Polacy za granicą. Halo, Panie Brzęczek, zapraszamy do Genui. Karol Linetty ciągle w sztosie

Polacy za granicą. Halo, Panie Brzęczek, zapraszamy do Genui. Karol Linetty ciągle w sztosie
Marco Iacobucci EPP / shutterstock.com
Karol Linetty jest w ostatnich tygodniach nie do zatrzymania. Odkąd wrócił po kontuzji, zdołał zaimponować widowiskową asystą w derbach Genui, był też kapitanem Sampdorii w meczu z Juventusem, wybrano go do jedenastki dekady, a teraz dał show w ostatnim meczu z Brescią. I tym samym zdecydowanie zasłużył na miano bohatera polskich stranierich, wśród których niewielu zawodników można specjalnie wyróżnić.
Takiej Sampdorii kibice nie oglądali od dawna. Dołujący w tym sezonie zespół wreszcie porwał fanów swoją grą i rozbił Brescię aż 5:1. Tak wysoki rezultat nie byłby możliwy bez znakomitej dyspozycji Karola Linetty’ego. Polski pomocnik najpierw dał sygnał do odrabiania strat, wyrównując w 34. minucie stan meczu ładnym, sytuacyjnym uderzeniem z pola karnego.
Dalsza część tekstu pod wideo
Duża klasa, zarówno przy przyjęciu, jak i strzale. Były piłkarz Lecha Poznań nabrał wiatru w żagle i jeszcze przed przerwą zaimponował znakomitą asystą. Dostał piłkę na skrzydle, wziął na plecy rywala, ograł go, a następnie podniósł głowę i świetnie dograł w pole karne. Wszystko mu w tej akcji wyszło.
Rozpędzona Sampdoria w drugiej połowie przejechała się po Brescii, a 90 minut rozegrał też Bartosz Bereszyński, choć w jego wypadku był to dyskretny występ.
Co ciekawe, profil “Łączy Nas Piłka” przed spotkaniem opublikował na Twitterze odnośnik do składu “Sampy” z dopiskiem, że “z obecnych kadrowiczów zobaczymy Bartosza Bereszyńskiego”. Ani słowa o Linettym, który faktycznie, nie brał udziału w ostatnim zgrupowaniu, ale nazywanie go w domyśle byłym reprezentantem to grube nadużycie. Chyba, że tak uważa Jerzy Brzęczek.
Może i pomocnik nigdy w tej kadrze nie stanowił wartości dodanej, nie umiał się odnaleźć, podobnie jak choćby Mateusz Klich, jednak ostatnimi czasy nie miał zaufania ani Adama Nawałki, ani obecnego selekcjonera. Nie mógł się wykazać. A powinien.
Trudno sobie wyobrazić, żeby tak grającego Linetty’ego, Brzęczek pominął przy wysyłaniu powołań na najbliższe mecze towarzyskie. Polska reprezentacja nie może sobie pozwolić na lekceważenie zawodnika Sampdorii w doskonałej dyspozycji.

Mur turyński, mocny Zieliński

Kontynuując dobre wieści z Italii, Wojciech Szczęsny znów przyłożył rękę, a właściwie ręce, do kompletu punktów zgarniętego przez Juventus. Polski bramkarz utrzymuje świetną formę od dłuższego czasu. Tym razem imponował w trudnym meczu przeciwko Romie. Wprawdzie nie zdołał zatrzymać piłki po strzale z rzutu karnego Diego Perottiego, ale w kilku innych sytuacjach był na posterunku i niepewnie grający koledzy z obrony wiele mu zawdzięczają. Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz w tym sezonie.
W gorszych humorach są na pewno Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik, ponieważ ich Napoli ponownie przegrało (0:1 z Lazio). Więcej powodów do optymizmu dał występ pierwszego z nich. Pomocnik należał do najlepszych zawodników swojej drużyny, a zanim “Azzurri” stracili gola, sam mógł wpisać się na listę strzelców. Futbolówka po jego znakomitym, sprytnym, inteligentnym strzale uderzyła w słupek.
Drogi do siatki wyjątkowo nie znalazł też Milik, na ogół osamotniony z przodu, przegrywający główki z świetnie dysponowanymi defensorami Lazio.

