Złoty interes klubu Ekstraklasy. Młodzieżowy reprezentant Polski już zrobił furorę
Wiemy, że awans do PKO BP Ekstraklasy wywalczyły Arka Gdynia i Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Na jakich piłkarzy z tych drużyn warto zwrócić uwagę? Kogo wziąć pod lupę w nowym sezonie ligowym? Jest kilka nazwisk godnych obserwacji. Fani Ekstraklasy - bierzcie notes i zapisujcie.
4 maja Arka, 17 maja Termalica. Znamy już dwóch ekstraklasowych beniaminków na sezon 2025/26. Nie ma mowy o przypadku - obie ekipy wypracowały solidną przewagę nad resztą stawki i zasłużenie zameldowały się na najwyższym poziomie. Arkowcy po pięciu, a Bruk-Bet po trzech latach przerwy.
Nie ma natomiast wątpliwości, że personalnie obie ekipy potrzebują wzmocnień, by z powodzeniem rywalizować w Ekstraklasie. Doceniając piłkarzy za osiągnięty sukces, widzimy konieczność solidnego zastrzyku boiskowej jakości zarówno w Gdyni, jak i Niecieczy. Niemniej, w obu drużynach znajdziemy zawodników, na których warto zawiesić oko w nowym sezonie ligowym. Wybraliśmy kilka nazwisk - po trzy na zespół.
Filip Kocaba (Arka)
Odkrycie sezonu I ligi. Arka długo czekała, by Zagłębie Lubin wypożyczyło jej Kocabę. Nastąpiło to pod koniec letniego okienka, a zaraz potem gdyński zespół rozpoczął marsz w górę tabeli, zakończony awansem do Ekstraklasy. I wielka w tym rola 20-latka, który wyrósł na - nie będzie to przesadą - najważniejszego piłkarza żółto-niebieskiej machiny. Wybiegany, doskonały w odbiorze, inteligentny taktycznie, wszędobylski, nieprzyjemny dla przeciwnika, z dobrą techniką. Na warunki pierwszoligowe taka “szóstka” to skarb. Są jeszcze rezerwy w grze do przodu, ale ze swoich obowiązków Kocaba wywiązywał się doskonale, wyrósł na postać niezastąpioną. Do tego jesienią zadebiutował w kadrze U-20 i może myśleć o wyjeździe na czerwcowe EURO U-21. To byłoby ukoronowanie udanego sezonu i kolejny krok naprzód w karierze.
Ta jak dotąd rozwija się harmonijnie - najpierw CLJ, następnie dwa lata w II lidze, teraz rok w I i nadszedł czas na Ekstraklasę, w której zdążył już po drodze zadebiutować. Zagadką pozostaje, jakie barwy będzie zakładał. W Gdyni otwarcie przyznają, że szanse na zatrzymanie Kocaby wahają się od żadnych do niemal zerowych. Jego kontrakt w Lubinie obowiązuje do 2027 r. i to Zagłębie rozdaje karty. Przy czym niewykluczony jest scenariusz, w którym 20-latek zakotwiczy wyżej niż klub i aktualny, i macierzysty. "Miedziowi" już zrobili złoty interes - albo sporo na Kocabie zarobią, albo dostaną wydaje się solidne wzmocnienie składu.
Marc Navarro (Arka)
Najlepiej ułożona noga I ligi? Konkurencja jest mocna, trzeba jednak przyznać, że widać po Hiszpanie ślady gry w ojczystej Primera Division. Weźmy na tapet choćby ostatniego gola z GKS-em Tychy:
Łącznie Navarro zanotował w lidze dwa gole i osiem asyst. To on dowodzi w Arce stałymi fragmentami gry, które stały się najgroźniejszą bronią drużyny Dawida Szwargi. Rzuty wolne, rzuty rożne, dośrodkowania, przeszywające podania - były zawodnik m.in. Espanyolu może imponować precyzją, techniką i dokładnością zagrań. Właśnie przedłużył kontrakt, więc powinien mieć okazję zaprezentować umiejętności szczebel wyżej. Mankamenty? Jak to u wielu piłkarzy, którzy zaczynali grę bliżej bramki przeciwnika - na pewno zachowania w defensywie. Tu można się zastanawiać, czy to odpowiednia jakość na silniejszych rywali. Bez wątpienia Szwardze przyda się drugi, lepiej broniący prawy obrońca. Navarro może być zaś idealnym kandydatem do obsady wahadła przy chęci, nawet doraźnej, zmiany systemu. Tak czy owak, swój ślad na ekstraklasowym rejsie gdyńskiego okrętu powinien zostawić.
