Wymówki, ketchup i katastrofa w bramce. Anglicy do dziś kłócą się o Mundial z 2010 r.

Wymówki, ketchup i katastrofa w bramce. Anglicy do dziś kłócą się o Mundial z 2010 r.
katatonia82/shutterstock.com
Siedem tytułów mistrzowskich z trzema różnymi klubami z dwóch krajów. Jeden Puchar Europy z wielkim Milanem. Awans do finałów Mistrzostw Świata z dwiema drużynami narodowymi. W trenerskim CV Fabio Capello brakuje tylko prawdziwego sukcesu z reprezentacją Anglii. Po niemal równej dekadzie od Mundialu w Republice Południowej Afryki powrócił nierozstrzygnięty do dziś na Wyspach spór. Kto wtedy nawalił: trener czy piłkarze?
- Nawet mimo tego, że mówię o niektórych swoich kolegach i przyjaciołach, mam już dość słuchania wymówek ze strony piłkarzy - grzmiał w ubiegłym tygodniu na antenie “Sky Sports” uczestnik MŚ 2010, Jamie Carragher. - Obwinianie menedżera, obwinianie trenera, [tego] gdzie mieszkaliśmy, ketchupu na stole… To, czy na stole jest ketchup, nie ma nic wspólnego z czymkolwiek.
Dalsza część tekstu pod wideo

Przewidujący Capello

Nieuznana bramka, kontuzje, odwieczny problem “Gerrard - Lampard”, nieodpowiednia baza treningowa, presja, posezonowe zmęczenie, brak świeżej krwi, wysokiej klasy bramkarza oraz… masła i ketchup na stole. Lista wymówek, przez które prowadzona przez Fabio Capello reprezentacja Anglii znowu zawiodła na wielkim turnieju, w tym wypadku podczas Mundialu w RPA blisko dekadę temu, jest doprawdy długa.
W wywiadzie udzielonym na początku kwietnia dziennikarzowi Sidowi Lowe’owi, sam włoski szkoleniowiec nie ukrywał, że niezaliczony przez sędziów gol strzelony przez Franka Lamparda w meczu 1/8 finału przeciwko Niemcom prześladuje go do dziś.
- Każdy to widział - wspominał Capello, dla którego samo zdarzenie nie było wtedy niczymzaskakującym. Mało tego. Utytułowany trener wręcz je... przewidział. Podczas zorganizowanej w lutym 2010 roku, na kilka miesięcy przed mistrzostwami, konferencji w południowoafrykańskim Sun City. Poświęconej m.in. kwestiom sędziowskim.
- Byli perfekcyjnie przygotowani, twierdzili - przywoływał ówczesny selekcjoner Anglików. - A ja powiedziałem do szefa sędziów: “dlaczego nie ustawić kogoś za bramką, piątego sędziego?” Odpowiedzieli: “Nie, zdecydowaliśmy w taki sposób”. Powiedziałem im to w lutym!

“Weźcie się w garść!”

- Pracowaliśmy przez dwa lata i z powodu błędu [popełnionego przez] kogoś innego jechaliśmy do domu - trudno odmówić Capello racji, że od stanu 2:2 spotkanie Anglii z Niemcami mogłoby potoczyć się inaczej. Nawet jeżeli uznanie bramki zdobytej przez Lamparda zarazem niekoniecznie musiałoby wpłynąć na ostateczne rozstrzygnięcie. Sam włoski selekcjoner może szukać wymówek po latach. Co ciekawe, miał jednak być od nich daleki tamtego popołudnia w Bloemfontein.
- W tamtej chwili sądziłem, że byliśmy świadkami błyskotliwych umiejętności menedżerskich - zdradził rezerwowy w tamtym meczu Carragher. - Pamiętam, że w przerwie wszyscy weszli do szatni i narzekali na temat gola Lamparda i tego, jak daleko piłka była poza linią. Capello stanowczo zamknął jednak te rozmowy. [Powiedział] “Nie ma znaczenia, co się wydarzyło. Jest 2:1. Zapomnijcie o tym i weźcie się w garść”.
Capello pokazał charakter i doświadczenie. Nie pomogło. Dwa trafienia Thomasa Muellera dały awans do ćwierćfinału mundialu rywalom.

