Wielki problem Manchesteru United rozwiązany. Transferowy strzał w "10"?

Wielki problem Manchesteru United rozwiązany. Transferowy strzał w "10"?
IMAGO / pressfocus
Kacper - Klasiński
Kacper KlasińskiWczoraj · 16:05
Ofensywa Manchesteru United wołała w poprzednim sezonie o pomstę do nieba. W letnim okienku postanowiono zrobić z tym porządek. “Czerwone Diabły” przeprowadziły na razie tylko dwa transfery, ale wydaje się, że to świetne odpowiedzi na ich kluczowy problem.
Może i Manchester United na razie kupił tego lata jedynie dwóch piłkarzy, natomiast zapowiada się, że dokonał bardzo dobrego wyboru. Matheus Cunha i Bryan Mbeumo wyglądają jak odpowiedź na bodaj największy problem “Czerwonych Diabłów”. Obaj wnoszą to, czego bardzo brakowało drużynie Rubena Amorima - skuteczność. Liczby brutalnie pokazują, że marnowała ona najwięcej szans w całej Premier League. A teraz ma w składzie dwóch graczy, którzy robili z nich najlepszy użytek w lidze. Taki skok jakościowy powinien być wyraźnie odczuwalny.
Dalsza część tekstu pod wideo

Najgorszy atak

Ostatni sezon Manchesteru United skończył się katastrofalnie. “Czerwone Diabły” finiszowały na 15. miejscu w Premier League. Tak nisko w ligowej tabeli nie uplasowały się od 1974 roku. Mogły sobie jeszcze powetować tę kompromitację, wygrywając Ligę Europy, ale w finale przegrały z Tottenhamem. Lato musiało więc stanowić czas na refleksję i okazję do wyciągnięcia wniosków dla pionu sportowego. Jak pomóc Rubenowi Amorimowi we wprowadzeniu zespołu na właściwe tory? Zacząć od wzmocnienia ofensywy - była to decyzja absolutnie uzasadniona.
Drużyna United oczywiście nie wyglądała na w pełni przygotowaną do gry w systemie Portugalczyka, ale kłopoty pod bramką przeciwnika mogliśmy dostrzec od samego początku rozgrywek, jeszcze za kadencji Erika ten Haga. Już na inaugurację sezonu ligowego, w domowym starciu z Fulham, piłkarze na potęgę marnowali sytuacje i wygrali dopiero po golu w samej końcówce.
Liczby nie kłamią. W Manchesterze mieli jeden najgorszych ataków w całej Premier League. I to według kilku różnych metryk. Jeśli chodzi o liczbę strzelonych bramek (44), zajęli 16. miejsce - przebijając tylko spadkowiczów i Everton. Byli jednym z zaledwie sześciu zespołów, których najlepszy strzelec nie zdołał wejść w “dwucyfrówki”. Jeśli spojrzymy na dorobek najskuteczniejszego snajpera (po osiem trafień Amada Diallo i Bruno Fernandesa), gorzej wypadło tylko żenująco słabe Southampton (cztery bramki Paula Onuachu). Biorąc pod uwagę atak w szerszym kontekście: duet lub tercet najskuteczniejszych graczy, sytuacja wygląda równie marnie. Najlepsza para strzelców (wspomnieni Amad i Fernandes) to łącznie 16 goli - lepiej jedynie od Leicester i Southampton. Trio - po doliczeniu sześciu bramek Alejandro Garnacho? Piąte miejsce od końca z 22 trafieniami. Ponownie gorsi tylko spadkowicze i Everton.
Najbardziej dołuje jednak bilans expected goals, opisujący skuteczność. Otóż w sezonie 2024/25 w Premier League nie było gorszego zespołu, jeśli chodzi o porównanie liczby bramek i współczynnika xG wykręconego na przestrzeni 38 kolejek. United (odliczając rzuty karne) strzelili aż 11,4 bramki mniej, niż wskazywałyby szanse, które sobie stwarzali. Blisko nich pod tym względem uplasowało się Crystal Palace, ale 18. w tabeli Bournemouth jest o niemal cztery bramki lepsze!
grafika tekst Man Utd 26.07.25
FBRef
Tabela Premier League 2024/25 posortowana według różnicy między liczbą strzelonych goli i współczynnikiem xG (bez karnych) | Źródło: FBref
Korzystanie z xG w dyskusjach o pojedynczych meczach można uznać za nadużycie. Jak to jednak bywa ze statystykami opartymi na prawdopodobieństwie - im większa próba, tym bardziej miarodajny wynik. Na przestrzeni całego sezonu anomalie się niwelują. Ta tabela mówi więc jasno: ofensywni zawodnicy United regularnie zawodzili pod bramką rywali. Aż w 25 z 38 kolejek (a więc znacznej większości) kończyli spotkanie z mniejszą liczbą bramek, niż wskazywałoby ich xG, co koreluje z wyraźnie ujemnym bilansem. I to okazało się bardzo bolesne - zwłaszcza gdy zespół spisywał się słabo. Rzadko wyciskali z meczów więcej niż w teorii “powinni”. Skoro były problemy z zamianą wielu szans bramkowych na gole, to przy dobrej obronie rywali one tylko rosły. Brakowało gracza potrafiącego wycisnąć coś z niczego. Tylko trzech graczy skończyło sezon ligowy “na plusie” w stosunku do xG: Amad Diallo, skreślony szybko przez Amorima Marcus Rashford oraz… strzelec dwóch goli - środkowy obrońca, Lisandro Martinez. Właściwie wszyscy zawodnicy ofensywni skończyli na minusie.
grafika tekst Man Utd 26.07.25 2
FBref
Różnica liczby strzelonych goli i xG (bez karnych) piłkarzy Manchesteru United w sezonie 2024/25 w Premier League. Na “plusie” jest tylko trzech piłkarzy | Źródło: FBref

