Pokaźna lista kandydatów na nową strzelbę Arsenalu. Kto pasowałby najlepiej? Legendy nie mają wątpliwości

Pokaźna lista kandydatów na nową strzelbę Arsenalu. Kto pasowałby najlepiej? Legendy nie mają wątpliwości
MDI / Shutterstock.com
Bez względu na to jak Arsenal zakończy obecny sezon, letnie transfery są koniecznością. Przede wszystkim - w ataku. Kandydatów nie brakuje. Kto mógłby wzmocnić drużynę Mikela Artety?
Arsenal poczynił pod wodzą Mikela Artety spory progres w swojej grze, ale ewidentnie brakuje w tym zespole napastnika, który mógłby dorównać wyczynom choćby Pierre-Emericka Aubameyanga z poprzednich lat. Jeśli “Kanonierzy” mają uczynić krok do przodu, to bramkostrzelny snajper, gwarantujący kilkanaście bramek w sezonie, może być kluczem do sukcesu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Oczywiście ewentualne szaleństwo na rynku transferowym zależeć będzie od tego czy Arsenal awansuje do Ligi Mistrzów. TOP4 w Premier League nadal jest realne, choć nieco się oddaliło. Powrót do LM dałby jednak klubowi dodatkowe atuty w negocjacjach. Właściciel londyńczyków, Stan Kroenke, zapowiadał spore inwestycje w przypadku wywalczenia miejsca w “czwórce” na koniec sezonu. A na dobrego napastnika bez wątpienia trzeba wysupłać trochę grosza z klubowej kasy. O kogo powinni latem walczyć dyrektor sportowy Edu Gaspar i Mikel Arteta?
Na poniższej liście nie znaleźli się - łączeni z Arsenalem - Victor Osimhen, Marcus Rashford czy Armando Broja. Choć ci gracze mają być w kręgu zainteresowań zespołu z Północnego Londynu, to wydaje się, że są nazwiska, które byłyby dla “The Gunners” lepszym wyborem. Choć - o czym piszemy dalej - nie zawsze łatwym do wyciągnięcia.

Darwin Nunez

Na pierwszy ogień idzie jeden z najbardziej łakomych kąsków na rynku transferowym, którego ewentualne przenosiny na Emirates byłyby jednak zaskoczeniem. Darwin Nunez łączony jest co najmniej z kilkoma klubami z europejskiej czołówki, które już zacierają ręce na myśl o sprowadzeniu młodego Urugwajczyka z Benfiki. Liczby w tym przypadku mówią same za siebie. Nunez zdobył już 24 gole w tym sezonie ligowym, trafiając do siatki średnio co 70 minut. Do tego dołożył sześć trafień w LM. Rozpływają się nad nim trenerzy, eksperci i kibice. Po tym sezonie zapewne piłkarz zamieni ligę portugalską na jedną z topowych lig. Nunez pasuje idealnie do pomysłu na budowanie zespołu przez Artetę: młody, zdolny, wciąż mogący się rozwijać. I do tego robi liczby. Szerzej temat przyszłości Darwina poruszyliśmy w najnowszym odcinku programu “Okno Transferowe” na naszym kanale Youtube. Warto zajrzeć:
Wracając do meritum - tyle, jeśli chodzi o hurraoptymizm z punktu widzenia fanów Arsenalu, teraz czas na realne spojrzenie. Darwin Nunez to piłkarz, który ma na stole o wiele więcej ciekawych opcji niż “Kanonierzy”. Chętni na sprowadzenie 22-latka są włodarze PSG, rozglądający się za następcą Kyliana Mbappe. W grze są ponoć także Chelsea, Manchester United i cała plejada silnych ekip. Benfica zaś żąda za Nuneza nawet 80 mln euro. W tej sytuacji brak awansu do LM może ostatecznie pogrzebać szanse na jakiekolwiek rozmowy w sprawie transferu Urugwajczyka do Arsenalu, a nawet wywalczenie “czwórki” nie musi oznaczać, że “Kanonierzy” będą miejscem, które Darwin Nunez wybierze. Transfer-marzenie? Tak, ale do realizacji takiego ruchu bardzo daleka droga.

