"To jego najgorszy moment w Lechu Poznań". Co dalej z Johnem van den Bromem? Miewał już podobne wpadki
Lech Poznań wpadł w kryzys, bo tak trzeba nazwać odpadnięcie drużyny z eliminacji Ligi Konferencji, co będzie miało spory wpływ na budżet, klubowy ranking UEFA, a przede wszystkim zainteresowanie wokół klubu. "Kolejorz" ten czwartkowy "wyczyn" poprawił kolejną porażką ze Śląskiem Wrocław. Atmosfera z bardzo dobrej znowu w Poznaniu powoli wraca do tej "grobowej", jednak jest jeszcze szansa, żeby to odwrócić.
We wstępie użyłem słowa "grobowa". Nie bez powodu, bo to słowo wiąże się z 2018 rokiem i wypowiedzią Piotra Rutkowskiego niewiele później po tym słynnym transparencie, który zawisł na "Kotle", jak Lech Poznań przegrał mistrzostwo Polski w sezonie 17/18.
- Myśmy mieli autostradę do mistrzostwa Polski. Myśmy przegrali cztery mecze u siebie z rzędu, a wcześniej ani jednego przez rok. To, co się wydarzyło, niewiarygodne, myśmy to kompletnie zawalili! - zaczął wówczas swoją emocjonalną przemowę Piotr Rutkowski.
"Myśmy mieli autostradę" - to zdanie idealnie pasuje do drogi Lecha Poznań do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy w sezonie 2023/24. A więc do tego, aby powtórzyć rok po roku udział w fazie grupowej w europejskich pucharach, co polskim klubom udaje się bardzo rzadko albo w ogóle.
O ile Lech sam sobie zapracował na rozstawienie w pierwszych dwóch rundach, o tyle w czwartej Lech był pierwszym nierozstawionym zespołem. Jednak ostatecznie we wszystkich rundach był faworytem - nawet w tej ewentualnej IV rundzie, gdzie wylosował SC-1 Dnipro, które jest obecnie w potężnym kryzysie.
Większego szczęścia w losowaniu nie dało się mieć. Wszyscy rywale w zasięgu, bliskie podróże. Drużyna doświadczona po poprzednim sezonie i występie w ćwierćfinale tych rozgrywek.
Dramat
Przy Bułgarskiej przyzwyczajono się do pucharowych czwartków. Do tego, że cała Polska patrzyła na to, jak radzi sobie Lech Poznań pod wodzą doświadczonego trenera Johna van den Broma, który w swoim dorobku ma w karierze trenerskiej sześć razy udział w fazie grupowej europejskich pucharów (2x Liga Mistrzów, 3x Liga Europy, 1x Liga Konferencji). To o jeden udział więcej niż cały Lech Poznań w XXI wieku.
Po to John van den Brom pojawił się przy Bułgarskiej, żeby właśnie minimalizować ryzyko w europejskich pucharach. W końcu mówimy o trenerze, który ma więcej meczów w roli trenera w fazach grupowych europejskich pucharów (43) niż... wszyscy pozostali razem trenerzy w Ekstraklasie (34).
Tymczasem to z tym trenerem Lech właśnie zaliczył pucharową wpadkę podobną do tych sprzed dziesięciu lat, czyli odpadnięcia z Żargilisem Wilno czy islandzkim Stjarnaan z eliminacji Ligi Europy.
I trzeba powiedzieć wprost - odpadnięcie Lecha w III rundzie ze Spartakiem Trnawa to zasługa głównie piłkarzy i trenera "Kolejorza". To wręcz najgorszy moment za kadencji Johna van den Broma w Lechu Poznań, który "poprawiony" został czwartą porażką na cztery mecze ze Śląskiem Wrocław. Zresztą jakby się ktoś czepiał, to można wskazać, że rok temu też Lech Poznań odpadł z pucharów, tylko tam trener był dopiero na samym początku swojej pracy, nie dostał wsparcia od zarządu w postaci nowych piłkarzy, nie znał drużyny i trafił wtedy na nieco mocniejszy Karabach niż obecnie.
Nie pierwszy raz
Jeśli chodzi o przeszłość trenera, to zdarzały już mu się takie pucharowe wpadki. W sezonie 2018/19 prowadzone wówczas przez niego holenderskie AZ odpadło już w II rundzie el. Ligi Europy z Kajratem Ałmaty (0:2 i 2:1), a rok później "poprawił" to osiągnięcie z FC Utrecht, gdzie faworyzowani Holendrzy także w II rundzie odpadli z zespołem z Bośni i Hercegowiny, Zrinjskim Mostar (1:1 i 1:2).
