Wróciły demony Ter Stegena. Miał też moment chwały
Marc-Andre ter Stegen po 233 dniach wrócił do gry. Niemiec pewnie nie tak wyobrażał sobie ponowny występ w barwach Barcelony. Upragniony happy end nastąpił po serii niefortunnych zdarzeń.
Szok i niedowierzanie. Takie uczucia towarzyszyły kibicom Barcelony na początku sobotniego starcia z Realem Valladolid. Hansi Flick, mając na uwadze nadchodzący rewanż z Interem w półfinale Ligi Mistrzów, posłał w bój drugi garnitur. Nawet etatowi rezerwowi byli natomiast zobligowani do tego, aby w miarę gładko poradzić sobie z kompletnym outsiderem. Ekipa z Estadio Jose Zorrilla już dwa tygodnie temu straciła szanse na utrzymanie, od miesięcy przegrywa jeden mecz za drugim. Jest definicją piłkarskiego chłopca do bicia. A jednak udało jej się zaskoczyć defensywę, która miała być dowodzona przez Ter Stegena.
Niemiec miał oczywiście nieco pecha przy straconym golu. Strzał Ivana Sancheza nie miałby prawa zakończyć się powodzeniem bez rykoszetu od Ronalda Araujo. Mimo wszystko w tamtej chwili można było pomyśleć, że w przypadku MAtSa wróciły dawne demony. Już w przeszłości zdarzały mu się momenty zastygnięcia przy linii bramkowej, które kosztowały drużynę utratę goli. Przeciwko Valladolid teoretycznie niczego nie zawalił, ale też wydaje się, że mógł zrobić ociupinkę więcej. Nie iść w ciemno, a poczekać ułamek sekundy, dokładniej obliczyć parabolę lotu piłki i pokusić się o skuteczną interwencję.
- Bez szans. Musiałby rozciągnąć się niczym Michael Jordan w Kosmicznym Meczu, żeby dosięgnąć tę piłkę - stwierdził Sebastian Chabiniak, komentując mecz na antenie Eleven Sports.
Mały cud
Kiedy we wrześniu Ter Stegen doznał kontuzji w rywalizacji z Villarrealem, wróżono mu koniec sezonu. W pamięci kibiców jeszcze przez długi okres pozostał krzyk bólu bramkarza po tym, jak upadł na kolano, walcząc o piłkę z Yeremim Pino. Późniejsze badania wykazały całkowite zerwanie ścięgna rzepki. Spekulowano, że Niemiec może być do dyspozycji Flicka dopiero w letnim okresie przygotowawczym.
Sam piłkarz od początku postawił sobie jednak za cel powrót jeszcze w bieżących rozgrywkach Dziennik Sport opisywał, że MAtS zdecydował się na innowacyjną metodę leczniczą, która miała skrócić okres rehabilitacji. Kataloński specjalista, dr Robert Soler, przeprowadził zabieg ekstrakcji komórek macierzystych ze szpiku kostnego golkipera. Zostały one zduplikowane i ponownie wszczepione, co przyspieszyło proces regeneracji naderwanych ścięgien. W efekcie już w marcu kapitan “Barcy” rozpoczął treningi na murawie. W kwietniu dołączył do zajęć z grupą. W międzyczasie dał do zrozumienia, że tęskni za rywalizacją i nie powiedział ostatniego słowa w rozgrywkach 2024/25.
- Każdego dnia rozmawiam z Flickiem. Nie omówiliśmy jeszcze, kiedy wrócę na murawę, ponieważ to nie jest odpowiednia pora. Skupiam się na tym, żeby w pełni wrócić do zdrowia, ponownie wdrożyć się w pracę z całym zespołem. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to porozmawiam z Hansim i zdecydujemy, co jest najlepsze dla drużyny - powiedział kilka tygodni temu Ter Stegen, przywoływany przez ElDesmarque. - Pomysł jest taki, żeby wrócić w tym sezonie. Każdego dnia czuję się coraz lepiej - dodał w rozmowie z Bildem.
Newralgiczny moment
- Marc bardzo dobrze wygląda na treningach. Zagra z Realem Valladolid. “Tek” będzie miał okazję na regenerację. Ale to zmiana tylko na ten mecz. Zobaczymy, co będzie potem - stwierdził Flick na przedmeczowej konferencji.
Ter Stegen dostał zielone światło do gry w decydującym etapie sezonu. Jego powrót zbiegł się zaś w czasie z delikatną obniżką formy Wojciecha Szczęsnego i przy okazji całego zespołu. W ostatnich tygodniach “Barca” nadal głównie wygrywa, ale nie robi tego już w tak przekonującym stylu. Katalończycy coraz częściej muszą przepychać poszczególne spotkania, już nie odprawiają rywali wynikami typu 5:1. Widać, że zmierzają do mety na rezerwie, a przez napięty terminarz nie mają nawet kiedy uzupełnić baku z paliwem. Wpływa to choćby na defensywę, która zaczęła przeciekać.
- Wątpliwości co do Szczęsnego. Polak w ostatnich meczach prezentował nieco słabszą formę, wydawał się niepewny. W poprzednich pięciu spotkaniach Barcelona straciła aż 11 goli. Zdecydowanie zbyt wiele, jak na drużynę, która chce wygrać wszystko w tym sezonie. Wątpliwości wzbudzają zachowania "Teka" przy rzutach rożnych i dośrodkowaniach rywali. W finale Copa del Rey być może powinien też ustawić dodatkowego zawodnika w murze, kiedy Mbappe strzelił gola. Szczęsny musi się poprawić, żeby triumfować na koniec sezonu - opisał po meczu z Interem Ferran Correas z dziennika Sport.
