Skompromitowany działacz oskarżył Igę Świątek. Zdecydowana odpowiedź liderki rankingu WTA

Skompromitowany działacz oskarżył Igę Świątek. Zdecydowana odpowiedź liderki rankingu WTA
Susan Mulane / press focus
Mirosław Skrzypczyński, były prezes Polskiego Związku Tenisowego, oskarżył Igę Świątek, że ta ze względów finansowych nie przyłożyła się do występu w igrzyskach olimpijskich w Tokio. Liderka rankingu WTA stanowczo odniosła się do słów skompromitowanego działacza.
Skrzypczyński niedawno został zmuszony do ustąpienia ze stanowiska. Okoliczności były bulwersujące - został oskarżony o przemoc domową, molestowanie seksualne zawodniczek i psychiczne znęcanie się nad nimi. Wśród ofiar była m.in. obecna posłanka Lewicy Katarzyna Kotula.
Dalsza część tekstu pod wideo
Jeszcze kilka miesięcy temu Skrzypczyński jako prezes związku był zapraszany na posiedzenia sejmowej komisji sportu. Mówił na niej m.in. o kulisach występu polskich tenisistów na zeszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Tokio. Portal "Sport.pl" opublikował stenogramy z jego wypowiedzi.
Te są zaskakujące. Były działacz wprost stwierdził, że czołowi polscy tenisiści nie przyłożyli się do startu w Tokio. Powiedział o tym w odpowiedzi na sugestię Bogusława Wontora z Lewicy.
- Nie jestem zdziwiony, bo jeśli na przygotowania do igrzysk olimpijskich nie dostajemy specjalnych pieniędzy - to jest ta kadra narodowa seniora - to biznes jest biznes. Jeśli mamy dostać specjalne środki, to bym powiedział, że robimy plan przygotowań, pojedziemy, zrobimy grupę, na to, na tamto, tak jak chcemy się przygotować. Wiem, co trzeba zrobić, abyśmy odnieśli sukces. Mieliśmy m.in. taki plan przed tymi igrzyskami, ale przyszła Iga Świątek i Łukasz Kubot i powiedzieli: "Prezesie, wszystko fajnie, tylko kto nam za to zapłaci. My jedziemy na te turnieje, na których czeka na nas kasa, bo my musimy żyć" - mówił Skrzypczyński.
Były prezes PZT narzekał, że federacja nie otrzymała odpowiednich funduszy na przygotowania do igrzysk.
- Nie jesteśmy w stanie tego powiedzieć Idze Świątek i dać jej 1,5 mln zł na przygotowania. To są takie kwoty. Z tymi ludźmi jeżdżą całe sztaby. Nie jesteśmy w stanie tego zrobić. W związku z powyższym potem przyjeżdżają na igrzyska i traktują je tak, że przyjechali, bo musieli. Tak to się kończy - stwierdził Skrzypczyński.
Na teorie działacza zareagowała Świątek. Liderka rankingu WTA zarzuciła mu serię kłamstw.
- Przed igrzyskami nie miałam żadnych bezpośrednich kontaktów z Mirosławem Skrzypczyńskim, nigdy nie padły takie słowa, są nieprawdziwe. To, jak wiele emocjonalnie kosztowały mnie igrzyska i jak wiele dla mnie znaczyły, widział cały świat po tym, jak przegrałam mecz z Paulą Badosą. Nigdy nie traktowałam igrzysk jako sposobu zarobkowania i pieniądze nigdy nie były i nie będą warunkiem mojego udziału w nich - napisała Świątek w oświadczeniu przesłanym do "Sport.pl".
Redakcja meczyki.pl
Marcin Karbowski12 Dec 2022 · 13:33
Źródło: Sport.pl

Przeczytaj również