Wrócił z Arabii i znów wymiata w Europie. Aż trudno uwierzyć, ile ma lat. "Geniusz"

Wrócił z Arabii i znów wymiata w Europie. Aż trudno uwierzyć, ile ma lat. "Geniusz"
Sylvain Thomas / pressfocus
Wojciech - Klimczyszyn
Wojciech KlimczyszynDzisiaj · 19:41
Czasami można mieć wrażenie, że czas się dla niego zatrzymał. 36-letni Pierre-Emerick Aubameyang jest naturalnym liderem i najbardziej decydującym zawodnikiem Olympique’u Marsylia. Po tak bogatej i długiej karierze wciąż ma w sobie gen geniuszu. Nie zamierza się zatrzymywać.
Ubiegłego lata wydawało się, że kariera tego piłkarza dobiega końca. Odhaczył wszystkie punkty, zrobił obiegówkę i mógł zdać sprzęt. Ostatnie sezony są wręcz odrysowane od linijki dla boiskowego emeryta: krótki występ w Barcelonie, transfer do mniejszego, ale kultowego klubu (Olympique Marsylia) i jeszcze epizod na Bliskim Wschodzie (konkretnie w Arabii Saudyjskiej).
Dalsza część tekstu pod wideo
Nie ma co ukrywać, do gry w Al-Qadsiah przekonały go pieniądze. Dokładnie 8,5 miliona euro za jeden rok kopania się z przebrzmiałymi gwiazdami i lokalnymi bohaterami. Ale i tam Aubameyang wyrastał ponad wszystkich. Zdobył 21 bramek w 36 meczach. Pod koniec pierwszego sezonu (a miał podpisaną umowę na 24 miesiące) rozwiązał kontrakt. Po prostu uznał, że dalsze rozdrabnianie się nie ma większego sensu.
Wrócił do Marsylii wznawiając związek, chcąc załatwić niedokończone sprawy. Jego prezentacja daleko odbiegała od typowej dla dużego klubu i klasowego napastnika. Nie w klubowym gabinecie, nie na stadionie, a pod lotniskiem. Pojawił się ubrany bardzo swobodnie, w pomarańczowych okularach, przy tłumie kibiców, którzy odpalili race i bawili się jak po wygranym trofeum. Chyba nawet “Auba” był zaskoczony tak gorącym powitaniem.

Dwie sztuki z Newcastle

A trzy miesiące później w cztery minuty strzelił dwa gole przeciwko Newcastle w Lidze Mistrzów. Anglicy nie mogli uskarżać się na to, że nie dostali wcześniej żadnego ostrzeżenia. Eddie Howe uczulał swoich zawodników, że Aubameyang jest “dobry jak zawsze” i trzeba go kontrolować. Ostatecznie na nic się to zdało. Goście byli bezsilni. Nie potrafili powstrzymać 36-latka przed zmaterializowaniem ambicji zarówno samego napastnika, jak i Marsylii w Lidze Mistrzów.
Reprezentant Gabonu robił w tym meczu dokładnie to, co przez całe piłkarskie życie. Atakował głębię defensywy, wybiegał za linię obrony. Przy pierwszej bramce dostał futbolówkę od Darryla Bakoli, młodszego od niego o 17 lat. Kiedy ten przychodził na świat w 2007 roku, “Auba” szkolił się w Milanie. Jego kariera miała rozkwitnąć dopiero za sześć lat, gdy trafił do Borussii Dortmund w jednym celu: by zastąpić najlepszego strzelca BVB - Roberta Lewandowskiego.
Drugi gol uwidacznia doświadczenie Gabończyka. Timothy Weah dośrodkowuje mocno na bliższy słupek, a Aubameyang wbiega do środka i dotknięciem piłki czubkiem buta zaskakuje Nicka Pope’a. Mając niewiele miejsca na reakcję, on robi wszystko dokładnie w tempo. Takie rzeczy potrafi tylko gracz z bagażem lat na karku. Przy okazji nadal widać u niego szybkość i błyskotliwość - cechy, których nie brakowało mu choćby podczas gry na Wyspach.

