W innych krajach przybywa potencjalnych reprezentantów Polski. "Są na wysokim poziomie, w mocnych akademiach"

W innych krajach przybywa potencjalnych reprezentantów Polski. "Są na wysokim poziomie, w mocnych akademiach"
ŁączyNasPiłka
Młodzieżowe reprezentacje Polski już powoli wchodzą, a dorosła kadra zapewne niedługo wejdzie, w nową erę. Do drzwi dorosłej piłki pukają potomkowie polskich emigrantów, urodzeni za granicą. Dla dobra futbolu nad Wisłą nie można o nich zapomnieć. Dlatego PZPN działa, by umożliwić im grę z orzełkiem na piersi. Przypadki reprezentujących nasz kraj na juniorskich poziomach Juniora Nsangou czy Maxiego Oyedele pokazują, że warto dać im szansę.
W polskich reprezentacjach młodzieżowych pojawia się coraz więcej zawodników wychowanych poza granicami kraju. Dzieci emigrantów, którzy opuścili nasz kraj w poszukiwaniu lepszego życia, powoli zaczynają wchodzić do piłki na coraz wyższym poziomie. Oznacza to, że kadra biało-czerwonych musi coraz uważniej obserwować zagraniczne rozgrywki. Przypadki takie jak niegdyś Sebastian Boenisch, Eugen Polanski, a ostatnio Nicola Zalewski czy Matty Cash będą coraz bardziej powszechne.
Dalsza część tekstu pod wideo
To naturalnie znaczy, że konieczne jest dostosowanie do nowej sytuacji i wykorzystanie jej dla dobra kadry. Mnóstwo utalentowanych, młodych graczy z polskich rodzin walczy o karierę w przybranych ojczyznach, ale są otwarci na grę z orzełkiem na piersi. Wśród nich bez wątpienia znajdziemy przyszłość reprezentacji Polski.

Pokolenie emigracji

Niemal dwie dekady temu Polska wstąpiła do Unii Europejskiej. Wtedy też zaczęła się fala emigracji na Zachód. Miliony naszych rodaków zaczęły szukać szansy na lepsze życie w krajach Wspólnoty. Teraz za granicą w dorosłość wkracza pierwsze pokolenie wychowywane przez tych, którzy jako pierwsi zdecydowali się na wyjazd 20 lat temu. Tysiące dzieci i młodzieży z polskich oraz mieszanych narodowościowo rodzin pracuje nad realizacją swoich marzeń. Wśród nich, oczywiście, nie brakuje tych śniących o karierze piłkarskiej.
Dla futbolu nad Wisłą zaczyna się nowa, bardzo ważna era. W poprzednich latach w reprezentacji przyjmowaliśmy potomków "naszych emigrantów", ale teraz pojawiają się oni na niespotykaną skalę. I co więcej, nie są to przykłady graczy "nagle" przypominających sobie o pochodzeniu dziadków czy pradziadków. Szybkie identyfikowanie młodych piłkarzy, mogących dołączyć w przyszłości do kadry narodowej staje się ważnym elementem długofalowej strategii budowy reprezentacji.
Włączenie do niej Matty'ego Cash czy Nicoli Zalewskiego to tylko wierzchołek góry lodowej. Wielu im podobnych zostaje "wyłapanych" jeszcze na poziomie juniorskim. Na rozgrywanym niedawno EURO U19 w polskich barwach wystąpił urodzony w Kamerunie, mieszkający aktualnie w Anglii syn dawnego gracza Podbeskidzia Bielsko-Biała, Alirou Nsangou - Junior, młodzieżowiec z Blackburn Rovers. Wraz z nim na turniej miał pojechać rok starszy Maxi Oyedele (tata - Nigeryjczyk, mama - Polka, urodzony w Anglii), ale Manchester United postawił weto i włączył go w grono zawodników powołanych na przedsezonowe tournee. Właściwie na wszystkich poziomach młodzieżowych mamy podobne przypadki. A PZPN działa, by umożliwić im przyszłe występy z orzełkiem na piersi.
- W Wielkiej Brytanii jest nas kilku, jeździmy na mecze, obserwujemy zawodników - mówi nam Przemysław Soczyński, koordynator skautingu PZPN na Wyspach. - Mieliśmy okazję zidentyfikować kilkuset zawodników w ciągu sześciu lat pracy w obecnej roli. Naturalnie skupiamy się raczej na piłkarzach U15 i wyżej, kwalifikujących się do gry w reprezentacji. Sądzę, że w każdej akademii znajdzie się zawodnik, który z uwagi na korzenie potencjalnie może znaleźć się na radarze kadry. Coraz częściej pochodzą też z mieszanych rodzin i nie mają polsko brzmiących nazwisk, więc nieraz dowiadujemy się o nich przypadkowo.

