Wzoruje się na Lewandowskim, jest następcą Kownackiego. Czy Filip Szymczak z Lecha Poznań pójdzie w ich ślady?

Wzoruje się na Lewandowskim, jest następcą Kownackiego. Czy Filip Szymczak z Lecha pójdzie w ich ślady?
Paweł Jaskółka/Press Focus
Zaczynał w Warcie Poznań na prawej obronie, by na kilkanaście godzin przed jednym z najważniejszych meczów Lecha być poważnie rozpatrywanym do pierwszego składu. Wzoruje się na Robercie Lewandowskim, a obecnie wchodzi w buty Dawida Kownackiego, które przestają być dla niego za duże. Mowa o Filipie Szymczaku, który podąża właściwą (idealną?) ścieżką rozwoju. Poznajcie historię kolejnego wychowanka Lecha Poznań, którego notowania w ostatnim okresie znacznie urosły.
Filip Szymczak to poznaniak urodzony w 2002 roku, który wychował na poznańskich Ratajach. Piłkarską przygodę rozpoczynał w Warcie Poznań, gdzie na początku ustawiany był na prawej obronie, bo grał w starszym roczniku. Zanim dostał się do Dumy Wildy, to przeszedł konkretne testy. W selekcji pokonał 80-100 chętnych. W tym samym czasie trenował też pływanie, co pomogło mu w nabraniu podstaw sprawności ogólnej, o czym sam nieraz wspominał. Ostatecznie postawił na piłkę, ale pływania nie porzucił. Filip potrafi pływać każdym stylem i do dziś lubi pójść na basen, by rozluźnić spięte mięśnie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jednak już w piątej klasie podstawówki trafił do przodującego w mieście klubu, czyli Lecha. To tam jego pierwszy trener zauważył, że jest rasową "dziewiątką".
W juniorach Kolejorza zdobywał tytuły mistrzowskie, grał w każdej młodzieżowej reprezentacji Polski (od U-14), aż w listopadzie 2018 zaliczył pierwszy 10-minutowy debiut w rezerwach poznańskiego klubu. Później grał już w nich regularnie, aż na początku 2019 roku wybrał się z pierwszą drużyną prowadzoną przez Adama Nawałkę na obóz do Turcji, ale tam niestety doznał poważnej kontuzji, która wyłączyła go z gry na praktycznie całą rundę wiosenną.
W karierze Filipa już na poziomie seniorskim były momenty, kiedy wydawało się, że zrobi już ten przeskok na wyższy poziom. Niestety w tym przeszkadzały kontuzje. Jeszcze rok przed tym, jak pojechał na obóz z Adamem Nawałką, to doznał poważnej kontuzji kolana. Jednak ten uraz odniesiony na obozie za kadencji Adama Nawałki sprawił, że na debiut w pierwszym zespole musiał czekać do 24 września 2019 roku i meczu w Pucharze Polski z Chrobrym Głogów (2:0), gdzie dostał cztery minuty. Ten debiut ważniejszy, bo ekstraklasowy, nastąpił aż rok po kontuzji, bo 8 lutego 2020 roku w meczu wygranym 3:0 z Rakowem Częstochowa, gdzie Szymczak na boisku zmienił Gytkjaera.
W międzyczasie Filip rósł, jeśli chodzi o rezerwy "Kolejorza". W sezonie 19/20 był najważniejszym piłkarzem drużyny, bo pomógł wywalczyć utrzymanie w pierwszym sezonie po awansie, gdzie w 25 meczach na poziomie drugiej ligi strzelił 12 goli i zaliczył 2 asysty.
Jednak druga połowa 2020 roku nie była już tak udana dla młodego napastnika. Jesienią miał dostawać więcej minut od Dariusza Żurawia, szczególnie że Lech grał na trzech frontach w ciężkim pandemicznym sezonie. Młody napastnik zaliczył nawet debiutanckiego gola w el. Ligi Europy przeciwko łotewskiej Valmierze. Wszystko zaczynało iść dobrze. Nawet feralny mecz 2 września w reprezentacji do lat 19 z Niemcami zaczął od trafienia rzutu karnego. Niestety sam mecz skończył nie tylko z golem, ale i skręceniem kostki, co wyeliminowało go z gry na prawie pół roku.

