Tylko on wyprzedza Haalanda i Lewandowskiego. "Rozkwitł po trzydziestce. Gra sezon życia"

Tylko on wyprzedza Haalanda i Lewandowskiego. "Rozkwitł po trzydziestce. Gra sezon życia"
Domenico Cippitelli / PressFocus
Nie Erling Haaland, nie Robert Lewandowski, nie Kylian Mbappe, Neymar czy Leo Messi. Aktualnym liderem rankingu Złotego Buta jest Amahl Pellegrino z Bodo/Glimt. I choć za moment 32-letni Norweg zostanie “wchłonięty” przez gwiazdy największego formatu, i tak warto poświęcić mu nieco uwagi. Jest bowiem w tym sezonie po prostu znakomity.
Jego kariera przez długi czas nie była raczej żadnym materiałem na film. Wielkiego wrażenia nie robi też lista klubów, które reprezentował: Drammen FK, Baerum SK, Lillestrom, Mjøndalen, Strømsgodset, Kristiansund, Damac FC i w końcu, od sierpnia 2021 roku, norweska rewelacja - Bodo/Glimt.
Dalsza część tekstu pod wideo

Jeden zagraniczny epizod

Praktycznie całe piłkarskie życie Pellegrino spędził zatem w swojej ojczyźnie - Norwegii. Wyrwał się jedynie na kilka miesięcy do Arabii Saudyjskiej, ale tam nie zachwycił. Zagrał w 12 meczach, strzelił dwa gole i szybko wrócił do kraju.
- W Arabii Saudyjskiej był tylko i wyłącznie po to, aby ustawić finansowo swoją rodzinę, co sam podkreślał - mówi nam Remigiusz Fornalik, który na Twitterze prowadzi profil “Bodo/Glimt Polska”.
Dlaczego zatem dziś w ogóle zajmujemy się 32-latkiem wycenianym przez portal “Transfermarkt” na zaledwie 700 tysięcy euro? Ano dlatego, że Pellegrino od dłuższego czasu zajmuje pierwsze miejsce w klasyfikacji Złotego Buta. Jasne, za moment spadnie niżej, bo liga norweska gra innym systemem i do jej końca pozostały zaledwie trzy kolejki. Ale z przypadku Norweg nie znalazł się w towarzystwie Roberta Lewandowskiego czy Erlinga Haalanda. Musiał postrzelać. Bardzo dużo postrzelać.

Bramkostrzelny skrzydłowy

Co ciekawe, Pellegrino to nawet nie typowy napastnik, a skrzydłowy. Wyjątkowo skuteczny pod bramką przeciwnika.
- Jego największą zaletą jest ustawianie się na boisku. Potrafi świetnie przewidzieć sytuację boiskową i znaleźć się w odpowiednim miejscu, aby umieścić piłkę w siatce przeciwnika jak rasowy napastnik (...). Wyróżnia się też szybkością. Jak na wysokiego zawodnika [ma 190 com wzrostu - przyp. red.], umie bardzo łatwo urwać się obronie rywali i ruszyć sam na sam z bramkarzem - dodaje Fornalik.
Pellegrino zaliczyć można do grupy piłkarzy “późno dojrzewających”. Przez lata balansował gdzieś między pierwszym i drugim poziomem rozgrywkowym w Norwegii i wcale nie zachwycał. Najlepiej wspominać mógł sezon 2017, gdy ustrzelił 20 goli w barwach Mjondalen. Co jednak nie bez znaczenia - robił to na zapleczu tamtejszej ekstraklasy.

