Polacy za granicą. Klich show. "Kryzys” Roberta Lewandowskiego, kryzys Krzysztofa Piątka, "piątka" Pazdana

Polacy za granicą. "Clichy" show prosto w okienko. "Kryzys" Lewandowskiego, kryzys Piątka, "piątka" Pazdana
meczyki.pl
Dobrze, że następne mecze reprezentacji zaplanowane są dopiero na marzec, bo nasi reprezentacyjni snajperzy przestali strzelać w lidze. A zupełnie serio, to honor stranierich uratowali Ci, którzy w kadrze grali ostatnio mało lub bardzo mało, czyli Mateusz Klich i Damian Kądzior. Za to Krzysztof Piątek zrobił kolejny krok do.. styczniowego wypożyczenia.
Najpierw Robert Lewandowski strzelał w każdym spotkaniu, a teraz drugi ligowy mecz z rzędu zakończył bez zdobyczy bramkowej. Koniec imprezy, jaka Złota Piłka, dwa razy po 90 minut i żadnego skalpu? Phi. Żarty, żartami, ale w Bayernie wesoło pewnie nie jest, bo domowa porażka z nierównym Leverkusen chluby im nie przynosi. Sam “Lewy” robił, co mógł, ale nie zawsze przecież przedrybluje pół zespołu rywala.
Dalsza część tekstu pod wideo
O ile żartobliwy “kryzys” kapitana naszej reprezentacji wywoływać może co najwyżej uśmiech, szczególnie po jego popisie przeciwko Crvenej Zveździe, o tyle w przypadku Krzysztofa Piątka żarty odkładamy na bok. Napastnik Milanu cieszy się zaufaniem trenera Stefano Pioliego, znów dostał szansę w pierwszym składzie i po raz kolejny zawiódł.
Cierpliwość szkoleniowca naprawdę zaskakuje, ale Piątek nie daje żadnych argumentów, by dalej na niego stawiać. Przeciwko Parmie niczym się nie wyróżnił, kibice mają go dość, a sam polski snajper wydaje się być kompletnie zagubiony. Wypożyczenie byłoby jego porażką, ale też szansą na powrót do optymalnej formy. Kierunek Dortmund brzmi rozsądnie.
Arkadiusz Milik dalej leczy kontuzję, a w podobnej do Piątka sytuacji jest Piotr Zieliński. Też gra słabo, też dostaje mu się za to od włoskich mediów i też w najbliższym czasie może zmienić klub. “Zielu” prezentuje taki poziom, jak cały zespół Napoli w lidze, czyli fatalny, bo neapolitańczycy zapomnieli, jak się wygrywa. Przegrana z Bologną u siebie podgrzała i tak już gorący stołek pod Carlo Ancelottim. Powody do zadowolenia może mieć za to Łukasz Skorupski, który świetnie bronił strzały piłkarzy Napoli i miał spory wkład w końcowy sukces zespołu.

“Krycha” bez sztycha

Ani Robert Lewandowski, ani Krzysztof Piątek, ani nawet Grzegorz Krychowiak wyjątkowo nie trafili w miniony weekend do siatki rywala. “Krycha” razem z Maciejem Rybusem woleliby pewnie zapomnieć o spotkaniu z Dynamem Moskwa, bo Lokomotiw niespodziewanie przegrał z niżej notowanym lokalnym rywalem na własnym boisku. Strata do liderującego Zenitu wynosi więc już osiem punktów. Sebastian Szymański nie grał z powodu nadmiaru żółtych kartek.
Damian Szymański i Konrad Michalak na dobre rozsiedli się na ławce Achmata, za to w Uralu po raz pierwszy w tym sezonie pełne 90 minut rozegrał Michał Kucharczyk i zebrał naprawdę niezłe recenzje za swój występ (0:0 z Rostowem). Ani na minutę z boiska nie zszedł także filar zespołu, Rafał Augustyniak, który zapewne żałuje, że w środku pola reprezentacji jest taka konkurencja, bo w jego przypadku przenosiny do Rosji okazały się strzałem w dziesiątkę.
Z każdym kolejnym tygodniem podobne zdanie o wypożyczeniu do SPAL może mieć Arkadiusz Reca, pewniak w składzie drużyny z Ferrary. Minimalna porażka w Mediolanie z Interem wstydu jego zespołowi nie przynosi, choć były piłkarz Wisły Płock zagrał dość przeciętnie. Z drugiej strony, przynajmniej tym razem nie spudłował w kapitalnej sytuacji, tak jak w zeszły poniedziałek przeciwko Genoi. Tak więc gwoli uzupełnienia:
Bez punktów skończył też Bartłomiej Drągowski, który nie pomógł Fiorentinie w uchronieniu się przed przegraną z Lecce. “Fiołki” zanotowały trzeci słabiutki mecz z rzędu, a polski golkiper ma ze swoją dziurawą obroną ręce pełne roboty. Z włoskiej kolonii z ławki wszedł jeszcze tylko Łukasz Teodorczyk (osiem minut z Lazio). Karol Linetty z Sampdorii zagra najprawdopodobniej dziś przeciwko Cagliari, a Wojciech Szczęsny tym razem odpoczywał,
We Włoszech posucha, to może w Niemczech nasi stranieri poza “Lewym” spisali się lepiej? I tak, i nie. Standardowo na słowa uznania zasłużył Rafał Gikiewicz, podpora Unionu Berlin. “Giki” dwoił się i troił przeciwko Schalke, ale pomimo solidnego występu drużyny, berlińczycy wrócili z Gelsenkirchen bez punktów. I z pozytywów to by było na tyle.
Łukasz Piszczek nie miał za dużo czasu, by się wykazać, bo wszedł na ostatnie kilka minut w starciu z Herthą. Z kolei Dawid Kownacki dalej nie może znaleźć formy, a jego kryzys trwa dobre kilka miesięcy, pomimo tego, że regularnie dostaje szanse od trenera. Teraz nic nie wskórał przez pół godziny gry w Hoffenheim.

