To jest jego rok! Nieśmiały pomocnik po cichu staje się jednym z najlepszych graczy świata
Gdyby wziąć pod uwagę czas od początku poprzedniego sezonu, to Michael Olise strzelił więcej goli niż Lamine Yamal. Do tego szturmem wdarł się do reprezentacji Francji i chyba pora przestać traktować go tylko jako nadzieję jutra. Pomocnik Bayernu nie musi dużo mówić, by zyskiwać respekt. Po cichu staje się jednym z najlepszych piłkarzy świata, a jego elastyczność taktyczna stała się zbawieniem Francuzów w kontekście mistrzostw świata w 2026 roku.
Pod pewnym względami raczej nigdy się nie zmieni. Po meczu Francji z Ukrainą (2:0) na stadionie we Wrocławiu jako pierwszy powędrował do wywiadów. Reporter wiedział, z czym to się wiąże, więc strzelał pytaniami jak z karabinu. Zadał ich sześć w ciągu 80 sekund. Tyle trwał wywiad z nowym bohaterem Francuzów, który przeciwko Ukrainie strzelił gola i pokazał jak znakomicie adaptuje się do roli środkowego pomocnika. Francja nie miała takiego piłkarza w tej części boiska od czasów najlepszych wersji Antoine’a Griezmanna i Paula Pogby. Didier Deschamps powtórzył ten manewr we wtorkowym spotkaniu z Islandią (2:1), a jego kadra pewnie przewodzi w swojej grupie eliminacyjnej.
Nowoczesna dziesiątka
Olise to przykład, jak bardzo piłkarz może zyskać, jeśli znajdzie się w lepszym otoczeniu zawodników. Zawsze imponował talentem, ale odkąd rok temu trafił do Bayernu, jego błysk i potencjał jest jeszcze bardziej widoczny. 12 miesięcy temu dopiero zaczynał w dorosłej kadrze Francji. Mecz z Włochami (1:3) nie poszedł po jego myśli, bo grał na skrzydle i często tracił piłki. Cała ekipa “Trójkolorowych” wyglądała na zablokowaną, co powoli zaczyna się zmieniać. Od kiedy w marcu Didier Deschamps zmodyfikował system gry na 4-2-3-1, ta ekipa ma więcej nieprzewidywalności w ofensywie. Znowu piłka chodzi jak po sznurku, a w centrum tego wszystkiego wiruje Olise. Efektowny skrzydłowy z Bayernu w reprezentacji z powodzeniem odnalazł się w nowej roli.
Jego pięć ostatnich meczów w narodowej koszulce to trzy bramki. Strzelał Chorwacji, Niemcom i Ukrainie. W każdym z tych spotkań Francuzi wygrywali, a Olise wzmacniał swoją pozycję do tego stopnia, że jesienią stał się podstawowym graczem i jednym z pierwszych, od których w ogóle Deschamps zaczyna układać jedenastkę. Przeciwko Ukrainie przebiegł najwięcej kilometrów w drużynie (11,5 km). Tylko Kylian Mbappe wykonał więcej sprintów. Do tego oddał cztery strzały i zaliczył 88 procent posiadania piłki, z czego każda była zagrywana do przodu, a wiele z nich miało w sobie ryzyko. To jeszcze raz pokazuje, jak ten chłopak rośnie. Kapitalne wrażenie mąci jego błąd przeciwko Islandii (2:1), gdy rywal strzelił gola, ale w tym meczu i tak miał cztery wykreowane sytuacje. Raz trafił w słupek. Widać, że znakomicie odnajduje się w wąskich przestrzeniach i jest detonatorem w spotkaniach, kiedy rywal broni niskim blokiem.
Tęsknota za Riberym
Patrick Guillou, komentator beIN Sports mówił:
- Olise jest zawodnikiem, którego trzeba zobaczyć choć raz w życiu, żeby przypomnieć sobie, o co chodzi w tym sporcie.
Niedawno piłkarzem Bayernu na łamach Kickera zachwycał się też Oliver Glasner, jego były trener w Crystal Palace. Bayern zrobił doskonały interes, ściągając rok temu Anglika z południowego Londynu. Suma 53 mln euro wygląda rozsądnie. Przede wszystkim nie potwierdziły się kluczowe wątpliwości, że Olise jest nieśmiały i małomówny, przez co może mieć problem w nowym kraju. Oczywiście dalej jest zahukany, a na pytania mediów często odpowiada “tak” albo “nie”. Z drugiej strony w ogóle nie ma to wpływu na to, jak funkcjonuje w szatni i na boisku. Thomas Mueller niedawno powiedział, że Olise przypomina mu Francka Ribery’ego z najlepszych czasów i że to piłkarz, który za chwilę może być wymieniany wśród najlepszych na świecie.
