Rozgrywa sezon życia, dokonuje cudów, latem ma kosztować tyle co Haaland. PSG może sobie pluć w brodę

Rozgrywa sezon życia, dokonuje cudów, latem ma kosztować tyle co Haaland. PSG może sobie pluć w brodę
Kevin Voigt/Xinhua/PressFocus
Właśnie rozgrywa sezon życia, po którym może być bohaterem głośnego transferu do klubu z najwyższej półki. Ma łącznie więcej goli i asyst niż rozegranych meczów. W ostatnich miesiącach Christopherowi Nkunku wychodzi właściwie wszystko.
37 występów. 25 bramek. 13 asyst. Gol co 121 minut, udział przy bramkach co mniej niż 80 minut. Gdyby nie Christopher Nkunku, RB Lipsk raczej nie miałby w tym sezonie czego szukać ani w okolicach podium Bundesligi, ani na arenie międzynarodowej, ani w krajowym pucharze. Francuz dokonuje jednak cudów i przechodzi samego siebie.
Dalsza część tekstu pod wideo

Talizman

Nkunku, który w lipcu 2019 roku trafił do Lipska z PSG za 13 mln euro, szybko stał się cennym ogniwem drużyny ze wschodu Niemiec. W pierwszym sezonie w nowych barwach strzelił pięć goli i zanotował aż 15 asyst. W drugim wykręcił bilans siedmiu trafień i 11 asyst. A w obecnym idzie na rekord. To dziś absolutnie najważniejszy element składu “Byków”. Mózg zespołu, który w trakcie rozgrywek od Jessego Marscha przejął Domenico Tedesco. Francuz jest właściwie nie do zatrzymania. A strzela na przykład takie bramki:
Chwilę się rozkręcał, ale odkąd w połowie września zapakował hattricka Manchesterowi City w Lidze Mistrzów, osiągnął życiową formę. Jej kumulacja nastąpiła po nowym roku. Od rozegranego 8 stycznia meczu z Mainz (4:1, gol i dwie asysty Nkunku) uzbierał na boiskach Bundesligi siedem bramek i dwie asysty. Trafiał też w Pucharze Niemiec, gdzie RB zameldowało się w półfinale i jest głównym faworytem do triumfu, a także Lidze Europy - tam również ekipę Tedesco można uznać za jednego z czołowych kandydatów do zwycięstwa. Bez 24-latka dobra pozycja wyjściowa Lipska przed ostatnim fragmentem sezonu nie byłaby możliwa. Szczególnie, że przecież “Byki” zanotowały wielki falstart i wydawało się, że miejsce w czołowej czwórce tabeli ligowej to mission impossible.
Z Nkunku na murawie życie jest jednak znacznie łatwiejsze. Znakomite statystyki wychowanka PSG rozkładają się na poszczególne rozgrywki następująco:
  • Bundesliga: 25 meczów, 14 goli, 9 asyst (wliczając w to wywalczone rzuty karne)
  • Liga Mistrzów: 6 m., 7 g., 2 a.
  • Puchar Niemiec: 4 m., 3 g., 2 a.
  • Liga Europy: 2 m., 1 g.
Francuski piłkarz stanowi prawdziwy talizman zespołu z Red Bull Arena. Korzystając z różnych problemów innych ważnych zawodników, wcielił się w rolę lidera drużyny i przy okazji, jak widać, ubrał pelerynę superbohatera, która pozwala mu z nadzwyczajną łatwością niszczyć kolejnych rywali. Niewielu z nich udało się w ostatnim półroczu zatrzymać zjawiskowego… napastnika? Rozgrywającego? Pomocnika? Skrzydłowego? Tak naprawdę trudno przypisać Nkunku do konkretnej pozycji, mimo że w tym sezonie najczęściej widzimy go w pierwszej linii. I to jest jego ogromny atut. Wszechstronność i funkcjonowanie właściwie jako wolny elektron, często wykorzystywany jako fałszywy napastnik, urywający się obrońcom dzięki niesamowitemu przyspieszeniu i dynamice. Gwiazdor Lipska może posłużyć jako żywy dowód na to, że w dzisiejszej piłce coraz rzadziej należy przywiązywać wagę do “podręcznikowego” ustawienia na boisku, prezentowanego na ogół na grafikach meczowych. W Anglii kimś takim jest Joao Cancelo, który przedefiniował rolę nowoczesnego bocznego obrońcy. A w Niemczech ofensywny gigant, Christopher Nkunku.

