Sensacyjna gwiazda Realu odsunięta. Alonso jest bezlitosny. "Musi czekać"
Gonzalo Garcia okazał się niespodziewanie jedną z największych gwiazd Klubowych Mistrzostw Świata. Napastnika o takich umiejętnościach i potencjale chętnie przyjęłaby u siebie większość klubów La Ligi. Tymczasem 21-latek jesienią w Realu Madryt pełni rolę co najwyżej statysty. I trudno go za to winić.
Inauguracyjna edycja Klubowych Mistrzostw Świata dostarczyła nam kilku niespodzianek. Szybkie pożegnanie się z turniejem Atletico, świetna postawa Al-Hilal, udział Fluminense w półfinale, a nawet sam triumf Chelsea i styl, w jakim tego dokonała. Jeśli jednak szukać nieoczywistego bohatera tego turnieju, był nim właśnie Gonzalo Garcia. Hiszpan zdobył tam cztery bramki i sięgnął po złotego buta dla najlepszego strzelca. Wydawało się, że w obecnym sezonie jego kariera pod okiem Xabiego Alonso powinna nabrać rozpędu. Tyle tylko, że młody napastnik na razie w ekipie “Królewskich” notuje jedynie drobne epizody. I chyba sam nie do końca wie, co mógłby zrobić, aby się to zmieniło.
“Synalek” legendy
Choć o Garcii świat szerzej usłyszał tak naprawdę dopiero przy okazji jego imponujących występów na KMŚ, napastnik w pierwszej drużynie Realu obecny jest znacznie dłużej. W La Lidze zadebiutować pozwolił mu już we wrześniu 2023 roku Carlo Ancelotti. Przez kolejne dwa lata rodowity madrytczyk krążył pomiędzy pierwszym i drugim zespole, lub raczej notował pojedyncze wejścia u “Carletto” i błyszczał w zespole prowadzonym przez Raula. Legendarny ex-napastnik “Los Blancos” uważany jest zresztą za piłkarskiego ojca Garcii. Nic dziwnego, skoro w ubiegłym sezonie w barwach prowadzonej przez niego Castilli w Primera Federacion, czyli na trzecim poziomie rozgrywkowym, młodzieżowy reprezentant Hiszpanii zanotował aż 25 trafień. Strzeleckiej formy nie zatracił też w USA.
- Gonzalo Garcia w czasie Klubowych Mistrzostw Świata zaimponował przede wszystkim tym, że to napastnik z krwi i kości. Do tego świetnie gra głową i na amerykańskich boiskach pokazał, że potrafi również nią wykańczać akcje “Los Blancos”. Piłkarza o tego profilu brakowało w kadrze Realu. W tych meczach, które rozegrał podczas turnieju w Stanach Zjednoczonych, pokazał się z naprawdę dobrej strony i po prostu się sprawdził - opowiada nam Rodra, madrycki korespondent ESPN.
Momenty z KMŚ, podczas których Garcia imponował swoją formą, można mnożyć. Inauguracyjne trafienie przeciwko Al-Hilal, asysta z Pachucą, potem gole w meczach RB Lipsk, Juventusem i Borussią Dortmund. W USA do pewnego stopnia to właśnie młody Hiszpan dźwigał na swoich barkach cały zespół “Los Blancos”. Do końcowego triumfu to nie wystarczyło - Real zakończył swoją przygodę na półfinale, w którym srogiej lekcji futbolu udzieliło mu Paris Saint-Germain (0:4). Napastnik i tak mógł być jednak dumny ze swojej postawy za oceanem. Tym bardziej, że piłkarza o tego typu profilu od jakiegoś czasu brakowało w szeregach “Królewskich”.
- Najlepszy w Gonzalo jest właśnie fakt, że to klasyczna “dziewiątka”. Jest typem egzekutora, który potrafi odnaleźć się w polu karnym oraz bardzo dobrze gra głową. Można powiedzieć, że profilem jest zbliżony do Joselu, który przecież zanotował tak udany pobyt w Madrycie i którego tak polubili kibice na Bernabeu. Do tego bez pardonu wszedł do pierwszej drużyny i zupełnie nie ciążyły na nim te mecze przeciwko największym zespołom - opowiada nam Ivan Cordovilla, madrycki dziennikarz Diario AS.
Nie musi się poprawiać
Garcia sprawdził się na dużym turnieju, nie bał się spotkań z piłkarską śmietanką, ale gdy przyszła pora na poważniejsze granie, czyli rozpoczęcie sezonu La Ligi, 21-latek zniknął z radarów. Nie było tak, że Xabi schował go do szafy i nie pozwolił podnieść mu się z ławki. Garcia notował i nadal notuje kolejne mecze w Realu, tyle tylko, że najczęściej są to kilku-, a w porywach kilkunastominutowe występy. Łącznie uzbierał ich 147 w 12 meczach Primera Division i Ligi Mistrzów. Przy czym nie jest temu winna jakaś obniżka formy wychowanka “Królewskich”. Główny powód wygląda bardziej prozaicznie.
