Złote dziecko marzy o Realu Madryt. Tłumy chętnych, padnie transferowy rekord?

Złote dziecko marzy o Realu Madryt. Tłumy chętnych, padnie transferowy rekord?
IMAGO / pressfocus
Kacper - Klasiński
Kacper Klasiński24 May · 12:15
Kolejny wielki argentyński talent puka do europejskich bram. 17-latek ze słynnego klubu ostatnio zachwycił przepięknym golem, a patrząc na jego talent nie można być zdziwionym, że giganci czekają w kolejce do transferu.
W Argentynie coraz jaśniej zaczyna błyszczeć kolejna nastoletnia gwiazda. 17-letni Franco Mastantuono z River Plate to materiał na świetnego piłkarza. Niedawno zaimponował, strzelając pięknego gola w prestiżowym meczu z Boca Juniors, a zapisana w jego kontrakcie klauzula odejścia jest absolutnie rekordowa dla ligi argentyńskiej. Pomimo tego, wielki transfer czyha tuż za rogiem. Młody gracz znalazł się na liście życzeń europejskich gigantów. I sam wskazał drużynę, o której marzy.
Dalsza część tekstu pod wideo

“Złote dziecko” River

Jeżeli zaczynasz regularnie łapać minuty w profesjonalnym futbolu jeszcze w wieku 16 lat, to musisz być jego wielką nadzieją. Jeśli robisz to w barwach tak wielkiej drużyny, jak River Plate, to mówi to samo za siebie. Z reprezentacją Argentyny do lat 20 pierwszy raz trenujesz, gdy masz 15 lat. Uwzględniają cię w prestiżowych rankingach czołowych piłkarskich talentów. NXGN za 2025 rok? 19. miejsce, drugie wśród zawodników grających poza Europą. Wyżej tylko Estevao, który ma już dogadany transfer z Palmeiras do Chelsea. Łapiesz się również na listę 60 najlepszych młodych zawodników Guardiana w 2024. Nazywasz się Franco Mastantuono. I prawdopodobnie czeka cię najważniejsze lato w życiu.
Diament z River Plate może już niedługo doczekać się wielkiego transferu. Jego nazwisko wymieniane jest w kontekście największych europejskich marek. Ten 17-letni chłopak mimo młodego wieku odgrywa już bardzo ważną rolę w River. A co ciekawe, jeszcze kilka lat temu odrzucał ofertę dołączenia do akademii utytułowanego klubu, aby podążać za karierą… tenisisty. Ostatecznie postawił jednak na piłkę nożną i wygląda to na decyzję absolutnie słuszną.
W poprzednim sezonie wchodził głównie z ławki, choć bardzo regularnie. W tym gra właściwie wszystko w podstawowym składzie. Ma już 60 występów. Zdążył zapisać się w historii klubu jako trzeci najmłodszy piłkarz z występem i najmłodszy strzelec gola, pobijając ponad 25-letni rekord Javiera Savioli o prawie pięć miesięcy. Gdy trafił do siatki Excursionistas w krajowym pucharze, miał 16 lat i 177 dni. W całej historii argentyńskiego profesjonalnego futbolu szybciej swoje konto strzeleckie otworzył tylko wielki Diego Maradona.
Pod koniec kwietnia nastolatek strzelił zaś chyba najważniejszego gola w krótkiej jak na razie karierze. W wielkim Superclasico przeciwko Boca Juniors popisał się przepięknym trafieniem z rzutu wolnego z około 30 metrów w samo okienko, otwierając wynik spotkania i wprowadzając w zachwyt ponad 85 tysięcy widzów zgromadzonych na legendarnym stadionie Monumental. River ostatecznie wygrało derbowy mecz, a wychowanek był jednym z jego najlepszych aktorów.

