Power Ranking Ligi Mistrzów. TOP10 drużyn w stawce. Wyraźny faworyt, FC Barcelona i Real Madryt daleko

Power Ranking Ligi Mistrzów. TOP10 drużyn w stawce. Wyraźny faworyt, Barcelona i Real daleko
własne
Doczekaliśmy się! Wraca piłkarska Liga Mistrzów! Jeszcze całkiem niedawno emocjonowaliśmy się meczem między Bayernem i PSG, a tymczasem wieczorem wszystko zacznie się od nowa. Dziś niepodrabialny hymn Champions League zabrzmi na ośmiu stadionach. Jutro na ośmiu kolejnych. Kto posłucha go jednak 29 maja 2021 roku podczas finału w Stambule? Oto najwięksi faworyci do końcowego triumfu!
Nasz Power Ranking składa się z dziesięciu pozycji. Zaczniemy od drużyn, które mogą namieszać gdzieś z tylnego szeregu. Ich zwycięstwo nie byłoby może ogromną sensacją, ale na pewno niespodzianką. Później będziemy się już przyglądać największym potęgom, mającym nie tylko chrapkę na puchar Ligi Mistrzów, ale i spore argumenty, by faktycznie go zdobyć. Zaczynamy!
Dalsza część tekstu pod wideo

10. Atletico Madryt

Czego można spodziewać się po podopiecznych Diego Simeone? Chyba wszystkiego. To zespół, który jest w stanie pokonać każdego, co udowodnił już w poprzedniej edycji, eliminując Liverpool. Jednocześnie potrafi jednak nie udźwignąć roli faworyta, jak w ćwierćfinałowej rywalizacji z RB Lipsk.
A w grupie wyzwania będą podobne. Z jednej strony potężny Bayern, z drugiej inna ekipa ze stajni Red Bulla - ta z Salzburga. No i Lokomotiw Moskwa z Grzegorzem Krychowiakiem. Na papierze Atletico to druga siła tej grupy, ale nie zdziwi nas ani napsucie krwi monachijczykom, ani problem z austriacką ekipą. Natomiast już jutro dojdzie do bezpośredniej rywalizacji Robert Lewandowski vs Luis Suarez. I to chyba właśnie w Urugwajczyku, Joao Felixie i zwartym kolektywie Atletico może upatrywać szansy na namieszanie w Champions League.

9. Chelsea

Chelsea to zespół niezwykle trudny do oceny. Patrząc na same nazwiska - jest moc. Przed sezonem “The Blues” dokonali kilku wielkich transferów, sprowadzając Timo Wernera, Kaia Havertza, Hakima Ziyecha, Thiago Silvę czy Bena Chilwella. Ale na początku sezonu londyńczycy mają swoje problemy. Póki co nie wszystko w tej odświeżonej maszynie działania odpowiednio, co było aż nadto widoczne w kilku spotkaniach ligowych.
Wydaje się jednak, że to zbyt wielki potencjał kadrowy, by Frank Lampard mógł go zmarnować. W swojej grupie Chelsea jest zdecydowany faworytem. Na tym etapie zmierzy się bowiem z Rennes, Krasnodarem i Sevillą. Najbardziej niewygodnym rywalem jest chyba ostatni z wymienionych zespołów, ale nie oszukujmy się - brak awansu z takiej grupy byłby kompromitacją. A później wszystko się może zdarzyć. Gdy nadejdzie faza pucharowa, “The Blues” powinni funkcjonować dużo lepiej niż w tym momencie. Czas działa na ich korzyść.

8. FC Inter

Inter lokujemy na ósmym miejscu, choć na dobrą sprawę ekipę z Mediolanu można by było zamienić zarówno z Atletico, jak i Chelsea. Pierwsza siódemka wykrystalizowała nam się dość wyraźnie. Na miejscach 8-10 mieliśmy już większą zagwozdkę. Uważamy jednak, że Inter to zespół z naprawdę dużym potencjałem. Gdy podopieczni Conte wstaną danego dnia odpowiednią nogą, na murawie są nie do zatrzymania. Lukaku, Martinez, Eriksen, Alexis Sanchez. Nawet Hakimi, Perisić, Vidal czy Barella. Jakości tu zdecydowanie nie brakuje.
Problem w tym, że “Nerazzurri” mają olbrzymią łatwość w komplikowaniu sobie życia. Mało kto w poprzednim sezonie tak często przegrywał i remisował wygrane mecze. Ewidentnie nie gra tu coś w sferze mentalnej. No i ta Liga Mistrzów, która w ostatnich sezonach tak pęta mediolańczykom nogi, że nie są oni w stanie nawet wyjść z grupy. Jesteśmy jednak zdania, że to nie może wydarzyć się kolejny raz. Inter dostał już za swoje. Teraz powalczy o coś więcej. Nawet mimo trudnej grupy, gdzie znalazły się ekipy Realu Madryt, Borussii Moenchengladbach i Szachtara Donieck.