Katastrofalny James

Nie powielając usprawiedliwień, z Capello można zgodzić się w kilku innych kwestiach. Kontuzje Davida Beckhama i Rio Ferdinanda, które wyeliminowały obu zawodników z udziału w turnieju, musiały pokrzyżować Anglikom szyki. - Ważni zawodnicy, z charyzmą, umiejętnościami przywódczymi, tacy, jakich potrzebujesz - przyznawał Włoch. Wayne Rooney, który nie strzelił na tamtej imprezie ani jednego gola, również pojechał do RPA nie w pełni dyspozycji.
Nie należy też bagatelizować znaczenia zmęczenia piłkarzy występujących na co dzień w Premier League po pełnym sezonie ligowym, bez przerwy zimowej (zwłaszcza w konfrontacji z “ładującymi baterie” w połowie rozgrywek graczami z Bundesligi). - Wiele zależy od psychologii, ale, naprawdę, myślę, że problem Anglii polega na tym, że przyjeżdża na turnieje zmęczona - zauważył Capello, odwołując się nie tylko do mistrzostw sprzed 10 lat. - We wrześniu, październiku, listopadzie nie mieliśmy żadnego problemu, grając z najlepszymi drużynami na świecie. W marcu, kwietniu, tak sobie. W czerwcu, problemy. Dlatego myślę, że to problem na tle fizycznym.
Trudno nie zwrócić także uwagi na to, że tzw. “złota generacja” angielskich piłkarzy przed dekadą miała już powoli swoje najlepsze lata za sobą. Na horyzoncie brakowało natomiast dysponujących odpowiednio wysokimi umiejętnościami młodych zawodników. Chyba, że na pozycji bramkarza?
- Miałem Greena i Harta, dopiero dzieciaka - wspominał Capello, ujawniając, dlaczego po fatalnym błędzie tego pierwszego w otwierającym spotkaniu ze Stanami Zjednoczonymi, zdecydował się postawić między słupkami weterana, Davida Jamesa. - Zapytałem zawodników: “Hart czy Katastrofa (ang. Calamity)?” - “Katastrofa” - odpowiedzieli. Postawiłem na “Katastrofę” z powodu zaufania zawodników. John Terry i obrońcy mieli więcej zaufania do Jamesa. Hart zagrał wcześniej tylko raz.
Nie wiadomo, czy Capello nawet dziś wie, co oznacza angielskie słowo “Calamity”. I że zostało nadane Jamesowi przez media w mało pochlebnych okolicznościach. - Ludzie mówili, że zawodnicy nie rozumieli mojego angielskiego, ale to piłka nożna: [wystarczy] 20 słów - twierdzi Włoch. - Komunikacja stanowiła dla mnie problem w Rosji i w Chinach, ale nie w Anglii.
Może jednak właśnie tu tkwiła największa słabość Capello?

Odcięci od świata

Są też wymówki, które można raczej na pewno włożyć między bajki. Jedną z nich stanowi niekończący się - przynajmniej dla angielskich mediów - problem bazy treningowej (oczywiście obok nieśmiertelnego pytania, które wydaje się już tak nudne, że nawet nie będziemy go w tym tekście rozstrzygać, wspomnijmy tylko dla porządku: “czy Gerrard i Lampard mogą grać razem?”).
- Potem mówiono między innymi, że byliśmy ulokowani za daleko [od wszystkiego], że zawodnicy byli ukryci i nie podobało im się to, że było za długo, za ciężko - przypominał sobie po latach Capello. - To nonsens, głupota. Przygotowania były perfekcyjne.
- Jesteś na Mistrzostwach Świata, nie wiem, czego ludzie oczekują?! - dziwi się również dekadę później Carragher. - Baza, w której byliśmy, bardzo mi się podobała. Boisko treningowe było tuż obok. Obiekty były fantastyczne. Mówi się, że nie mogliśmy ich opuszczać. Tymczasem zawodnicy wyjeżdżali na safari czy grali w golfa.
- Cztery lata później byli zakwaterowani w centrum Rio i też zostali odesłani wcześnie do domu - spuentował Capello i niewykluczone, że trafił w środek tarczy. W końcu złej baletnicy…

“Who are you?”

- Zawsze patrz najpierw na siebie - podsumowywał swoją wypowiedź Carragher. - To nie znaczy, że nie możesz mieć swoich przemyśleń na temat tego, czy menedżer mógł zrobić coś inaczej, wystawić inny skład czy lepiej rozwiązać daną sytuację. Jestem przekonany, że Fabio Capello w niektórych przypadkach mógł.
- Ale obwinianie tego, gdzie byliśmy, Capello czy jedzenia to dla mnie nonsens. Myślę, że jako zawodnicy nie spisaliśmy się dobrze nie tylko podczas tamtych mistrzostw, ale praktycznie na żadnym turnieju. Dlaczego to sprowadza się zatem do umiejętności menedżerskich Capello… Nie zapominajmy, że to trener, który wygrał Puchar Europy i prowadził najlepszych zawodników na świecie, takich jak Maldini, van Basten, Gullit czy Baresi. To dość zuchwałe z naszej strony, jako piłkarzy, którzy nigdy niczego nie osiągnęli na arenie reprezentacyjnej, żeby zacząć kwestionować umiejętności menedżera pokroju Capello - dodał.
Może zatem faktycznie emerytowany włoski szkoleniowiec mógłby dziś zapytać swoją łamaną angielszczyzną niektórych spośród swoich byłych podopiecznych: “kim jesteście?”
Wojciech Falenta

Przeczytaj również