Kluczowe przepisy

Znalezienie młodych kandydatów do gry dla Polski mogą utrudniać najróżniejsze przeszkody. Na Wyspach taką może stanowić np. system szkolenia, regulujący funkcjonowanie poziomów poniżej U18.
- W Anglii system młodzieżowy jest bardzo specyficzny - tłumaczy Soczyński. - Wszystko podlega Elite Player Performance Plan - planowi kształcenia piłkarzy, który powstał w 2012 roku. Obejmuje on nie tylko największe zespoły, ale nawet część klubów z piątego poziomu rozgrywkowego.
W skrócie sprowadza się to do tego, że o tym, na jakim poziomie występują ekipy młodzieżowe, decyduje kategoria przyznana ich szkółce. Najwyżej oceniane akademie grają z tymi o podobnym statusie. Cel to zapewnienie maksymalnie kompetytywnego, sprzyjającego rozwojowi środowiska. Jednocześnie zespoły do lat 15 czy 16 nie grają ligi, a jedynie turnieje czy spotkania towarzyskie. W efekcie często przy ich spotkaniach nie ma nawet informacji o składach. PZPN ma jednak rozwiązanie również na taką okoliczność.
- Czasem jedziesz na mecz i nie wiesz, kto w nim gra, bo klub nie podaje składu. Nie zawsze mamy więc informacje o wszystkich graczach, bo nieraz nie mamy nawet okazji poznać ich nazwisk - opowiada nasz rozmówca. - Z pomocą przychodzi portal GramydlaPolski.pl, gdzie rodzice mogą zakładać profile młodym zawodnikom. Na dalszym etapie kariery często dostajemy też informacje od trenerów i skautów pracujących w klubach.
Dzięki portalowi sami piłkarze i ich rodziny mogą wysłać sygnał przedstawicielom polskiego Związku. Zapewnienie im takiej możliwości to jasny znak, że nad Wisłą jesteśmy otwarci na właśnie takich młodych graczy: urodzonych za granicą, ale chętnych na występy w biało-czerwonych barwach. Pomaga w tym również program “Gramy dla Polski”, z bazami w Niemczech, Anglii, Irlandii i USA. PZPN stara się dotrzeć do wielu z najliczniejszych skupisk Polonii na świecie. Kilka lat temu na zorganizowanym w jego ramach spotkaniu w polskiej ambasadzie w Londynie pojawił się m.in. Matty Cash.
Teraz takie działania na Wyspach nabierają jeszcze większego znaczenia. W obliczu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej przesunęła się w górę granica wiekowa dopuszczalnych transferów zagranicznych. Wspólnota była wcześniej traktowana “ulgowo”.
- Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej na Wyspy nie mogą już trafiać zawodnicy 16-letni, próg przesunął się do 18. roku życia, co też wpłynie na specyfikę naszej pracy - tłumaczy koordynator skautingu PZPN na Wyspach. - Liczba graczy ściąganych do akademii z Polski znacznie zmaleje, zostaną praktycznie tylko piłkarze wychowani na emigracji.
Dlatego teraz niemożliwa do powtórzenia jest historia kupionego w wieku 16 lat przez Aston Villę z Zagłębia Lubin Oliwiera Zycha. Choć Soczyński zajmuje się obserwacją również takich zawodników, teraz musi skupić się na tych, którzy dorastali na emigracji. Kluczowe jest więc otwarcie dla nich drzwi i budowanie świadomości tego, że mają możliwość reprezentowania Polski.