Dominic Calvert-Lewin

O sprowadzeniu napastnika Evertonu mówiło się już zimą, gdy do Barcelony odchodził Aubameyang. Ostatecznie skończyło się na plotkach. Teraz zaś Dominic Calvert-Lewin ma być… poza kręgiem zainteresowań Arsenalu. Co może nieco dziwić.
W tym sezonie Anglik nie zachwyca, ale trzeba oddać, że długi czas zmagał się z kontuzją. Gdy ustabilizuje formę, to wciąż może być piłkarz potraiący zapewnić kilkanaście goli w sezonie. Ponadto ma spory atut - obycie w Premier League. 25-latek jest w idealnym momencie, aby poszukać nowych wyzwań, jeśli chce wejść na wyższy poziom. Zmianę przeciętnego obecnie Evertonu na rosnący znów w siłę Arsenal trzeba by rozpatrywać właśnie w takich kategoriach.
Za Anglika cena nie byłaby mała, choć pewnie mniej wyśrubowana niż w przypadku Nuneza. Dodatkowo Arsenal może po cichu marzyć o tym, że “The Toffees” sensacyjnie spadną z Premier League. Wówczas kwota odstępnego za Calverta-Lewina powinna być niższa, a sam piłkarz raczej nie będzie chciał występować w Championship. W przypadku tego transferu zgadzać powinno się wiele aspektów. Namówienie piłkarza na wybór Arsenalu może się udać, negocjacja dobrej stawki jest w zasięgu, odpada ryzyko związane z adaptacją do ligi. Na papierze wygląda to na małżeństwo idealne. Pytanie czy Arsenal nadal chce się oświadczyć?

Jonathan David

Arsenal sprowadzał już kilku zawodników z Ligue 1, w tym Alexandre’a Lacazette’a czy Nicolasa Pepe. Teraz może zagiąć parol na transfer Jonathana Davida z Lille. 22-letni reprezentant Kanady zdaje się mieć wszystko, czego Arsenalowi obecnie potrzeba. Regularnie strzela po kilkanaście goli w sezonie, jest na dobrym etapie rozwoju kariery i powinien być tańszy niż choćby Darwin Nunez.
Gdzie zatem są minusy tego ruchu? Ponownie na drodze “Kanonierom” mogą stanąć inne kluby. Spekuluje się, że David jest wysoko na liście życzeń kilku czołowych drużyn z Europy. Pytanie tylko, czy Kanadyjczyk wszędzie byłby wyborem nr 1 do gry? W zespole Mikela Artety pierwszy plac jest do wzięcia praktycznie od razu po wyjściu z samolotu. W przypadku Jonathana Davida można dywagować nad “demonami z przeszłości”. Po transferze z Francji średnio sprawdził się Pepe, z drugiej strony - odliczając obecny sezon - trudno krytykować jednoznacznie strzeleckie popisy Lacazette’a.
Jonathan David mógłby okazać się dla Arsenalu strzałem w “10”. Choć ostatnio jego rewolwer nieco się zaciął, to potrafi zdobywać bramki zarówno lewą, jak i prawą nogą, umie powalczyć w kontakcie czy ograć rywala technicznym zwodem. Ponadto odnajduje się zarówno jako lis pola karnego, jak i w akcjach z kontry. W Arsenalu dobrego wykończenia sytuacji z pewnością brakuje. I tu David byłby nieocenionym wzmocnieniem, pod warunkiem dobrej adaptacji do warunków Premier League. Transfer godny podjęcia rękawicy w walce o podpis napastnika.

Alexander Isak

Kolejny piłkarz przymierzany zimą do “The Gunners”. Szwed w karierze zaliczył trzy sezony z ligowym dorobkiem powyżej 10 goli. Poprzedni sezon wywindował jego status, gdy zdobył 17 bramek w La Liga, ale ponadto ma spory potencjał do gry kombinacyjnej. Patrząc na potencjał ofensywny Arsenalu - to niezła perspektywa. Isak może sam kończyć akcje albo robić miejsce dla Gabriela Martinellego czy Bukayo Saki. Na plus zaliczymy także jego warunki fizyczne przy jednocześnie dobrym panowaniu nad piłką.
Cenowo także mógłby być najlepszym wyborem dla Arsenalu. Isaka można rozpatrywać w perspektywie braku awansu do LM, który nie powinien przekreślić szans na taki transfer, w końcu pracowano nad nim już w minionym oknie transferowym. Pozostaje jednak inne pytanie. Czy Arsenal potrzebuje gracza do gry kombinacyjnej, czy jednak rasowego snajpera? Wydaje się, że niespełna 23-letni napastnik bardziej pasowałby do tej pierwszej opcji, co nie daje gwarancji rozwiązania największego problemu “Kanonierów” - zdobyczy bramkowych.
W idealnym dla Arsenalu świecie Alexander Isak byłby świetnym uzupełnieniem składu, obok typowej “dziewiątki” gwarantującej gole. Jednak w momencie, gdy na Emirates Stadium będą musieli wybrać tylko jednego napastnika, ściągnięcie Szweda może być posunięciem ryzykownym. Pozostaje też pytanie o czas adaptacji do warunków Premier League. Potencjał duży, ale ryzyko wcale nie jest mniejsze.