Powyższa opinia była może aż nadto negatywna. Warto jednak podkreślić, że Szczęsny sam dostarczył argumentów konkretnymi zachowaniami. W pierwszym półfinale Champions League wpuścił trzy gole z trzech strzałów celnych, przy czym zwłaszcza przy drugim golu Denzela Dumfriesa mógł zrobić więcej. W rywalizacji z Celtą Vigo źle wyszedł do piłki, co zaowocowało trafieniem Borjy Iglesiasa. Na Signal Iduna Park obronił osiem strzałów, ale też sprokurował rzut karny i przy okazji poniósł pierwszą porażkę w barwach “Blaugrany”. Idąc za słowami Flicka, być może Polakowi też potrzebny był odpoczynek i mały reset.
Solidny występ
Ter Stegen faktycznie znalazł się zatem w wyjściowym składzie na Real Valladolid. I oczywiście, że cieniem na jego występie kładzie się stosunkowo niepewne zachowanie przy golu Ivana Sancheza. Trudno jednak w pełni obwiniać golkipera o wpuszczenie bramki w tak przypadkowej sytuacji. Czy Szczęsny by to wyjął? Będąc w najlepszej formie, pewnie tak. Ale podkreślmy jeszcze raz, że w ostatnich tygodniach naszemu byłemu reprezentantowi też zdarzały się interwencje, które trudno nazwać perfekcyjnymi.
A Ter Stegen poza sytuacją z szóstej minuty zagrał naprawdę solidnie. Jeszcze w pierwszej połowie obronił płaski strzał Raula Moro. Swój moment chwały miał zaś po zmianie stron, kiedy “Barca” odrobiła straty i wyszła na prowadzenie. Przy wyniku 2:1 obrońcy kompletnie zapomnieli o kryciu Juanmiego Latasy. Wychowanek Realu Madryt mógł przysłużyć się byłemu pracodawcy, ale przegrał pojedynek z niemieckim bramkarzem. 33-latek wykazał się refleksem na linii. W sumie w całym meczu obronił trzy strzały, posłał dwa celne przerzuty i utrzymał skuteczność podań na poziomie 100%.
- Fatalny początek Ter Stegena w Valladolid. Już w 6. minucie został pokonany po strzale Sancheza i "obcierce" od Araujo. Parabola piłki była zatruta z perspektywy Barcelony. Szczęśliwy zbieg okoliczności doprowadził do bramki gospodarzy - ocenił na gorąco Fernando Polo z Mundo Deportivo. - Powrót Ter Stegena był najważniejszą informacją w składzie Barcelony. Już w 6. minucie Niemiec był zdezorientowany golem Ivana Sancheza. Później wykazał się refleksem, wygrywając pojedynek z Raulem Moro. Druga połowa była mniej nerwowa. Dwukrotnie zatrzymał Latasę. Zaprezentował solidny poziom - opisała Marca.
- Stracił pechowego gola po rykoszecie od Araujo. Urugwajczyk odbił piłkę w taki sposób, że zdezorientował bramkarza. Później Niemiec przy dwóch strzałach pokazał, że nie stracił refleksu w trakcie długich miesięcy bezczynności - to już słowa Javiego Miguela z AS-a.
Jasna hierarchia
- Cieszę się z powrotu Marka do gry. W Lidze Mistrzów i w El Clasico zagra Szczęsny. Decyzja już zapadła - podkreślił Flick po sobotnim meczu.
Szkoleniowiec ewidentnie nie chce dokładać sobie problemu na finiszu sezonu. Szczęsny, patrząc całościowo, po prostu zasłużył na to, aby dokończyć rozgrywki między słupkami. Nie można przecież zapominać o tym, ile już dał drużynie w ostatnich miesiącach. Popis w 1/8 finału na Estadio da Luz, kluczowa parada i tytuł MVP z Leganes, dwa obronione strzały Viniciusa w finale Pucharu Króla. Do tego ogromny rozwój w grze na przedpolu. “Tek” najzwyczajniej w świecie pokazał, że potrafi robić to, czego wymaga się od “jedynki” Barcelony.
- Naprawdę nie mogłem doczekać się powrotu. Zawsze lepiej wrócić w wygranym meczu. Jestem bardzo szczęśliwy, mogąc być częścią tak wspaniałego zespołu. Jesteśmy drużyną, która zawsze wie, co robić. Teraz czeka nas kilka spektakularnych spotkań - podsumował Ter Stegen, cytowany przez Jijantes.
Gdyby Barcelona zapewniła sobie mistrzostwo Hiszpanii, pewnie Niemiec mógłby jeszcze zagrać w ostatnich kolejkach. Na razie jest jednak za wcześnie na rozdzielanie tytułów. Ekipa Flicka przez prawie dziewięć miesięcy ciężko pracowała na to, aby być w pozycji do walki o potrójną koronę. Najbliższe mecze z Interem i Realem Madryt pokażą, jak blisko rzeczywistości znajduje się jej sfera marzeń. Jeśli zdobędzie kolejne trofea, jako pierwszy podniesie je Ter Stegen z opaską kapitana. Ale w większym stopniu zapracuje na nie Wojciech Szczęsny.