PSG wygrało hit LM, Morata uchronił Juventus przed sensacją. Przepiękny gol Bruno Fernandesa [WIDEO]

PSG wygrało hit LM, Morata uchronił Juventus przed sensacją. Przepiękny gol Bruno Fernandesa [WIDEO]
Screen z TV
Paris Saint-Germain pokonało RB Lipsk 1:0 we wtorkowym hicie Ligi Mistrzów. Wygrane odniosły też Juventus, FC Barcelona, Borussia Dortmund, Lazio Rzym oraz Manchester United. "Stara Dama" w samej końcówce uchroniła się przed sensacyjnym remisem.

Grupa F

Dalsza część tekstu pod wideo
Strzelanie w Dortmundzie rozpoczął niezawodny Erling Haaland. Norweg, który w miniony weekend zdobył cztery bramki przeciwko Herthcie Berlin, trafiał do siatki w każdym z meczu fazy grupowej Champions League.
W 18. minucie snajper otrzymał prostopadłe podanie od Jadona Sancho i mimo dość ostrego kąta nie miał problemu z pokonaniem bramkarza Brugge.
Jeszcze w pierwszej połowie prowadzenie niemieckiej ekipy powiększył Sancho. Anglik znakomicie przymierzył z rzutu wolnego - posłał futbolówkę nad murem, w samo okienko bramki. Golkiper gości nie miał najmniejszych szans na skuteczną interwencję.
Ostatnie słowo i tak należało do Haalanda. Norweg skorzystał z prezentu belgijskiej obrony i dopadł do piłki, która przypadkowo odbiła się od rywala. Tym samym strzelił już szesnastego gola w historii występów w Lidze Mistrzów, choć ma na koncie tylko 12 meczów. Borussia z dziewięcioma punktami jest liderem grupy F.
Duży krok w kierunku awansu do 1/8 finału wykonało także Lazio Rzym. Włosi już w trzeciej minucie objęli prowadzenie w starciu z Zenitem Sankt Petersburg. Na listę strzelców wpisał się Ciro Immobile.
Dwadzieścia minut później w drybling wdał się Joaquin Correa, wycofał piłkę do Marco Parolo, a Włoch strzałem sprzed pola karnego podwyższył wynik. Po chwili odpowiedział Zenit - straty Rosjan zmniejszył Artiom Dziuba.
Ostatnie słowo należało jednak do Immobile. Zdobywca Złotego Buta z zeszłego sezonu najpierw wywalczył rzut karny, a później sam zamienił "jedenastkę" na gola.
Wygrana 3:1 oznacza, że Lazio z ośmioma punktami na koncie zajmuje pozycję wicelidera. Nad trzecim Clubem Brugge ma cztery punkty przewagi. Zenit stracił natomiast szanse na awans do 1/8 finału.