Dwa lata później Van den Brom znowu musiał poczuć smak odpadnięcia po dwumeczu, ale tam udało się spaść do fazy grupowej Ligi Europy. W 2020 roku prowadzone przez Holendra Genk uległo Szachtarowi (1:2 i 1:2).
Dwa lata później Van den Brom znowu musiał poczuć smak odpadnięcia po dwumeczu, ale tam udało się spaść do fazy grupowej Ligi Europy. W 2020 roku prowadzone przez Holendra Genk uległo Szachtarowi (1:2 i 1:2).
Zatem jeśli chodzi o ostatnie eliminacje, to właściwie na cztery starty w nich, John van den Brom zaliczył cztery odpadnięcia. Fakt, dwa razy i tak udało się potem wejść do fazy grupowej z Lechem i Genk, ale dziwić może, że trener nie wyciągnął wniosków z tamtych przygód.
W tym sezonie Lech Poznań miał najdłuższe urlopy z całej ligi. Kadrowicze wrócili najpóźniej ze wszystkich piłkarzy w Ekstraklasie (10 lipca), gdzie Lech pierwszy mecz ligowy grał 12 dni później.
Decyzja trenera była taka - do formy dojdziemy meczami, a przy graniu co trzy dni przyda się świeżość w późniejszym okresie. Holender nie dokręcał tzw. śruby na letnich przygotowaniach i teraz można zadać pytanie, czy to była dobra decyzja? Wydaje się, że nie.
Lech wygląda obecnie fatalnie - zarówno fizycznie jak i mentalnie. Właściwie ta druga sfera jest gorsza, bo kiedy rywal mocniej siądzie na Lecha i dobrze się ustawi, to drużyna całkowicie siada. Sam szkoleniowiec po porażce we Wrocławiu zaczął mówić o tym, że Lech nie odrobił (ponownie?) zadania domowego.
- Nie wyciągnęliśmy lekcji z czwartku. Nie potrafimy reagować, kiedy mecz nam się nie układa. Czuję, że straciliśmy dużo z tego, co wypracowaliśmy. Wiele rzeczy nie funkcjonuje. Mamy duże problemy w grze obronie. Szczególni w powietrzu i przy wrzutkach - mówił Holender.
Tylko należy zadać pytanie, co z tym zostało zrobione? Większość piłkarzy jest bez formy. Na Lecha bardzo łatwo się ustawić i przygotować plan na mecz. To obecnie największe grzechy opiekuna "Kolejorza"
Co dalej?
Nawoływanie dzisiaj do zwolnienia trenera Johna van den Broma z Lecha oceniam jako irracjonalne. Tak, trener i piłkarze na własne życzenie odpadli z pucharów i są temu winni. Kilka dni później zaliczyli kompromitującą wpadkę ze Śląskiem Wrocław. Jednak należy postawić pytanie, co dalej?
Lech Poznań w zeszłym sezonie wypisał się z walki o ligowe cele już w październiku, kiedy odpadł u siebie z Pucharu Polski, a strata do Rakowa była już w tamtym momencie zbyt duża. W obecnych rozgrywkach taka sytuacja jest niedopuszczalna, skoro mówimy o najdroższej kadrze w historii klubu i pewnie jednym z najbardziej doświadczonych trenerów, jacy prowadzili Lecha w przeszłości.
Trener Van den Brom powinien poprawić formę i grę swojej drużyny do drugiej przerwy na reprezentacje, która jest w październiku. Wówczas będzie można ocenić, czy drużyna wydźwignęła się z kryzysu, czy cały czas w nim jest. To nie jest czas - z szacunku do trenera - by mówić o następcach, ale to moment, żeby postawić znak zapytania, czy ten projekt w najbliższym czasie będzie zmierzał w kierunku, w jakim oczekują kibice oraz środowisko Lecha Poznań?
Teraz Lech będzie grał z mniejszą intensywnością. Mecze będą co tydzień. To też może być sytuacja, z której lechici i John van den Brom wyjdą zwycięsko. Jednak czasu na pomyłki już nie ma. Teraz liga i Puchar Polski to najważniejsze rozgrywki, w jakich grają poznaniacy i nie ma tu żadnego miejsca na lekceważenie czy luźne podejście do meczów.
Czas na błędy się skończył, ale nie zaczął się jeszcze czas na rozliczanie. Jednak reakcja musi być błyskawiczna, by nie zaorać całej dobrej atmosfery, jaka była w Lechu (z drobnymi wyjątkami) przez ostatnie dwa lata.