Uwaga, nowa perła wchodzi na europejskie salony. "Wygląda jak młody Messi"

Uwaga, nowa perła wchodzi na europejskie salony. "Wygląda jak młody Messi"
IPA / pressfocus
Paweł - Grabowski
Paweł GrabowskiDzisiaj · 10:40
Największy kąsek w stajni Jorge Mendesa nazywa się Rodrigo Mora i jeszcze nie zagrał pełnego sezonu, a już z racji na wzrost i styl gry porównuje się go do młodego Leo Messiego. 18-latek z Porto szturmem wjechał do ligi portugalskiej, zostając najlepszym piłkarzem kwietnia. Za chwilę zagra też w reprezentacji, a kluby z Premier League już na starcie muszą liczyć się z klauzulą wynoszącą 70 mln euro.
Jest jednym ze światełek w trudnym sezonie Porto, kiedy “Smoki” trzeci raz z rzędu nie wygrają ligi. Klub tonie w długach i próbuje wymyślić się na nowo po tym, jak trener Vitor Bruno nie dał rady wypełnić luki po Sergio Conceicao i w styczniu został zwolniony. Jego miejsce zajął 39-letni Argentyńczyk Martín Anselmi, który wcześniej pracował w Cruz Azul. Porto pod jego wodzą przegrało w kwietniu z Benficą (1:4), ale w klubie ogólnie jest więcej nadziei. Anselmi wiosną mocniej postawił na wychowanka Rodrigo Morę, a ten ma już dziewięć goli i cztery asysty w lidze. Wykręcił ten bilans przed ukończeniem 18. roku życia, co ostatni raz zdarzyło się w Portugalii aż 88 lat temu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Same cuda

Jest z tego samego rocznika co Lamine Yamal, więc Portugalczycy chętnie grają tymi porównaniami. Mora jest dwa miesiące starszy, ale w starciu z Hiszpanem naturalnie ma mniej doświadczenia. Pokazuje to choćby fakt, że gdy Yamal wygrywał z Hiszpanią mistrzostwa Europy w 2024 roku, Mora też w tym czasie grał na EURO, ale do lat 17. W turnieju na Cyprze doprowadził swoją kadrę do finału i został królem strzelców. Każdy, kto zerkał na tę imprezę, tylko utwierdził się w przekonaniu, że to w Portugalii gra w tej chwili jeden z najbardziej ekscytujących młodych talentów na świecie.
Pomocnik Porto pokazał się m.in. przeciwko reprezentacji Polski prowadzonej przez Rafała Lasockiego. Strzelił zwycięskiego gola, a na powtórkach (TUTAJ) widać, jak fantastycznie prowadzi piłkę, ma wysoko podniesioną głowę i emanuje niezwykłą pewnością siebie. Zaraz po tym turnieju awansował do pierwszej drużyny Porto, a Nuno Pimentel, były trener drużyny “Smoków” do lat 15, powiedział, że “ten chłopak widzi grę w sposób, w jaki nie widzą jej inni. Nigdy nie prowadziłem takiego zawodnika”. Mora ma ogromną świadomość przestrzeni, potrafi ją tworzyć sobie i kolegom. A do tego dokłada wielkie umiejętności techniczne. Poza tym nie lubi strzelać brzydkich goli.