Jeszcze nie gotowy produkt

- Franco to przede wszystkim rozgrywający, nieco dostojna “dziesiątka” o niezwykłej technice użytkowej, mogąca grać także na prawym skrzydle. Technika to jego główny atut, a prowadzenie piłki i uderzenia z rzutów wolnych ma opanowane w stopniu więcej niż bardzo dobrym - pokazało to zresztą ostatnie Superclasico - charakteryzuje go znany na portalu X miłośnik latynoskiego futbolu, Michał Borowy. - Jak na swój wiek wygląda bardzo solidnie fizycznie - nie w kontekście wzrostu (177 cm), ale bardziej pod kątem mięśniowym. To nie atleta, ale też i nie tyczka, która połamie się od pierwszego podmuchu wiatru.
Choć utalentowany zawodnik bierze na siebie dużą odpowiedzialność w nie do końca spełniającej oczekiwania drużynie, to ma jeszcze pole do poprawy. Nasz rozmówca zwraca uwagę głównie na jego problemy z grą zespołową, bo czasami wygląda wręcz, jakby chciał zrobić wszystko sam - niczym w rozgrywkach juniorskich. To już wyróżniający się zawodnik, ale na razie nie gracz przerastający swoją ligę.
- Może i jest najlepszym 17-latkiem w lidze, ale do pełni szczęścia z przerostem ligi potrzeba jednak u niego nieco więcej gry zespołowej. Działa zbyt indywidualnie, a piłka wymaga przecież współpracy z resztą “companeros”. Gra za często pod siebie, zbytnio przejmując odpowiedzialność za rozegranie, strzelanie i pokonywanie dryblingiem przeciwników. Na tę przypadłość cierpi właściwie każdy argentyński chłopak, który z techniką jest za pan brat i uważa, że to najlepsza droga do pokonania wszelkich przeszkód. Innymi słowy - decyzyjność zagrań kuleje, głowa i wzrok często za bardzo skupiają się na piłce, zamiast na lepiej ustawionych kolegach - ocenia Borowy. I dodaje:
- Jeśli udałoby się to przestawić pstryczkiem, to byłby to kolejny kamień milowy w jego rozwoju. Bardziej doświadczeni lub mający nieco więcej oleju w głowie trenerzy są w stanie stosunkowo łatwo wyłączyć go z gry, choć to wynika również z “niezgrabnej” postawy River w tym sezonie. Ciężar inicjatywy przejął właśnie Franco. Chłopak wziął to na siebie z wielką chęcią, ale i wszystkimi konsekwencjami.

“Potencjał na wielkie granie”

Od Mastantuono, nawet pomimo niedociągnięć, bije ogromna klasa - zwłaszcza jak na jego wiek. To natomiast wciąż zawodnik do oszlifowania. Bardzo doświadczony, biorąc pod uwagę metrykę, lecz jednocześnie wciąż nieopierzony. Niezaprzeczalnie mowa jednak o jednym z największych argentyńskich talentów ostatnich lat.
- Tu jest bardzo duży potencjał na wielkie granie, ale papier przyjmie wszystko. Wszystko może naturalnie przekreślić jedna kontuzja czy zdarzenie losowe. Takie lekcje dostałem, oceniając innych graczy z przeszłości - ale na to puszczam oczko i szeroko się uśmiecham - przyznaje Borowy.
O tym, jak wielkie nadzieje wiązano z Franco już od samego początku, mogą świadczyć podpisywane przez niego kontrakty. Pierwsza profesjonalna umowa została parafowana jeszcze na pół roku przed profesjonalnym debiutem i już zawierała klauzulę odstępnego w wysokości około 30 milionów euro. Niewiele ponad miesiąc po pierwszym występie, w marcu 2024, podpisał kolejny kontrakt, podnosząc ją o kolejne 10 milionów.
Klauzula osiągnęła więc absolutnie zaporowy pułap - rekordowy dla ligi argentyńskiej. Najdrożej sprzedany w jej historii piłkarz to Lautaro Martinez (25 milionów euro). River zarobiło co prawda ponad 40 milionów za Enzo Fernandeza, ale ponad 25 z nich zainkasowało z tytułu klauzuli zapewniającej prawo do 25% kwoty następnego, wartego ponad 100 milionów transferu do Chelsea. A zatem ewentualna transakcja dotycząca Mastantuono może absolutnie zmiażdżyć dotychczasowy rekord kwoty za samą sprzedaż. Oczywiście o ile znajdzie się chętny.
- Klauzula na warunki argentyńskie jest najwyższa w historii, ale nie widzę powodu do jej kwestionowania. Biorąc pod uwagę kwoty, płacone przez kluby z Europy za ”wonderkidów”, to mowa o wycenie uwzględniającej umiejętności na teraz oraz potencjał nie tylko na zniwelowanie wad, ale i “wymaksowanie” tego, co umie najlepiej - tłumaczy nasz rozmówca. - W zdecydowanej większości klauzule za innych juniorów są wyceniane na znacznie niższe sumy i jeśli jakaś osiąga pułap np. 20 milionów dolarów, to stanowi sukces dla klubu. Z reguły piłkarze, także i pod presją agentów, nie chcą się na siłę wiązać na wyłącznie sam sentyment i miłość do barw, gdy zobaczą, że wpływające za nich oferty będa odrzucane, a czas nieuchronnie ucieka - zwraca uwagę na panujące w Argentynie realia.
Nie tak dawno, bo półtora roku temu, River samo przekonało się, że klauzula nie musi stanowić gwarancji potencjalnego zarobku. Inny talent z klubowej akademii, Claudio Echeverri, miał w kontrakcie zapis umożliwiający odejście za 25 milionów euro. Skończyło się na sprzedaży za niecałe 15 milionów plus bonusy - choć Manchester City wypożyczył go też z powrotem na rok.

Do wzięcia za mniej?