Usadzeni

Krzysztof Piątek, Sebastian Walukiewicz, Filip Jagiełło i Mariusz Stępiński. Co łączy tę czwórkę? Wszyscy solidarnie nie podnieśli się w weekend z ławki, choć poprzednio grali, czy to od początku, czy w drugiej połowie.
Powody ich nieobecności są różne. Napastnik Milanu mógł podziwiać, jak radzą sobie Zlatan Ibrahimović i Rafael Leao. Stefano Pioli wysłał mu bardzo czytelny sygnał o jego przyszłości na San Siro.
Wszystko wskazuje na to, że Piątek więcej w barwach Milanu już nie wystąpi. Wprawdzie dalej nie wiadomo, do którego klubu się przeniesie, bo jeśli wierzyć doniesieniom, trwa o niego walka wśród angielskich drużyn, ale transfer wydaje się nieunikniony. I to chyba jedyne słuszne rozwiązanie.
Walukiewicz znów obrał kurs na ławkę, bo do składu wrócił etatowy stoper Cagliari, Fabio Pisacane, który notabene chwalił ostatnio polskiego defensora w mediach. Filip Jagiełło padł zaś ofiarą rotacji stosowanej przez niedawno zatrudnionego Davide Nicolę.
Największe zaskoczenie budzi zero minut Stępińskiego. W dwóch ostatnich spotkaniach “Stępień” wchodził na boisko jako rezerwowy i pakował piłkę do siatki, więc prędzej zanosiło się na jego obecność w pierwszej jedenastce, a nie cały mecz na ławce. Szkoleniowiec zadecydował inaczej, a ta decyzja się obroniła, bo Hellas odprawił z kwitkiem Genoę, bez pomocy polskiego snajpera. W doliczonym czasie gry wszedł z kolei Paweł Dawidowicz.
Kilka minut dostał od trenera Udinese Łukasz Teodorczyk, który prawdopodobnie pożegnał się tym występem z zespołem z północy Włoch. Belgijskie media podają, że do gry o “Teo” wszedł jego były klub, Anderlecht i to tam, a nie do Besiktasu, może przenieść się napastnik.
Barwy ma zmienić również niełapiący się w Fiorentinie nawet na ławkę Szymon Żurkowski. Jego wypożyczeniem poważnie zainteresowane jest Empoli.
A propos Fiorentiny, to warto wspomnieć o czystym koncie Bartłomieja Drągowskiego. “Fiołki” ograły SPAL (cały mecz Cionka, Reca i Salamon na ławce), choć sam golkiper może mówić o sporym szczęściu. W pierwszej połowie o mało co nie wpuścił głupiej bramki z dystansu.
Skapitulował za to Łukasz Skorupski, który jednak nie miał wiele do powiedzenia w obliczu słabej postawy defensywy Bolonii (0:1 z Torino). W Serie B pokonani z boiska schodzili też Patryk Dziczek i Paweł Jaroszyński. Obaj rozegrali po 90 minut, lecz Salernitana uległa Spezii (1:2).