Co za drybling

Aż sześć z dziewięciu swoich bramek strzelił od połowy marca. Warto przejrzeć te akcje, bo jest w nich lekkość, drybling i niezwykłe panowanie nad piłką. Mora ma 168 centymetrów wzrostu, więc Portugalczycy często porównują go do Messiego. Jego niski środek ciężkości sprawia, że kapitalnie ogląda się go w dryblingu. Poza bańkę ligi portugalskiej przebił się 18 kwietnia, kiedy w pojedynkę wygrał mecz z Famalicão (2:1). Był wtedy jeszcze 17-latkiem. W głosowaniu na najlepszego gracza kwietnia wyprzedził bardziej doświadczonych Orkana Kokcu z Benfiki i Joao Mendesa z Vitorii Guimaraes, który rok temu negocjował z Lechem Poznań.
- Musimy dbać o Rodrigo. To jeszcze chłopiec - opowiadał niedawno trener Martín Anselmi w rozmowie z O Jogo.
Mora podpisał niedawno nowy kontrakt do 2030 roku, a Porto zabezpieczyło się klauzulą w wysokości 70 mln euro. Jeśli któryś z gigantów wyłoży tę kwotę, Portugalczyk stanie się najdroższym graczem w historii “Smoków”. Jak na razie w tej klasyfikacji prowadzi Otavio sprzedany do Al-Nassr za 60 mln i Nico Gonzalez, za którego Manchester City zapłacił zimą podobną kwotę. Nie są to kwoty tak potężne jak w Benfice, która ze sprzedaży perełek uczyniła sztukę. Joao Felix, Enzo Fernandez czy Darwin Nunez - wszyscy kosztowali ponad 80 mln euro, a pierwsi dwaj przebili nawet barierę 100 mln.

Światło w tunelu

Porto cierpi na tym, że nie osiąga sukcesów w Europie, a w lidze portugalskiej sięgnęło po tytuł raz w ostatnich pięciu latach. Oddało hegemonię sprzed 15 lat, kiedy drużyny Víctora Pereiry i Jesualdo Ferreiry wygrywały praktycznie co rok. Przywrócenie klubu na szczyt to zadanie dla prezesa Andre Villas-Boasa, który wszedł w wielkie buty, bo przejął ten stołek po legendarnym Pinto da Coście, rządzącemu od 1982 roku. W jego czasach Porto wygrało więcej tytułów niż Sporting i Benfica razem wzięte. Villas-Boas może tylko pomarzyć o takiej epoce, bo z każdym rokiem klub coraz mocniej zaciska na sobie finansową pętlę. Po drodze były też afery korupcyjne i podejrzenia o kupowanie sędziów. Audyt Deloitte ujawnił ostatnio podejrzaną współpracę transferową z Portimonense.
Dlatego tak ważne jest stawianie na wychowanków i trąbienie na cały świat, gdy ktoś taki bawi się ligą w najlepsze. Rodrigo Mora jest jak Cristiano Ronaldo w dawnych czasach Sportingu, kiedy jego fantazja przyciągała do Portugalii potencjalnych kupców. On sam mówi, że spośród byłych graczy Porto najbardziej podziwia Vitinhę. Portugalska kolonia w PSG może sprawić, że za jakiś czas to klub z Parc des Princes stanie się liderem w wyścigu po 18-latka. Na ten moment Mora to najskuteczniejszy gracz Porto w 2025 roku, choć nie jest klasycznym snajperem, to raczej typ kreatywnego pomocnika, wolnego elektronu, który gra tam, gdzie w danym momencie widzi największą korzyść dla zespołu.

Debiut w kadrze

FC Porto nie chce sprzedawać młodej gwiazdy już teraz. Chce wysłać pierwsze pozytywne sygnały w świat i pozwolić rozwinąć skrzydła 18-latkowi w przyszłym sezonie, gdy nowy trener Anselmi też okrzepnie i być może rozbije panowanie Benfiki i Sportingu. To pozwoliłoby klubowi mieć jeszcze lepszą pozycję negocjacyjną. Z drugiej strony, młodym Portugalczykiem już teraz zainteresował się słynny Jorge Mendes. On najlepiej czuje moment sprzedaży i może wywierać nacisk, by kuć żelazo, póki gorące.
Na razie przed Morą debiut w reprezentacji Portugalii. Selekcjoner Roberto Martínez ma 20 maja ogłosić listę powołanych na Final Four Ligi Narodów. To będzie kolejny kamień milowy dla nastolatka i kolejny moment, w którym lista jego fanów znacząco się poszerzy.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.

Przeczytaj również