Tu Inaki Pena bije wszystkich bramkarzy na głowę. Zaskakujące liczby. "Idealny dla Flicka"
Inaki Pena pozostaje pierwszym bramkarzem Barcelony. Dlaczego? Hansi Flick może szczególnie cenić aspekt, w którym 25-latek jest najlepszy w Europie.
Niedługo miną trzy miesiące od poważnej kontuzji Marka-Andre ter Stegena. Od października Wojciech Szczęsny regularnie trenuje z FC Barceloną. Tymczasem Inaki Pena wciąż nie rusza się z bramki wicemistrzów Hiszpanii. I zaznaczmy od razu, że wychowanek La Masii nie utrzymuje miejsca, ponieważ nagle stał się jednym z najlepszych golkiperów świata. W jego grze nadal można zauważyć pewne mankamenty i niedociągnięcia. Ale już na pierwszy rzut oka widać, że poczynił znaczny postęp względem poprzedniego sezonu. A przede wszystkim, idealnie pasuje do stylu gry narzuconego przez Hansiego Flicka.
Sweeper keeper
Barcelona od momentu przybycia Flicka gra z bardzo wysoko ustawioną linią obrony. Wielokrotnie podczas ataków rywali granicę spalonego wyznacza połowa boiska, a nie któryś z defensorów. Styl ten wiąże się oczywiście z dużym ryzykiem. Real Madryt czy Mallorca powpadali w pułapki, notując przeciwko Katalończykom odpowiednio 12 i 11 spalonych. Ale już w niedawnym meczu Betis ani razu nie dał złapać się na ofsajdzie. Wyniki z ostatnich tygodni potwierdzają, że filozofia trenera “Barcy” potrafi być skuteczna, ale jest też skrajnie ryzykowna.
Mimo wszystko nic nie wskazuje na to, aby Niemiec planował zejść z obranej drogi. I najprawdopodobniej Inaki Pena nadal będzie mu w niej towarzyszył. Ryzykowne ustawienie obrony wiąże się bowiem z pewnymi konsekwencjami. Za plecami stoperów tworzy się kilkudziesięciometrowa przestrzeń do wykorzystania przez przeciwników. Pau Cubarsi i Inigo Martinez nie są demonami prędkości, co zmusza bramkarza do wcielania się w rolę ostatniego stopera. Pierwszy golkiper Barcelony bez zarzutu wywiązuje się z tych obowiązków.
Wielokrotnie schemat ataków rywali Barcelony polega na posyłaniu dalekich piłek za plecy obrońców “Barcy”. To właśnie wtedy Pena korzysta z jednej ze swoich największych zalet, jaką jest czytanie gry. W tym sezonie notuje on średnio 6,08 skutecznej interwencji poza własnym polem karnym. Wliczają się w to głównie wybicia piłki lub po prostu przejęte podania przeciwników. Jego wynik to coś kosmicznego w skali najlepszych lig w Europie. W tej klasyfikacji drugie miejsce zajmuje Sergio Herrera ze skromnym dorobkiem 2,73 interwencji poza szesnastką. Trzecią lokatą dzielą się Manuel Neuer i Jordan Pickford (2,36). Zawodnik Bayernu w przeszłości stał się prekursorem tak odważnej gry poza szesnastką. Pokazał, że bramkarz nie musi być przyklejony do linii, skupiając się wyłącznie na obronie strzałów. Ale sam nigdy nie notował tak okazałych liczb, jak Pena. Najlepszy wynik Niemca w karierze to 3,73 przerwanych akcji poza polem karnym na mecz w sezonie 2019/20. Przeglądając statystyki, żaden bramkarz w topowej lidze nie był tak skuteczny w tym elemencie gry.
- Trenujemy taki styl gry od początku okresu przygotowawczego, dosłownie od pierwszych treningów i spotkań. Gdy tylko trener przyszedł do klubu, powiedział, że aby rywalizować, musimy stosować wysoki pressing i wysoką linię obrony, nie możemy obawiać się żadnego rywala. Dodał, że nie interesuje go, czy przegramy jeden mecz albo stracimy gola. Jeśli będziemy tak grali, to przyniesie to efekty. Niektórzy mogą nie dać się na to złapać, ale ostatecznie będziesz zwycięzcą we wszystkich sytuacjach, w których rywale wpadną w pułapkę - tłumaczył Pena po wygranym El Clasico dla Mundo Deportivo.
- Moje osobiste klucze do sukcesu? Cierpliwość i praca. Nigdy nie przestawaj trenować i ciągle utrzymuj motywację na najwyższym poziomie. Po meczu z Realem trener powiedział, że mi ufa i nigdy nie miał wątpliwości co do mojego poziomu. Nigdy nie czułem się tak szczęśliwy i tak pewny siebie - dodał.
