To on zniszczył Barcelonę. Bohater, kozak, boiskowy potwór. Jego wyczyn zwala z nóg

To on zniszczył Barcelonę. Bohater, kozak, boiskowy potwór. Jego wyczyn zwala z nóg
IMAGO / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiDzisiaj · 06:45
Chociaż Inter Mediolan w zwycięskim dwumeczu z Barceloną miał kilku bohaterów, zdecydowanie zbyt mało mówi i pisze się o jednym z nich. Denzel Dumfries, dopiero wracający do zdrowia po kontuzji, w obu spotkaniach urządzał sobie prawdziwe show. Wahadłowy “Nerazzurrich” miał bezpośredni udział przy… pięciu golach!
16 marca 2025 roku. Denzel Dumfries w ligowym meczu z Atalantą doznaje urazu, który wyłącza go z gry na ponad miesiąc. Holenderski wahadłowy omija osiem spotkań, a Inter w tym okresie nie tylko regularnie traci punkty w lidze, spadając za plecy Napoli, ale też odpada z Pucharu Włoch.
Dalsza część tekstu pod wideo
30 kwietnia 2025 roku. Denzel Dumfries pierwszy raz od wspomnianego starcia w Bergamo wychodzi w podstawowym składzie Interu. Od razu na mecz wagi ciężkiej przeciwko Barcelonie. Na jej terenie. W półfinale Ligi Mistrzów. Co robi? Nie pęka na robocie. W pierwszej minucie zalicza asystę przy golu Marcusa Thurama, a potem sam dwukrotnie trafia do siatki.
Po tamtym meczu, zakończonym remisem 3:3, mówiło się głównie o genialnym Lamine Yamalu, który postanowił zabawić się w Neymara z najlepszych czasów. Kapitalny występ Dumfriesa pozostał jakby w cieniu. Wystarczyło jednak poczekać kilka dni, by holenderski wahadłowy przyćmił nie tylko młodego Hiszpana, ale w zasadzie każdego innego bohatera półfinałowego spektaklu.
We wtorkowy wieczór Dumfries był na Giuseppe Meazza prawdziwym potworem. W pozytywnym tego słowa znaczeniu. Mijał rywali jak tyczki, powstrzymywał ich zapędy, piekielną siłą powalał drobnych gości na ziemię, a do akcji ofensywnych “Nerazzurrich” ruszał jak do pożaru. W końcu, czwarty raz w tym dwumeczu, wziął udział w akcji bramkowej. Idealnie wyszedł do prostopadłej piłki i choć mógł sam kończyć akcję w sytuacji sam na sam z Wojciechem Szczęsnym, w swoim stylu wyłożył piłkę do Lautaro Martineza. Ten musiał tylko dołożyć nogę.
W pierwszej połowie spotkania Holender miał:
  • Najwięcej kontaktów z piłką (31),
  • Najwięcej kontaktów z piłką w polu karnym przeciwnika (6),
  • Najwięcej wygranych pojedynków (5),
  • Najwięcej stworzonych szans (2).
I nie tylko.
Po przerwie Dumfries, jak cały Inter, na jakiś czas spuścił z tonu. Barcelona przejęła kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami, odrobiła straty z nawiązką i w pewnym momencie prowadziła już 3:2. Bramki zdobywała po akcjach lewą stroną, ale sam Holender bezpośrednio niczego nie zawalił. A w końcu, po kilkudziesięciu bardziej niemrawych minutach, przypomniał o sobie w najlepszy możliwy sposób.
Gdy wydawało się już, że “Blaugrana” po kapitalnej remontadzie wyeliminuje Inter, niesamowity Dumfries powalczył o piłkę na prawym skrzydle, po czym posłał w pole karne znakomite podanie do Francesco Acerbiego. Włoch szansy nie zmarnował i strzałem pod poprzeczkę pokonał Szczęsnego. I choć to nazwisko strzelca po chwili wykrzykiwali fani tłumnie zgromadzeni na stadionie, kapitalną robotę znów wykonał on. Holender urodzony w Rotterdamie.
Bezpośredni udział przy pięciu (!) golach w dwóch meczach z Barceloną. Tak. Właśnie tego dokonał zawodnik, który jako wahadłowy na murawie musi odpowiednio łączyć grę w defensywie i ofensywie. Inter po dramatycznych zwrotach akcji wyrzucił Barcelonę za burtę Ligi Mistrzów i choć bohaterów ma przynajmniej kilku, to jednak awans ten śmiało można opieczętować imieniem Denzela Dumfriesa.
Holender jest dziś wzorem wahadłowego, który w swoim repertuarze ma w zasadzie wszystko. Jest silny, szybki, a przy tym potrafi zarówno z zimną krwią wykończyć akcję, jak i dograć do partnera. W bieżącym sezonie zdobył już 10 bramek, do których dorzucił sześć asyst. Pod względem liczb to jego najlepszy sezon w karierze, który teraz zwieńczyć może najcenniejszym klubowym skalpem.
Chapeau bas, Panie Dumfries.

Przeczytaj również