Z Syberii na EURO. Tajna broń Czerczesowa jutro przedstawi się reprezentacji Polski?

Z Syberii na EURO. Tajna broń Czerczesowa jutro przedstawi się reprezentacji Polski?
własne/official Spartak Moscow website
Barnauł nie jest wymarzonym miejscem do grania w piłkę. To położone w Syberii Zachodniej miasto charakteryzuje się piękną naturą, ale surowym klimatem. Tamtejszy profesjonalny klub piłkarski, Dinamo Barnauł, zawsze występował w niższych klasach rozgrywkowych rosyjskiego futbolu. Pomimo tego, Barnauł wydało na świat Aleksieja Smiertina, czyli byłego kapitana narodowej reprezentacji, który z sukcesami występował w Bordeaux, Chelsea, Fulham i Portsmouth. Z tym drugim klubem sięgnął nawet po mistrzostwo Anglii oraz Puchar Ligi w 2005 roku. Smiertin stanowił wspaniały przykład dla syberyjskich dzieci.
Ten tekst powstał w ramach ogólnoeuropejskiej współpracy największych mediów, pod nadzorem czołowego angielskiego dziennika, The Guardian. Nasz kraj w tym zacnym gronie reprezentuje redakcja portalu Meczyki.pl, z czego jesteśmy niezwykle dumni.
Dalsza część tekstu pod wideo
***
- Ludzie zawsze nam mówili: “hej, chłopaki, możecie zagrać dla Chelsea, jeśli jesteście gotowi do ciężkiej pracy” - mówi Aleksandr Sobolew.
On pracował ciężko.
- Zawsze chciałem być piłkarzem - dodał. - To było moje marzenie. I nigdy się nie poddałem.
Nie poddał się też na ulicach Barnauł. Sobolew dorastał w biednej dzielnicy i regularnie wpadał w tarapaty. Zawsze potrafił się jednak bronić, za co szanowali go starsi chłopcy.
Rodzice Sobolewa jeździli z nim na turnieje, a także na treningi do akademii dużych klubów.
- Zagrasz w Spartaku Moskwa i reprezentacji - mówiła mu mama.
Kluby zawsze jednak go ignorowały. Nigdy nie otrzymał powołania do rosyjskich reprezentacji młodzieżowych do lat 15, do lat 17, ani do lat 19. Sobolew występował w drugiej drużynie Dinamo Barnauł w trzeciej klasie rozgrywkowej. Klub chciał związać się z nim pięcioletnim kontraktem, ale on nie był zainteresowany.
Kiedy miał 18 lat, pojechał na testy do Toma Tomska i nabawił się kontuzji. Po powrocie do zdrowia rozegrał jedno towarzyskie spotkanie z Sibirem Nowosybirsk. Zwrócił na siebie uwagę, zaliczył asystę i Tom Tomsk postanowił sprowadzić go do siebie.
- To była moja ostatnia szansa, aby zrobić krok do przodu i zagrać na poważnym poziomie - uważa Sobolew.
Był jednak pewien problem. Tom Tomsk chciał ściągnąć go jako wolnego zawodnika. Piłkarz wykupił ostatecznie sam siebie z Dinama Barnauł za 200 tysięcy rubli, czyli ówczesną równowartość około trzech tysięcy euro. Kwota stanowiła mnóstwo pieniędzy dla jego rodziny. Rodzice Sobolewa pożyczyli pieniądze od przyjaciół. Kiedy gracz podpisał swój pierwszy duży kontrakt, spłacił dług.
W sezonie 2016/17 Tom Tomsk grał w rosyjskiej Priemjer Lidze. Sobolew początkowo występował w rezerwach. W pierwszym zespole zadebiutował 5 grudnia 2016 roku w meczu przeciwko FC Ufa. W tamtym okresie Tom Tomsk zmagał się z poważnymi trudnościami finansowymi, a wielu doświadczonych zawodników odeszło z klubu. Trener Walerij Pietrakow dał szansę młodym graczom. Sobolew występował regularnie w drugiej połowie sezonu. W 12 spotkaniach strzelił trzy gole.