Pierwsza szansa - niewykorzystana

Kiedy zdrowie już zaczęło bardziej dopisywać, to przestało dopisywać Ishakowi. Wtedy Szymczak dostał szansę debiutu od pierwszej minuty w starciu wyjazdowym z Górnikiem Zabrze. Miał nawet swoją okazję na gola, ale nie trafił i skończyło się 1:1. Dariusz Żuraw w niego wierzył, ale sam młody piłkarz nie dawał aż tylu powodów, żeby tych minut w pierwszej drużynie było wówczas więcej.
Zanim udał się na wypożyczenie latem 2021 roku do pierwszoligowego GKS Katowice, to w ekstraklasie miał na swoim koncie 15 meczów (336 minut), dwa występy w podstawowym składzie (Górnik Zabrze i Wisła Płock) oraz dwa gole w pierwszym zespole zdobyte w Pucharze Polski przeciwko Odrze Opole i wspomniana bramka w LE. Szans na grę zbyt wielu nie było, dlatego wzorem Tymoteusza Puchacza, Bartosza Mrozka czy Kamila Jóźwiaka udał się na Górny Śląsk. W sezonie 2021/22 i tak w Lechu by nie grał, bo Maciej Skorża na rok odstawił politykę klubu o promowaniu młodych zawodników. Minuty młodzieżowców wypełniał Jakub Kamiński (też rocznik 2002), a wspomagał go głównie Michał Skóraś (rocznik 2000), a na bocznym torze był Marchwiński, który w sezonie mistrzowskim dostawał niewielkie epizody.
W Katowicach Filip rozpoczął studia, na miejscowym AWF. Stamtąd też pochodzi jego obecna dziewczyna - Natalia, która też uprawia sport. Jest siatkarką i gra obecnie w Wieliczce. Piszemy o tym nie bez powodu, bo Filip ewidentnie na Górnym Śląsku czuł się bardzo dobrze, bo w barwach GieKSy wykręcił jeden z najlepszych wyników punktowych, jeśli spojrzymy na wszystkie wypożyczenia wychowanków "Kolejorza" w ostatnich latach. Na 34 mecze zagrał w 32 i strzelił w nich 11 goli, notując do tego 2 asysty.
Właściwie mało kto, wracając z wypożyczeń do Lecha Poznań, miał za sobą takie przygotowanie. Bo mówimy o piłkarzu, który cały czas gra regularnie w reprezentacjach młodzieżowych i notował dwucyfrowe wyniki na poziomie II i I ligi. Problem był i nadal jest taki, że "Kolejorz" gra jednym napastnikiem i jest to oczywiście Mikael Ishak. Jednak miejsce dla Filipa też się znalazło.

Buty Kownackiego

I właśnie być może to przekonanie do Filipa Szymczaka było jednym z czynników, dla których Piotr Rutkowski odpuścił wykupienie z Fortuny Düsseldorf Dawida Kownackiego. Burza wówczas była niesamowita. Każdy z kibiców chciał, aby z klubu z tych wiodących piłkarzy odszedł tylko "Kamyk" i nikt więcej. Właściciel Lecha znalazł się pod ostrzałem mediów i kibiców, że przyoszczędził na powrocie wychowanka. Właściwie do dzisiaj pojawiają się jeszcze komentarze w tym stylu, bo "Kownaś" w Niemczech zachwyca. Jest ich jednak znacznie mniej, na co na pewno wpływ ma upływający czas, sukcesy Lecha w Europie, ale też i dobra forma Filipa Szymczaka.
Młody lechita od Johna van den Broma dostał duży kredyt zaufania. Wielu kibiców uważało nawet, że za duży. Młodemu zawodnikowi bardzo obrywało się w sierpniu czy wrześniu. Wymagania były duże, Lech w fatalnym stylu odpadł z eliminacji Ligi Mistrzów już w pierwszej rundzie. Drużyna przegrywała w lidze, brakowało takiego piłkarza jak Dawid Kownacki.
Właśnie w tym okresie (sierpień-wrzesień 2022 roku) autora tego tekstu spotkała ciekawa historia. Mama Filipa to pani Agata, nauczycielka. Tak się składa, że mieszkaliśmy wówczas na jednym osiedlu i spotkaliśmy się na pobliskiej stacji benzynowej. Właściwie to pani Agata sama mnie poznała i chwilę porozmawialiśmy. Wtedy mama Filipa rzuciła ciekawe światło na to, że jej syn nie może się wciąż przełamać przy Bułgarskiej, a presja na Filipie rosła.
Młody piłkarz pytał w tym okresie starszych kolegów, m.in. Kamila Jóźwiaka, dlaczego tak jest? Dlaczego właściwie wszystko robił na dobrym poziomie, ale piłka nie wpadała do siatki lub odskakiwała w najgorszym momencie. Mama Filipa zdradziła mi, że młodych piłkarzy w meczach przy Bułgarskiej musi "puścić", na co zwrócił Filipowi uwagę "Józiu". U jednego jest to po 50 meczach, u drugiego po 100 meczach w pierwszej drużynie. U Filipa poszło nieco szybciej, bo najpierw zaliczał ważne asysty przy zwycięskich golach Afonso Sousy, a potem sam w listopadzie załatwił Lechowi sześć punktów golami w ostatnich minutach meczów z Koroną czy Jagiellonią oraz zaliczył ważne trafienie na remis w wyjazdowym meczu Ligi Konferencji z Hapoelem Beer-Szewa.
Rok 2022 dla młodego zawodnika zakończył się tym, że ustały głosy, że "to nie jest poziom Lecha". Mimo tego, że jest on rzucany po pozycjach przez Johna van den Broma, to najważniejsze jest, że gra i dopisuje mu zdrowie, bo z tym w przeszłości było gorzej. A gra na innych pozycjach może pomóc, co widać po jego idolu, czyli Robercie Lewandowskim. Filip korzysta też na tym, że trener nie stawia na Amarala, a Velde i Ba Loua nie zawsze przekonują, ale trzeba docenić też to, że Filip w tak mocnym Lechu - najmocniejszym od lat - potrafi się przebić i w żaden sposób nie odstaje, a wręcz pomaga.

