Polscy piłkarze w najdziwniejszych ligach świata. Nasi rodacy grali na Tajwanie, w RPA i na Wyspach Owczych

Polscy piłkarze w najdziwniejszych ligach świata. Nasi rodacy grali na Tajwanie, w RPA i na Wyspach Owczych
Twitter
Bardzo wielu polskich piłkarzy gra obecnie poza ojczyzną. Najbardziej popularnymi kierunkami dla naszych rodaków są Włochy, Niemcy czy Rosja. Zdarzali się jednak tacy, którzy obierali o wiele bardziej egzotyczne, nieoczywiste, albo po prostu dziwne kierunki.
Zestawienie zaczynamy od Łukasza Gikiewicza, który w swojej karierze odwiedził kilka bardzo egzotycznych krajów. Wychowanek Motoru Lubawa jeszcze w 2016 roku grał w Tajlandii, w klubie o nazwie Ratchaburi Mitr Phol FC. Stamtąd został wypożyczony do Police Tero FC. Gikiewicz odszedł tam z jednego z klubów z Arabii Saudyjskiej, gdzie później ponownie trafił. Napastnik miał również przygodę w Al-Faisaly, które swoją siedzibę ma w Jordanii.
Dalsza część tekstu pod wideo
Adrian Mierzejewski, o wiele bardziej popularny w Polsce, głównie ze względu na to, że jest byłym reprezentantem, grał w Arabii Saudyjskiej (Al Nasr Riad), Zjednoczonych Emiratach Arabskich (Sharjah FC) i Australii (Sydney FC). To jednak nie koniec jego przygód w klubach pozaeuropejskich. Mierzejewski obecnie jest zawodnikiem chińskiego Chongqing Dangdai Lifan.
Wielu Polaków jako kierunek do kontynuowania kariery piłkarskiej wybierało Wyspy Owcze. Piłkarzem, który zaistniał tam najbardziej jest Łukasz Cieślewicz. Zawodnik ten w 2011 roku dołączył do klubu o nazwie B36 Torshavn i otrzymał bardzo dobry kontrakt.
Od tego czasu liga farerska mocno się rozwinęła i piłkarze potrafią już utrzymać się ze swojego zawodu. Początkowo Cieślewicz pracował jeszcze w salonie samochodowym, a piłkę nożną traktował jak hobby. Zawodnikiem tego samego klubu od 2019 roku jest Michał Przybylski, 21-letni pomocnik, który urodził się w Świnoujściu, ale swoją karierę rozpoczynał właśnie na Wyspach Owczych.
Aleksander Januszkiewicz to zawodnik, który w Katowicach pracował z Jerzym Brzęczkiem. Jego kariera w Polsce nie posuwała się do przodu, więc postanowił wyemigrować. Od 2019 roku jest zawodnikiem szwedzkiej drużyny Assyriska FF. Jednak jeszcze rok wcześniej grał dla Lynx FC, który swoją siedzibę ma w Gibraltarze.
Do 30 czerwca 2019 roku Michał Kopczyński był zawodnikiem nowozelandzkiego klubu o nazwie Wellington Phoenix. Nasz rodak był tam jednak tylko wypożyczony z Legii Warszawa, do której właśnie wrócił. Na 27-letniego zawodnika grającego na pozycji defensywnego pomocnika w Polsce nie czeka już raczej żadna obiecująca przyszłość.
Bardzo wielu Polaków grało również w drużynach z Luksemburga. Najpopularniejszym z nich jest Tomasz Gruszczyński, który w 2014 roku zakończył karierę. W latach 2002-2012 napastnik ten grał w dobrze znanym polskim kibicom F91 Dudelange. Później jeszcze przez rok pograł w luksemburskim FC Progres Niederkorn.
Polski piłkarz na Tajwanie? Nie, to nie kłamstwo. Adam Łupiński, który gra na pozycji bramkarza, od 2013 do 2018 roku grał w klubie o nazwie Royal Blues Taipei. Co ciekawe, jego trenerem był… Polak, Robert Iwanicki. Polski golkiper początkowo był traktorzystą na polu truskawek i poznał tam Tajwankę, która później została jego żoną. Swoich sił próbował również w Chinach, ale ostatecznie zdecydował się na powrót do Tajwanu.
Jednym z największych obieżyświatów w historii polskiego futbolu jest bez wątpienia Tomasz Sajdak. Jego kariera nie była zbyt spektakularna, ale na pewno bardzo ciekawa. Polski pomocnik grał w klubach z krajów takich jak Finlandia, Wyspy Owcze, Iran oraz… Wyspy Alandzkie. Ten ostatni jest jednostką fińską jednostką administracyjną.
Od roku 2015 mamy także naszego reprezentanta w Angoli. Ten afrykański kraj leży na zachodnim wybrzeżu Afryki nad Oceanem Atlantyckim. Piłkarzem tym jest natomiast Jacek Magdziński. Kluby, w których grał po odejściu z Puszczy Niepołomice to Académica Petroleos do Lobito, Progresso do Sambizanga, Benfica Luanda i Grupo Desportivo Sagrada Esperanca.
Kolejnym zawodnikiem, który grał w bardzo niecodziennej lidze jest Robert Gaszyński. Były prezes Wisły Kraków w 1990 roku trafił do Wits University, klubu z Republiki Południowej Afryki.
W 2001 roku Jerzy Masztaler był z kolei trenerem wietnamskiego klubu Da Nang. Szkoleniowiec postanowił wtedy ściągnąć do drużyny kilku swoich rodaków. Byli nimi Tomasz Cebula, Robert Dąbrowski, Mariusz Wysocki i Andrzej Stretowicz.
Ciekawe, gdzie jeszcze “wyrzuci” naszych w najbliższym czasie?
Cezary Krzyżak

Przeczytaj również