Julien Celestine (Arka)
Nawet tym dokładniej śledzącym pierwszoligowe zmagania może się tutaj zapalić lampka. Ale jak to - gość z pięcioma występami w sezonie ma być wart obserwacji w Ekstraklasie? Już spieszymy z wyjaśnieniem. Nie ma przypadku w tym, że choć Celestine przyszedł do Arki w lutym i do końca kwietnia miał na liczniku dwa mecze, to już po nich, pracą na treningach zapracował na nową umowę. W Gdyni wypowiadają się o nim w samych superlatywach - to twardy, wysoki, silny, skuteczny obrońca, jednocześnie przystosowany do nowoczesnej gry, potrafiący wprowadzić piłkę, z wiodącą lewą nogą. Zmora napastników, piłkarz, którego masz dosyć po dwóch-trzech pojedynkach. Ekspert I Liga Raport na kanale Meczyki, Bartłomiej Kalinkowski, trafnie porównał Celestine’a - przy zachowaniu wszelkich proporcji - do stylu gry legendarnego Pepe.
Francuz ma papiery, by pozytywnie pokazać się szerszej publiczności. Warunek: musi zachować chłodną głowę, bo tych rozegranych spotkań miałby więcej, gdyby nie czerwona kartka i trzy kolejki zawieszenia za uderzenie łokciem jednego z przeciwników.
Maciej Ambrosiewicz (Termalica)
W tym gronie można go uznać za wyjadacza i nową-starą twarz, bo Ambrosiewicz kilka lat temu zdążył dobić do blisko 80 występów w Ekstraklasie (79). Ostatnie trzy lata spędził jednak w I lidze i tym samym zniknął z mainstreamowych radarów. Teraz wraca do elity jako lepszy piłkarz i ze słuszną łatką jednego z najlepszych środkowych pomocników zaplecza. Biorąc pod uwagę trzy sezony - pewnie najlepszego, a zdecydowanie też najrówniejszego, bo niezależnie od gry Termaliki, on zapewniał oczekiwany poziom. Typ boiskowego lidera, świetnie grający piłką i w powietrzu, silny, z dobrym odbiorem i motoryką, plus atomowym uderzeniem.
Lider drużyny Marcina Brosza jest też w sile piłkarskiego wieku - 26 lat. Wygasa mu wprawdzie kontrakt, jednak wszystko wskazuje, że zostanie w Niecieczy. Ma dużo argumentów, by na dobre zadomowić się w Ekstraklasie.
Damian Hilbrycht (Termalica)
Zupełnie inna droga niż Ambrosiewicza, bo Hilbrycht, który właśnie skończył 27 lat, nie miał jeszcze okazji zasmakować gry w najwyższej lidze. Na jej zapleczu uzbierał za to blisko 150 spotkań - reprezentował GKS Bełchatów, Resovię czy Skrę Częstochowa. Sporo więc przeszedł, by prawdopodobnie zaraz spełnić marzenie o Ekstraklasie. Akurat rozgrywa życiowy sezon, u Marcina Brosza wyrósł na króla asyst, idealnie wkomponował się w zespół jako wahadłowy, nie zaś środkowy pomocnik. Wedle różnych źródeł ma 13 do nawet 15 asyst, a jego świetne dośrodkowania wykorzystywane przez kolegów dały Termalice sporo punktów. To atut, który może być na wagę złota także w nadchodzącym sezonie - tym razem przeciwko lepszym zespołom.
Kacper Karasek (Termalica)
Postać niejednoznaczna, ale całościowo na pewno piłkarz zasługujący na wyróżnienie. Czemu niejednoznaczna? Bo po naprawdę dobrej jesieni, gdzie lądował w kolejnych jedenastka rundy, wiosną obniżył loty. Do przerwy zimowej miał dziesięć goli (w tym hattricka i “czteropak”), po niej tylko jednego, z dorzuconą jedną asystą. Ma to też związek z tym, że przestał być kluczowym ogniwem zespołu - grywał po prostu mniej. Szukając powodu zmiany, nie sposób ominąć wygasającego zaraz kontraktu 23-latka. Spodziewamy się zatem Karaska w Ekstraklasie, tyle że w innej koszulce niż charakterystyczna pomarańcz Termaliki. Niemniej, nadal warto zapisać to nazwisko i śledzić jego losy po debiucie w elicie. Wiek, profil, umiejętności, ofensywny dryg - ma swoje argumenty.