Rośnie, a gdzie dojdzie?

Dzisiaj po Michale Skórasiu, który zapewne latem odejdzie z Lecha Poznań, Filip jest następnym w kolejce wychowankiem, za którego "Kolejorz" może oczekiwać naprawdę wielkich pieniędzy. Na rynku jest deficyt dobrze zbudowanych i skutecznych dziewiątek. Idolem Filipa jest wspomniany "Lewy", głównie z tego powodu, że grał on przy Bułgarskiej i też jest Polakiem.
Same marzenia Filipa to oczywiście gra w lepszej zagranicznej lidze. Pod koniec 2018 roku miałem okazję rozmawiać z nim dla portalu Weszło Junior. To był wówczas jego pierwszy wywiad w życiu. Zapytałem m.in. o jego przyszłość, gdzie się widzi za kilka lat.
- Przechodząc do ligi zagranicznej, podjąłbym taką decyzję, że idę do klubu, który najbardziej będzie mnie chciał. Musiałby to być klub, który będzie na mnie stawiał i miałby dla mnie perspektywę rozwoju. Jestem takim zawodnikiem, gdzie pod mój styl gry bardziej pasowałaby liga niemiecka albo hiszpańska. Te ligi są mi najbliższe, ale jeśli dostałbym propozycję z innej i ten klub wykazywałby inicjatywę, że bardzo mnie chce i będzie na mnie stawiał, to oczywiście bym tam poszedł - mówił Filip Szymczak, który w momencie rozmowy miał 16 lat.
Filip to bardzo pracowity chłopak i jest to jedna z jego najważniejszych cech. Już w Warcie pracował na transfer do Lecha. Potem z Poznania musiał dostać się do Wronek, gdzie trafiają tylko najzdolniejsi.
- Moim zdaniem najważniejszą cechą w piłce nożnej jest głowa i mental. Mogę powiedzieć o sobie, że nad tą głową muszę pracować. Chciałbym być coraz pewniejszym zawodnikiem, wychodząc na boisko i wierzyć w to, że mam duże umiejętności. Nie mogę się wahać. Robię to, co lubię i chcę to pokazywać w 100% na boisku - mówił Filip we wspomnianej rozmowie dla Weszło Junior.
Oprócz tego, że Szymczak jest drugi po sprzedaży z młodych piłkarzy Lecha, to ma on jeszcze dużo do udowodnienia przy Bułgarskiej. Już teraz jest ważnym zawodnikiem Lecha, bo przecież w obu meczach z Bodo wyszedł w podstawowym składzie. I dodatkowo nie na swojej pozycji, a oba spotkania uniósł - zarówno mentalnie, jak i sportowo.
W meczach ze Szwedami na poziomie 1/8 Ligi Konferencji Szymczak także może zagrać w pierwszym składzie i co najważniejsze, nie będzie głosów, że nie zasługuje na to miejsce albo jest tam dla samego "promowania". Młody zawodnik pomaga tej drużynie, jest jej najmłodszym członkiem, jeśli chodzi o wyjściowy skład. Ta kariera obecnie wygląda wręcz modelowo. Na razie Filip na swoim koncie w pierwszej drużynie ma rozegranych 55 meczów, 5 goli i 4 asysty. Do 100 pewnie dobije i wtedy się okażę, czy już będzie gotowy na wyjazd i z czym ten Poznań opuści, tzn. z jakimi wyróżnieniami typu mistrz Polski czy nagrody indywidualne.
Na razie został młodzieżowcem listopada w PKO Ekstraklasie i jesteśmy przekonani, że to pierwsza i nie ostatnia taka nagroda dla niego.
Ciężką pracą dochodzi się na szczyt. Filip to robi i o tym wie. Wie gdzie jest i gdzie może dojść. Już teraz coraz głośniej się mówi, że debiut Szymczaka w pierwszej reprezentacji to kwestia czasu. Niektórzy już teraz widzieliby dla niego miejsce w ataku naszej kadry.
A czy tęskni za młodzieżowym życiem? Tęskni, ale jego poświęcenie pracy i piłce nożnej przynosi odpowiednie owoce. To pokazuje, że obrał właściwą drogę. Na koniec jeszcze jedna wypowiedź ze wspomnianego wywiadu.
- Znajomi idą na imprezę, a ja jestem w internacie i muszę się koncentrować przed następnym meczem. Powtarzam sobie w głowie: „Dobra. Teraz oni są na imprezie, ale co będą robić za te kilka lat?”. Wymaga to od nas dużego poświęcenia. Wiadomo, że nas kusi, ale jestem tego świadomy, że chcę grać w piłkę i mieć fajną przygodę z nią związaną. Staram się do tego dążyć.

Przeczytaj również