Zapomniany bohater Ligi Mistrzów. Od roku w Klubie Kokosa
Strzelał w półfinale i finale Ligi Mistrzów. Był bohaterem, idolem kibiców, jego bramka przeszła do historii piłki. Dziś po Divocku Origim pozostały tylko wspomnienia.
W maju ubiegłego roku po raz ostatni pojawił się na boisku. Na bramkę czeka od ponad 17 miesięcy. Divock Origi znajduje się na marginesie poważnego grania. La Gazzetta dello Sport ostatnio napisała o nim “duch-milioner”. 30-latek wciąż znajduje się na liście płac Milanu i to w górnej części. “Rossoneri” płacą mu cztery miliony euro netto rocznie. W ostatnich 12 miesiącach pobierał te pieniądze za samą egzystencję. Belg ma wiele wolnego czasu, więc mógłby z autopsji napisać poradnik o tym, jak zarobić, aby się nie narobić.
Bohater, którego potrzebowali
Talent Origiego objawił się dość szybko. Już jako 19-latek został sprowadzony do Liverpoolu za ponad 12,5 mln euro. Musiał jednak uzbroić się w cierpliwość, czekając na swoją szansę w mieście Beatlesów. Najpierw został oddany z powrotem na wypożyczenie do Lille, później tymczasowo bronił barw Wolfsburga. Na Anfield wrócił w czerwcu 2018 roku, ale raczej nie było to wówczas wydarzenie miesiąca wśród fanów LFC. Przy tercecie Mohamed Salah - Roberto Firmino - Sadio Mane wiadomo było, że Belg będzie musiał zadowolić się drugoplanową rolą.
Wychowanek Genku dał się poznać jako prawdziwy joker, był asem w rękawie Juergena Kloppa. Po raz pierwszy swoje magiczne umiejętności zmiennika zaprezentował w grudniu 2018 roku, kiedy został bohaterem derbów Merseyside. W 96. minucie starcia z Evertonem piłka zatańczyła na poprzeczce bramki Jordana Pickforda, po czym spadła idealnie pod nogi Origiego. Był to jego pierwszy ligowy występ w sezonie 2018/19. Jak robić, to furorę.
- Moje gole w końcówkach? Myślę, że to wszystko jest zgodne z wartościami klubu. Zawsze gramy do końca, wierzymy w to, co robimy, nigdy się nie poddajemy. Pracujesz na to, aby na koniec być zwycięzcą. Kiedy dostaję piłkę, zawsze chcę tworzyć zagrożenie. Najważniejsze jest to, że mogę strzelać i pomagać drużynie - mówił.
4 maja 2019 roku Belg strzelił zwycięskiego gola na 3:2 w końcówce meczu z Newcastle. Trzy dni później Liverpool przystąpił do rewanżu z Barceloną w półfinale Ligi Mistrzów. W pierwszym spotkaniu Katalończycy wygrali 3:0, w drugim Klopp nie mógł skorzystać z usług Salaha i Firmino. “The Reds” potrzebowali cudu do awansu. I cud nastąpił. Origi otworzył wynik, po czym go ustalił, biorąc udział w być może najbardziej pamiętnym rozegraniu rzutu rożnego w historii Champions League.
- To zabawne, ale naprawdę ćwiczyłem oddanie dokładnie takiego strzału. Z tego kąta, po takim podaniu. Kiedy dostałem piłkę od Trenta, byłem pewien, że trafię, to było po prostu moje uderzenie. Oczywiście, że na dziesięć prób nie wszystkie mogłyby idealnie wpaść, ale na szczęście to był ten moment - wspominał później.
- Nie widziałem najbardziej niesamowitego momentu w historii Ligi Mistrzów. Może to dobra metafora pracy trenera. Ale tak, przegapiłem to - opisał Klopp na łamach The Players’ Tribune. - Odwróciłem się na moment, bo przygotowywaliśmy zmianę, rozmawiałem z asystentem i po prostu usłyszałem ten hałas. Odwróciłem się i zobaczyłem piłkę wlatującą do bramki. Bum! Anfield oszalało. Czy możesz to sobie wyobrazić? 18 lat pracy, miliony godzin spędzone na oglądaniu meczów i przegapiasz taką chwilę. Od tamtej pory prawdopodobnie obejrzałem pół miliona razy powtórki tej bramki Divocka - dodał.
