Wredny "tajming" dla polskiej piłki. Najpierw ordery i zaszczyty, potem eurowpie**ol

O polskich pucharowiczach, orderze dla Cezarego Kuleszy, powracającym na selekcjonerską ławkę Jerzym Brzęczku i napastniku Legii, którego nie docenił Goncalo Feio - pisze Janusz Basałaj w pierwszym odcinku nowego cyklu na Meczyki.pl.
Kroniki Piłkarskie Janusza Basałaja to zbiór felietonów, w których doświadczony dziennikarz Meczyki.pl komentuje bieżące wydarzenia ze świata futbolu.
Eurowpie**ol
Co za wredny "tajming"?! W poniedziałek ordery, zaszczyty, wizyta w Belwederze, zdjęcia z panem Prezydentem a… kilka dni później mały "eurowpie**ol". Jedna Jaga powalczyła dzielnie i z honorem. Legia, Lech, Raków nieco w wakacyjnej formie i dobry nastrój, w jaki wprowadziły się nasze kluby po awansach w rankingach, punktach UEFA, gdzieś się ulotnił.
Zawsze możemy sobie ponarzekać, że trener Edward Iordanescu nadal sprząta na Łazienkowskiej po Goncalo Feio, a Marek Papszun ciągle na placu budowy Rakowa: zmienia brygadzistów, szuka betoniarzy, zbrojarzy, choć mam wrażenie, że swoje zbuduje. Oby nie po sezonie pucharowym. Kiedy Lech przegrywa z mocną, solidną i doświadczoną ekipą Crvenej zvezdy, w sumie nie powinno to specjalnie dziwić. Chciałbym też doczekać czasów, kiedy nasz klub, tak jak "zvezdarze", w ramach dobrego budżetu, samopoczucia i gestu wobec swych fanów oraz młodych piłkarzy, angażuje 36-letniego Marko Arnautovicia. Na początek dobrze byłoby sprowadzić na Bułgarską np. Grzegorza Krychowiaka. Słyszę już ten rechot i szyderę…
Kulesza odznaczony
Szefowie naszych klubów znowu sfrunęli z nieba do piekła. Nie mam pretensji za odbieranie orderów, zaszczytów, świętowanie jubileuszu ekstraklasy. Na finiszu swej kadencji prezydent Andrzej Duda zrobił, co zrobił. Niezwykle ożywiony ten finisz byłej prezydentury. Ale kto głowie państwa zabroni? Zwłaszcza, że prezydencki minister Marcin Mastalerek dobrze zna robotę w piłkarskiej spółce i ludzi tego środowiska zna też.
Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski dla prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. Wielkie brawa i uznanie, ale warto zawsze przeczytać dlaczego taki a nie inny order. Otóż w tym przypadku prezes Cezary został uhonorowany wg. Kancelarii głowy państwa: "za wybitne zasługi w popularyzowaniu piłki nożnej w Polsce, promowanie zdrowego trybu życia i aktywności fizycznej w społeczeństwie"...
Wzruszyłem się! Nie pierwszy i ostatni raz w życiu. Jednakże tymi pięknymi słowy, podziękowałbym prezesowi Kuleszy także za "rozwój muzyki disco polo i kultury podlaskiej w każdym aspekcie naszego życia". Tak byłoby sprawiedliwiej i w pełni usatysfakcjonowałoby Cezarego.
Brzęczek selekcjonerem
Jerzy Brzęczek wraca na szlak! Dobra wiadomość, nie tylko dla niego. Nowy selekcjoner reprezentacji U21 kocha swoją robotę i źle się bez niej czuł. Jest na tyle uczciwy, że zasiadając w studiach telewizyjnych nie udawał spełnionego trenera, który powie ludziom, jaki jest futbol. Tęsknił za ławką, szatnią i trawą też. Dostaje tak naprawdę drugą reprezentację Polski. Tylko i aż drugą drużynę narodową. Będzie przygotowywał i ogrywał przyszłych reprezentantów A. Przy okazji może udowodnić wątpiącym, że wie czym jest nowoczesny futbol, przejrzysta selekcja i jeszcze coś… Nos. Tak, trenerski nos. W nowomowie trenerskiej to już nie istnieje. A dobrze jest po jednym meczu, dwóch treningach poznać się na nowym, wielkim talencie i poprowadzić go przynajmniej do pierwszej reprezentacji.
Czy w jego nowym sztabie będzie miejsce dla Damiana Salwina, Tomka Mazurkiewicza a nawet Kuby Błaszczykowskiego? Jeśli miałbym radzić… Nie! Nie jestem od rad. Uczciwym, porządnym ludziom zawsze dobrze życzę. Więc kultowemu kapitanowi srebrnych medalistów z Barcelony należy się od losu sporo trenerskiego farta, pięknych dni i fajnych ludzi wokół siebie.
PS Dlaczego przedłużono umowę selekcjonerowi U21 Adamowi Majewskiemu przed finałami mistrzostw Europy? Po to by miesiąc po turnieju go odwołać?
Nsame jak Papin?
Jean-Pierre - dobre imię dla napastnika. Przez lata był taki Jean-Pierre Papin. Legenda reprezentacji Francji i m.in. Olympique’u Marsylia, Milanu, Bayernu, Bordeaux. Kiedy na Legii pojawił się Nsame o takich samych imionach jak Papin pomyślałem, że to dobry omen. Ale trener Feio miał inne zdanie. Nie chciał takiej modelowej ,,9”. Podobno za mało biegał i walczył, więc na środku ataku biegali i walczyli Gual, Pekhart, w końcu Szkurin. Ze skutkiem średnim. Tymczasem Nsame i Alfarela z oddalenia (najczęściej druga drużyna) oglądali trenerski kunszt Feio. Portugalczyk nie chciał, nie widział ich, nie interesował się. Czy uczynił to w imię walki z gabinetami na Łazienkowskiej czy tak sromotnie pomylił się w ocenie możliwości obu napastników, a zwłaszcza JPN?
Śpieszmy się jednak oceniać klasę trenerów zanim nie narobią błędów w prowadzeniu drużyny. Piszę to z przykrością bom całym sercem był za tym, by Feio spróbował swych sił na Łazienkowskiej. Dla Iordanescu JPN to skuteczny "target man". Nawet jeśli rozważam to w kilkanaście godzin po sromotnej porażce Legii na Cyprze. Cztery gole w siedmiu meczach (liga plus puchary), jeszcze kilka nieuznanych, zdobytych ze spalonego… Dobrze czuje się w polu karnym - to widać. Wie, po co tam wystawiają. Jak na mój gust zbyt często Kameruńczyk wpada w pułapkę ofsajdową, ale skoro piłka szuka go w polu karnym, tym lepiej dla niego.
Banalna, powiecie, historia, w której jeden trener nie widzi zawodnika w pierwszym składzie, a ten cierpliwie czeka na nowego coacha i po jakimś czasie pokazuje, ile potrafi. Jednak powiedzenie o tym, że nikt nie może się stawiać ponad klub mam wrażenie dotyczy przede wszystkim trenerów. Jak łatwo stać się zakładnikiem magii, geniuszu, dobrej opinii, a w końcu lekkiej paranoi takiego Mistrza, który obiecuje właścicielom, dziennikarzom, kibicom wielkie rzeczy, a doprowadza zespół do co najwyżej średniej klasy i pieniędzy.