Skrzydłowy z marzeń, obrońca z konieczności. Bukayo Saka szaleje i puka do bram kadry

Skrzydłowy z marzeń, obrońca z konieczności. Bukayo Saka szaleje i puka do bram kadry
Vlad1988/shutterstock.com
Mikel Arteta odmienił Arsenal, który przegrał zaledwie raz w ostatnich dziesięciu spotkaniach, a kluczową rolę w ekipie “Kanonierów” pod wodzą Hiszpana odgrywa niespodziewanie Bukayo Saka. Utalentowany, zaledwie 18-letni skrzydłowy z przymusu został oddelegowany do gry na lewej obronie, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Niewykluczone, że właśnie w ekspresowym tempie w Londynie wyrósł nowy reprezentant Anglii.
Saka zadebiutował w Premier League w styczniu ubiegłego roku, a dziś, niewiele ponad rok od tamtego ważnego momentu, znajduje się na ustach wielu kibiców, nie tylko Arsenalu. Jak to czasem bywa w futbolu, nie dostałby poważnej szansy w takim wymiarze, gdyby nie zbieg okoliczności, ale sztuką jest taką okazję wykorzystać. A 18-latek wyciska z niej absolutnego maksa.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wzorowy junior

Bukayo Saka to modelowy przykład produktu świetnej akademii Arsenalu. Pod koniec ubiegłej dekady skauci wypatrzyli 7-letniego Sakę, gdy szalał w barwach lokalnego zespołu Greenford Celtic i bez wahania zaprosili go do siebie. Chłopiec nic sobie nie robił z powodu zmiany klubu, w którym trenuje. Dalej grał po swojemu, bazując na niesamowitym dryblingu i szybkości. W akademii wiedziano, że drużynę do lat ośmiu wzmocnił wybitnie utalentowany dzieciak. Talent czystej wody.
- Miałem trzynaście albo czternaście lat, gdy oglądałem Bukayo w zespole U-8. On po prostu przejmował piłkę, mijał wszystkich zawodników i strzelał gola - opowiada dziś Stephy Mavididi, inny wychowanek szkółki “Kanonierów”, który w wieku 20 lat przeniósł się do Juventusu, a dziś występuje na wypożyczeniu w Dijon.
Choć można uśmiechnąć się pod nosem, bo takie historyjki są normą przy wspominaniu dziecięcych czasów gry wielu świetnych zawodników, w tych słowach nie ma przypadku. Bukayo ma taki luz i jednocześnie inteligencję boiskową, że z łatwością można sobie wyobrazić to, co zostało w pamięci Mavididiego. Oczywiście, młokos grywał także ze starszymi kolegami, gdzie radził sobie równie dobrze.
Wielu utalentowanych młodych chłopaków zamknęło sobie drzwi do kariery mało sportowym trybem życia. Niejednemu odbiło, niejeden wybrał imprezowanie do białego rana, zamiast edukacji zarówno na boisku, jak i poza nim. Saka jest inny. Zasłynął znakomitym drygiem do nauki. Zbierał świetne oceny i na murawie, i w szkole. Z akademii płynęły sygnały, że przebojowy skrzydłowy jest gotowy, by dołączyć do pierwszego zespołu. Profesjonalny kontrakt z Arsenalem podpisał chwilę po siedemnastych urodzinach.

Chwilowy obrońca z przypadku

O Bukayo w samych superlatywach wypowiadał się Unai Emery, który powoli starał się wprowadzać nastolatka do drużyny. Najpierw w Lidze Europy, później w Premier League. Saka błysnął w połowie września przeciwko Eintrachtowi Frankfurt. Rozegrał świetne zawody jako lewy atakujący, a udany występ podsumował golem w końcówce spotkania. Od tego momentu dostał szansę w sześciu kolejnych meczach ligowych. Chwilami wychodził u niego brak doświadczenia czy skromne warunki fizyczne, ale stało się jasne, że 18-latek otwiera nowe możliwości ustawienia ofensywnej trójki Arsenalu.
Pierwszy raz Saka został cofnięty na boisku w meczu Ligi Europy ze Standardem Liege. 12 grudnia Freddie Ljungberg postanowił zaryzykować i w obliczu problemów kadrowych wystawił utalentowanego skrzydłowego na lewym wahadle.
- Bukayo był trochę rozczarowany, bo musiał u mnie grać na lewej obronie lub wahadle, a tego bardzo nie lubi - mówił tymczasowy menedżer Arsenalu, a dziś członek sztabu szkoleniowego Mikela Artety.
Jak odpowiedział na to piłkarz? W swoim debiucie na nowej pozycji w trzy minuty zanotował asystę i bramkę, ratując “Kanonierom” remis w Belgii.
Trzy dni później z powodu urazu Seada Kolasinaca wszedł na lewą obronę w meczu z Manchesterem City, na którego ławce Arteta siedział jeszcze w roli prawej ręki Pepa Guardioli. W następnej kolejce Bukayo znów zagrał na nielubianej przez siebie pozycji przeciwko Evertonowi.
Arteta, który oglądał starcie z “The Toffees” z wysokości trybun, musiał uznać, że Saka faktycznie ma predyspozycje do gry w roli ofensywnego lewego defensora. Hiszpan przejął zespół i odważnie postawił na wychowanka klubu, choć po kontuzjach Kolasinaca i Kierana Tierneya utalentowany 18-latek wcale nie musiał być pierwszym wyborem. Swego czasu, za kadencji Arsene’a Wengera dziury na lewej flance łatał przecież uniwersalny Ainsley Maitland-Niles. Dziś porównanie obu piłkarzy wywołuje ewentualnie uśmiech politowania, a Niles u Artety głównie siedzi na ławce rezerwowych.

