Reprezentacja Polski. Ponowny apel do Jerzego Brzęczka. Zagrajmy w końcu z lewym obrońcą!

Ponowny apel do Jerzego Brzęczka. Zagrajmy w końcu z lewym obrońcą!
MediaPictures.pl / Shutterstock.com
W teorii jutrzejszy mecz z Łotwą i niedzielny z Macedonią Północną to starcia z najłatwiejszymi rywalami w grupie, co nie oznacza jednak, że można podejść do nich na pół gwizdka. Jest to też idealny moment, aby porzucić, delikatnie mówiąc, głupi pomysł grania Bartoszem Bereszyńskim na lewej obronie.
Chciałbym napisać, że z kim jak z kim, ale z Łotwą i Macedonią Jerzy Brzęczek może zaryzykować i zmienić coś w końcu na lewej stronie naszej defensywy. Brzmi to jednak komicznie, bo co to za ryzyko? To po prostu naturalna kolej rzeczy. Jesteś lewym obrońcą? Grasz w poważnym klubie? Prezentujesz się nieźle? Idealny moment, żeby pokazać to w reprezentacji.
Dalsza część tekstu pod wideo

Czas na Rybusa

Pije oczywiście przede wszystkim do Macieja Rybusa, któremu niestety w ostatnich miesiącach nie po drodze z naszym selekcjonerem. Po tym jak zawodnik Lokomotiwu Moskwa nie do końca pozytywnie wypowiedział się o założeniach taktycznych preferowanych przez Brzęczka, w meczach reprezentacji nie podniósł się już z ławki rezerwowych.
Choć ja tej decyzji kompletnie nie rozumiem, po ostatnich spotkaniach ze Słowenią i Austrią można to było jeszcze jakoś tłumaczyć. Rybus chwilę wcześniej leczył bowiem drobny uraz, a bezpośrednio przed przyjazdem na kadrę zagrał tylko w jednym spotkaniu. Był jednak już w pełni zdrowy, a po tragicznym spotkaniu naszej kadry ze Słowenią, apelowaliśmy o jego występ przeciwko Austrii. Niestety, Jerzy Brzęczek nie podzielił zdania naszego i tysięcy kibiców.
Obecnie były piłkarz Legii Warszawa gra wszystko od deski do deski. Czy to liga rosyjska, Puchar Rosji czy Liga Mistrzów. Nieco ponad tydzień temu został nawet wybrany do ligowej jedenastki kolejki.

Alternatywą Reca i… Jędrzejczyk

Jeśli jednak nasz selekcjoner jest do Rybusa tak bardzo uprzedzony, ma do dyspozycji jeszcze jednego lewonożnego defensora, który w ostatnim czasie też jest w rytmie meczowym i zbiera coraz lepsze recenzje.
Arkadiusz Reca nie wszedł do włoskiego futbolu z buta. W Atalancie praktycznie nie grał, co nie przeszkadzało Brzęczkowi wysyłać do niego kolejnych powołań. Wtedy można było pukać się w głowę. Dziś jednak trzeba przyznać, że urodzony w Chojnicach piłkarz po prostu zasługuje na miejsce w kadrze. Po falstarcie w SPAL, jego notowania mocno poszły w górę, a w ostatnich spotkaniach jest podstawowym zawodnikiem swojego zespołu.
Trzecią możliwością jest jeszcze wystawienie na lewej stronie Artura Jędrzejczyka, który gra co prawda ostatnio głównie na pozycji stopera, ewentualnie prawej obronie, ale swoje na lewej flance też przeżył.
To on dbał przecież o tę pozycję podczas niezwykle udanego Euro 2016. Wtedy “Jędza” spisywał się w tej roli bardzo solidnie. Nie wyszedł mu jedynie ostatni mecz przeciwko Portugalii. Wiadomo, że czasy to już dość odległe, ale piłkarz Legii zdecydowanie wie jak grać na pozycji lewego obrońcy, a i forma u niego w tym sezonie naprawdę niezła.
Nie wyobrażam sobie co prawda, że Brzęczek postawi właśnie na Jędrzejczyka, ale jest to moim zdaniem wciąż lepsza opcja niż Bartosz Bereszyński grający na nienaturalnej dla siebie pozycji.

Bereszyński na prawą stronę

Przestańmy w końcu męczyć tego biednego Bereszyńskiego grą na lewej obronie. To piłkarz o dużym potencjale ofensywnym, który w ostatnich spotkaniach reprezentacji był ewidentnie hamowany przez braki związane z grą lewą nogą. “Bereś” chciał, starał się, robił swoje rajdy, ale w kluczowym momencie najczęściej przekładał sobie futbolówkę na lepszą stopę, oddając ją bez większego pomysłu innym partnerom.
Bereszyński na lewej stronie to nie tylko marnowanie tej flanki, ale i niewykorzystanie potencjału na drugiej. Myślę bowiem, że zawodnik Sampdorii to w tym momencie bardziej uniwersalny piłkarz niż Tomasz Kędziora, któremu jednak trzeba oddać, że w reprezentacji nie zawodzi.
Mecze z Łotwą i Macedonią to idealna okazja żeby wpuścić na prawą stronę bardziej ofensywnego Bereszyńskiego. Niech obroni się swoją grą.
Jeśli jednak mimo posiadania dwóch, a nawet trzech lewych defensorów, Jerzy Brzęczek znów na przekór wszystkim ustawi tam właśnie obrońcę Sampdorii, będziemy mieli kolejny dowód na to, że nasz selekcjoner kompletnie nie potrafi wyciągać wniosków i jest zupełnie oderwany od rzeczywistości.
Dominik Budziński

Przeczytaj również