Wielki pech “Fabiana”, Grabara trzyma poziom

Nieprawdopodobnym pechowcem jest Łukasz Fabiański. Bramkarz West Hamu ledwo co wrócił po ciężkiej kontuzji, kibice “Młotów” już odetchnęli z ulgą, znów widząc w bramce fachowca, a tu “Fabianowi” ponownie przypałętał się uraz. Załamany reprezentant Polski szybko opuścił boisko w starciu z Sheffield, a wstępne diagnozy mówią o odnowieniu się problemów z mięśniami uda. Na szczęście istnieje szansa, że tym razem pauza będzie krótsza niż trzy miesiące.
Southampton Jana Bednarka przeszło z kolei w ostatnich tygodniach cudowną przemianę, która pozwoliła im na awans do środka tabeli Premier League. “Święci” sensacyjnie ograli Leicester na wyjeździe, a polski defensor był najlepiej dysponowany z całego bloku obronnego. Wprawdzie “Lisom” trzy bramki zabrał VAR, ale w ogólnym rozrachunku to ekipa Ralpha Hassenhüttla mogła cieszyć się z pełnej puli.
Poziom niżej, Kamil Grabara, pomimo ostatnich wpadek, po raz kolejny dostał szansę od trenera Huddersfield i znów nie będzie zbyt dobrze wspominał swojego występu. Wypożyczony z Liverpoolu bramkarz popełnił błąd przy pierwszym golu dla Barnsley. Trudno powiedzieć, dlaczego w poniższej sytuacji minął się z piłką, choć podjął próbę interwencji.
Klub Polaka przegrał ostatecznie 1:2. Solidarność “Terierom” okazały inne drużyny w składzie z reprezentantami kraju: Leeds i Hull. Zespół Mateusza Klicha poległ u siebie z Sheffield Wednesday, a “Tygrysy” z Kamilem Grosickim na skrzydle okazały się słabsze od Fulham. “Clichy” zszedł z boiska w drugiej połowie, “Grosik” rozegrał pełne spotkanie, lecz obaj nic nie wskórali.
Niewiele zrobił też Bartosz Białkowski, ale to dlatego, że… nie musiał. Golkiper Millwall przez większość spotkania ze Stoke był bezrobotny, bo rywale tylko dwukrotnie potrafili oddać celny strzał. “Bart” zachował jednak czyste konto. Krystian Bielik z Derby County pauzował zaś jeszcze za czerwoną kartkę sprzed kilkunastu dni.

Grad goli u Glika, niespodzianka w Portugalii

Na koniec przenosimy się na południe Europy. Kapitan Monaco, Kamil Glik uczestniczył w szalonym meczu z PSG (3:3). Reprezentant Polski dowodził linią defensywy, która nie potrafiła upilnować m.in. Neymara, ale akurat doświadczony stoper może być względnie zadowolony ze swojej postawy.
Nie dość, że kilka razy ratował drużynę przed większymi kłopotami, to jeszcze o mały włos nie trafił do siatki. Piłka po jego uderzeniu głową zatrzymała się na obramowaniu bramki. Jako bonus, Glika umieszczono w najlepszej jedenastce dekady zespołu z Księstwa, a jednocześnie ucichły ostatnio pogłoski o możliwej sprzedaży Polaka. Jak więc widać, obaj środkowi obrońcy reprezentacji notują udane tygodnie.
W lidze portugalskiej niespodziewaną asystę zaliczył… Adam Dźwigała. Piłkarz ostatniego w tabeli Aves (1:2 z Benfiką) prostopadle podał do kolegi, który zrobił całą robotę, bo popisał się kapitalną akcją indywidualną, ale statystyki to statystyki: były gracz Wisły Płock może pochwalić się ostatnim podaniem.
Na zero z tyłu zagrało Rio Ave (1:0 z Santa Clarą) z Pawłem Kieszkiem w bramce. Polski golkiper kilkukrotnie ratował drużynę przed utratą gola i został bohaterem spotkania.
O takie miano nie mógł się ubiegać w Grecji Karol Świderski, który zanotował “pusty przelot” w ważnym pojedynku z AEK Ateny (1:0). Napastnik PAOK-u jest ostatnio w nierównej formie, przez co stracił dystans (wynoszący już cztery trafienia) do najlepszego strzelca ligi. O tytule najskuteczniejszego piłkarza może raczej zapomnieć.
***

Kolejny raport z występów naszych stranierich będzie znów obfitował w informacje m.in. z Niemiec, Belgii i Turcji. Ligi w tych trzech państwach wznawiają rozgrywki po przerwie. Przekonamy się, jak po kontuzji zagra Robert Lewandowski i czy Dawid Kownacki odnalazł formę wraz z nadejściem Nowego Roku. Do Euro 2020 zostało niecałe pięć miesięcy. Czas leci, selekcjoner patrzy.
Mateusz Hawrot

Przeczytaj również