Poezja, majstersztyk, piękno futbolu. Wybraliśmy 10 najsłynniejszych bramek zdobytych głową

Poezja, majstersztyk, piękno futbolu. Wybraliśmy 10 najsłynniejszych bramek zdobytych głową
youtube/bbc
W golach strzelonych przewrotką czy nożycami można by przebierać do woli. Niewykluczone jednak, że znacznie większą, choć bez wątpienia zdecydowanie mniej docenianą sztuk, jest zdobycie prawdziwie niezapomnianej bramki po strzale głową. A uderzenia piłki tą częścią ciała można podzielić na wiele rodzajów.
W poniższym zestawieniu staraliśmy się uwzględnić różne typy słynnych goli strzelonych głową. Uwzględniliśmy również pamiętne mecze i niezapomniane momenty, w których padały poszczególne bramki. W pierwszej kolejności zależało nam jednak na docenieniu techniki strzału głową, jaką wykazał się jego wykonawca. Na inne propozycje czekamy w komentarzach!
Dalsza część tekstu pod wideo

10. Javier Hernandez

Zaczynamy od być może najbardziej “nietypowej” bramki w tym zestawieniu. To wręcz niesamowite, jak dużą siłę nadał piłce sytuacyjnym uderzeniem tyłem głowy Javier Hernandez. Nawet pamiętając o tym, że znajdował się wtedy zaledwie cztery metry od linii bramkowej. Takim strzałem 22-letni wówczas napastnik Manchesteru United otworzył wynik wyjazdowego spotkania ze Stoke City, w którym zastępował w podstawowym składzie kontuzjowanego Wayne’a Rooneya. Na cztery minuty przed końcem meczu Meksykanin dołożył zresztą swoje drugie, zwycięskie dla zespołu trafienie. Swoją drogą, kto by się spodziewał, że dla popularnego “Chicharito” najbardziej obfitym w gole okaże się jego pierwszy sezon na Old Trafford.

9. Luis Suarez

Równie nieczęsto jak bramka zdobyta uderzeniem tyłem głowy zdarza się gol strzelony tą częścią ciała z linii… pola karnego. W sezonie 2013/2014 Luisowi Suarezowi momentami wychodziło jednak wszystko. Hat-trick, jakim urugwajski napastnik błysnął w rozegranym na początku tamtych rozgrywek spotkaniu Liverpoolu z West Bromwich Albion, był jego pierwszym uzyskanym na Anfield. Poniższa “główka” przedzieliła trafienia zanotowane po wcześniejszym, indywidualnym rajdzie z piłką oraz późniejszym, kolejnym uderzeniu głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Stevena Gerrarda.

8. Henrik Larsson

Była bramka głową z bliska, była z daleka. Czas na uderzenie “szczupakiem”. I to jakie! Henrik Larsson zakończył swoją reprezentacyjną karierę po mistrzostwach świata w 2002 roku. Przed finałami Euro 2004 dał się jednak przekonać do ponownego przywdziania szwedzkich barw narodowych. Swój powrót okrasił strzeleniem gola całego turnieju już w pierwszym meczu fazy grupowej przeciwko Bułgarii.

7. Cristiano Ronaldo

Z pamiętnych goli głową strzelonych przez samego Cristiano Ronaldo można by z pewnością ułożyć osobne zestawienie. Wystarczy wspomnieć tylko bramkę zdobytą przez Portugalczyka w finale Ligi Mistrzów w 2008 roku (dla Manchesteru United) czy jedyne trafienie w finale Pucharu Króla przeciwko Barcelonie (dla Realu Madryt). Cecha wspólna tamtych uderzeń? Niewiarygodny, “koszykarski” wręcz wyskok. Dopiero pod koniec ubiegłego roku dokonano jednak pomiaru. Strzelając gola przeciwko Sampdorii (dla Juventusu), Ronaldo zawisł w górze na wysokości 2,56 metra. To też wytrenował?

