Wystrzał formy! Rośnie nieoczywisty kandydat do kadry na EURO [POLACY ZA GRANICĄ]

Wystrzał formy! Rośnie nieoczywisty kandydat do kadry na EURO [POLACY ZA GRANICĄ]
Belga / pressfocus
Mateusz - Hawrot
Mateusz Hawrot15 Apr · 12:00
Michał Probierz może zacierać ręce. Na ostatniej prostej do EURO 2024 rośnie mu mocny, nieoczywisty kandydat do kadry.
Mniej goli i asyst niż ostatnio, ale emocji i ciekawych wydarzeń - nawet jeśli nie zawsze pozytywnych - nie brakowało. Biało-czerwona karuzela kręci się bez zmian.
Dalsza część tekstu pod wideo

WOKÓŁ GOLI

Skóraś show

Jak natchniony gra w ostatnich tygodniach Michał Skóraś. Skrzydłowy Club Brugge zostawił za sobą problemy i jest dziś kluczowym piłkarzem zespołu. W weekend wreszcie strzelił swoją pierwszą bramkę w lidze belgijskiej, trafiając do siatki w meczu z Antwerpią. Przymierzył perfekcyjnie:
Był to drugi z rzędu bardzo udany występ Polaka w lidze, bo tydzień wcześniej zaliczył przecież dwie asysty z Anderlechtem. Po drodze rozegrał też 90 minut w Lidze Konferencji z PAOK-iem. Rośnie nam w Belgii naturalny kandydat na EURO 2024.
- Musiałem się przystosować i potrzebowałem czasu. Poziom treningów jest tutaj o wiele wyższy, ale teraz jestem gotowy. Na szczęście wszyscy w klubie zawsze mnie wspierali. Powtarzam: potrzebowałem czasu i na szczęście go dostałem - tłumaczył Skóraś w belgijskich mediach (cytat za: Belgijska piłka na portalu X).

Co za gole!

Biało-czerwony weekend w MLS na pełnej. Polscy piłkarze po prostu dali czadu. Najbardziej wyróżnił się Mateusz Bogusz, który ustrzelił dublet. Pomocnik LAFC zaczął od świetnego wykończenia akcji w polu karnym:
Później jednak przeszedł samego siebie, kapitalnie trafiając z rzutu wolnego. Bramkarz jedynie odprowadził piłkę wzrokiem:
Bramkę zdobył także Sebastian Kowalczyk z Houston Dynamo. Przyjęcie, zwód, doskonały, sprytny strzał. Wielka klasa:
Mateusz Klich zanotował z kolei asystę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Zwróćcie uwagę na parabolę lotu piłki.
Bogusz ma w 2024 r. trzy gole, Kowalczyk dwa, a Klich jednego plus dwie asysty.

Szymański śrubuje rekord

Z kolei 16. asystę w całym sezonie 2023/24 zaliczył Sebastian Szymański. Pomocnik Fenerbahce błysnął w spotkaniu Ligi Konferencji z Olympiakosem (2:3). Świetnie zachował się w polu karnym:
W lidze tureckiej Szymański nie grał, bo pauzował za żółte kartki (podobnie jak Krzysztof Piątek). Teraz przed nim rewanż z drużyną z Pireusu. Stawką jest półfinał rozgrywek.

Kosmiczna bramka

Na Węgrzech fenomenalną bramką popisał się Rafał Makowski z Kisvardy. Pomocnik przymierzył zza pola karnego prosto w okienko, golkiper nawet nie drgnął. Ponadto Polak dorzucił do tego dwie asysty, a jego zespół rozniósł Ujpest 4:1.
Dwie asysty na Cyprze zanotował Patryk Lipski (razem ma ich dziesięć), a w lidze greckiej gola i asystę zdobył Karol Angielski. Napastnik Atromitosu najpierw dograł piłkę koledze, a następnie skutecznie egzekwował rzut karny w zremisowanym 2:2 starciu z Volos. Łącznie Angielski strzelił w całym sezonie 11 bramek.
W Szwajcarii asystę z rzutu rożnego zanotował Łukasz Łakomy z Young Boys [od 3:34]:
Doceńmy jeszcze Kacpra Kostorza, bo o ile poziom drugiej ligi holenderskiej jest niewysoki, o tyle 14 goli w przedostatniej drużynie tabeli zasługuje na uznanie. W minionym tygodniu Kostorz dwukrotnie zaskoczył bramkarza Jong Ajaksu.