Tom Tomsk spadł z ligi, ale Sobolew nie opuścił klubu. Kontynuował systematyczną grę i zdobył siedem bramek w pierwszej połowie rozgrywek 2017/18. W styczniu przeszedł do Krylji Sowietow Samara, która występowała co prawda w tej samej klasie rozgrywkowej, ale walczyła o awans. Sobolew trafił do siatki w debiucie, a miesiąc później ustrzelił hat-tricka. Przedłużono z nim kontrakt.
- To mnie przytłoczyło - przyznał piłkarz. - Myślałem: “wszystko jest w porządku. Mam tak wielką pensję. Dlaczego nie gram?” Kłóciłem się z trenerem i kolegami z drużyny. Nie przykładałem się za bardzo do treningów. Kupiłem Porsche. Byłem młody i marzyłem o posiadaniu takiego samochodu. Być może to było głupie. Chcę go teraz sprzedać.
W lutym 2019 roku został wypożyczony do Jeniseja Krasnojarsk.
- To mi pomogło - zauważył później. - Zmieniłem sposób myślenia i znowu zacząłem pracować. To była dla mnie dobra lekcja.
Przed startem sezonu 2019/20 Sobolew wrócił do Krylji Sowietow. W pierwszym meczu przeciwko CSKA Moskwa dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. W pierwszych 10 występach strzelił aż siedem goli, w tym jednego przewrotką i kilka zza pola karnego. W październiku 2019 roku został powołany do reprezentacji Rosji na spotkania eliminacji Euro 2020 ze Szkocją i Cyprem. Zastąpił w kadrze kontuzjowanego Fiodora Smołowa, ale nie pojawił się na boisku.
Jego reputacja urosła jednak do tego stopnia, że w zimowym oknie transferowym wypożyczył go do siebie Spartak Moskwa. W maju 2020 roku wykupiono go na stałe. CSKA Moskwa i Rubin Kazań również wyraziły zainteresowanie, ale napastnik wybrał Spartaka.
- Myślę, że to była dla mnie dobra decyzja - podsumował Sobolew. - Nigdy jej nie żałowałem. Pamiętałem też słowa mojej mamy.
Jego mama zmarła w sierpniu 2020 roku. Miała tylko 46 lat. Spartak grał kilka dni później z FC Soczi. Sobolew powiedział trenerowi Domenico Tedesco, że chce wystąpić. Zdobył bramkę, zdjął koszulkę, pokazał pod nią zdjęcie mamy i się rozpłakał.
Sobolew musiał zaadaptować się do nowego zespołu i wielkiego miasta. Lockdown mu nie pomógł. W minionym sezonie znajdował się jednak w świetnej formie, zdobywając 14 bramek w Priemjer Lidze. Selekcjoner reprezentacji Rosji, Stanisław Czerczesow, nie mógł go zignorować. Znowu pojawił się jednak problem. A konkretnie: relacje Aleksandra z kapitanem drużyny narodowej, Artiomem Dziubą. Był pomiędzy nimi konflikt. Czerczesow powiedział, że jego zdaniem najważniejsza jest atmosfera w zespole. We wrześniu ubiegłego roku Sobolew nie został zatem powołany na mecze Ligi Narodów przeciwko Serbii i Węgrom.
- Zdobyłem numer telefonu Dziuby i zadzwoniłem do niego - zdradził 24-letni Sobolew. - Porozmawialiśmy o kilku sprawach i doszliśmy do porozumienia.
W październiku 2020 roku Czerczesow powołał go na spotkania ze Szwecją, Turcją oraz Węgrami, a Sobolew strzelił swojego pierwszego gola w reprezentacji. Nikt nie miał teraz wątpliwości, że znajdzie się on też w kadrze na Euro 2020. Wszyscy w Rosji czekają jednak na więcej.
***
Dmitry Girin pisze dla dziennika Sport-Express
Obserwujcie go na Twitterze @DmitryGirin
Tłumaczenie: Wojciech Falenta
***
Pozostałe teksty z serii EUROekspert powstałe we współpracy z The Guardian znajdziesz TUTAJ

Przeczytaj również