Tammy Abraham

Były gracz Chelsea rozgrywa świetny sezon w Romie i byłby dobrym wsparciem dla ofensywy Arsenalu. To zdanie podzielają także legendy “Kanonierów”, m.in. Nigel Winterburn, który mówił ostatnio tak:
- Abraham? Młody zawodnik z ogromnym potencjałem, w mojej opinii, byłby świetną opcją dla Arsenalu.
I trudno nie zgodzić się z tym zdaniem, które zresztą podzielają także inni byli piłkarze “The Gunners”.
Abraham był na celowniku Artety przed rokiem, wówczas jednak nie udało się dopiąć jego transferu z Chelsea. Anglik trafił więc do Romy, gdzie zdobył już 15 goli w obecnym sezonie ligowym. Sam piłkarz delikatnie zaś sugerował, że chciałby w przyszłości wrócić do Premier League, a patrząc na schemat gry “The Gunners”, mógłby okazać się ważnym trybem w układance. Problem stanowi jednak obecny klub Abrahama, który raczej nie będzie chciał pozbywać się czołowego strzelca.
Oczywiście nie ma w futbolu takiego “nie”, które w “tak” nie przemieni odpowiednia kwota transferowa. Z tym, że Roma mówi o zaporowej stawce 100 milionów euro, co za Abrahama byłoby zdecydowanie wygórowanym żądaniem. Być może “Giallorossi” nieco zeszliby z tej kwoty, aby podreperować swój budżet. Nadal jednak to odległy temat, które prędzej wróci w 2023 roku. Latem transfer Abrahama będzie raczej nierealny do przeprowadzenia.

Artecie brakuje armat

Po sezonie kończą się kontrakty Alexandre Lacazette’a i Eddiego Nketiaha. W przypadku Francuza rozmowy na temat przyszłości mają toczyć się pod koniec sezonu, gdy Arsenal będzie wiedział, co czeka klub w kolejnych rozgrywkach. Z Lacazettem chciałby nadal pracować Mikel Arteta. Klub ponoć jest gotów zaoferować mu roczną umowę z opcją przedłużenia o kolejne 12 miesięcy. Karty w ręku będzie miał jednak piłkarz, który czeka także na inne oferty.
Inaczej sprawa ma się z Nketiahem. Trudno liczyć, aby jego pozycja w zespole urosła, stąd napastnik będzie szukał nowego miejsca, w którym dostanie więcej szans na grę. Mało prawdopodobne jest także, że do pierwszego składu wskoczy Folarin Balogun. 20-latek nie podbił na wypożyczeniu Middlesbrough, co raczej pokazuje jego obecne miejsce w szeregu. Nawet jeśli Arteta zdecyduje się wciągnąć go do pierwszej drużyny, to raczej w opcji gracza na krajowe puchary.
Jeszcze innym pomysłem może być przesunięcie na “dziewiątkę” Gabriela Martinellego. Brazylijczyk w ten sposób grywał na początku swojej przygody w klubie, o takie ustawianie zawodnika apelował także ostatnio Ian Wright. Arteta może mieć jednak inny plan na utalentowanego piłkarza, zakładający wykorzystanie jego atutów szybkościowych po zejściach ze skrzydła. Gra w centralnym sektorze boiska mogłaby nieco ograniczyć część walorów Martinellego. Choć jest to niewątpliwie jedna z opcji, być może do przetestowania jeszcze w trwającym sezonie.

Przeczytaj również