Przyszłość kadry?

Skoro liczba piłkarzy kształtowanych poza granicami kraju dynamicznie rośnie, nasuwa się oczywiście naturalne pytanie: co to będzie znaczyć dla reprezentacji? Pojawienie się w niej coraz większej grupy zawodników szkolonych w różnych środowiskach może być potencjalną wartością dodaną. Choć Polska ciągle dogania pod względem standardów szkolenia mocniejsze w teorii kraje, zawsze można z nich czerpać.
- Należy zwrócić uwagę, że szkolenie w Polsce stoi na coraz wyższym poziomie i ocenia się je dość niesprawiedliwie. Infrastruktura jest coraz lepsza. Oczywiście na Wyspach w najlepszych klubach są kosmiczne warunki, ale kilka polskich akademii ma już lepsze obiekty niż niektóre zespoły w Anglii. - przekonuje Soczyński. - Niemniej, obecność na zgrupowaniach zawodników kształtowanych za granicą zdecydowanie działa na plus. Gracze przywożą ze sobą zróżnicowane doświadczenia, metody pracy i kulturę, co służy wymianie przemyśleń.
Przypadki Matty’ego Casha czy Nicoli Zalewskiego udowadniają, że gracze wychowani poza Polską mogą stanowić wartościowe ogniwa kadry. Obaj bowiem występują w niej regularnie, o ile tylko są do dyspozycji. Zresztą są zawodnikami pucharowiczów z czołowych europejskich lig, a tacy nie są wcale u nas w kraju wielką oczywistością. Kto mógłby pójść w ich ślady?
- Jeśli chodzi o warte uwagi nazwiska, można wskazać Maxiego Oyedele, który właśnie przebywa na zgrupowaniu z pierwszą drużyną Manchesteru United, przez co nie dostał od klubu pozwolenia na udział w EURO U19. Inni zawodnicy wychowani na Wyspach to Junior Nsangou czy Dominik Biniek (obaj Blackburn Rovers). Nieźle wygląda też rocznik 2008. Naturalnie wyróżnia się również Michał Rosiak z Arsenalu - wymienia nasz rozmówca.
Tutaj warto zaznaczyć, że praca skautów nie ogranicza się tylko do męskiego futbolu. Obserwują też piłkarki, a tych również pojawia się coraz więcej.
- Poza chłopakami znajdujemy też dziewczyny, choć na razie tutaj mamy węższe grono - zwraca uwagę Soczyński. - Ostatnio jednak na zgrupowaniu młodzieżowej reprezentacji pojawiły się Aisha Nsangou (Manchester United), siostra Juniora czy Aleksandra Werszko (Tottenham Hotspur).
Coraz liczniejsze “owoce” pracy pozwalają marzyć o tym, że już niedługo pojawi się piłkarz gotowy, by przetrzeć szlak kolegom, zostając “wyłapanym” za młodu i przechodzącym poszczególne młodzieżowe szczeble. Tego typu historia miałaby symboliczny, bardzo istotny wymiar. I, co mocno prawdopodobne, pomogła w dalszym rozwoju inicjatywy umożliwiania reprezentowania Polski dzieciom emigrantów.
- Czekamy na zawodnika, który przejdzie całą drogę aż do dorosłego futbolu i pierwszej reprezentacji, to będzie wielkie wydarzenie. Bardzo fajnie rozwinął się 21-letni Kacper Łopata. Ma za sobą występy jako kapitan reprezentacji Polski U-20. To właśnie pierwszy z zawodników za mojej kadencji, który zdołał zadomowić się w seniorach. Ostatnio grał w National League, w Southend United i Woking. Niedawno trafił do trzecioligowego Barnsley - opowiada nam koordynator skautingu PZPN w Wielkiej Brytanii.