Liczby pokazują, że Wojciech Szczęsny jest przyzwyczajony do nieco innej gry. Co nie może stanowić żadnego zaskoczenia, patrząc na charakterystykę drużyn, w których występował. Reprezentacja Polski niestety nie kojarzy nam się z morderczym pressingiem i linią obrony na wysokości połowy boiska. Juventus Massimiliano Allegriego również nie przypominał barcelońskiego “Flickswagena”. W efekcie 34-latek nigdy w karierze nie przekroczył średniej 1,5 interwencji na mecz poza polem karnym. W ostatnich trzech latach wskaźnik ten wynosił u niego kolejno:
- 0,57 interwencji na mecz w sezonie 2023/24
- 0,87 w sezonie 2022/23
- 0,75 w sezonie 2021/22
Jest dobrze, ale nie doskonale
Naturalnie, bycie golkiperem nie ogranicza się do przerywania akcji z dala od własnej bramki. Ten aspekt można jednak uznać za jeden z kluczowych elementów w przypadku tej konkretnej drużyny. “Barca” gra w sposób wymagający od “jedynki” niwelowania zagrożenia w możliwie najwcześniejszym stadium. Prewencja ponad bohaterskość. Gdyby było inaczej, Pena już mógłby stracić miejsce w składzie. Inne statystyki potwierdzają bowiem, że wcale nie mamy do czynienia ze specjalistą najwyższej klasy. W tym sezonie ligowym obronił 28 z 40 celnych strzałów, co daje skuteczność na poziomie 70%. To dopiero 16. wynik wśród bramkarzy La Liga.
Dla porównania, Szczęsny w każdym z dziewięciu sezonów utrzymywał wyższy poziom interwencji. Jedynie w rozgrywkach 2014/15 obronił 68% uderzeń, ale to dość zamierzchłe czasy. Polak góruje też nad Hiszpanem pod względem pewności przy dośrodkowaniach. Pena w 12 meczach ligowych przerwał jedną ze 116 centr rywali. Były reprezentant Polski średnio potrafił zatrzymywać 3-5% dośrodkowań. Na przestrzeni kariery “Szczena” wypada też znacznie lepiej pod względem liczby wpuszczonych bramek w porównaniu z oczekiwanymi golami rywali. W tym sezonie Inaki stracił 17 goli z 16,4 xG, co nie jest powodem do chwały. A jednak Flick wciąż mu ufa.
- Inaki Pena jest od dawna w klubie, to bardzo dobry bramkarz z odpowiednią osobowością. Posiadanie takiego gracza jest idealne dla każdej drużyny. Daje nam stabilność i jestem pewien, że pokaże się z dobrej strony w nadchodzących meczach - mówił Flick tuż po kontuzji Ter Stegena.
- W nowoczesnym futbolu potrzeba odważnych piłkarzy, a pozycja bramkarza jest kluczowa. Jesteśmy zadowoleni z Inakiego - podkreślał trener na początku listopada. - Widzę, że Wojciech Szczęsny trenuje na dobrym poziomie, ale nie mam w planach zmiany bramkarza. Inaki pozostaje naszą "jedynką". Mówiłem to już wcześniej i nic się nie zmieniło - dodał niedawno.
Pena to bramkarz, którego trudno ocenić całościowo. W jednym elemencie rzemiosła jest najlepszy w Europie, a w innych wciąż wiele mu brakuje. Należy jednocześnie zwrócić uwagę na widoczny postęp w jego zachowaniach. Kiedy Ter Stegen wypadł w poprzednich rozgrywkach, Hiszpan kompletnie się spalił. “Barca” praktycznie każdy mecz z nim zaczynała, przegrywając co najmniej jedną bramką. W poprzednim sezonie zasłużył na pochwały właściwie tylko w rywalizacji z Atletico, kiedy obronił próbę Memphisa Depaya z rzutu wolnego. Mało, zwłaszcza jak na 17 rozegranych meczów. W ostatnich tygodniach można było postawić znacznie więcej plusów przy jego nazwisku. W El Clasico zatrzymywał Kyliana Mbappe, kiedy ten akurat nie lądował na spalonym. Ostatnio uchronił zespół przed porażką z Betisem, która z przebiegu rywalizacji byłaby całkiem zasłużona. 25-latek raz po raz wygrał pojedynki z Chimym Avilą i Ezem Abde.