Lista klubów łączonych z Mastantuono robi wrażenie. Inter Mediolan, AC Milan, Manchester City, Paris Saint-Germain, FC Barcelona, Chelsea, Real Madryt, Atletico Madryt - a to tylko creme de la creme. Latem powinna rozpocząć się walka o jego podpis, bo w sierpniu obchodzi 18. urodziny, więc będzie mógł przenieść się za granicę, a włoskie obywatelstwo może zniwelować problemy z ograniczeniami rejestracji, jeśli chodzi o zawodników spoza Unii Europejskiej. Dla klubów o takim statusie młodziutki zawodnik powinien być jednak na razie jedynie melodią przyszłości.
- Za wcześnie na największe kluby, bo najbardziej doskwierają mu kwestie gry zespołowej i przestawienia dźwigni o nazwie “rozgrywanie piłki z partnerami”. Ale kluby średniej półki, które mogłyby dać mu to doświadczenie w europejskiej piłce, ogranie z przeciwnikiem, oferującym taktycznie coś więcej niż “ustaw się tu i tam”, to byłaby bardzo cenna lekcja, na którą jest gotowy. Kibice River z pewnością chcieliby tego chłopaka oglądać jak najdłużej, bo to łączyłoby się to nie tylko z ewentualnymi profitami finansowymi, ale i wypełnieniem gabloty pucharami z rozgrywek od ligi po Copa Libertadores. I to może po części przysłaniać nieco realny obraz tego, że ma konkretną klauzulę i kontrakt do grudnia 2026 roku - zauważa Borowy.
Długość kontraktu może utrudnić wyciągnięcie ze sprzedaży argentyńskiego diamentu maksymalnej możliwej sumy. Wszak już teraz w mediach pojawiły się informacje, że na całej długiej liście zainteresowanych znajduje się tylko jedna drużyna gotowa wpłacić klauzulę: PSG.
Jeśli letnie okienko zostanie przeczekane, to Mastantuono wejdzie w ostatni rok umowy, więc River Plate może stanąć przed dylematem: czy warto stawać okoniem i obstawać przy 40-milionowej klauzuli (jak sugerował w rozmowie z mediami członek zarządu, Stefano Di Carlo), czy może zarobić mniejszą sumę, nie ryzykując, że skończy się na sprzedaży za jeszcze niższe pieniądze w końcówce obowiązywania jego kontraktu. Niewątpliwie na korzyść południowoamerykańskiego potentata działałoby przeciąganie liny między zainteresowanymi klubami.

Marzy o Realu

Sam Mastantuono zadecydował, gdzie chciałby trafić. Argentyńskie ESPN twierdzi, że jego wymarzony kierunek transferu to Real Madryt, jest w nim podobno “zakochany”. Choć przenosiny na Santiago Bernabeu stanowiłyby spełnienie marzeń, to okazałyby się też ogromnym wyzwaniem - być może zbyt dużym na tym etapie kariery. Zdaniem Michała Borowego mogłyby okazać się dobrym ruchem, ale pod pewnymi warunkami, np. znalezienia mu odpowiedniego wypożyczenia.
- Zadeklarował swój ulubiony klub w Europie - Real Madryt, na którego jest gotowy “poczekać”. To dobre nowiny dla River, jeśli uda się zatrzymać tego chłopaka na nieco dłużej lub dogadać się tak, aby mógł jeszcze tutaj w pograć dodatkowy rok w celu zdobycia doświadczenia. Ale co klub, to inna polityka kadrowa, więc zobaczymy, co czas pokaże. Na pewno da radę w klubach ze średniej półki z trenerem, potrafiącym mu mocniej wbić do głowy grę zespołową, o ile nie potraktuje tego jako przygodę pod tytułem “być jak Maradona” - ocenia nasz rozmówca.
- Miejsca dla niego szukałbym w piłce hiszpańskiej, choć i włoska wydaje się skrojona pod jego styl gry. Co prawda na teraz o tych najmocniejszych klubach można zapomnieć, bo o wbiciu się do podstawowej jedenastki nie ma jeszcze mowy, ale tam, gdzie “dziesiątka” odgrywa ważną rolę lub gdzie będą mieć cierpliwość, żeby zrobić z niego bardziej uniwersalnego zawodnika, powinien pasować w sam raz - dodaje.
Tego lata nazwisko Franco Mastantuono na pewno nieraz pojawi się w mediach. I to nie tylko dlatego, że razem z River zagra na nowych Klubowych Mistrzostwach Świata. Ten turniej, rozgrywany jeszcze przed jego 18. urodzinami, będzie jednak szansą, aby zobaczyć, co ten chłopak naprawdę potrafi. A próbki z gry w Argentynie pokazują, że jak na swój wiek umie naprawdę wiele. Bardzo możliwe, że rośnie nam kolejna światowa gwiazda. A już niedługo czeka ją kluczowy dla losów kariery krok naprzód.

Przeczytaj również