Radość i duma

Choć reprezentacja Polski wygląda na papierze gorzej od tych dyktujących warunki w europejskim futbolu, wielu młodych zawodników chce występować z orzełkiem na piersi. Kierują się bowiem przywiązaniem do ojczyzny rodziców. Ci współpracujący z PZPN-em pochodzą z różnych środowisk.
- Mamy piłkarzy, u których w domu rozmawia się po polsku, są i uczniowie polskich szkół w większych miastach, a inni mieszkają na wsi, gdzie są jedynymi Polakami. Najczęściej z uwagi na młody wiek kontaktujemy się z rodzicami. Jeśli ktoś się wyróżnia w innym kraju i czuję się Polakiem, to może dostać szansę. Nieraz spotykamy się z ogromną radością i dumą, że skontaktował się ktoś z Polski - przekonuje nas Soczyński.
Nie zawsze jednak można mówić o klarownej sytuacji. Niejednokrotnie młodzi gracze pochodzą z wielonarodowych rodzin. Wówczas stają przed bardzo wymagającym, wielopłaszczyznowym wyborem.
- Czasem pojawiają się też powołania z innych krajów. Wtedy oczywiście decyzja należy już do zawodnika lub jego rodziny. Reprezentacja to nie klub, gdzie zarabia się pieniądze. Duży wpływ ma atmosfera na zgrupowaniu i to, jak ktoś się czuje w otoczeniu nowych kolegów z zespołu. Często nawet bywa, że taka decyzja jest naprawdę trudna. Czasami można wręcz powiedzieć, że stanowi wybór między tym, czy bardziej kochamy mamę, czy tatę. Raz mieliśmy kontakt z piłkarzem, który otrzymał dwa powołania z różnych krajów i odrzucił je oba, bo nie wiedział, co zrobić - wspomina nasz rozmówca.
W promowaniu narodowej tożsamości Polonii pomagają około-futbolowe projekty jak polskie akademie. Na Wyspach funkcjonuje ich wiele. Pomagają one skautom poszukującym potencjalnych reprezentantów.
- W polskich akademiach na Wyspach grają nie tylko Polscy zawodnicy, ale te inicjatywy pomagają, kultywując polskość - podkreśla Soczyński. - Jeden z największych, najgłośniejszych tego typu projektów prowadzony jest pod patronatem Wisły Kraków, ale mamy ich więcej. Z takich akademii najzdolniejsi trafiają potem pod skrzydła profesjonalnych klubów. Często wtedy rodzice od razu zakładają im profil na naszej stronie.
- Jest już naprawdę wielu zawodników grających na wysokim poziomie, w mocnych akademiach. Coraz trudniej obserwować wszystkich - konkluduje poproszony przez nas o komentarz skaut. - Teraz roczniki 2003 czy 2004 wchodzą powoli w seniorski futbol, więc zapowiada się naprawdę interesujący okres. Przebijają się również gracze w mniej znanych zespołach, a je też stale śledzimy. Ostatnio w sparingu Mansfield Town zagrał i strzelił gola Jakub Kruszyński.
Już niedługo w polskich mediach może pojawiać się coraz więcej wzmianek o wypływających na szerokie wody profesjonalnego futbolu piłkarzach z korzeniami nad Wisłą. Każdy z nich to możliwy przyszły kadrowicz. Każdy może liczyć na zainteresowanie ciała zarządzającego futbolem w naszym kraju. Wśród nich mogą znajdować się kolejne talenty o reprezentacyjnym potencjale. Należy jednak o nich pamiętać, wysłać im znak, że nie zostaną w Polsce pominięci, jak niegdyś Lukas Podolski.
Możliwe, że w pewnym sensie kadra biało-czerwonych” wchodzi w nową erę. Nie oznacza to, że zostanie zalana postaciami wychowywanymi poza krajem, ale będą one odgrywały coraz większą rolę. Pora więc przygotować się na wykorzystanie szans, które stwarza taka sytuacja. Reprezentacja może na tym skorzystać. Trzeba jednak zdecydowanie działać.
- Co prawda to nie moja zasługa, bo to efekt pracy piłkarza i trenerów, ale za każdym razem, gdy zidentyfikowany przez ciebie zawodnik debiutuje w kadrze, serce bije szybciej - podsumowuje Soczyński.
Okazji, by przyspieszyło tętno, Pan Soczyński i podobni mu skauci zapewne będą mieli coraz więcej.

Przeczytaj również