Utrzymanie jak tytuł. Magiera może dokonać cudu w Śląsku. "Nie nauczę się tego na żadnym kursie trenerskim"

Utrzymanie jak mistrzostwo. Magiera może dokonać cudu. "Nie nauczę się tego na żadnym kursie trenerskim"
Michal Kosc / PressFocus
- Dostaliśmy tlenu. Zwycięstwo z Wisłą Płock było nam bardzo potrzebne. To daje optymizm i myśl, że sezon możemy skończyć ponad strefą spadkową - mówił nam kilka dni temu w “Magazynie Ekstraklasy” Jacek Magiera, trener Śląska Wrocław. Choć nie wszystko w ostatnich dwóch kolejkach zależy od jego zespołu, to w stolicy Dolnego Śląska panuje przekonanie, że utrzymanie jest możliwe.
Wrocławianie mają do rozegrania domowy mecz z Miedzią Legnica i wyjazdowy z Legią Warszawa. Trzy punkty z “Miedzianką” to obowiązek, jeśli chce się myśleć o końcowym sukcesie. Wszystko jednak wskazuje na to, że będzie trzeba bić się o pełną pulę także w stolicy. Magiera zatem rozstrzygnie najprawdopodobniej losy utrzymania Śląska na stadionie, na którym jeszcze sześć lat temu jako trener Legii świętował zdobycie mistrzostwa Polski.
Dalsza część tekstu pod wideo

Zwariowane tygodnie

Magiera przyjechał do Wrocławia na kilkadziesiąt godzin przed pierwszym meczem z Górnikiem Zabrze. Nie miał czasu na taktyczny wpływ na drużynę. Mógł jedynie odpowiednio nastawić zespół pod kątem mentalnym. Nie dało to rezultatów. Zespół Jana Urbana wygrał 2:0.
- Ja przez tych ponad 20 dni w klubie doznałem tylu sytuacji, że nie nauczę się tego na żadnym kursie trenerskim! Nie przeczytałem jeszcze nigdy takiej książki. Dowiedziałem się o tym, że Olsen złapał ospę, gdy byłem w drodze z Warszawy do Wrocławia… w okolicach Skierniewic. Zaraz po tym dowiedziałem się, że Erik Exposito ma złamanego palca, a po chwili już drugiego. Do tego dochodziły inne sytuacje, o których nie chcę mówić ze względu na tajemnicę szatni - przyznał trener.
W kolejnych spotkaniach Śląsk przegrał 0:1 z Radomiakiem, zremisował 1:1 z Jagiellonią i wygrał 3:1 w starciu “o życie” z Wisłą Płock. Z meczu na mecz widać było postęp.
- Druga połowa meczu z Radomiakiem dała nam dobrą energię. W Białymstoku powinniśmy byli wygrać. “Jaga” oddała jeden celny strzał na bramkę, z rzutu karnego. Zdecydowała tam głowa i duże ciśnienie. Widziałem jednak, że idziemy w dobrym kierunku. Mówiłem na odprawach, że widoczny jest progres, lepsza gra, lepsza energia, większa intensywność na zajęciach i coraz większa jakość, ale… to wszystko jest za mało. Należy to przenieść na boisko - powtarzał pokornie “Magic”.

Ktoś spaść musi

Główni “konkurenci” Śląska do spadku to Wisła Płock i Korona Kielce. Najgorętszy rejon tabeli na ten moment, dwie kolejki przed metą, wygląda tak:
tabela ekstrkalasy 19.05
własne
Oto “rozkład jazdy” trzech drużyn najmocniej zamieszanych w walkę o utrzymanie:
Śląsk Wrocław:
33. kolejka: Miedź Legnica (Dom)

34. kolejka: Legia Warszawa (Wyjazd)
Wisła Płock:
33. kolejka: Raków Częstochowa (D)

34. kolejka: Cracovia (W)
Korona Kielce:
33. kolejka: Lech Poznań (D)