- Inaki Pena, Lamine Yamal i Ferran uratowali Barcelonę, która zrobiła niewiele, aby zasłużyć na zwycięstwo na Benito Villamarin. To był koci występ Peni. Rozegrał rewelacyjny mecz - ocenił kataloński Sport. - Pena uratował nas w meczu z Betisem - to już słowa samego Flicka.
- Inaki to świetny facet, jest nieco inny, osobliwy. To bardzo chłodny człowiek, nigdy nie widziałem, aby opuścił swoją strefę komfortu. Jest bardzo spokojny, co nam pomaga, ma pełne zaufanie trenera i drużyny. Pokazuje, jak dobrym jest bramkarzem - chwalił Inigo Martinez, cytowany przez Jijantes.
Podział ról
Z perspektywy polskiego kibica decyzje Flicka o wystawianiu Peni mogą być zastanawiające. Szczęsny w poprzednich latach dał się poznać jako znacznie pewniejszy bramkarz w zakresie interwencji, refleksu i skuteczności na linii. Hiszpan zdaje się jednak lepiej wpisywać w potrzeby trenera wynikające z wprowadzonego modelu gry. Dobrym prognostykiem pozostaje fakt upływu czasu, który nieuchronnie zbliża nas do stycznia. A wtedy poza ligą i Ligą Mistrzów Barcelonie dojdą jeszcze spotkania w Pucharze Króla i Superpucharze Hiszpanii. Rywalizacja na czterech frontach powinna otworzyć drugiemu z Polaków możliwość debiutu w barwach “Blaugrany”. Część hiszpańskiego środowiska uważa, że Szczęsny może liczyć wyłącznie na mecze w Copa del Rey. Inni sądzą, że mimo wszystko 34-latek zasługuje też na szansę w innych rozgrywkach.
- Flick totalnie ufa Peni. Nie sądzę, by był to jakikolwiek problem ze Szczęsnym, tylko po prostu Flick chce myśleć o przyszłości. Inaki będzie jeszcze w Barcelonie przez długie lata, dlatego musi na niego stawiać. Tymczasem Szczęsny był raczej takim plastrem, łatą na ten sezon po urazie Ter Stegena. Jest alternatywą na wypadek, gdyby coś stało się Peni. W mojej opinii Szczęsnemu będzie ciężko uzyskać okazję do gry. Uważam, że w końcu stanie w bramce, ale w takich meczach, jak np. starcia w Pucharze Króla - powiedział Jan Tellez, dziennikarz Diari de Barcelona, w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
- Szczęsny nie powinien debiutować w Pucharze Króla na placu drużyny z niższej ligi. To byłoby niezrozumiałe, gdyby tak renomowany bramkarz, który przeżywa swój "ostatni taniec" w Barcelonie, miałby rozegrać pierwszy mecz na małym boisku, ze sztuczną trawą i przeciwko niżej notowanemu rywalowi. Powinien zadebiutować raczej prędzej niż później - to już słowa Xaviera Boscha z artykułu na łamach Mundo Deportivo.
Z perspektywy Barcelony pozytywnym sygnałem może być nić porozumienia łącząca obu bramkarzy. Kilka tygodni po przybyciu Szczęsnego do klubu Pena udzielił wywiadu, w którym chwalił możliwość współpracy z tak utytułowanym kolegą po fachu.
- Szczęsny jako człowiek jest spektakularny. Wcześniej znałem go tylko jako bardzo dobrego bramkarza, który grał w topowych europejskich drużynach. Już pierwszego dnia podszedł i powiedział, że nie rywalizuje ze mną, tylko rywalizuje ze sobą. To mnie zszokowało. Na pozycji bramkarza panuje duża konkurencja, zawsze może grać tylko jeden z nas. Okazał mi ogromny szacunek, na który być może nie zasługiwałem. Ma 34 lata, dysponuje sporym doświadczeniem i bardzo mi pomaga - opowiedział w rozmowie z Gabrielem Sansem.
Pena, patrząc całościowo, nie jest na razie wybitnym golkiperem i być może nigdy nim nie zostanie. Splot okoliczności i niecodzienny pakiet umiejętności sprawiły jednak, że teraz może czuć się dość pewnie. W meczach ligowych Hansi Flick raczej nie zrezygnuje z zawodnika, który wpisuje się w jego potrzeby. Niemiec ewidentnie chce mieć między słupkami kogoś, kto pokryje połacie przestrzeni pozostawione przez defensorów ustawionych hen, hen daleko od własnej bramki. Pod tym względem Hiszpan nie zawodzi. A w pozostałych elementach sztuki bramkarskiej również zaczyna przejawiać oznaki progresu.