Grupa G

Ronald Koeman na Ukrainie posłał do boju eksperymentalną jedenastkę. Szansę debiutu w ekipie "Blaugrany" dostał młody stoper, Oscar Mingueza. Na szpicy szkoleniowiec postawił natomiast na Martina Braithwaite'a.
W pierwszej połowie wicemistrzowie Hiszpanii rozczarowali. Najgoręcej zrobiło się wtedy, gdy po starciu z Tomaszem Kędziorą w polu karnym padł Clement Lenglet. Analiza VAR wykazała jednak, że nie było mowy o faulu.
Niemoc gości została przełamana w 52. minucie. Wówczas Martin Braithwaite zagrał do Sergino Desta, a Amerykanin z bliska wykończył składną akcję swojej drużyny.
Po chwili było już 2:0. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego debiutujący Mingueza zgrał piłkę głową, a Braithwaite z najbliższej odległości umieścił ją w bramce.
Ukraińcy mieli dobrą okazję na gola kontaktowego, lecz De Pena przestrzelił w znakomitej sytuacji. Ostatecznie skończyło się wynikiem 4:0 na korzyść "Blaugrany". Najpierw rzut karny wykorzystał Braithwaite, a w doliczonym czasie gry rezultat ustalił Antoine Griezmann.
Juventus miał nadzieję, że wobec problemów kadrowych Barcelony powalczy o pierwsze miejsce w grupie. Tymczasem "Stara Dama" musiała się martwić o to, aby nie stracić punktów w starciu z węgierskim Ferencvarosem.
Goście wyszli na prowadzenie w 19. minucie. Prawą stroną urwał się wówczas Tokmac Nguen, dośrodkował w pole karne, a tam z pierwszej piłki uderzył Myrto Uzuni, pokonując Wojciecha Szczęsnego.
Mistrzowie Włoch rzucili się rzecz jasna do odrabiania strat, a jeszcze przed przerwą stan spotkania wyrównał Cristiano Ronaldo. Portugalczyk jednym zwodem minął dwóch rywali, po czym przymierzył sprzed "szesnastki".
Chociaż Andrea Pirlo wykorzystał komplet pięciu zmian, to Juventusowi przez długi czas nie udawało się zdobyć gola na wagę trzech punktów oraz awansu. Ostatecznie w doliczonym czasie gry bohaterem "Starej Damy" został Alvaro Morata.
Dzięki temu "Juve" zapewniło już sobie awans do 1/8 finału, podobnie jak FC Barcelona. Znamy więc czwórkę uczestników tej fazy. Wcześniej zakwalifikowały się do niej Sevilla oraz Chelsea. Więcej na ten temat TUTAJ.

Grupa H

Spotkanie w Paryżu było niezwykle ważne w kontekście walki o awans do 1/8 finału. Podopieczni Thomasa Tuchela musieli wygrać, aby zrównać się punktami z niemieckim zespołem. Podobnie jak w poprzednim spotkaniu tych drużyn, Francuzi znakomicie zaczęli.
W 9. minucie spotkania Marcel Sabitzer faulował w polu karnym Angela Di Marię. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Neymar. Peter Gulacsi wyczuł intencje Brazylijczyka, lecz nie zdołał skutecznie interweniować.
Pod koniec pierwszego kwadransa efektownymi nożycami uderzał Kylian Mbappe, lecz Francuz nie trafił w bramkę. Im dłużej trwała pierwsza połowa, tym bardziej naciskali goście. Na wysokości zadania stanął jednak Keylor Navas, broniąc strzał Haydary.
Dwie niezłe okazje miał również Forsberg. Jedną jeszcze przed przerwą, gdy posłał piłkę nad poprzeczką, kolejną w drugiej części gry, kiedy trafił w Keylora Navasa.
Ostatecznie bramka Neymara okazała się jedynym trafieniem w całym spotkaniu. Dzięki wygranej 1:0 PSG zrównało się punktami z dzisiejszym rywalem i awansowało na drugie miejsce w tabeli.
Trzy "oczka" przewagi nad najgroźniejszymi przeciwnikami ma natomiast Manchester United. "Czerwone Diabły" zrehabilitowały się za porażkę w Turcji z trzeciej serii gier i tym razem pokonały Basaksehir.
Ozdobą spotkania był gol Bruno Fernandesa z siódmej minuty spotkania. Portugalczyk posłał prawdziwą bombę sprzed pola karnego. Niespełna kwadrans później dołożył do tego drugie trafienie - tym razem miał dużo łatwiejsze zadanie, bo po błędzie bramkarza pozostało mu trafienie do pustej bramki.
W 35. minucie "Czerwone Diabły" podwyższyły wynik na 3:0. Wówczas Marcus Rashford wywalczył rzut karny i sam umieścił piłkę w siatce z jedenastu metrów.
Druga połowa była już słabsza w wykonaniu gospodarzy. Turcy zdołali zdobyć gola honorowego. Davida de Geę z rzutu wolnego pokonał Deniz Turuc. Hiszpan powinien zachować się lepiej, bo odbił futbolówkę, ale zrobił to już za linią bramkową.
W doliczonym czasie gry na 4:1 trafił jeszcze Daniel James. Dzięki temu podopieczni Ole Gunnara Solskjaera znacznie przybliżyli się do fazy pucharowej. Najważniejsze mecze wciąż są jednak przed nimi.

Przeczytaj również