Real Madryt wygrał nie tylko awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. "To może być nawet cenniejsze"

Real Madryt wygrał nie tylko awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. "To może być nawet cenniejsze"
Marca / PressFocs
Jeszcze w 60. minucie meczu Real - PSG można było pomyśleć: “Kylian, po co Ty masz iść do tego Realu, przecież PSG to zespół o klasę lepszy”. A później futbol pokazał swoje nieprzewidywalne oblicze. “Królewscy” zadali trzy zabójcze ciosy i wyrzucili ekipę z Paryża za burtę Ligi Mistrzów. Kylian Mbappe dostał natomiast jasny sygnał, że to faktycznie dobry czas na opuszczenie kolejny raz zatopionego okrętu.
To był dziwny mecz. Długo wydawało się, że PSG ma wszystko pod kontrolą. 1:0 z pierwszego spotkania zmieniło się w 2:0 w dwumeczu, gdy Mbappe wykorzystał zabójczą kontrę. Do siatki trafił tego wieczoru jeszcze dwa razy. W obu przypadkach jednak, na szczęście dla “Królewskich”, arbiter odgwizdywał spalonego.
Dalsza część tekstu pod wideo
W mediach społecznościowych wszyscy piali z zachwytu nad 23-letnim Francuzem. To on był głównym obiektem zainteresowania, bo jeśli już coś działo się na murawie, to właściwie tylko za jego sprawą. Karim Benzema? Od czasu do czasu próbował. Oddał groźny strzał, fantastycznie obroniony przez Gianluigiego Donnarummę, uderzał też głową. Ale był w cieniu młodszego rodaka.
Aż do 61. minuty. Wtedy zmieniło się wszystko. Fatalny błąd wspomnianego Donnarummy wykorzystał po dograniu Viniciusa nie kto inny jak Benzema. I poszło! Paryżanom, do tej pory kontrolującym sytuację na murawie, zmiękły kolana. Siadła psychika. A Benzema wykorzystywał to bez litości. Trafił do siatki jeszcze dwa razy i wyrzucił PSG z Ligi Mistrzów.
Jakie wnioski i przemyślenia same przychodzą do głowy po takim spotkaniu?

1) PSG ma w sobie “gen przegrywów”

To już nie może być przypadek. PSG od wielu lat regularnie rozpoczyna walkę w fazie pucharowej Ligi Mistrzów jako jeden z faworytów. I często odpada z niej, przepraszamy za ostre słowa, w stylu najgorszego frajera. Było tak podczas słynnej remontady Barcelony z 2017 roku, gdy paryżanom do awansu nie wystarczyło nawet zwycięstwo 4:0 z pierwszego meczu. Było tak, gdy zaczynali od zwycięstwa 2:0 z Manchesterem United na Old Trafford, ale u siebie przegrali 1:3 i odpadli, choć przeciwnik był ogromnie osłabiony. Było tak w końcu też dziś.
Jest skład pełen gwiazd. Nie ma drużyny. Gdy tylko idealnie ułożony plan natrafia na małe kłopoty, w mig stają się one nie do przeskoczenia. Wtedy PSG jest w stanie zmarnować każdą zaliczkę. Nie jest natomiast w stanie wrócić do dobrej gry, kiedy nie ma już buforu bezpieczeństwa.

2) Nie można pokonać Realu robiąc takie błędy

Przy wszystkich golach dla Realu goście z Paryża popełnili mniejsze, duże lub bardzo duże błędy indywidualne. “Królewskim” długo średnio kleiła się gra, ale goście postanowili praktycznie sami pakować sobie piłkę do bramki.
Gol na 1:1 - Donnarumma tak długo zwleka z wybiciem futbolówki, że przyblokowuje go Benzema. Piłka trafia do Viniciusa, Brazylijczyk zagrywa do Benzemy, a ten zdobywa bramkę. Wielbłąd bramkarza PSG.
Gol na 2:1 - Neymar na własnej połowie podaje prosto do Modricia. Chorwat rozpoczyna rajd w kierunku bramki PSG, podaje w tempo do Viniciusa. Akcja trochę wyhamowuje, ale ostatecznie i tak kończy się kapitalną asystą Modricia do Benzemy. Linię spalonego łamie jeszcze grający kiepski mecz Hakimi.
Gol na 3:1 - Goście tracą piłkę w kole środkowym kilka sekund po wznowieniu gry. Za chwilę Marquinhos w skandaliczny sposób podaje we własnym polu karnym wprost do nadbiegającego Benzemy. Ten uderza z pierwszej piłki i podwyższa na 3:1.

