Wstyd, panie Potter! Łukasz Fabiański zasłużył na pożegnanie z klasą
W niedzielę West Ham United rozegrał ostatni mecz u siebie w tym sezonie. Po latach z kibicami pożegnali się zasłużeni gracze: Aaron Cresswell, Vladimir Coufal i Łukasz Fabiański. Szkoda, że dwóm z tej trójki dane było zagrać.
To był bardzo nieudany sezon dla West Hamu. Na jeden mecz przed końcem zajmuje 15. miejsce w tabeli. Od powrotu do Premier League w 2012 roku tylko raz był niżej. Ma 40 punktów. Od powrotu tylko raz miał mniej, choć nawet remisując w ostatniej kolejce z Ipswich poprawi dorobek punktowy Davida Moyesa sprzed dwóch lat, choć wtedy wygrał Ligę Konferencji. Wraz z odejściem Szkota fani liczyli na zmiany, ale chyba nie do końca to mieli na myśli.
Podsumował go nieudany ostatni mecz u siebie. Graham Potter wystawił ten sam skład co w zwycięskim 2:0 meczu z Manchesterem United, ale walczące o awans do Ligi Mistrzów Nottingham Forest okazało się dużo bardziej wymagającym rywalem niż "Czerwone Diabły" kilka dni wcześniej. Wygrało 2:1, a gospodarze zaczęli grać lepiej tak naprawdę dopiero po godzinie, gdy Potter dokonał poczwórnej zmiany.
Honorowego, bardzo ładnego gola strzelił Jarrod Bowen - jeden z niewielu piłkarzy WHU, którzy po tym sezonie nie mogą mieć sobie wiele do zarzucenia. Innym jest Aaron Wan-Bissaka, który przyszedł za nieduże pieniądze z Man Utd i swoimi występami zasłużył na nagrodę piłkarza roku w West Hamie, którą odebrał po ostatnim gwizdku.
Ostatnie domowe mecze to czas pożegnań i po dziewiątej przegranej w tym roku (na 18 meczów) rundkę po boisku zrobili trzej zawodnicy, którzy niedługo pożegnają się z klubem: Łukasz Fabiański, Aaron Cresswell i Vladimir Coufal.
Czwartym, którego kontrakt nie zostanie przedłużony, jest Danny Ings, ale on nie złapał się do kadry meczowej, podobnie jak w sześciu z dwunastu poprzednich meczów. Po objęciu zespołu w styczniu Potter szybko zrezygnował z 32-letniego napastnika, który delikatnie mówiąc nie jest ulubieńcem kibiców. Dość powiedzieć, że jako jedynemu klub nie poświęcił mu specjalnego, pożegnalnego filmu i nie była to żadna niespodzianka.
Kompania braci
Co innego Fabiański. Polak zaliczył 375 występów w Premier League, z czego ponad połowę - 194 - dla West Hamu. Tylko siedmiu zawodników zagrało w tych rozgrywkach częściej od niego w koszulce "The Irons": Mark Noble (414), Cresswell (311), Michail Antonio (268), Carlton Cole (216), Declan Rice (204), Steve Potts (202) i Angelo Ogbonna (201).
Polak był częścią "Kompanii braci" - grupy świetnych zawodników, którym West Ham w głównej mierze zawdzięcza zajęcie szóstego i siódmego miejsca w lidze w latach 2021-22. Oprócz niego należeli do niej Cresswell, Coufal, Antonio, Rice, ale też oczywiście Bowen i Tomas Soucek.
Potter jednak szybko z niego zrezygnował. Po zaledwie trzech występach pod wodzą nowego menedżera 40-latek usiadł na ławce i nie wstał z niej do końca sezonu. Nawet na pożegnalny mecz na London Stadium. Nawet na chwilę. Tak jak pisałem wcześniej, Potter w 58. minucie wykorzystał cztery zmiany. Jako ostatniego wolał wpuścić Luisa Guilherme, na razie kompletnie anonimowego, 19-letniego Brazylijczyka, dla którego to był 12. występ w lidze.
