Utrzymał Wisłę Kraków w Ekstraklasie i szybko odszedł. Dziś błyszczy w solidnej lidze

Utrzymał Wisłę Kraków w Ekstraklasie i szybko odszedł. Dziś błyszczy w solidnej lidze
Krzysztof Porebski / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik BudzińskiWczoraj · 16:00
Kibice krakowskiej Wisły bez wątpienia wspominają go pozytywnie. Alon Turgeman nie spędził pod Wawelem zbyt wiele czasu, ale dał się zapamiętać jako niezwykle groźny napastnik. Dziś zbliża się do 34. urodzin i wciąż gra na wysokim poziomie. Właśnie, jako czołowy strzelec ligi, wywalczył wicemistrzostwo Izraela.
Na polskich boiskach Alon Turgeman pojawił się w lutym 2020 roku. Wisła Kraków, rywalizująca wtedy jeszcze na najwyższym szczeblu rozgrywkowym, wypożyczyła go na kilka miesięcy z Austrii Wiedeń.
Dalsza część tekstu pod wideo
Izraelski napastnik nie był gościem z pierwszej lepszej łapanki. Już wcześniej zdążył wyrobić sobie nazwisko na krajowym podwórku, grając z dobrym skutkiem m.in. dla Maccabi Haifa, a i we wspomnianej drużynie ze stolicy Austrii w 31 meczach zanotował solidny bilans 11 goli oraz czterech asyst.

Mocny start, potem problemy

Turgeman przychodził do Wisły, gdy ta była w niezwykle trudnej sytuacji. Po 20 kolejkach sezonu zajmowała przedostatnie miejsce w tabeli i przynajmniej na tamtym etapie rywalizacji mogła solidnie drżeć o utrzymanie. Nowy napastnik miał z miejsca wzmocnić do tej pory kiepsko funkcjonującą ofensywę. I faktycznie to zrobił.
Już w debiucie dwukrotny reprezentant Izraela zaliczył premierowe trafienie. “Biała Gwiazda” pewnie pokonała Jagiellonię Białystok, a on otworzył wynik spotkania w 28. minucie. Sprytnie minął bramkarza gości w sytuacji sam na sam, by po chwili skierować futbolówkę do pustej bramki.
Niestety, mocny start Turgemana pod Wawelem niedługo później zatrzymała dość poważna kontuzja. W normalnych okolicznościach wyłączyłaby ona Izraelczyka z gry do końca sezonu. Szczęście w nieszczęściu, że przez wybuch pandemii rozgrywki zostały na kilka miesięcy zamrożone, dzięki czemu wypożyczony z Wiednia snajper po opuszczeniu siedmiu spotkań mógł wrócić do gry i na finiszu rywalizacji znów pomóc “Białej Gwieździe”.

Pomógł w utrzymaniu, ale nie został

Jego kolejne gole ważyły wówczas naprawdę dużo. Turgeman w czterech meczach z rzędu zdobył łącznie pięć bramek. Niemal w pojedynkę rozmontował Górnik Zabrze i ŁKS, trafiał też przeciwko Koronie Kielce oraz Zagłębiu Lubin. Przy jego wydatnej pomocy Wisła wyturlała się ze strefy spadkowej i rozgrywki zakończyła ostatecznie tuż nad kreską.
Wydawało się wówczas, że “Biała Gwiazda” skorzysta z zawartej w umowie klauzuli wykupu Turgemana, dzięki czemu ten zostanie pod Wawelem. Rzeczywistość była jednak bardziej zagmatwana. Austria Wiedeń oczekiwała za swojego napastnika kwoty w granicach 400 tysięcy euro, co byłoby dla mającej finansowe problemy Wisły sporym wydatkiem. W międzyczasie Turgeman znalazł się też pod lupą Legii Warszawa.
Przez kolejne tygodnie sprawa miała sporo zwrotów akcji. Austria tak bardzo chciała pozbyć się Izraelczyka, że po czasie była nawet gotowa puścić go za darmo, byle ten zszedł z listy płac. Próbowała wykorzystać to Wisła, wszystko było w zasadzie klepnięte, ale na przeszkodzie stanęła odnawiająca się kontuzja piłkarza. Temat wrócił kilka miesięcy później, już zimą, znów jednak bez efektu w postaci podpisania kontraktu.

Jak wino

Izraelczyk pierwsze pół roku po wyjeździe z Krakowa spędził jeszcze w Austrii Wiedeń, ale zaliczył w tym czasie tylko trzy występy. W końcu spakował więc walizki i wrócił do ojczyzny. Od tamtej pory nie wychylił już nosa poza Izrael. Dwa i pół roku spędził w ekipie ligowego średniaka, Hapoelu Hajfa. Szło mu przyzwoicie. Strzelił 20 goli, dorzucił kilka asyst. Przykuł tym samym uwagę klubu grającego o zupełnie inne cele.
Latem 2023 roku po izraelskiego napastnika zgłosił się Hapoel Beer Szewa, a więc uznany klub, którego legendą jest inny były piłkarz Wisły - Maor Melikson. Czy po transferze Turgeman od razu był gwiazdą i liderem drużyny? No nie. Trochę się rozkręcał. Premierowy sezon zakończył tam z dość skromnym dorobkiem sześciu trafień. Był raczej uzupełnieniem składu, głównie zmiennikiem, grywał - przede wszystkim w drugiej części rozgrywek - zazwyczaj po kilkanaście minut na mecz.
Wszystko zmieniło się w niedawno zakończonej kampanii 2024/25. Co prawda szkoleniowiec Hapoelu też momentami musiał odpowiednio zarządzać siłami doświadczonego napastnika, ale i tak miał z niego bardzo dużo pożytku. Turgeman w całym ligowym sezonie strzelił aż 13 goli. W klasyfikacji najskuteczniejszych graczy ligi był siódmy, natomiast do aż trzech postaci ulokowanych wyżej zabrakło mu zaledwie jednego trafienia.
Z zespołem sięgnął ostatecznie po wicemistrzostwo kraju, choć naprawdę blisko było złoto. Pokazał się też w eliminacjach Ligi Konferencji. Czy w kolejnym sezonie wciąż będzie miał okazję do strzelania goli w barwach Hapoelu? Trudno powiedzieć. Jego kontrakt wygasa już 30 czerwca. Póki co trudno natrafić na informacje dotyczące tego, czy zostanie przedłużony.

Przeczytaj również