Jeden faworyt do mistrzostwa Anglii. Terminarz sporo wyjaśnia. "Na rywala czeka więcej potencjalnych pułapek"
Manchester City i Liverpool grają w tym sezonie niesamowicie. Zgodnie dotarli już do półfinału Ligi Mistrzów, a na krajowym podwórku mocno uciekli konkurencji i to właśnie między sobą stoczą walkę o mistrzostwo Anglii. Do końca rozgrywek pozostało siedem kolejek. Kto ma, przynajmniej w teorii, łatwiejszy terminarz na finiszu?
Choć ostatnio to “The Reds” pokonali “Obywateli” w półfinale Pucharu Anglii (3:2), malutką przewagę przed ostatnimi rozstrzygnięciami na ligowym gruncie mają jednak podopieczni Pepa Guardioli. Po 31 rozegranych meczach uzbierali oni punkt więcej. Wszystko mają więc w swoich rękach. To rywale muszą liczyć na ich wpadkę.
Rzućmy okiem na aktualną tabelę Premier League.
Teoretycznie skreślać nie można jeszcze Chelsea, ale “The Blues” szanse mają raczej głównie matematyczne. Trudno wyobrazić sobie, że będą jeszcze w stanie dogonić praktycznie bezbłędnych przeciwników z Anfield Road i Etihad Stadium.
Skupmy się więc na Manchesterze City i Liverpoolu. Oto ich rozkład jazdy na ostatniej prostej.
1. Manchester City (74 punkty)
- 30. kolejka - Brighton & Hove Albion (D)
- 33. kolejka - Wolverhampton (W) - termin nieznany
- 34. kolejka - Watford (D)
- 35. kolejka - Leeds (W)
- 36. kolejka - Newcastle (D)
- 37. kolejka - West Ham (W)
- 38. kolejka - Aston Villa (D)
Pierwsza dobra wiadomość dla “The Citizens”? Chyba taka, że cztery mecze zagrają u siebie, tylko trzy na wyjeździe. Swój teren, zwłaszcza na tak kluczowym etapie sezonu, powinien być jednak atutem. Choć z drugiej strony - piłkarze Guardioli w tym sezonie minimalnie lepiej punktują w delegacji.
Nazwy rywali też nie powinny paraliżować. Najwyżej sklasyfikowany przeciwnik to siódmy w tym momencie West Ham. I chyba właśnie to starcie na papierze może wydawać się dla “Obywateli” sporym wyzwaniem. Podobnie jak wypad na wyjazdowe spotkanie z Wolverhampton. Poza tym uważać trzeba na Brighton, bo “Mewy” akurat z pozycji underdoga potrafią mocno uprzykrzyć życie faworytom.
Watford, Leeds, Newcastle i Aston Villa to natomiast ekipy, które w tym sezonie plączą się po dolnych rejonach tabeli. Gdyby ktoś z nich odebrał punkty walczącemu o tytuł Manchesterowi City, musielibyśmy uznać to za niezłą sensację, choć oczywiście i takie się zdarzają. Jedno jest pewne - “Obywatele” będą wyraźnymi faworytami w każdym z pozostałych spotkań. Terminarz im sprzyja.
2. Liverpool (73 punkty)
- 30. kolejka - Manchester United (D)
- 34. kolejka - Everton (D)
- 35. kolejka - Newcastle (W)
- 36. kolejka - Tottenham (D)
- 33. kolejka - Aston Villa (W)
- 37. kolejka - Southampton (W) - termin nieznany
- 38. kolejka - Wolverhampton (D)
Liverpool, podobnie jak Manchester City, cztery mecze zagra u siebie, trzy na wyjeździe. I o ile “Obywatelom” miejsce rozgrywania meczu nie robi chyba wielkiej różnicy, “The Reds” na własnym stadionie radzą sobie dużo lepiej niż w delegacji. Na Anfield nie przegrali jeszcze ligowego spotkania w tej kampanii. Wygrali 12 razy i trzykrotnie remisowali.
Podopieczni Juergena Kloppa, w przeciwieństwie do rywala w walce o tytuł, zagrają jeszcze z przeciwnikami z “Big Six” - piątym Manchesterem United i czwartym Tottenhamem. Dobra wiadomość dla “The Reds” jest natomiast taka, że oba te starcia będą miały miejsce w Liverpoolu. Wypady na Old Trafford czy Tottenham Hotspur Stadium mogłyby być jednak bardziej wymagające.
Trzeci zespół z czołowej dziesiątki Premier League, który zagra jeszcze z Liverpoolem, to Wolverhampton. “Wilki” wpadną na Anfield i spróbują przełamać złą serię w meczach z “The Reds”. Przegrały bowiem ostatnie sześć bezpośrednich spotkań. Poza tym Mohamed Salah i spółka zagrają z przeciwnikami z dolnej połowy tabeli - 17. Evertonem, 14. Newcastle, 15. Aston Villą i 12. Southampton.
***
Chociaż to Liverpool jest ostatnio w lepszej formie, minimalnym faworytem do zdobycia tytułu wydaje się jednak Manchester City. “Obywatele” mają nie tylko mały handicap w postaci punktu przewagi, ale też nieco łagodniejszy, przynajmniej w teorii, terminarz. Na “The Reds” czeka jednak nieco więcej potencjalnych pułapek. Choć z drugiej strony - jeśli dalej będą prezentować się tak znakomicie, nikt może ich już nie powstrzymać. Wtedy pozostanie liczenie na to, że zespół prowadzony przez Guardiolę potknie się chociaż raz.
Walka o tytuł w Premier League zapowiada się piekielnie emocjonująco. A kto wie, może Liverpool i Manchester City stoczą w tym sezonie rywalizację nie tylko o mistrzostwo Anglii, ale i Ligę Mistrzów.