Olise urodził się w Londynie, ale jego matką jest Algierka, a ojciec Nigeryjczykiem. Kiedy pytany jest o swoją narodowość, odpowiada, że czuje się każdym po trochu. W przeszłości zabiegały o niego Arsenal, Chelsea i Manchester City - to pokazuje, że od początku widziano w nim potencjał. Trzy lata w Crystal Palace i gra w Premier League mocno podbiły jego wartość, a przenosiny do Bayernu nie stanowiły dla niego problemu. Olise przez chwilę pracował z Oliverem Glasnerem w Anglii, który mocno podniósł poziom całego Palace. 23-latek nie przychodził ze słabej drużyny - “Orły” rok później wygrały przecież Puchar Anglii, pokonując Manchester City. Ten czas na Sellhurst Park ukształtował go jako gracza, a w Bayern dodał mu jeszcze więcej pewności siebie i zwykłego przekonania, że już teraz jest graczem wielkiego formatu.
Konkret na konkrecie
Przedsmakiem był zeszły sezon. Kiedy latem Bayern pokonał australijski Auckland na Klubowych Mistrzostwach Świata aż 10:0, Olise dostał pytanie, czy nie czuje się z tym źle. W swoim stylu, z zimną twarzą i lekkim zmieszaniem odpowiedział: “Nie”. Prostolinijność i dawanie konkretów we wszystkim, co robi, stały się jego znakiem rozpoznawczym. We wspomnianym meczu z Auckland strzelił gola i zaliczył trzy asysty. Przypomniało to jego początek w Bayernie, gdy w spotkaniu z Werderem miał udział przy czterech bramkach. Firma OPTA od ponad dwóch dekad zbiera dane, ale czegoś takiego jeszcze nie widziała. Olise wykręcił taką statystykę zaledwie 27 dni po debiucie.
- Podziwiam jego pierwsze dotknięcie piłki, które wykorzystuje, by robić różnicę. Jego myślenie o piłce zawsze jest ofensywne - komplementował Didier Deschamps.
Olivier Glasner w “Kickerze” doceniał fakt, że Olise świetnie gra obiema nogami, a jego dryblingi nie są sztuką dla sztuki. Kiedy Bayern w drugiej kolejce tego sezonu pokonał Augsburg (3:2), Olise w pierwszej połowie miał 26 podań. Wszystkie do przodu. Każde z nich trafiło do kolegi. Francuzi po ostatnich meczach pieją z zachwytu, że być może oglądamy narodziny nowego typu dziesiątki. To nie jest już zawodnik statyczny jak w poprzednich dekadach. Dzisiejsza piłka stawia inne wymagania. Taki gracz musi być szybki i ruchliwy, musi mieć prostopadłe podanie, a kiedy trzeba, schodzić do boku i dryblować. I tym właśnie jest Olise.
Przełomowy rok
Jego pierwszy sezon w Bayernie skończył się 20 golami i 23 asystami - trafiał w Bundeslidze, w Lidze Mistrzów i na Klubowych Mistrzostwach Świata. Teraz nie zwalnia tempa, bo ma już cztery trafienia po czterech meczach. Szczególnie otwarcie sezonu przeciwko Lipskowi (6:0) pokazało jak niebezpiecznym graczem jest 23-latek. Bayern ma dziś niesamowitą siłę rażenia - po lewej stronie biega Luis Diaz, w ataku gole odhacza Harry Kane, a prawa flanka należy do Olise, który świetnie też ścina do środka.
- Dla mnie obecnie jest jednym z najlepszych zawodników Bundesligi - mówił niedawno Claudio Pizarro, były zawodnik Bayernu. Wkrótce pewnie będzie musiał zamienić słowo Bundesliga na świat. Tuż przed wrześniową przerwą reprezentacyjną Olise wykreował aż 32 sytuacje bramkowe swoim kolegom. Żaden zawodnik w pięciu topowych ligach nie ma lepszej statystyki. Jeśli dołoży do tego spektakle w Lidze Mistrzów, a potem udane mistrzostwa świata, to równanie będzie proste. Michael Olise nie ma jeszcze tej marketingowej siły, co Kylian Mbpape, ale kto wie, czy to nie ten zahukany chłopak z przedmieść Londynu zgarnie Złotą Piłkę szybciej niż zrobi to napastnik Realu.