7. FC Barcelona

Co z tą Barceloną? Poprzednia edycja Ligi Mistrzów zakończyła się dla “Dumy Katalonii” prawdziwą kompromitacją. Przez wszystkie przypadki odmieniano wówczas słowo rewolucja. Tej jednak raczej nie było. Odeszło co prawda kilku istotnych piłkarzy, przede wszystkim Luis Suarez, ale trzon drużyny został zachowany.
Mecz Barcelony z Bayernem pokazał, że zespół z Camp Nou nie należy już do ścisłej czołówki na Starym Kontynencie. Potwierdza to też nasze zestawienie. Ale jednocześnie nie powinniśmy przesadzać w umniejszaniu potencjału, który ta drużyna nadal ma. Jest Leo Messi, rewelacyjny Ansu Fati, wracający do niezłej dyspozycji Coutinho, Frenkie de Jong czy dwójka, która póki co jest mocno zblokowana, ale też może jeszcze wyjść na powierzchnię - Ousmane Dembele i Antoine Griezmann. W grupie na Barcelonę czekają Juventus, Dynamo Kijów i Ferencvaros. Awans jest więc obowiązkiem. A później “Blaugrana” będzie walczyć o sprawienie miłej niespodzianki.

6. Real Madryt

Hiszpańskich gigantów umieściliśmy tuż obok siebie, ale niech Was to mocno nie zmyli - różnica potencjału jest w tym przypadku całkiem spora. Real to dalej zespół z mocną i szeroką kadrą, mogący na dobrą sprawę wystawić dwie niezłe jedenastki. Ale i w Madrycie nie wszystko jest takie kolorowe. Pokazał to ostatni mecz z Cadizem, przegrany u siebie 0:1. Nie chodzi już nawet o wynik, bo wpadki się zdarzają, ale styl. Bo od oglądania Realu po prostu bolały oczy.
W ostatnich miesiącach “Królewscy” też nie grali wybitnie. Nawet jeśli zazwyczaj wygrywali, robili to bez fajerwerków. Najczęściej starczało na ligowych średniaków, ale w Lidze Mistrzów trzeba czegoś więcej. I to już od pierwszych spotkań, bo grupę Real wylosował naprawdę niewygodną. Inter, Borussia Moenchengladbach i Szachtar. Nie ma tu kopciuszków. Podopieczni Zidane’a są faworytem w tym zestawieniu, ale coś nam się wydaje, że w żadnym ze spotkań nie czeka ich spacerek.

5. Juventus

Real czy Juventus? Juventus czy Real? Pierwsza czwórka wykrystalizowała nam się błyskawicznie. W przypadku tych dwóch zespołów mieliśmy małą wątpliwość, ale ostatecznie minimalnie wyżej cenimy ekipę z Turynu. Bo to ona ma w swoich szeregach piłkarza, który wciąż potrafi zrobić ogromną różnicę. I który z Ligi Mistrzów robił sobie przez ostatnie lata swój prywatny folwark.
Ale Juve to nie tylko Cristiano Ronaldo. Portugalczyk ma do pomocy kilku kozaków w ofensywie. Przede wszystkim Paulo Dybalę, który jeśli tylko upora się z nękającymi go problemami zdrowotnymi, będzie arcyważnym piłkarzem tego zespołu. A swoje dadzą też na pewno nowe nabytki - Arthur Melo, Federico Chiesa i Dejan Kulusevski. Większe wątpliwości mamy co do Alvaro Moraty, choć i on nieźle wprowadził się do nowej-starej ekipy. No i - chyba przede wszystkim - Juventus to pewność w defensywie, oparta w dużej mierze na dobrej włoskiej szkole. “Starej Damie” daleko do miana faworyta Champions League, ale skreślać jej nie można.

