Wiśle Kraków wyrasta zaskakujący lider. Świetnie wykorzystuje swoje szanse. Wpis prezesa nieprzypadkowy

Wiśle Kraków wyrasta zaskakujący lider. Świetnie wykorzystuje swoje szanse. Wpis prezesa nieprzypadkowy
Krzysztof Porębski / PressFocus
Nie jest wirtuozem futbolu, czasami jego piłkarskie ruchy mogą wydawać się nieco pokraczne, ale zdecydowanie broni się konkretami. Szymon Sobczak w ostatnich tygodniach wyrasta na ważne ogniwo Wisły Kraków. Kiedy już dostaje swoje szanse, zazwyczaj ich nie marnuje.
Sobczak przychodził do Wisły przed rozpoczęciem tego sezonu i już wtedy musiał zdawać sobie sprawę, że zapewne będzie tylko napastnikiem numer dwa. Angel Rodado, nawet jeśli miał w poprzednim sezonie spore wahania formy, to bowiem po prostu napastnik piłkarsko wyraźnie lepszy. W warunkach Fortuna 1. Ligi - topowy.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wykorzystać swoje szanse

Sobczak nie obrażał się jednak na rzeczywistość. Już sam fakt powrotu do Wisły, czyli klubu, którego jest wychowankiem, napawał go dumą. 31-latek zakasał więc rękawy, harował na treningach i czekał na swoje szanse.
Pierwszego gola, i to nie byle jakiego, strzelił już w drugiej kolejce sezonu. Fantastycznie przymierzył z rzutu wolnego i podwyższył prowadzenie Wisły w wyjazdowym meczu z Polonią Warszawa. Wystarczyło mu kilka minut na murawie, aby odcisnąć piętno na drużynie.
Potem przez jakiś czas brakowało mu liczb, ale zazwyczaj po prostu grał niewiele. Wspomniany już Rodado zaczął się rozkręcać, był zdrowy, strzelał gole. Sobczak wchodził więc a to na 10 minut, a to na 15. Wyjątkiem okazał się przegrany mecz z GKS-em Tychy, który napastnik urodzony w Zakopanem rozpoczął w podstawowym składzie. Wtedy jednak zawiódł. Jak cała Wisła.

Znakomita passa

Ostatnie tygodnie, a nawet już miesiące, to natomiast wyraźny wzrost formy Sobczaka, który przez różnego rodzaju problemy Angela Rodado gra znacznie częściej. Statystyki byłego piłkarza m.in. Zagłębia Sosnowiec czy Stali Mielec wyglądają naprawdę solidnie.
Na tym etapie sezonu 31-latek uzbierał sześć goli i pięć asyst, licząc także rozgrywki Pucharu Polski. I nie byłoby może w tych liczbach niczego robiącego duże wrażenie, gdyby nie fakt, że Sobczak spędził na murawie tylko 681 minut.
Jak łatwo policzyć - napastnik Wisły bierze bezpośredni udział w akcji bramkowej średnio co 62 minuty. Dla porównania, tak wygląda to u innych ofensywnych piłkarzy “Białej Gwiazdy”.
  • Angel Rodado - śr. gol/asysta co 90 minut,
  • Goku Roman - śr. gol/asysta co 124 minuty,
  • Miki Villar - śr. gol/asysta co 143 minuty,
  • Angel Baena - śr. gol/asysta co 150 minut.
Samego siebie Sobczak przechodzi w ostatnich tygodniach. Najpierw w meczu z GKS-em Katowice zaliczył dwie bardzo ważne asysty. Pierwszą dość przypadkową, drugą natomiast wręcz kapitalną. Napastnik Wisły idealnie dośrodkował wtedy na głowę Angela Baeny, a ten rzutem na taśmę dał ekipie z Reymonta zwycięstwo.
Kilka dni później 31-latek wpisał się na listę strzelców w meczu z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza. A w minioną niedzielę brał bezpośredni udział przy wszystkich czterech golach, jakie Wisła strzeliła Górnikowi Łęczna.
  • 1:0 - asysta, choć dość szczęśliwa, przy trafieniu Goku,
  • 2:0 - gol głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego,
  • 3:0 - wywalczenie rzutu karnego i zamienienie go na gola,
  • 4:0 - asysta przy kolejnym trafieniu Goku.
Dwie bramki, dwie asysty, do tego wywalczenie “jedenastki”. Sobczak udowodnił też, że ma na murawie naprawdę sporo szczęścia. Przy pierwszym trafieniu nie był w stanie opanować piłki, ale dziubnął ją na tyle dobrze, że ta trafiła wprost do Goku. Niedawno w rywalizacji z GKS-em Katowice asystował… plecami. Jak idzie, to nawet w takich niepozornych sytuacjach.

Doceniony

Sobczaka coraz bardziej doceniają kibice, którzy wybrali go najlepszym zawodnikiem ostatniej kolejki w Fortuna 1. Lidze. Docenia też prezes Wisły, Jarosław Królewski, który po meczu z Górnikiem zamieścił na portalu X zdjęcie napastnika i opatrzył je opisem: “Wygląda na to, że Socios Wisła umie w transfery”.
Teraz być może Sobczak wróci na ławkę. Angel Rodado uporał się już bowiem z kontuzją, odcierpiał też karę zawieszenia za kartki i powinien być do dyspozycji Mariusza Jopa w ostatnim meczu tego roku, przeciwko Polonii Warszawa.
Tak czy siak, tak skutecznego zawodnika, nawet w roli zmiennika, zawsze warto mieć w zespole. Może i Sobczak czasami ma na boisku problemy techniczne, może i czasami coś mu nie wychodzi, ale braki nadrabia nieustępliwością, zaangażowaniem oraz, jak widać, niezłym nosem pod bramką przeciwników.

Przeczytaj również