Wyższe wykształcenie i poezja ruchów. To postrach całej ligi. Liverpool już przekonał się o jego klasie

Wyższe wykształcenie i poezja ruchów. To postrach całej ligi. Liverpool już przekonał się o jego klasie
fot. Sebastian Frej/Pressfocus.pl
Kiedy w końcówce spotkania z Brighton piłka spokojnie zmierzała w stronę Kaoru Mitomy, kibice Liverpoolu mogli być jak najgorszej myśli. W swych obawach mieli pełną rację, bo kilka sekund później Japończyk przyjął piłkę, podbił ją - czym zupełnie zwiódł nieruchawego Joe Gomeza - a następnie huknął pod poprzeczkę. Tym samym 25-letni skrzydłowy przybił ostatni stempel na swoim certyfikacie jakości.
Kaoru Mitoma trafił do Brighton w 2021 roku i początkowo nikt nie zwrócił uwagi na ten transfer. Ot, angielski klub wydał kilka milionów funtów i sięgnął po chłopaka z nieco egzotycznej ligi. W dodatku chłopaka nie najmłodszego, bo Japończyk w momencie przeprowadzki liczył sobie 23 lata. Oczywiście, dalej był zawodnikiem względnie młodym, ale nie na tym samym poziomie, co szereg ubóstwianych nastolatków, którzy regularnie zasilają szeregi drużyn z Premier League.
Dalsza część tekstu pod wideo
Od tamtego czasu zmieniło się jednak wszystko i obecnie żaden kibic na Wyspach nie jest w stanie przejść obojętnie obok nazwiska Mitomy. Dla fanów "Mew" stał on się symbolem zarówno doskonałego skautingu, jak i sezonu, który może przejść do historii. Dla wszystkich pozostałych jest zaś symbolem wielkiego zagrożenia, bo zatrzymanie Japończyka to wyzwanie, któremu niewielu jest w stanie sprostać.

Drybler-naukowiec

Największym talentem Kaoru Mitomy jest bez wątpienia jego drybling. Należy jednak na samym początku zaznaczyć, że skrzydłowy Brighton nie uprawia w tym względzie sztuki dla sztuki. Jego cztery gole i jedna asysta w 14 spotkaniach Premier League to wynik konkretny, tym bardziej w skali klubu, który reprezentuje. Większy udział w zdobyczach bramkowych mają tylko Solly March (8), Pascal Gross (9) oraz Leandro Trossard (10), który jest już w Arsenalu.
Niemniej wspomniana już zdolność panowania nad piłką wyróżnia Japończyka nie tylko na The Amex Stadium, ale w całych angielskich rozgrywkach. Pod względem liczby udanych dryblingów na 90 minut gry Mitoma zajmuje trzecie miejsce (2,4), a jego skuteczność jest imponująca - powodzeniem kończy się 60,4% wszystkich prób, co jest wynikiem nieporównywalnie lepszym niż w wypadku Gabriel Martinellego, Marcusa Taverniera czy wreszcie Allana-Saint Maximina.
Ruchy Japończyka są nienachalne, wręcz perfekcyjne w wykonaniu. Kwestia ta nie jest jednak dziełem przypadku ani samego talentu, lecz ciężkiej pracy wykraczającej daleko poza boiska piłkarskie. Zanim bowiem Mitoma otrzymał szansę w Anglii, postawił na karierę naukową w swojej ojczyźnie. Mając 19 lat odrzucił ofertę profesjonalnego kontraktu w Kawasaki Frontale, aby skończyć studia na Uniwersytecie w Tsukubie.
Tematem pracy naukowej młodego zawodnika, co jest niezwykłą okolicznością, stał się drybling właśnie. Z tekstu na "The Athletic" możemy dowiedzieć się, że Mitoma przyczepiał swoim kolegom specjalne kamery, które pozwalały mu na lepsze analizowanie piłkarskiego rzemiosła. Wyniki jego pracy były doskonałe - Japończyk zdobył tytuł naukowy, dzięki któremu często nazywany jest "Magistrem Dryblingu", a także dowiedział się jeszcze więcej na temat, który w oczywisty sposób zaadaptował do warunków panujących w jego obecnym zawodzie.
- To był dla mnie najłatwiejszy możliwy wybór, ponieważ kocham piłkę i kocham dryblować. (...) Nauczyłem się, że dobrzy gracze nie patrzą na piłkę. Patrzyli przed siebie, a futbolówkę prowadzili bez ciągłego spoglądania na nią. To była różnica. Już wtedy byłem jednym z lepszych dryblerów, ale nie byłem wyjątkowy - mówił Mitoma, cytowany przez wspomniany portal.