Na pierwszym planie
Dublet z Barceloną nie był ostatnim akcentem Origiego w drodze Liverpoolu na europejski szczyt. W finałowym meczu z Tottenhamem znów udowodnił, że dubler potrafi przyćmić pierwszoplanowe postacie. W 87. minucie tamtego starcia dobił “Spurs”, posyłając idealne uderzenie lewą nogą. Wtedy nikt nie uwierzyłby, że ten sam zawodnik jeszcze kilka miesięcy wcześniej grał w rezerwach LFC, ponieważ zabrakło dla niego miejsca w pierwszym zespole.
- Od zawsze uważałem, że talent to dobra rzecz, ale jeszcze lepszą jest ciężka praca. Na każdym etapie kariery możesz się rozwinąć. To dotyczy treningów, indywidualnych ćwiczeń, meczów. Zawsze możesz zrobić krok naprzód w różnych elementach. Wychodzę też z założenia, że nigdy nie możesz się poddać. Wiara w siebie to podstawa - powiedział kilka lat temu w wywiadzie dla Sky Sports.
Origi konsekwentnie akceptował położenie w hierarchii. Rozgrywał średnio po ok. 1000 minut na sezon. Potrafił miesiącami nie trafiać do siatki, ale miewał też kolejne przebłysk geniuszu. W grudniu 2021 roku na przestrzeni kilku dni zdobywał decydujące bramki przeciwko Milanowi i Wolverhampton. Nie mógł jednak liczyć na wywalczenie na stałe miejsca w składzie. W końcu zdecydował się na odejście.
- To niesamowity napastnik. Jeśli chodzi o wykończenie akcji, jest jednym z najlepszych piłkarzy. Trudno było mu regularnie grać, ponieważ wiecie, jaką mamy trójkę w ataku. Ale to bardzo pozytywny człowiek, zawsze emanował miłością do klubu, przyczyniał się do sukcesów. Praca z nim była przyjemnością. Mam nadzieję, że trafi na trenera, który będzie go wystawiał częściej niż ja - podkreślał Klopp, cytowany przez Goal.com.
Definicja flopa
W sezonie 2021/22 Milan został mistrzem Włoch. “Rossoneri” w modelowy sposób pokazali, jak nie należy zarządzać sukcesem. Pozorne wzmocnienia składu tak naprawdę okazały się dotkliwymi osłabieniami. Prym w gronie niewypałów wiódł belgijski duet zawodników ofensywnych. Charles De Ketelaere został sprowadzony za 37,5 mln euro. Origiego pozyskano na zasadzie wolnego transferu, przy czym wyrównano to bardzo lukratywnymi warunkam kontraktu. Dostał czteroletnią umowę z łączną pensją na poziomie 16 mln euro netto. Ta oferta spadła mu z nieba.
W rozgrywkach 2022/23 Origi mecze średnie przeplatał słabymi. Grał tak, jakby zupełnie zatracił pewność siebie. Potrafił pudłować w prostych sytuacjach, gdzieś ulotniła się jego umiejętność do przesądzania wyników w ostatnich minutach. Na przestrzeni całego roku uzbierał zaledwie dwa gole, trafiając ze słabą Monzą i przeciwko Sassuolo w meczu przegranym 2:5. W trakcie tamtego sezonu jego średnia ocen na portalu Tuttomercatoweb wyniosła 5,45. Był to czwarty najgorszy wynik w lidze. Przegrał “rywalizację” z De Ketelaere, którego oceniono jeszcze niżej.
- Ławka rezerwowych Milanu nie istnieje. Jako trener, mając rezerwowe opcje w postaci Rebicia i Origiego, po prostu nie możesz nic zrobić - stwierdził Paolo Condo, ekspert Sky Sports. - Milan nie przeprowadził transferów na odpowiednim poziomie. Origi w żaden sposób nie potrafi zastąpić Zlatana czy Giroud - wtórował Alessandro Matri na antenie DAZN. - Divock ma wszystko, aby być świetnym napastnikiem, jednak widzimy, że ma pewne problemy z decyzyjnością w polu karnym. Wiele od niego oczekujemy - dodał Maldini.