34. kolejka: Widzew Łódź (W)
Kto ma najłatwiej? Wydaje się, że właśnie Śląsk, który najpierw zmierzy się z najgorszą drużyną ligi. Dodatkowo kibice obu zespołów żyją w zgodzie. Nie dość więc, że Miedź sama w sobie nie powinna stanowić sportowego zagrożenia dla Śląska, to jeszcze fani nie życzyliby sobie, by utrudniać życie swoim przyjaciołom. Z kolei spotkanie z Legią jawi się jako duże wyzwanie, ale należy pamiętać, że ekipa Kosty Runjaicia nie walczy już o nic w tym sezonie i na finiszu sezonu możemy się spodziewać szans dla tych, którzy dotychczas grali mniej.
Wisła Płock podejmie u siebie nowego mistrza Polski. Choć zespół Marka Papszuna jest w ostatnich tygodniach w gorszej formie, to zdobycie pełnej puli nie będzie wcale łatwe. Zwłaszcza po niedawnej porażce z Wrocławiu, która była ostatnim meczem Pavola Stano w roli trenera “Nafciarzy”. Zespół z Płocka jest psychologicznie w beznadziejnej sytuacji, zaś finałowe spotkanie rozegra na wyjeździe z Cracovią, mającą bardzo nieobliczalną ofensywę. Marek Saganowski, zatrudniony w miejsce Stano, stoi więc przed trudnym zadaniem. Ryzykowne zagranie władz Wisły może, ale nie musi się opłacić.
Dość niespodziewanie w trudnej sytuacji jest także Korona. Mecz z Lechem to bardzo ambitna misja, zwłaszcza, że “Kolejorz” myśli jeszcze o próbie odbicia trzeciego miejsca z rąk Pogoni Szczecin. Dużo łatwiej kielczanom powinno być w wyjazdowym starciu z Widzewem, który nie dość, że wiosną gra wręcz beznadziejnie, to często zawodzi na własnym stadionie.

Utrzymanie niczym mistrzostwo

W “Magazynie Ekstraklasy” zapytaliśmy byłego selekcjonera polskiej młodzieżówki o to, jak wysoko umieściłby na liście swoich osiągnięć ewentualne utrzymanie ze Śląskiem. Może byłoby ono równie cenne i osiągnięte nie mniejszym wysiłkiem, co mistrzostwo Polski, zdobyte z Legią w sezonie 2016/17? - Można to porównywać, oczywiście. Obejmowałem Legię w 2016 roku na 14. miejscu w tabeli, z 12 punktami straty do lidera. Do tego dochodziły mecze co trzy dni z Realem, Borussią, Sportingiem czy Ajaxem. Sprzedano mi dwóch najlepszych strzelców: Aleksandara Prijovicia i Nemanję Nikolicia, a my to mistrzostwo i tak zdobyliśmy. Myślę, że to byłoby porównywalne do utrzymania ze Śląskiem - powiedział Magiera.
Śląsk Wrocław przez większość sezonu uchodził za drużynę, której się “nie chce”. Kadra zespołu wydaje się być wystarczająca przynajmniej na środek tabeli. Było jednak inaczej, co poskutkowało zwolnieniem Ivana Djurdjevicia na sześć kolejek przed końcem rozgrywek. Za kadencji wracającego do klubu w roli “ratownika” Magiery drużyna na razie wygląda lepiej niż za poprzednika.
Zapytaliśmy szkoleniowca WKS, co takiego trzeba było zrobić, by poziom prezentowany przez zespół poszedł w górę: - Najważniejsza w tym wszystkim jest organizacja gry, bo chęci były wcześniej. Ale to za mało. Nie wygra się spotkania, jeśli odległość między obrońcą, a napastnikiem wynosi 60 metrów. Wtedy nie da się bronić, nie da się zdobywać punktów - mówił Jacek Magiera. - Musimy być blisko siebie, być w kontakcie. Do przeciwnika trzeba sprintować, a nie truchtać. Mamy się nie tylko przesuwać w boczne strefy boiska, ale przede wszystkim odebrać piłkę. Samo przesuwanie dla przesuwania nic nie da.

Powrót gwiazdy

Co więcej, w meczu z Wisłą Płock zobaczyliśmy starego, dobrego Erika Exposito, który w ostatnich miesiącach mocno zawodził. Doprowadzenie Hiszpana do formy było jednym z założeń trenera “Wojskowych”:
- Takiej reakcji oczekiwałem po powrocie z tygodniowego, indywidualnego treningu, gdzie sam pracował. Dostał pięć-siedem dni, by odpoczęła mu głowa. Był jasny przekaz co ma zrobić. Miał wrócić uśmiechnięty i gotowy do rywalizacji. I tak było. Jakość, jaką ma on, czy John Yeboah, widzieliśmy w Białymstoku czy w meczu z Wisłą Płock - podkreślił opiekun Śląska.
Jacek Magiera poprowadził wrocławian w czterech ostatnich meczach. Małym sukcesem jest sam fakt, że zespół Śląska nadal ma realne szanse na utrzymanie. Kilka tygodni temu śmiało można było zakładać, że na dwie kolejki przed metą będzie już pogodzony ze spadkiem. Choć sytuacja nadal jest bardzo nerwowa, to są podstawy do pozytywnego myślenia. A to byłby ogromny sukces “Magica”.
Cały najnowszy “Magazyn Ekstraklasy” obejrzycie poniżej:

Przeczytaj również