"To musi być ktoś, kto zna polską mentalność". Zasłużony reprezentant nie chce zagranicznego selekcjonera
- To musi być ktoś, kto zna polską mentalność i wie o co chodzi w naszym kraju. Żaden trener za 10 milionów euro nie da nam gwarancji, że nagle zaczniemy zdobywać trofea - mówi nam były zawodnik reprezentacji Polski, Jacek Bąk.
Czesław Michniewicz nie będzie dłużej prowadził narodowej kadry. PZPN wydał już oficjalny komunikat w tej sprawie. Co na ten temat sądzi 96-krotny reprezentant Polski, Jacek Bąk?
BŁAŻEJ ŁUKASZEWSKI: PZPN ogłosił, że nie przedłuży kontraktu z Czesławem Michniewiczem. Pańska opinia?
JACEK BĄK: Nie jestem w tym od środka, ale wydaje mi się, że trener Michniewicz zdał egzamin. Wyszedł z grupy mistrzostw świata, co było priorytetem. To nie ja podejmuję decyzji, od tego jest PZPN. To tylko moje prywatne zdanie.
Uważa Pan, że Czesław Michniewicz powinien zostać ze względu na wyniki sportowe?
Oczywiście. Michniewicz jest trenerem z którym można rozmawiać o taktyce. Zarzuca się brak ofensywnego stylu. Ale zaraz! U nas nie ma wykonawców do takiej gry. Mamy kreatywnych zawodników z przodu, ale z tyłu nasi piłkarze są tak wolni, że zaraz obudzilibyśmy się z ręką w nocniku i byśmy przegrywali 0:3 czy 0:5. Mogłyby padać takie dziwne wyniki. Mamy Lewandowskiego czy Zielińskiego, ale trzeba zastanowić się nad tyłami. Łatwo się mówi, że mamy grać ofensywnie. Pytanie, czy jesteśmy w stanie to robić?
Kwestie pozasportowe mogły mieć wpływ na decyzję związku?
Na pewno. Nie byłem tam. Znam sprawę jedynie z przekazów medialnych. Liczenie premii było niepotrzebne. Premier coś obiecał, potem się wycofał. To było wręcz śmieszne. Pamiętam w 2002 roku mieliśmy dostać jakieś kubki i talerzyki z wizerunkiem piłkarzy. Były nieporozumienia kto ma na nich być, a kto nie. To było także niepotrzebne.
Trochę inne realia.
Wiadomo, to były inne pieniądze i inne realia. Teraz można się z tego śmiać, ale kiedyś to było dość dużo warte.
Kogo wyobraża sobie Pan jako nowego selekcjonera? Polak czy ktoś z zagranicy?
To musi być ktoś, kto zna polską mentalność i wie o co chodzi w naszym kraju. Żaden trener za 10 milionów euro nie da nam gwarancji, że nagle zaczniemy zdobywać trofea. Prezes Kulesza mówi, że mamy środki na dobrego trenera, ale to nie jest czarodziejska różdżka. Selekcjoner może nam obiecać na spotkaniach, że zrobi to i to, a na koniec może się okazać, że nie osiągnie nic, bo to jest piłka. Trzeba być uważnym. Sousa też bardzo pięknie mówił, a uciekł jak szczur.
Czyli idzie Pan w kierunku krajowym?
Tak. Chciałbym Polaka, który zna naszą mentalność i zawodników. Nikt nie będzie znał realiów lepiej niż polski trener.
A jak mogą na to patrzeć najlepsi polscy zawodnicy, którzy współpracują z najlepszymi fachowcami na świecie?
Zawodnicy powinni pomagać selekcjonerowi. Trenowali z najlepszymi trenerami na świecie i powinni dzięki temu wspierać naszą reprezentację. Słowo Lewandowskiego na pewno liczy się w tej reprezentacji.
Zawodnicy mieli wpływ na decyzję prezesa Kuleszy? Sam grał Pan w reprezentacji Polski.
Oczywiście. Zawodnicy mają swoje zdanie, a prezes Kulesza musiał to wyśrodkować. Posłuchał trochę z lewej strony, trochę z prawej i musiał wybrać. Ja tylko mam nadzieję, że nowym selekcjonerem nie zostanie trener, który jest najdroższy. Niech to będzie ktoś, kto zna naszą piłkę. To jest naprawdę bardzo ważne. To nie działa tak, że przyjdzie “dyktator”, powie czego chce i to od razu zadziała. Bądźmy dobrej myśli.