Tak to się robi

Pokazanie się partnerowi z drużyny, wyjście na pozycję, sprint, przyspieszenie, pozostawienie przeciwnika w tyle i spokojna, fachowa finalizacja - tak wygląda charakterystyczna akcja zakończona golem w wykonaniu Nkunku. Francuz bazuje na doskonałych możliwościach szybkościowych (biega nawet ponad 35,5 km/h), a przy tym imponuje finezją, lekkością i dojrzałością w wykańczaniu sytuacji bramkowych. Nie “podpala” się, zachowuje zimną krew, często zaskakuje bramkarzy eleganckim, celnym lobem. Zobaczcie sami [od 0:36], a najlepiej obejrzyjcie całe wideo, gdzie znajdziecie też m.in. kapitalną bramkę 24-latka z rzutu wolnego.
Patrząc na wszystkie trafienia Nkunku w tym sezonie, można sobie zadać pytanie: a czego on właściwie nie potrafi? Mimo przeciętnych warunków fizycznych (175 cm wzrostu) jest skoczny i dobrze gra głową. Nie boi się też dryblingu (gwarantuje prawie 2 próby “kiwania” na mecz) i bezpośrednich pojedynków z rywalami. Zyskał naturalny instynkt strzelecki. To piłkarz odważny, błyskotliwy, inteligentny. Tak zdobył jednego z goli przeciwko Mainz [od 0:51]:
Jak zaś ma ochotę, to potrafi albo doskonale obsłużyć kolegę z zespołu [od 2:18, TUTAJ], albo minąć golkipera i ośmieszyć przeciwnika [od 0:48, TUTAJ].
Nkunku złapał niesamowitą lekkość. Jego współczynnik expected goals jest imponujący. 14 goli w Bundeslidze stworzył z xG na poziomie 10.6. W Lidze Mistrzów wypadł jeszcze lepiej: siedem bramek z xG 2.7. On po prostu potrafi stworzyć coś z niczego.
- Christopher nie ma słabych stron. Jest młody i wciąż chce więcej. Praca z nim jest naprawdę przyjemna, ponieważ jest bardzo inteligentny i ma duży potencjał - mówił Jesse Marsch, gdy jeszcze trenował piątą dziś siłę ligi niemieckiej.
Francuski talent nie tylko zaskakująco łatwo radzi sobie z bramkarzami innych zespołów, ale jest także nieoceniony w budowaniu akcji ofensywnych. Notuje średnio 1.8 kluczowego podania na mecz. Skarb każdego trenera. Od kilku miesięcy to zawodnik właściwie kompletny.
Tak Christophera Nkunku charakteryzuje Tomasz Urban, komentator Viaplay i ekspert od Bundesligi, nasz współpracownik, którego teksty znajdziecie TUTAJ:
- W dużym skrócie można powiedzieć, że przysłużyła mu się zmiana pozycji. U Nagelsmanna częściej grał głębiej, za napastnikami. W tym sezonie natomiast występuje najczęściej w pierwszej linii. Idealnie wkleja się w linię obrony, ma świetną intuicję, potrafi znakomicie grać na granicy spalonego. To, w połączeniu z szybkością, techniką i dryblingiem sprawia, że kiedy dostanie piłkę za linię obrony, jest praktycznie nie do zatrzymania - wyjaśnia.
I dodaje:
- No ale wszystkiego nie da się wytłumaczyć zwykłym przesunięciem parę metrów wyżej na boisku. Nkunku po prostu złapał formę i uwierzył we własne możliwości. W rundzie jesiennej dźwigał niemal całą grę ofensywną Lipska na własnych barkach. Latem na pewno ustawi się po niego kolejka chętnych, choć mało kogo będzie na niego stać. W Niemczech pisze się, że Lipsk usiądzie do rozmów dopiero wtedy, gdy ktoś zaproponuje odstępne w wysokości 75 mln euro.