3) Mbappe dostał potwierdzenie, że czas uciekać

Sporo mówiło się przed tym dwumeczem, że może mieć on spore znaczenie dla przyszłości Mbappe. PSG wciąż kusi bowiem Francuza lukratywnym kontraktem, który zrobiłby z niego najlepiej opłacanego zawodnika świata. Ponadto jeśli 23-latek zobaczyłby w rywalizacji z “Królewskimi”, że Real to dziś zespół wyraźnie gorszy od paryżan, mógłby zacząć bardziej zastanawiać się nad swoją przyszłością.
Po dzisiejszym meczu Francuz zapewne ma już dość tkwienia w drużynie ze stolicy Francji, która nie tylko kolejny raz pożegnała się z marzeniami o triumfie w Lidze Mistrzów, ale ponownie zrobiła to w kompromitujący sposób. Siła PSG to dziś niemal wyłącznie Mbappe. Siła Realu to nadal drużyna. I ta drużyna z Francuzem w składzie może być jeszcze dużo lepsza. Dla “Królewskich” ostateczne przekonanie 23-latka do transferu może być w dłuższej perspektywie nawet cenniejsze niż samo pokonanie PSG.

4) Modrić i Benzema są jak wino

Sukces Realu ma wielu ojców, ale najbardziej pochwalić trzeba dwójkę Benzema - Modrić. Pierwszy skradł show swojemu wiele lat młodszemu rodakowi z PSG. Ustrzelił hat-tricka i pokazał, że jest dziś w ścisłej czołówce najlepszych piłkarzy świata. Czas leci, Benzema ma już 34 lata, ale wcale nie spuszcza z tonu. Wręcz przeciwnie. Jest coraz lepszy.
To samo można zresztą napisać o 36-letnim Luce Modriciu. Chorwat grał dziś fantastycznie. Popisał się zwłaszcza przy golu na 2:1, gdy najpierw niczym młodzieniaszek popędził przez kilkadziesiąt metrów i idealnie zagrał do Viniciusa, a potem zaliczył jeszcze lepszą asystę do Benzemy. W pamięci został też jego znakomity powrót za Leo Messim, który po starciu z Modriciem wylądował w pozycji leżącej na murawie. A faulu nie było.

5) Dobre zmiany Ancelottiego

Pierwsze zmiany w ekipie Realu zobaczyliśmy dziś w 57. minucie. A chwilę później zaczął się szturm zakończony trzema golami gospodarzy. Chociaż żaden z rezerwowych nie miał bezpośredniego udziału przy zdobytych bramkach, wszystkich trzeba pochwalić. Rodrygo zastąpił słabo grającego Asensio i dał drużynie duży impuls. To on idealnie dośrodkował na głowę Benzemy, który jeszcze przy stanie 1:1 uderzył tuż obok słupka. Brazylijczyk wniósł sporo ożywienia do gry Realu.
Na plus gospodarzom wyszła też zmiana Eduardo Camavingi, który wszedł w miejsce Toniego Kroosa. 19-latek obudził nieco ospały środek pola Realu, imponował spokojem, dał się sfaulować w odpowiednim momencie. Zagrał jak stary wyga, nie nastolatek, który pierwszy raz miał okazję wystąpić w meczu fazy pucharowej Ligi Mistrzów. A i wejście Lucasa Vazqueza dało drużynie dużo spokoju w końcowym etapie meczu.

Przeczytaj również