Statystycznie lepszy
Pojawiają się głosy, głównie polskich kibiców, że przecież Fabiański nie jest gorszy od Alphonse'a Areoli. Być może to prawda. Statystyki mają bardzo zbliżone. Areola w tym sezonie zagrał w 26, a Fabiański w 13 meczach (dwukrotnie się zmieniali w trakcie). Francuz ma minimalnie lepszą średnią goli traconych na 90 minut (1,60 do 1,63) i liczbę interwencji na 90 minut (2,91 do 2,35).
Polak był jednak skuteczniejszy. Ma wyższy proc. udanych interwencji (74,6% do 64,3%) i wyraźnie mniej goli straconych w stosunku do xG na jego bramkę (20 goli straconych przy 22,3 xGA do 41 goli straconych przez Areolę do 35,4 xGA). "Fabian" chwilę przed przyjściem Pottera zaliczył kapitalny mecz z Bournemouth, w którym zanotował osiem interwencji i tylko dzięki niemu na Vitality skończyło się remisem 1:1. Nie zaliczał też aż tak spektakularnych błędów jak ten Areoli z Forest, który skończył się pierwszym golem dla gości.
W sumie obaj mają jednak taki sobie sezon. West Ham mierzy znacznie wyżej niż to, co pokazywał w tym sezonie i zapewne planuje też wzmocnić obsadę bramki. A skoro Fabiański w kwietniu skończył 40 lat i skoro jego kontrakt wygasa po sezonie, to klub wskazał na niego jako na zawodnika, z którym współpraca nie będzie kontynuowana. W tym biznesie nie ma sentymentów. "I okej, i okej" można to zaakceptować.
Trudno jednak zaakceptować decyzję trenera, który jest w tym klubie od stycznia, by nie dać nawet kilkuminutowego występu zawodnikowi, który jest tu od siedmiu lat. West Ham o nic już nie gra. I tak wygląda na boisku, delikatnie mówiąc, tak sobie. A Fabiański to nie Loris Karius, żeby wpuszczenie go do bramki groziło większą kompromitacją. Wręcz przeciwnie, nigdy nie schodził poniżej pewnego poziomu. Nic więc dziwnego, że zwykle dyplomatyczny Łukasz w wywiadzie po tym spotkaniu nie krył rozczarowania.
- Kibice WHU też są bardzo rozżaleni tą decyzją. To było zwyczajnie nieeleganckie. Potter mógł w tej sytuacji niewiele wygrać, a wiele przegrać. I w oczach fanów dużo przegrał. Po wywiadzie Łukasza dla Viaplay, wylała się fala hejtu na Pottera. Polscy kibice nie są w tym odosobnieni. Anglicy również nie rozumieją decyzji menedżera. Nie tak to powinno wyglądać - mówi nam Piotr Świtalski, polski kibic "Młotów" z fanklubu West Ham Poland.
Nie odpuszcza
Ze słów 57-krotnego reprezentanta Polski można wywnioskować, że chciał i był gotów przedłużyć kontrakt z West Hamem o kolejny rok. I że była taka opcja, dopóki trenerem był Julen Lopetegui. Po przyjściu Pottera wszystko się zmieniło. Co ciekawe, Potter przyszedł razem ze sztabem, ale stanowisko zachował pracujący w Londynie od lat trener bramkarzy, Xavi Valero, którego bardzo cenił Fabiański. On też ma jednak odejść latem.
Sam w grudniu rozmawiałem z Łukaszem. Wtedy jeszcze grał w pierwszym składzie i przyznał, że celuje w dwa rekordy. Pierwszy to historyczny rekord liczby interwencji w Premier League. Obecnie, według oficjalnej strony rozgrywek, jest drugi (1211) - za Benem Fosterem (1248). Drugi to okrągłe sto czystych kont w lidze. Brakuje mu ośmiu.
By osiągnąć oba cele, potrzebowałby zapewne co najmniej 20 występów. W wieku 40 lat, w najlepszej lidze świata - to nie jest niemożliwe, ale bardzo mało prawdopodobne. Być może występ numer 376. zaliczy w niej w niedzielę, w ostatniej kolejce. Może Potter zorientuje się, że popełnił błąd i go naprawi. Niesmak pozostanie, ale najlepszy bramkarz West Hamu w erze Premier League zwyczajnie na to zasługuje.