4. Liverpool

W czerwonej części Liverpoolu płacz i zgrzytanie zębów, bo Virgil van Dijk uszkodził więzadła w kolanie i na murawie nie zobaczymy go prawdopodobnie do końca sezonu. A nikogo nie trzeba chyba przekonywać, jak ogromna to dla “The Reds” strata. Najpewniej w zimie Juergen Klopp będzie chciał wzmocnić środek obrony, by na najważniejsze mecze mieć większe pole manewru, ale teraz musi grać tym, co ma. Gdyby nie uraz Holendra, Liverpool umieścilibyśmy wyżej. Teraz jednak dopiero przekonamy się, jak drużyna będzie funkcjonować bez swojego lidera. Człowieka, który okazał się chyba najbardziej wartościowym transferem ostatnich lat.
Poza tym, “The Reds” mają też inne problemy. Porażka 2:7 z Aston Villą? Jeszcze do niedawna sytuacja całkowicie nie do pomyślenia. Po tłustych latach na Anfield widać malutki zalążek kłopotów. Bo mówienie o kryzysie byłoby póki co sporą przesadą. Nie napiszemy więc, że Liverpool to na dziś główny faworyt do wygrania Champions League, ale nie warto przeginać też w drugą stronę, bo to dalej zespół pełen ogromnej jakości. Wzmocniony jeszcze niedawno triumfatorem Ligi Mistrzów - Thiago Alcantarą. W grupie piłkarze Kloppa zmierzą się z Ajaxem, Atalantą i Midtjylland. Faworyt jest wyraźny, ale Holendrzy i Włosi to zespoły wyjątkowo nieobliczalne. Trzeba uważać.

3. PSG

PSG przełamało niedawno klątwę Ligi Mistrzów. Dotarło aż do wielkiego finału, gdzie minimalnie lepszy okazał się Bayern. Turniej w Lizbonie pokazał jednak, że ekipa ze stolicy Francji potrafi udźwignąć presję, która jeszcze do niedawna wyrzucała ich za burtę Champions League w kompromitujących okolicznościach. Gdy tylko Neymar jest skupiony na futbolu, nie wojażach po Brazylii, a Mbappe nie dotykają poważniejsze urazy, drużyna ma piekielnie duży potencjał.
W grupie na podopiecznych Thomasa Tuchela czekają już starzy znajomi - RB Lipsk oraz Manchester United. Z tymi pierwszymi paryżanie mają bardziej świeże i zdecydowanie lepsze wspomnienia. “Czerwone Diabły” kojarzą się trochę gorzej. Zestaw rywali uzupełnia turecki Basaksehir. Faworyt do pierwszego miejsca w grupie jest więc wyraźny, ale swoje trzeba będzie wyszarpać.

2. Manchester City

Manchester City jak co sezon trzeba zaliczyć do grona największych faworytów, bo potencjał kadrowy ta drużyna ma po prostu nieprawdopodobny. Problem w tym, że od lat w decydującej fazie Champions League nie potrafi go wykorzystać. Nawet gdy na drodze stają drużyny w teorii dużo słabsze, jak Tottenham czy Olympique Lyon.
PSG przełamało impas i po latach posuchy dotarło do finału. Może w końcu zrobią to podopieczni Pepa Guardioli? Hiszpański szkoleniowiec wykorzystał kolejne okienko transferowe, tym razem sprowadzając Rubena Diasa, Nathana Ake i Ferrana Torresa. Kolejne miliony funtów wypływają z konta Manchesteru City. Czas chyba, aby przyniosły konkretne rezultaty. Inaczej będzie można naprawdę mocno wątpić w ten projekt. W grupie “Obywatele” nie powinni napotkać na większe przeszkody. Bo tak trzeba chyba ocenić wylosowanie Olympiakosu, FC Porto i Olympique Marsylii.

1. FC Bayern

Główny faworyt na ten moment może być tylko jeden. Bayern całkowicie zdominował poprzednią edycję Ligi Mistrzów, sięgając po trofeum w naprawdę niesamowitym stylu. Czy jest w stanie to powtórzyć? A dlaczego nie? Kadrowo drużyna wydaje się równie mocna. Odeszli co prawda Thiago Alcantara oraz Ivan Perisić, ale do Monachium zawitali Leroy Sane i Douglas Costa. Teraz “Die Roten” mają nieprawdopodobny potencjał na skrzydłach. Hiszpana w środku pola zastąpić będzie trudniej, ale i w tej formacji Hansi Flick ma do dyspozycji kilku piłkarzy światowej klasy.
Co może Bayernowi przeszkodzić? Zmęczenie i napięty terminarz. Po zakończeniu rozgrywek 2019/20 nie było zbyt wiele czasu na odpoczynek. Jeśli o braku sił mówi nawet Robert Lewandowski, to faktycznie musi coś być na rzeczy. Było to widać choćby w meczu z Hoffenheim, które monachijczycy przegrali aż 1:4. A to przecież wciąż początek sezonu. Bayern nie będzie więc walczył tylko z rywalami, ale i z samym sobą. W grupie czekają już Atletico, Red Bull Salzburg i Lokomotiw Moskwa. Nikt nie wyobraża sobie raczej, że “Die Roten” nie wywalczą awansu, ale szczególnie Hiszpanie i Austriacy mogą napsuć trochę krwi.
Liga Mistrzów
własne

Przeczytaj również