6. Didier Drogba

Jeszcze inny rodzaj strzału głową. Piłka dochodząca do bramki, uderzona mocno, na którą nabiegasz pomiędzy dwoma rywalami, spośród których jeden pcha cię ręką w plecy. Do tego znajdujesz się nieco poza światłem bramki, której strzeże potężna sylwetka jednego z najlepszych bramkarzy na świecie. Musiałbyś tak przystawić głowę, żeby wykorzystać siłę dośrodkowania i jeszcze nadać piłce odpowiedni kierunek. Niewykonalne? Chyba, że nazywasz się Didier Drogba. A reszta, jak to mówią, to już historia.

5. Robin van Persie

Gol strzelony głową przez Holendra musi mieć związek z przestrzenią. Kontrolą linii spalonego. Obserwacją ustawienia obrońcy i bramkarza. Przewidywaniem trajektorii lotu piłki. Dopiero dzięki tym wszystkim elementom, wykonanym perfekcyjnie, Robin van Persie mógł wykorzystać długie podanie Daleya Blinda i - w iście ekwilibrystyczny sposób - zaskoczyć Ikera Casillasa. Co więcej, tamta bramka zapoczątkowała niesamowity pogrom Hiszpanów na otwarcie mundialu w Brazylii.

4. Steven Gerrard

Mocne uderzenie piłki głową wymaga niejednokrotnie wykorzystania i maksymalnego naprężenia mięśni szyi. Niewykluczone, że żaden gol nie uwypukla tego lepiej niż ten strzelony przez kapitana Liverpoolu w niezapomnianym finale Ligi Mistrzów w Stambule. Nieatakowany przez rywali Steven Gerrard pokonał Didę strzałem z 10. metra, przy samym słupku. Nie żeby ktokolwiek wtedy przypuszczał, że tamto trafienie będzie mieć jakiekolwiek znaczenie...

3. Sergio Ramos

Całkiem możliwe, że żadna bramka zdobyta głową nie zmieniła biegu wydarzeń równie mocno jak ta. Sergio Ramos po prostu złamał serca kibiców lokalnego rywala i dał impuls do “odczarowania” rozgrywek Ligi Mistrzów dla Realu Madryt. W tamtym meczu, sezonie i na kilka kolejnych lat. Ze względu na okoliczności to prawdopodobnie najbardziej dramatyczne - niesamowite pod względem siły, techniki i precyzji - uderzenie piłki głową w historii futbolu.

2. Uwe Seeler

Pierwsze pamiętne gole głową pochodzą z rozegranych w Meksyku finałów mistrzostw świata w 1970 roku. Najsłynniejszym z nich jest zapewne trafienie Pele, otwierające wynik finałowego meczu pomiędzy Brazylią a Włochami. Największa legenda futbolu zawisła wtedy w powietrzu niewiele krócej niż Cristiano Ronaldo niecałe pół wieku później. Jeszcze bardziej wyjątkowe wydaje się jednak uderzenie Uwe Seelera z końcówki ćwierćfinałowego spotkania Republiki Federalnej Niemiec z Anglią. Napastnik kompletnie zaskoczył zmarłego niedawno bramkarza rywali, Petera Bonettiego, strzałem tyłem głowy, doprowadzając do wyrównania. Z dalszej odległości niż Hernandez.

1. Jared Borgetti

Z tego miejsca zwyczajnie nie da się strzelić gola. Nie, mając na plecach Paolo Maldiniego. Nie przeciwko Gianluigiemu Buffonowi. A co dopiero głową. Napastnik reprezentacji Meksyku uderzył jednak piłkę - czołem - w tak idealnym momencie, w tak doskonałym punkcie, że jeden z najlepszych bramkarzy w historii futbolu nawet się nie ruszył. To się nazywa trafić w “mysią dziurę”. I wysłać swoją reprezentację do fazy pucharowej mundialu z pierwszego miejsca w grupie. Hernandez miał się od kogo uczyć.
Uderzenia tyłem głowy, z większej odległości, “szczupakiem”, po koszykarskim wyskoku, przy maksymalnym naprężeniu mięśni szyi czy wreszcie z pozornie niemożliwej pozycji - być może nieprzypadkowo mówi się dziś, że coraz mniej współczesnych piłkarzy potrafi naprawdę dobrze grać głową. Może po prostu doskonałe uderzenie piłki głową stanowi prawdziwą sztukę. Do wykonania tylko przez nielicznych.
Wojciech Falenta

Przeczytaj również