Latem 2023 roku Milan próbował wypchnąć Origiego tylnymi drzwiami. Włoska prasa podawała jednak, że konsekwentnie odrzucał on oferty z Arabii Saudyjskiej i Turcji. Wciąż chciał rywalizować w jednej z topowych lig europejskich. I dopiął swego, dochodząc do porozumienia z Nottingham. Na życzenie Steve’a Coopera wypożyczono dawnego bohatera Liverpoolu.
- Dobrze jest wrócić do domu. Trafiłem do Anglii w bardzo młodym wieku, tutaj dojrzałem. Jestem szczęśliwy, mogąc być częścią Nottingham. Odbyłem krótką, ale bardzo treściwą rozmowę z trenerem Cooperem, wytłumaczył mi, gdzie widzi mnie w swoim projekcie, opowiedział o wartościach zespołu. Myślę, że nasza współpraca będzie się układała - przyznał Origi po podpisaniu kontraktu.
Problem polegał na tym, że Cooper nie dotrwał na stanowisku nawet do końca rundy zimowej. Jego miejsce zajął Nuno Espirito Santo, który nie był już tak wielkim entuzjastą talentu Origiego. Trudno zresztą mu się dziwić, biorąc pod uwagę naprawdę mierną dyspozycję sportową. W 22 występach dla Nottingham zdobył jedną bramkę i to przeciwko drugoligowemu Bristol City w FA Cup. Dodatkowo wątpliwości zaczął budzić etos pracy reprezentanta Belgii. Wyglądało to tak, jakby przestał przykładać się do obowiązków sportowca. W Polsce o takim piłkarzu mówi się, że jest sytym kotem.
Klub Kokosa
- Origi i Ballo-Toure przeniosą się do drużyny Milan Futuro, ponieważ nie są już częścią projektu pierwszej drużyny - ogłosił Ibrahimović w lipcu ubiegłego roku.
Zlatan chciał wprowadzić w stolicy Lombardii rządy twardej ręki. Sęk w tym, że mediolańscy renegaci nieszczególnie przejęli się oddelegowaniem do rezerw. Fode Ballo-Toure w debiucie dla ekipy Milan Futuro dostał czerwoną kartkę. Łącznie rozegrał w niej trzy mecze, po czym został odesłany za darmo do Le Havre. Z kolei Origi nawet raz nie pofatygował się do gry w młodzieżówce.
Kilka miesięcy temu włoska prasa podawała, że Milan nie chce już mieć nic wspólnego z napastnikiem. Włodarze polecili mu nawet, aby nie korzystał z klubowego ośrodka treningowego. La Gazzetta dello Sport informowała, że na własną rękę trenuje on we Florencji i Rzymie. Zwiedza sobie Półwysep Apeniński, będąc naprawdę sowicie opłacanym. Przypomnijmy bowiem, że “Rossoneri” wciąż płacą mu cztery miliony za sezon. Czy się stoi, czy się leży.
Niedawno 30-latek ponownie zjawił się w Milanello, aby porozmawiać o ewentualnym rozwiązaniu kontraktu. Na razie nie pojawił się jednak żaden oficjalny komunikat w tej sprawie. Zawodnik spokojnie ma prawo przesiedzieć w domu kolejne miesiące na koszt firmy. Patrząc z boku, można odnieść wrażenie, że triumfatorowi Ligi Mistrzów sprzed sześciu lat pasuje tak układ. On już swoje wygrał, w wielkiej piłce zrobił wszystko, co miał do zrobienia. Pozostało odcinanie kuponów.
Corner taken quickly, Origi! - moment, w którym napastnik strzelił Barcelonie gola już na zawsze pozostanie w historii Liverpoolu. Niestety, jak szybko został rozegrany tamten rzut rożny, tak z podobną prędkością załamała się kariera Belga. On jednak kocha doliczony czas gry, więc być może jeszcze odrodzi się przed ostatnim gwizdkem.