“Clichy” zdjął pajęczynkę

Bohater weekendu wśród polskich stranierich to Mateusz Klich. Pomocnik Leeds zagrał pierwsze skrzypce w wysoko wygranym spotkaniu z Middlesbrough (4:0). “Clichy” był wszędzie, rządził w środku pola, a dodatkowo po dłuższej przerwie wpisał się na listę strzelców. I to dwukrotnie, a drugie trafienie to naprawdę majstersztyk. Show Klicha w pełnej krasie.
To tyle dobrych wieści z Championship, bo Kamil Grabara wpuścił aż pięć goli z Bristol, Bartosz Białkowski jednego, ale w zremisowanym meczu z Birmingham, a Kamil Grosicki po trafieniu w środku tygodnia z Preston, z Barnsley zanotował bezbarwny występ. Dodatkowo Krystian Bielik z powodu problemu z udem został w ostatniej chwili wycofany z kadry meczowej Derby. Mały plusik można za to postawić poziom wyżej Janowi Bednarkowi, którego Southampton wreszcie zgarnęło trzy punkty (2:1 z Watfordem).
Polskim numerem dwa, po Klichu, był w miniony weekend Damian Kądzior. Skrzydłowy Dinama Zagrzeb znajduje się od dłuższego czasu w doskonałej dyspozycji: strzela i asystuje jak najęty. W meczu z Istrą na wyjeździe to połączył. Najpierw świetnie wykończył ładną akcję drużyny, a później wykorzystał fatalną postawę rywala i idealnie dograł do dobrze ustawionego kolegi.
Swoje zrobił też Kamil Wilczek, który pewnym krokiem zmierza po koronę króla strzelców ligi duńskiej. Snajper Broendby trafił do siatki w derbowym starciu z Kopenhagą i udowodnił, że nie bez przyczyny został ostatnio najskuteczniejszym piłkarzem w historii klubu. Polski zawodnik idealnie złożył się do uderzenia głową i wyprowadził swój zespół na prowadzenie w pierwszych minutach meczu. Później jednak strzelali już tylko rywale.

“Piątka” Pazdana

Ostatnie tygodnie zdecydowanie nie są udane dla Michała Pazdana. Stoper Ankaragucu po blamażu w Ljubljanie stracił miejsce w kadrze Jerzego Brzęczka, a dodatkowo jego zespół prezentuje się katastrofalnie, bo przegrał szósty mecz z rzędu. I to 0:5. Sam “Pazdek” nie był najgorszy na boisku, koledzy z defensywy grali jeszcze słabiej, ale tak czy tak, sytuacja doświadczonego obrońcy jest nie do pozazdroszczenia.
Z polskich stranierich w Turcji po długiej nieobecności ożył nieco zapomniany Jakub Kosecki. To dalej druga liga turecka, ale przynajmniej “Kosa” wchodzi na murawę. Zagrał w trzech z ostatnich czterech spotkań, choć szału nie zrobił, podobnie jak Bartłomiej Pawłowski w “polskim” meczu Gaziantepsporu z Denizlisporem. W lepszym humorze był Adam Stachowiak, bo Denizlispor wygrał 2:1. Paweł Olkowski, klubowy kolega Pawłowskiego, siedział na ławce, a Radosław Murawski z drużyny Stachowiaka pauzował za kartki.
Tomasz Kędziora wrócił do gry w Dynamie Kijów, wchodząc w pierwszej odsłonie meczu z Olimpikiem Donieck (3:1) za kontuzjowanego kolegę. W jedenastce portugalskiego Aves po przerwie znów pojawił się Adam Dźwigała, który generalnie trafił z wyborem klubu, choć w momencie transferu można było mieć spore wątpliwości.
Co dalej? Karol Świderski tym razem zaliczył “pusty przelot”, a mecz Kamila Glika we Francji został przełożony. Nieco wyblakły szlagier Monaco - PSG nie odbył się z powodu gigantycznych opadów deszczu. W Bułgarii Jacek Góralski nie grał wcale, a Jakub Świerczok dostał niewiele ponad kwadrans.
Na koniec ciekawostka: na listę strzelców wpisał się w Chorwacji Krystian Nowak, kojarzony w Polsce z występami w Widzewie. Ilu z Was wiedziało, że ten zawodnik gra w Slavenie Belupo?
***
Trzeba przyznać, że polscy stranieri miewali lepsze weekendy. Nie zawsze jednak Robert Lewandowski będzie dziurawił siatki w Bundeslidze. Tego zaś możemy życzyć Krzysztofowi Piątkowi, bo czas zdecydowanie nie działa na jego korzyść. Bądźmy dobrej myśli: oby kolejny raport z występów Polaków za granicą po dłuższej przerwie znów niósł sympatyczne wieści z obozu “Rossoneri”. O ile Stefano Pioli ma jeszcze resztki cierpliwości do polskiego snajpera.
Mateusz Hawrot

Przeczytaj również