Piłkarze idealni

Niektórzy mogą wątpić w sens wydawania 130 milionów funtów na dwóch piłkarzy z Wolverhampton i Brentfordu. Jeśli jednak chodzi o remedium na wielką nieskuteczność ofensywy, trudno było znaleźć lepsze opcje niż Matheus Cunha i Bryan Mbeumo. Pod tym względem “Czerwone Diabły” wybrały niemal idealnie. I nie chodzi tu tylko o to, że w poprzednich rozgrywkach ci dwaj napastnicy strzelili łącznie 35 goli - więcej niż całe zespoły Southampton czy Leicester i zaledwie dziewięć mniej od United - grając w niezbyt mocnych zespołach.
Obaj to eksperci w wyciskaniu absolutnego maksa z dostępnych szans - a nawet dwaj najlepsi pod tym względem gracze w poprzednim sezonie Premier League. Oczywiście, wykręcili bardzo wysokie, może nawet niemożliwe do powtórzenia wyniki, ale nawet mniejszy “plus” z pewnością okaże się wartościowy dla “Czerwonych Diabłów”.
grafika tekst Man Utd 26.07.25 3
własne
TOP10 piłkarzy, którzy w sezonie 2024/25 najbardziej “przebili” swoje xG (bez karnych). Pierwsze dwie pozycje zajmują Mbeumo i Cunha | Źródło: FBref
Dodanie takich piłkarzy do ofensywy to poważny zastrzyk jakości. Naturalnie trudno spodziewać się, że obaj dowiozą liczby na tak świetnym poziomie, gdy będą musieli “dzielić się” cyferkami i odpowiedzialnością między sobą czy z Fernandesem lub Amadem, ale ich pojawienie się w kadrze pozwala wierzyć, że idą lepsze czasy dla ataku United. Że problemy z bolesną nieskutecznością zostaną załatwione przez właśnie takie zakupy - zawodników po prostu skutecznych.

Klucz do systemu Amorima?

Pozyskanie dwóch nowych “dziesiątek” do systemu Amorima to logiczny wybór również z uwagi na to, jak wygląda jego filozofia gry. Duet za napastnikiem to u Portugalczyka jej bardzo ważny element. To oni często robią różnicę, przyspieszając akcję i przesuwając ją do przodu. Te pozycje stawiają duże wymagania w stosunku do występujących na nich piłkarzy. Muszą być oni dobrzy w znajdowaniu sobie przestrzeni i dryblingu, radzić sobie z presją ze strony rywali. Często to na ich barkach spoczywa odpowiedzialność za odwrócenie się i ruszenie z piłką w stronę bramki rywali. No i, oczywiście, muszą stwarzać zagrożenie w szesnastce oraz jej okolicach.
Tutaj Mbeumo i Cunha również “odhaczają” najważniejsze okienka. O tym, że Brazylijczyk świetnie potrafi ruszyć z piłką i zdobyć teren, United przekonali się już zresztą kilkukrotnie, bo przy okazji bezpośrednich starć z Wolves nieraz potrafił wręcz ośmieszać ich pomoc rajdami przez środkową strefę boiska. Oba nabytki lubią też kreować okazje do strzału - zarówno dla siebie, jak i partnerów, co powinno pomóc w zbudowaniu bardziej nieprzewidywalnej, niewygodnej dla rywali ofensywy.
W poprzednim sezonie, po przyjściu Amorima, na pozycjach “dziesiątek” najczęściej grali Fernandes i Alejandro Garnacho. Pierwszy to świetny kreator, ale nie ma w naturze zdobywania terenu z piłką przy nodze. Drugi to raczej typowy skrzydłowy, szukający przestrzeni przy linii bocznej, więc niespecjalnie pasuje do tego, co znamy z systemu Amorima w Sportingu. Mason Mount wyglądał chaotycznie i nierówno. Joshua Zirkzee pokazywał przebłyski elementów istotnych dla portugalskiego menedżera, rósł w miarę upływu czasu, jednak potem doznał kontuzji, choć wciąż jest jedną z najlepszych opcji w roli napastnika.
W teorii optymalnym rozwiązaniem na jednej z tych pozycji w poprzednich rozgrywkach byłby Amad Diallo, ale z uwagi na swoją charakterystykę i tendencję do uciekania do boku stanowił i dalej będzie stanowił preferowany wybór na pozycji wahadłowego. Z Mbeumo powinni stworzyć na prawej stronie efektywny duet, dający możliwość skutecznej i problematycznej dla rywali wymienności pozycji. Niemniej, klucz stanowi fakt, że teraz na Old Trafford wreszcie mają dobrze obsadzone dwie kluczowe pozycje. Niemałym kosztem, ale wydaje się, że ugaszono najważniejszy pożar.
Naturalnie, to nie wszystko. Najpewniej wypada zainwestować jeszcze w nowego napastnika, bo skoro jako problem zdiagnozowano brak goli, trudno nie dostrzec problemu w osobie Rasmusa Hojlunda. Jest też pozycja bramkarza, gdzie trwają poszukiwania wartościowego konkurenta dla Andre Onany. Manchester United Rubena Amorima to jeszcze projekt w budowie. Wydaje się jednak, że poczynione zostały poważne kroki, aby było lepiej. Ofensywa wołała o pomstę do nieba. I udało się ją naprawdę solidnie wzmocnić.

Przeczytaj również