Belgijskie przetarcie

Musiało jednak minąć trochę czasu, zanim nabytą teorię udało się przełożyć bezpośrednio na boiska Premier League. Zanim Mitoma zdobył piękną bramkę w spotkaniu z Liverpoolem, potrzebował przetarcia w europejskim futbolu. Niedoświadczonego w tym względzie zawodnika od razu wysłano na wypożyczenie do belgijskiego Unionu SG.
Dla tamtejszego sztabu szkoleniowego była to pewna niespodzianka, bowiem nowy nabytek od samego początku miał problemy z komunikacją. Właściwie nie mówił po angielsku, co być może stało za przyczyną trudnego początku. W pierwszych czterech kolejkach uzbierał tylko 54 minuty i zdołał zanotować jedną asystę.
Niemniej dowód na to, że skauting Brighton znów wykonał tytaniczną robotę, przyszedł stosunkowo szybko. 16 października 2021 roku Union grał z RFC Searing i przegrywał 0:2 po pierwszej połowie. Sytuację komplikował fakt, że jeszcze przed przerwą z boiska wyleciał jeden z zawodników gospodarzy. Wydawało się wówczas, że zespół aspirujący do mistrzostwa zaliczy bolesną i dość niespodziewaną porażkę.
Christian Burgess, szkoleniowiec Unionu, postanowił jednak zagrać wszystko na jedną kartę. Na drugą część meczu jego zespół wyszedł już z Mitomą w składzie. To właśnie zadecydowało o końcowym wyniku. W 90. minucie na tablicy świetlnej było już 4:2 dla gospodarzy, a Japończyk miał na swoim koncie hat-tricka.
- Po prostu chwycił mecz za kark i wygrał go dla nas. To było jego show. Był nie do zatrzymania. Pamiętam dobrze jego czwartego gola. Dostał piłkę w głębi boiska i przebiegł kilkadziesiąt metrów, aby trafić do siatki. Pomyślałem wówczas, że było to wyjątkowe - stwierdził Burgess w rozmowie z “BBC” i miał absolutną rację. Wieńczące trafienie w istocie było niezwykłe - Mitoma rozpoczął bieg z własnego pola karnego, futbolówkę przejął w okolicach koła środkowego, dryblingiem powalił pierwszego rywala, przemknął obok drugiego, wpadł w “szesnastkę”, a następnie uderzył po długim słupku. Burgess stwierdził później, że jego podopieczny dysponuje wykończeniem “niczym Thierry Henry”.
Skrzydłowy, którego obecność początkowo stawiała więcej znaków zapytania niż dawała odpowiedzi, zdołał przekonać wszystkich do swojej klasy. Chociaż nadal nie zawsze znajdował się w wyjściowym składzie, to rozgrywki skończył z 8 trafieniami i 4 asystami w 29 występach. Był to wynik na tyle przyzwoity, że Mitoma otrzymał powołanie na mistrzostwa świata.
Tam tylko przypieczętował coś, co kibice w Beneluksie wielokrotnie widzieli na własne oczy. Każde wejście z ławki kończyło się rozruszaniem ofensywny reprezentacji Japonii, czego przykładem arcyważna asysta w spotkaniu z Hiszpanią. Brighton już wtedy wiedziało, że gdzieś w azjatyckim uniwersytecie znalazło kolejny diament do swojej układanki.

Na szczycie ligi

Kaoru Mitoma szybko udowodnił swoją klasę w Premier League. Nawet jeśli jego występy czasami ograniczały się do kilkuminutowych cameo, Japończyk zawsze dawał swojemu zespołowi coś ekstra. Przykładem mecz z Liverpoolem, gdzie jego rajdy paraliżowały kolejnych obrońców, a Brighton ostatecznie zremisowało 3:3.
Od zakończenia katarskiego mundialu 25-latek nie musi się już jednak martwić o to, że jego czas na boisku nadal jest reglamentowany. Ostatnich pięć spotkań to pięciokrotne występy w wyjściowej jedenastce i aż trzy zdobyte bramki. To tylko poprawia statystyki zawodnika, które opisywałem już wcześniej.
W końcu niezwykły drybling Mitomy jest jedynie początkiem dyskusji o wpływie Japończyka na grę “Mew”. Obecnie trudno sobie wyobrazić, aby Roberto De Zerbi mógł posadzić swojego podopiecznego na ławce rezerwowych, gdyż… mówimy o jednym z najlepszych skrzydłowych w całej Premier League. “Sky Sports” wyliczyło, że w klubach z TOP10 nie ma zawodnika, który tak regularnie łączyłby kreowanie szans (xA 0,26/90 min) ze zdobywaniem bramek z otwartej gry (0,48/90min), co najlepiej świadczy o jakości “Magistra Dryblingu”.
Mitoma jest jednym z wybitnych przykładów zawodnika późno dojrzewającego. Mając 25 lat nie ma nawet 50 meczów w europejskich ligach. Nie ulega jednak wątpliwości, że Japończyk wkrótce przekroczy tę granicę i jeszcze długo będzie cieszył swoją grą. Gdy wyjechał z Azji chwycił życie za rogi i wyszedł z tej batalii jako zwycięzca. Rozwinął się pod każdym możliwym względem - na boisku zdaje się być coraz lepszy, a poza nim również nie przestaje się uczyć. W końcu jeszcze w Belgii znacznie poprawił swoje zdolności językowe, co przecież odgrywa olbrzymią rolę w świecie futbolu.

Przeczytaj również