INNE WYDARZENIA

Szczęsny znokautowany

Wojciech Szczęsny na długo zapamięta te derby Turynu. Z jednej strony był bohaterem Juventusu, broniąc kilka groźnych strzałów i kończąc sobotni mecz z czystym kontem (0:0). Z drugiej przypłacił ten występ złamanym nosem. W końcówce dostał cios łokciem od Adama Masiny i zalał się krwią.
Dociągnął do ostatniego gwizdka, niemniej, sporo wycierpiał, a następnego dnia przeszedł operację. Łukasz Wiśniowski mówił w niedzielę rano na kanale Meczyki.pl, że Szczęsny chciałby wrócić do bramki już na kolejne ligowe starcie, z Cagliari. La Gazzetta dello Sport podała jednak wieczorem bardziej realny scenariusz, czyli dwa spotkania odpoczynku i powrót 28 kwietnia na szlagier z Milanem. Oczywiście w specjalnej masce, takiej jak nosi np. Kamil Grabara.

Ale klops…

Pozostając we włoskich klimatach nie możemy przejść obojętnie obok tego, co w meczu z Lecce odstawili obrońcy Empoli, na czele z Sebastianem Walukiewiczem. “Walu” rozgrywa dobry sezon, ale w niżej widocznej sytuacji kompletnie się pogubił. Właściwie wszystko zrobił źle.
Warto dodać, że do tego momentu polski obrońca wyglądał solidnie, co jednak błyskawicznie poszło w zapomnienie. Z biało-czerwonej trójki w Empoli najlepiej wypadł Bartosz Bereszyński, który tak jak Walukiewicz zagrał pełne 90 minut. Szymon Żurkowski opuścił boisko po godzinie, a redakcja Eurosportu zauważyła, że był najmniej aktywnym członkiem tercetu ustawionego w drugiej linii.

Afera o Kiwiora

Jakub Kiwior nie zagrał ani minuty w przegranym 0:2 meczu Arsenalu z Aston Villą, ale w niedzielny wieczór angielscy kibice wielokrotnie wspominali jego nazwisko. To efekt fatalnego występu Ołeksandra Zinczenki, który zagrał w miejsce Polaka. Ukrainiec wypadł poniżej krytyki, co uruchomiło fanów do dyskusji, dlaczego Mikel Arteta tym razem zrezygnował z usług Kiwiora. Niewykluczone, że to element rotacji przed rewanżowym ćwierćfinałem Ligi Mistrzów z Bayernem. Nie wolno jednak zapominać, że reprezentant Polski w zeszły wtorek miał spore kłopoty z Leroyem Sane - więcej o występie Kuby w LM pisaliśmy TUTAJ.
Niemniej, obrona Arsenalu z nim w składzie generalnie wyglądała w ostatnich miesiącach bardzo pewnie i zagubiony, popełniający błąd za błędem Zinczenko na pewno nie dał argumentów, by przeskoczyć go w hierarchii.

“Lewy” bliżej półfinału

W Lidze Mistrzów zaprezentował się też Robert Lewandowski (w LaLiga pauzował za kartki). Bramki nie strzelił (piłkę z linii po jego strzale wybił Nuno Mendes), ale zebrał pozytywne recenzje, mając udział w pokonaniu 3:2 PSG. To on napędził akcję na 1:0 dla Barcelony i przyczynił się do złej interwencji Gianluigiego Donnarummy.
Poza tym “Lewy” rozbijał obrońców paryżan i świetnie współpracował z kolegami.
- To nie był wybitny mecz na przestrzeni 90 minut, ale w pierwszej połowie grał idealnie pod zespół. Team player. Świetnie wyglądał w pojedynkach główkowych, niszczył defensywę PSG, dobrze wyglądał fizycznie, podejmowane decyzje też ok. Zabrakło sytuacji, w których mógł strzelić gola. Co do statystyk - pewnie mielibyśmy zastrzeżenia, ale jeśli chodzi o grę bardziej kolektywną, to jestem podbudowany jego występem - komentował na gorąco Piotr Domagała z Viaplay, który był gościem programu pomeczowego na kanale Meczyki.pl.
O świetnej pierwszej połowie Lewandowskiego napisało też Mundo Deportivo.
- Świetna pierwsza połowa Polaka. Uczestniczył w tworzeniu gry, wyjaśniał wszystkie sytuacje, a przy pierwszym golu absorbował bramkarza. Mógł nawet strzelić gola, ale piłka została na linii. Później grał nieco słabiej, ale odbudował się w końcówce, gdy długo utrzymywał się przy piłce.
We wtorek rewanż w stolicy Katalonii. “Barca” jest o krok od półfinału Ligi Mistrzów.

