uniknięcie spadku. Tymczasem PSV w dwóch ostatnich sezonach wygrało Eredivisie. Co ważne, przed nowym nabytkiem otwiera się perspektywa regularnej gry w pierwszym składzie. Z Eindhoven pożegnał się bowiem Olivier Boscagli, lewonożny stoper, który był filarem drużyny (3607 i 4075 minut rozegranych w poprzednich dwóch latach). Francuz na zasadzie wolnego transferu przeszedł do Brighton, zostawiając wakat.
- Rok temu występy Gasiorowskiego były tak dobre, że łączono go z klubami pokroju Barcelony i Arsenalu. Ostatnie miesiące spędził na ławce, ponieważ trener Corberan wolał stawiać na bardziej doświadczonych obrońców. Yarek czasami gra zbyt odważnie, jak na obrońcę, momentami niepotrzebnie chce zgrywać bohatera, kiedy wybór bezpieczniejszej opcji byłby bardziej odpowiedni. Ale z perspektywy PSV rozwój sytuacji okazał się korzystny, ponieważ zespół mógł ściągnąć tego piłkarza po obniżonej wartości - opisał Sam Planting na łamach Voetbal International.
Patrząc na potencjał, Gasiorowski ma papiery na to, aby odnaleźć się w lidze holenderskiej. Zwłaszcza w drużynie, która opiera się na utrzymaniu piłki, potrzebuje obrońców z wysokimi umiejętnościami w zakresie rozegrania. Delikatnym problemem może być komunikacja. Peter Bosz zwrócił już uwagę na to, że jego podopieczny nie zna niderlandzkiego, z angielskim też nie jest najlepiej. Po transferze udzielił wywiadu holenderskiemu oddziałowi ESPN, ale rozmowę przeprowadzono po hiszpańsku. Istnieje pole do poprawy.
- Yarek potrafi grać w piłkę, nie jest nerwowy na boisku, dobrze gra głową. Problemem jest język. Powinien zacząć uczyć się niderlandzkiego, ponieważ w ten sposób komunikuję się z drużyną. To często skróty myślowe, krótkie komendy, których trzeba się nauczyć. Sam grałem w Japonii i Francji, początkowo niczego nie rozumiałem. Było o wiele łatwiej, kiedy wiedziałem, o co chodzi moim trenerom - stwierdził Bosz dla Eindhoven Dagblad.
Co z tą kadrą?
Nowy selekcjoner reprezentacji Polski nie miałby naturalnie żadnych problemów z porozumieniem się z Gasiorowskim. I temat tego zawodnika pojawił się już w pierwszym wywiadzie Jana Urbana po podpisaniu kontraktu z federacją. Następca Michała Probierza zasugerował, że rozważa ustawienie z czwórką z tyłu, co wywołuje problem braku jakościowego lewego obrońcy. W przypadku większości kandydatów trzeba byłoby liczyć na mniejszy lub większy cud. Może Arkadiusz Reca odbuduje się w Legii. Może przy Bułgarskiej przyspieszy rozwój Michała Gurgula. Nie zapominamy o Tymoteuszu Puchaczu, który aktualnie szuka nowego klubu. Bez zbędnej złośliwości, nie wygląda to jednak szczególnie ekskluzywnie.
- Gasiorowski? Znamy temat, słyszałem, że zmienił ostatnio barwy klubowe. Ale nie patrzę na razie w tę stronę, bo najpierw musiałaby być decyzja ze strony zawodnika. A te kwestie po prostu trwają. To młody chłopak, na pewno perspektywiczny, natomiast on grał już w młodzieżowych reprezentacjach Hiszpanii, był tam podstawowym zawodnikiem i może czekać na powołanie z kadry U21, która jest bardzo mocna. Wielu graczy przechodzi z niej później do pierwszej reprezentacji Hiszpanii. Decyzja należy do niego. Wydaje mi się, że na dzień dzisiejszy mamy więcej problemów do rozwiązania, ale oczywiście znamy sytuację - powiedział Urban na kanale Łączy nas piłka.
Przeglądając listę polskich obrońców, spokojnie nasuwa się wniosek, że nie można zapomnieć o Gasiorowskim. Pewnie niektórzy będą się zżymać na to, że Polska jest dla niego co najwyżej opcją rezerwową. Gdyby pojawiła się perspektywa gry w seniorach Hiszpanii, pewnie nawet nie pomyślałby o reprezentowaniu biało-czerwonych barw. Ale tej perspektywy nie ma i raczej nic się w tym aspekcie nie zmieni. Pau Cubarsi i Dean Huijsen praktycznie na dekadę albo i dwie powinni zamknąć słabszym konkurentom drzwi do reprezentowania “La Rojy”. Na podobnej zasadzie bogactwo Anglii na prawej obronie sprawiło, że Matty Cash gra z orzełkiem na piersi. Czasem po prostu trzeba zaakceptować swoje miejsce i nie unosić się honorem, kiedy gra idzie o dobro kadry.
- Yarek Gasiorowski odchodzi z Valencii do PSV. PZPN walczył o niego pod kątem polskich reprezentacji młodzieżowych, ale był skazany na porażkę, bo Valencia - tak to ujmijmy - bardzo mocno dała Yarkowi do zrozumienia, że bardziej mu się będzie opłacało wybrać Hiszpanię. I lepiej żeby nie rozważał Polski. Polityka. Teraz klimat się zmienia - opisał Tomasz Ćwiąkała.
- Absolutnie nie twierdzę, że powinniśmy walczyć o piłkarza, który nie chce reprezentować Polski. Zawsze jestem przeciwny takim historiom. Jeśli ktoś odmawia definitywnie i trzaska drzwiami, to olać. Ale na podstawie rozmów z ojcem Yarka (Polak) sprzed roku albo dwóch ta historia jest bardziej skomplikowana i myślę, że nie musimy definitywnie tracić tego zawodnika z radaru. Nawet jeśli w tym momencie piłkarz o bardzo podobnym profilu, czyli Kiwior, jest na znacznie wyższym etapie kariery. Jak nie będzie chciał, to luz, polska piłka się od tego nie zawali, ale za jakiś czas można po prostu zapytać i tyle - dodał dziennikarz.
Na papierze para Gasiorowski - Kiwior mogłaby naprawdę zabezpieczyć lewą stronę defensywy w reprezentacji. Wzrost, wyprowadzenie piłki, umiejętność gry na dwóch pozycjach, już solidny bagaż doświadczeń na wysokim poziomie. Obaj to wszystko mają. Na razie opieramy się na przypuszczeniach, ale w mgnieniu oka przyjdzie wrzesień i realna stanie się potrzeba znalezienia gracza, który zabezpieczy lewą obronę. Dlatego z perspektywy polskiej federacji warto uważnie obserwować rozwój nowego nabytku PSV. Przestał być “Nietoperzem”, ale właśnie teraz może na dobre rozwinąć skrzydła.