Nic się nie zmienia

Na Lazurowym Wybrzeżu znalazł drużynę, która zawsze stwarza napastnikom idealne warunki. Został otoczony opieką oraz szybkimi skrzydłowymi, grającymi pod niego. Wykorzystuje to. Gabończyk ma udział w 75 procentach goli strzelonych przez podopiecznych Roberto De Zerbiego. W nieco ponad 1200 minut w tym sezonie zdobył osiem bramek i zaliczył dziewięć asyst. Co 70 minut Olympique notuje trafienie, na które składa się zagranie Aubameyanga. Nic dziwnego, że De Zerbi ubóstwia swojego zawodnika.
- Nie ma wad, no, może tylko jedną. 36 lat na karku. Chciałbym, żeby być trochę młodszy i mógł dla nas występować jeszcze przez dekadę - stwierdził po jednym z meczów Ligue 1.
Jednak patrząc na “Aubę”, ma się nieodparte wrażenie, że czas przemija wolniej niż zawsze. Nowi, młodzi środkowi napastnicy nie wyrastają już tak ochoczo. W topowym ligach Europy od paru lat rządzą Erling Haaland i Kylian Mbappe, a w drugim szeregu nadal funkcjonuje ktoś taki jak Pierre-Emerick. Niezniszczalny, niezatapialny. Ciągle diablo-skuteczny.
Kiedy wracał z Arabii pojawiły się znaki zapytania, szereg wątpliwości. Niewielu piłkarzy przywoziło do Europy tę samą jakość, którą zabierali do Zatoki Perskiej. Tymczasem były gwiazdor Borussii i Arsenalu podczas kilkunastomiesięcznego pobytu najwidoczniej się zakonserwował. Biega z taką samą łatwością, a delikatne spadki w szybkości nadrabia sprytem i inteligencją. Statystyki się zgadzają.

W nowej roli

Wpływ “Auby” w tym sezonie wykracza daleko poza jego umiejętności strzeleckie, jak zauważył Roberto De Zerbi przed meczem z Angers pod koniec października.
- Myślę, że może grać jeszcze przez parę lat. To zawodnik kompletny, a nie tylko snajper. Wie, jak podawać, grać dla drużyny, bez piłki… Zawsze ma uśmiech na twarzy i rozumie rotację. Wie, że nie może grać wszystkiego. To dla nas bardzo ważny transfer. A nawet najważniejszy - rozpływał się nad Gabończykiem.
Były kapitan Arsenal po powrocie do Prowansji wiedział doskonale, że będzie pełnił rolę rezerwowego, wspierając Amine Gouiriego i pozwalając Algierczykowi odpocząć w napiętym okresie meczowym. Sytuacja ta idealnie mu odpowiadała. Jednak kontuzja barku pierwszego napastnika zmieniła wszystko, czyniąc z Aubameyanga zawodnika wyjściowego składu.
To musiało być doświadczenie, które wyraźnie go odmłodziło. Jak wyznał przed meczem z Angers:
- Kiedy nie ma się 20 lat, organizm potrzebuje więcej czasu na regenerację, ale w dzisiejszych czasach - w 2025 roku - ma się wszystko, czego potrzeba, by szybko się zregenerować. To właśnie różni mnie od czasów młodości, mimo że nadal uważam się za względnie młodego - stwierdził.
Aubameyang stał się również ucieleśnieniem zasad gry De Zerbiego na boisku, a mianowicie wytrwałości po utracie posiadania piłki, wszechstronności i ciągłego przemieszczania się, aby stworzyć przestrzeń dla innych napastników Marsylii. Olympique wiele zawdzięcza swojemu numerowi 97. Jeśli klub zapewni sobie miejsce w play-offach Ligi Mistrzów i dotrzyma kroku paryskiemu rywalowi, Gabończyk znów będzie na ustach kibiców. Gdziekolwiek się pojawia, w Londynie (czerwonej i niebieskiej części), Barcelonie czy w Arabii Saudyjskiej, zawsze wywiera wpływ na reprezentowanej drużynie. Nie inaczej jest i teraz. Ten typ tak po prostu ma.

Przeczytaj również