Forma życia

Przełom przyszedł dwa lata temu, gdy Pellegrino zaczął najpierw zbliżać się do trzydziestki i w końcu faktycznie dwa z przodu zamienił na trzy. Zagrał wówczas kapitalny sezon w barwach Kristiansund. Strzelił 25 goli. Co ciekawe, nie dało mu to korony króla strzelców norweskiej ekstraklasy, bo dwa trafienia więcej uzbierał ówczesny napastnik Bodo/Glimt - Kasper Junker.
Tak znakomity rok zaowocował wspomnianym już wcześniej transferem do Arabii Saudyjskiej. Po kilku miesiącach gracz urodzony w Drammen wrócił jednak do ojczyzny, zasilając tym razem szeregi Bodo/Glimt. Mistrza kraju z rozgrywek 2020 i 2021, aktualnie zespołu, który na trzy kolejki przed końcem obecnego sezonu zajmuje w lidze norweskiej drugie miejsce.
Ligowy debiut w nowych barwach? Wymarzony. Hat-trick w spotkaniu z klubem, który reprezentował zaledwie kilka miesięcy wcześniej - Kristiansund BK. Formy na murawie nie brakowało mu nawet w momencie, gdy przeżywał tragiczną sytuację rodzinną.
- Nieco ponad rok temu (19 września 2021) przed meczem 19. kolejki z Viking FK doszło w jego rodzinie do bardzo dramatycznej sytuacji. Żona Amahla poroniła kilka godzin przed meczem. Jednocześnie w całej tej tragedii chciała, aby pojechał i rozegrał dobry mecz – Amahl pokazał się z niesamowitej strony. Zdobył bramkę z przewrotki i zadedykował ją żonie - wspomina Fornalik.
Dziesięć miesięcy później ta historia miała w pewnym sensie swój ciąg dalszy. Tym razem już z happy-endem.
- Przed domowym meczem przeciwko Jerv, z samego rana żona naszego zawodnika urodziła ich drugie dziecko we własnej domowej łazience. Całe wydarzenie było dosyć dramatyczne. Mimo kolejnego ciężkiego dnia Amahl dotarł na mecz, w którym skompletował hat-tricka - dodaje nasz rozmówca.
Dziś, nieco ponad rok po transferze, Pellegrino może pochwalić się bilansem 40 goli i 16 asyst w 65 meczach rozegranych dla Bodo/Glimt. To dla skrzydłowego wynik wręcz kapitalny. Samego siebie 32-latek przechodzi w obecnym sezonie. W lidze strzelił 23 gole i zaliczył siedem asyst (w 24 meczach). Do tego cztery razy wpisywał się na listę strzelców w kwalifikacjach Ligi Mistrzów i dołożył jedno trafienie we wczorajszym spotkaniu Ligi Konferencji przeciwko FC Zurich.
W pucharach nieźle pokazywał się też w poprzednim sezonie. Bodo/Glimt dotarło wówczas aż do ćwierćfinału Ligi Europy, a Pellegrino zdobył pięć bramek. Do listy swoich ofiar dopisał AS Romę, AZ Alkmaar (dwukrotnie), Celtic Glasgow i Zorię Ługańsk.

On, Haaland i Lewandowski

W tym momencie Pellegrino prowadzi w wyścigu o Złotego Buta, nagrodę dla najskuteczniejszego piłkarza rozgrywek ligowych w Europie. 23 strzelone gole dają mu 34,5 punktu, bo współczynnik ligi norweskiej to 1,5.
W dużej mierze aktualną pozycję lidera Pellegrino zawdzięcza oczywiście temu, że liga norweska gra innym systemem niż większość europejskich lig i za moment zakończy sezon. Pozostały jeszcze trzy kolejki.
Złoty But
Transfermarkt
Norweski skrzydłowy niebawem zostanie zatem wyprzedzony w rankingu przez gwiazdy największego formatu. Za jego plecami czają się już Erling Haaland i Robert Lewandowski. Nie zmienia to natomiast faktu, że Pellegrino może być z siebie dumny. Gra po prostu kapitalny sezon, a jego nazwisko znaczy coraz więcej. Wraz z końcem roku kończy mu się umowa z klubem. Co dalej?
- Tak zgadza się. Umowę w Bodo ma do końca tego roku, chociaż jestem spokojny, ponieważ rok temu doszło do identycznej sytuacji. Kontrakt wygasał wraz z końcem roku. Wtedy cała sprawa zakończyła się szczęśliwie dla kibiców. Po 10 dniach ,,bez klubu’’ podpisał roczny kontrakt. Teraz na północy Norwegii mamy pieniądze, których klub nie boi się wydawać, być może będą europejskie puchary na wiosnę i wierzę, że z nami zostanie. Niesamowity człowiek, świetny piłkarz - mówi nam twórca “Bodo/Glimt Polska”.
Co ciekawe, Pellegrino nie doczekał się jeszcze debiutu w reprezentacji Norwegii.

Przeczytaj również