Kariera nabiera tempa

Łącznie w barwach RB Lipsk Christopher Nkunku rozegrał 121 spotkań, w których zdobył 37 goli i zanotował 40 asyst. Świetny wynik, szczególnie że nie chodzi o typowego, środkowego napastnika. Wygląda na to, że Francuz przebił dawny sufit i obecny zespół staje się dla niego nieco za ciasny. Nie dziwią zatem doniesienia o zainteresowaniu 24-latkiem ze strony wielkich europejskich marek. Mówi się o możliwym transferze do Manchesteru City i United. Na liście życzeń mają go ponoć także w Paryżu, gdzie mogą pluć sobie w brodę z powodu oddania go za “zaledwie” 13 mln euro trzy lata temu. Do tego dochodzą sygnały o zakusach z Londynu (Arsenal i Chelsea) oraz Madrytu, gdzie sternik Realu, Florentino Perez, szykuje wymianę pokoleniową.
Wspomniane przez Tomasza Urbana 75 mln euro to duże pieniądze. Angielskie media podają, że tyle wynosi kwota klauzuli wykupu zawodnika, nad którym pieczę sprawuje słynny agent Pini Zahavi. W Niemczech jednak informacje o istnieniu klauzuli są dementowane. Niezależnie od tego, to spore pieniądze. Podobnie trzeba zapłacić latem choćby za Erlinga Haalanda. To także suma 20 mln większa niż wartość Christophera szacowana przez znany portal branżowy “Transfermarkt”. Ale wydaje się, że ta gra zdecydowanie jest warta świeczki. W Lipsku niechętnie podchodzą jednak do rozstania z liderem zespołu już najbliższego lata.
- Nkunku będzie u nas grał także w przyszłym sezonie. Jest bardzo ważnym piłkarzem tej drużyny. Oczywiście, w piłce nożnej nic nie jest przesądzone, ale tak wygląda nasz plan na przyszłość - twardo deklaruje prezes Oliver Mintzlaff, który upiera się, że klub planuje się wzmacniać i budować własną potęgę, a nie się osłabiać.
Zahavi i Nkunku mogą mieć zaś inne plany. Piłkarz nie ukrywa, że jeszcze nie myśli o transferze, ale jednocześnie nie chce składać żadnych deklaracji. Jest też gotowy na wszystko.
- Lipsk to wielki klub. Po zakończeniu sezonu spotkam się z jego władzami, agentem i rodziną, by zadecydować, co dalej. Nie wykluczam powrotu do PSG. Nie zamykam przed sobą żadnych drzwi - mówił w lutym.
Christopher Nkunku może być więc jednym z głównych bohaterów letniego okienka transferowego. Szczególnie, jeśli utrzyma tak wyborną dyspozycję. Co ciekawe, utalentowany atakujący wciąż czeka na debiut w naszpikowanej gwiazdami reprezentacji Francji. Dotychczas grał wyłącznie w młodzieżówce. Didier Deschamps musi mu jednak wreszcie dać szansę. Prawdopodobnie zrobi to już w marcowych meczach towarzyskich “Les Blues”. Tym samym Nkunku wykona kolejny, istotny krok w nabierającej rozpędu karierze. Pierwszy występ dla kadry narodowej, sukces z klubem, wielki transfer, a na “deser” udział i, być może, osiągnięcia na mistrzostwach światach? To byłaby doskonała puenta tej historii.

Przeczytaj również