Pustki na trybunach, a kibice nie mogli kupić biletu. Organizacyjna wpadka Lechii Gdańsk

Stadion w Gdańsku został zbudowany na Euro 2012. Według oficjalnych informacji mecze piłkarskie może na nim oglądać 41620 osób.

Działacze Lechii nie zamierzali sprawdzić, ilu kibiców gdańskiego klubu przyjdzie na pierwszy domowy mecz sezonu w Fortuna 1. Lidze. Sami ograniczyli frekwencję - zgłosili spotkanie z Motorem Lublin jako imprezę masową do 8 tysięcy widzów. Ostatecznie klub podał, że trybunach znalazło się 7998 osób.

Chętnych było znacznie więcej. Wielu zawiedzionych kibiców odeszło z kwitkiem spod stadionowych kas. "Gazeta Wyborcza" szacuje, że gdyby wpuszczono ich na trybuny, frekwencja przekroczyłaby 10 tysięcy widzów. Do tego należy doliczyć fanów, którzy bezskutecznie próbowali nabyć wejściówki przez internet.

- Przykro patrzyło się na setki zawiedzionych osób, które ze spuszczonymi głowami opuszczały teren stadionu. Wśród nich sporo było dzieci, a także turystów, również tych zagranicznych. Nie mogli oni zrozumieć, że nie dostali się na mecz rozgrywany na tak dużym stadionie, na którym podczas meczu było ponad 30 tys pustych krzesełek. Do ludzi protestujących przed sekretariatem klubu zszedł nawet członek zarządu Zbigniew Ziemowit Deptuła, ale takiej sytuacji wytłumaczyć po prostu się nie da - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Dziennik podkreśla, że już w zeszłym sezonie Lechia kilka razy uciekała się do podobnych praktyk. Frekwencję ograniczano na wyższym poziomie. W przypadku meczu z Legią zgłoszono imprezę do 25 tysięcy widzów. Bilety wtedy skończyły się kilka godzin przed meczem.

Lechia ogranicza frekwencję ze względu na koszty organizacji meczu. Zgłoszenie imprezy na większą liczbę kibiców wiązałaby się m.in. z koniecznością powiększenia liczby ochroniarzy.

Sam mecz był nieudany dla spadkowicza z Ekstraklasy. Lechia przegrała z Motorem 0:1.