- Garcia grał tak dużo w Stanach, ponieważ na KMŚ nie mógł wystąpić Kylian Mbappe. W sytuacji, w której wszyscy są już zdrowi, dużo trudniej mu o wywalczenie miejsca w pierwszym składzie. Do tego do zespołu dołączył też Franco Mastantuono, co również oddaliło Gonzalo od wyjściowej jedenastki. W obecnej sytuacji jako zmiennikowi na pozycji numer “9” ciężko mu o łapanie kolejnych minut. Zauważmy, że z Endrickiem mamy podobną sytuację - opowiada Cordovilla.
Endrick, za którego Real rok temu zapłacił Palmeiras blisko 50 milionów euro, na razie jest zresztą wielkim transferowym niewypałem, choć w obecnym sezonie trudno jest ocenić jego formę, bo Brazylijczyk praktycznie nie podnosi się z ławki. Zarówno on, jak i Garcia, są ofiarami polityki kadrowej - klubu i sztabu szkoleniowego, który kładzie nacisk na kolejne występy Mbappe. Nie ma się zresztą co dziwić, w końcu Francuz zgodnie z oczekiwaniami kibiców Realu to prawdziwy lider zespołu.
- To o tyle ciekawa sytuacja, że Gonzalo nie musi się jakoś poprawiać w konkretnym aspekcie. Ma swoje zalety, ale najwyraźniej trener na razie nie chce z niego korzystać. Brak szans dla Garcii wynika z dwóch powodów. Po pierwsze, to właśnie powrót do gry Mbappe. Ale po drugie, Xabi Alonso ustawia teraz zespół bez klasycznej “dziewiątki”, a jego funkcję przejmuje poniekąd właśnie Francuz, który jest najlepszym piłkarzem Realu w obecnym sezonie. Ciężko byłoby wyobrazić sobie Gonzalo na innej pozycji, dlatego właśnie nie zanotował zbyt wielu minut - zauważa Rodra.
Reprezentacyjne okno wystawowe
Garcia w teorii mógłby zostać przesunięty na skrzydło czy wystąpić jako ofensywny pomocnik. W czasie październikowej przerwy reprezentacyjnej w programie “El Larguero” na antenie Cadena SER wyjawił zresztą, że mógłby zagrać na każdej pozycji, nawet na bramce - gdziekolwiek potrzebowałby go trener. Tyle tylko, że w Realu właściwie we wszystkich formacjach konkurencja jest dość spora. Pojawiają się zatem znaki zapytania w kontekście przyszłości piłkarza.
- Ostatnio coraz częściej mówi się o ewentualnym wypożyczeniu, ale brakuje jakichś konkretów. Real Madryt potrzebuje takiego zawodnika w swojej kadrze i nie chce go tracić w decydujących miesiącach sezonu. Garcia musi po prostu uzbroić się w cierpliwość i czekać na swoją kolej. Jest wciąż młody, może oczywiście zrobić jeszcze wielką karierę. W Madrycie nikt nie wątpi bowiem w jego wysoki poziom - zaznacza Cordovilla.
Na razie z umiejętności Garcii częściej korzysta David Gorado, czyli selekcjoner reprezentacji Hiszpanii do lat 21. Napastnik jesienią w narodowych barwach w sześciu meczach rozegrał w sumie 392 minuty - blisko trzykrotnie więcej niż w tym samym okresie u Alonso. Można oczywiście usłyszeć, że przed wciąż młodym zawodnikiem jeszcze wspaniała kariera, ale mimo wszystko w marcu skończy już 22 lata. To wiek, w którym piłkarz o takich możliwościach powinien grać, a nie tylko wchodzić na ogony pojedynczych spotkań.
- Ostatnio więcej grał nawet Rodrygo, tak więc Garcia nie jest nawet drugim wyborem. Ktoś musiałby więc wypaść z gry. Do tego podczas tych minut, które dostaje, musi dochodzić do takich sytuacji jak w niedawnym meczu z Elche, kiedy był o krok od zdobycia zwycięskiej bramki w jednej z ostatnich akcji. Raczej pozostanie w drużynie do końca sezonu, bo prędzej zespół opuści Endrick. Dalsza przyszłość Garcii zależy już jednak od liczby minut, które dostanie w dalszej części sezonu - podsumowuje Rodra.