Moder znów w XI

Jakub Moder cieszy się solidnym zaufaniem ze strony Roberto De Zerbiego. Właśnie rozegrał szósty mecz w Premier League z rzędu, w tym czwarty od początku. Włoch dał mu 77 minut z Burnley (1:1). Moder wypadł bardzo solidnie. Znów niewiele brakowało mu do gola - świetnie wykonał rzut wolny, lecz bramkarz nie dał się zaskoczyć [od 0:30]:
W kilku brytyjskich mediach Moder zapracował na “siódemkę”. Podkreślono, że był to jeden z jego najlepszych występów odkąd wyleczył kontuzję. - Jeden z najjaśniejszych punktów na boisku - chwalił serwis The Argus, zwracając przy tym uwagę na: pozytywną grę Polaka w ostatniej tercji, wpływ na budowanie akcji ofensywnych Brighton, a także “oko” do podań.
Dodajmy, że w podstawowej jedenastce Celtiku znalazł się Maik Nawrocki (65 minut z St. Mirren), a Granady - Kamil Jóźwiak (2:0 z Alaves, ale nadal malutkie szanse na utrzymanie).

I gorzko, i słodko

Trudno zliczyć, ile razy w tym sezonie Napoli zawodziło własnych kibiców. Kolejnym niechlubnym wynikiem jest 2:2 u siebie z Frosinone. Piotr Zieliński wyszedł na murawę od pierwszej minuty, lecz wypadł dość przeciętnie. Po niezłej grze do przerwy, w drugiej, jak i cały zespół, spuścił z tonu. Media nie dały mu wyższej noty niż “szóstka” w skali 1-10.
W podstawowym składzie Romy zameldował się Nicola Zalewski. Szału nie zrobił, a mecz rzymian z Udinese został przerwany z uwagi na poważne problemy zdrowotne Evana N’Dicki.
Patrzymy do Bolonii, a tam po raz 12. w tym sezonie ligowym (i trzeci z rzędu) na zero z tyłu zagrał Łukasz Skorupski. “Skorup” i jego ekipa mogą mieć jednak niedosyt, bo znów zremisowali 0:0, tym razem z Monzą. Odnotujmy kolejny występ Kacpra Urbańskiego, choć według włoskich dziennikarzy młody pomocnik wypadł co najwyżej średnio. Media podkreśliły, że Urbański miał kłopot z odnalezieniem się w roli skrzydłowego i wyglądał nieśmiało, nie mogąc złapać porozumienia z partnerami z zespołu.

SuperFabian

Łukasz Fabiański korzysta z absencji Alphonse Areoli i czaruje między słupkami West Hamu. “Młoty” wprawdzie przegrały oba ostatnie spotkania 0:2, ale akurat “Fabian” nie ponosi za to winy. Wręcz przeciwnie. Gdyby nie on, ćwierćfinał Ligi Europy z Bayerem Leverkusen mógłby się skończyć klęską. Weteran bronił jak w transie, skapitulował dopiero w końcówce.
Fabiański nie popełnił też błędów przy bramkach dla Fulham w lidze. Zaraz będzie obchodził 39. urodziny, ale, jak widać, niezmiennie trzyma wysoki poziom. Szacunek.
Plusik stawiamy też przy nazwisku Filipa Kurty, który znów obronił rzut karny w A-League.

Smutny wywiad Kownackiego

Na koniec mniej pozytywne wieści z Austrii i Niemiec. W Sturmie Graz kłopoty ma Szymon Włodarczyk, który po wypadnięciu ze składu ostatnio grywa coraz mniej nawet jako zmiennik. Minione cztery kolejki Bundesligi to zaledwie 31 minut w jednym spotkaniu.
W Bundeslidze zaś Jakub Kamiński nadal czeka na pierwsze minuty od Ralpha Hassenhuettla w Wolfsburgu. Dawid Kownacki oglądał z kolei, jak Bayer Leverkusen świętuje mistrzostwo Niemiec. Wszedł na boisku przy wyniku 0:3, skończyło się na 0:5. Po tych 20 minutach “Kownaś” udzielił gorzkiego wywiadu na antenie Viaplay.
- Na pewno to nie jest sezon, jakiego chciałem. Nie gram praktycznie wcale, nie licząc początku rozgrywek. Tam miałem swoją szansę, nie wykorzystałem jej. Taka jest piłka. Jestem sam sobie winien, nie zagrałem dobrych 45 minut - opowiadał. - Na pewno jest różnica między 1. i 2. Bundesligą, ale nie jest to taki przeskok, z jakim nie mógłbym sobie poradzić. Jestem o tym przekonany i świadomy swoich umiejętności - dodawał.
- Tak naprawdę po jednych 45 minutach zostałem schowany do szafy. Potem było trudno się wybić - stwierdził. - Chciałem tutaj trafić, klub też tego chciał. Zobaczymy, co będzie, mam jeszcze długi kontrakt. Najważniejsze, że jest zdrowie - zakończył.

Przeczytaj również