Asystent pierwszej klasy

Saka z oczywistych przyczyn nie gra jak typowy lewy obrońca. Popełnia - co zrozumiałe - błędy w defensywie, ale z nawiązką odwdzięcza się aktywnością w ofensywie. Dopiero co zaliczył dziesiątą asystę w tym sezonie, co czyni go najlepszym asystentem w zespole “Kanonierów”. Znacznie ułatwia mu zadanie jego naturalny dryg do ataku wynikający z przyzwyczajeń z występów na skrzydle. A w obronie pomagają mu koledzy: zbiegający ze środka pomocy bliżej lewej strony Granit Xhaka oraz pół-lewy stoper, David Luiz.
- Tak, to nie jest moja naturalna pozycja, ale Mikel Arteta daje mi wszystkie niezbędne wskazówki. Granit i David mnie wspierają, dzięki czemu mam szansę wykazać się w ataku i robić to, co najlepiej potrafię - mówi Bukayo, który przy okazji pobiera też lekcje na temat relacji na linii skrzydłowy-obrońca z drugiej strony.
- Dużo się nauczyłem, jeśli chodzi o styl gry skrzydłowych przeciwko defensorom. Wiem też, jak się lepiej ustawiać w danej taktyce. Muszę grać wyżej, by występujący przede mną skrzydłowy schodził do środka i w odpowiednim momencie dawał mi dużo przestrzeni z przodu. Jak mam więcej miejsca, to tym lepiej dla mnie - potwierdza 18-latek.
O tym, co potrafi Bukayo, mogli ostatnio przekonać się obrońcy Newcastle, Olympiakosu i Evertonu. Piłkarz Arsenalu asystował w trzech kolejnych meczach, a za spotkanie ze “Srokami” słusznie odebrał statuetkę dla najlepszego zawodnika na boisku. Udowodnił, że nawet jak ma mniej miejsca, to też może sobie poradzić z rywalami. Valentino Lazaro na pewno dobrze zapamiętał młokosa, gdy ten założył mu “siatkę” i bez problemu minął na pełnym gazie.
(Akcja bramkowa od 0:23, ale cały filmik jest warty uwagi)



Trudne zadanie Arsenalu

Mikel Arteta jest zachwycony swoim podopiecznym i podkreśla jego nietuzinkową, rozsądną postawę, pomimo nagłego wzrostu popularności.
- Jestem bardzo zadowolony ze sposobu, w jaki się rozwinął. To wspaniały, odważny dzieciak, a przy tym naprawdę skromny. Chętnie zadaje pytania, szuka wsparcia, spotyka się z moimi asystentami, zawsze chce być jeszcze lepszy - komplementuje zawodnika hiszpański menedżer.
Wtórują mu inni piłkarze “Kanonierów”.
- Myślę, że Bukayo czeka wielka przyszłość - zapewnia Sokratis. - To doskonały piłkarz. Mam nadzieję, że zostanie w Arsenalu na długo. Jest dla nas bardzo, bardzo ważny - dodaje Bernd Leno.
W słowach Niemca nie ma przypadku. Kontrakt Saki z Arsenalem wygasa w czerwcu przyszłego roku. Przedstawiciele klubu podjęli już oczywiście rozmowy o przedłużeniu umowy, ale londyńskie źródła przekonują, że do porozumienia jeszcze daleka droga. Przed włodarzami “Kanonierów” niezwykle trudne zadanie. Muszą przekonać rodziców oraz agenta piłkarza o słuszności podpisania nowego kontraktu i spełnić wysunięte żądania finansowe.
Choć wydaje się to absurdalne, dziś Bukayo zarabia zaledwie… 3 tysiące funtów tygodniowo. Gigantyczna podwyżka to oczywista oczywistość, a rywale nie śpią. Sakę w swoich szeregach chętnie widzieliby trenerzy najmocniejszych drużyn Starego Kontynentu. W Arsenalu nawet nie chcą myśleć o realizacji najgorszego dla nich scenariusza, dlatego nowa umowa dla Saki to jeden z priorytetów klubu. Sam piłkarz zaś zdaje się nie przejmować ewentualnymi perturbacjami kontraktowymi.
- Wszystkim zajmuje się mój agent ze wsparciem rodziców. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, bardzo mi się podoba gra pod okiem Mikela Artety - mówi Bukayo.
Dalsze problemy zdrowotne nominalnych lewych obrońców Arsenalu powodują, że na razie Saka jest pewniakiem do gry. Co jednak nastąpi, gdy Tierney i Kolasinac wrócą do pełni sił? Młody piłkarz zapewnia, że nie chce na stałe przenosić się do tyłu i dalej preferuje występy na skrzydle.
- Zawsze moim marzeniem było granie na skrzydle, by wpływać na przebieg meczu, asystować i strzelać bramki. A dziś po prostu wykonuję to, co nakazuje mi menedżer - skromnie stwierdza Saka.

As w rękawie Southgate’a?

Kolejnym rozdziałem tej pięknej historii może być powołanie do seniorskiej reprezentacji Anglii. Gracz Arsenalu regularnie grywał w angielskich młodzieżówkach, ale zgodnie z obowiązującymi przepisami, dalej ma prawo do reprezentowania Nigerii. Taki scenariusz jest jednak bardzo mało prawdopodobny, bo selekcjoner kadry “Synów Albionu”, Gareth Southgate nie zamierza zwlekać z powołaniem dla utalentowanego zawodnika.
Do Euro 2020 pozostały trzy miesiące z hakiem, a jedynym pewniakiem w reprezentacji jest Ben Chilwell z Leicester. Danny Rose obniżył loty i szuka formy w barwach Newcastle, a Southgate’owi przyda się alternatywa na lewej stronie. Saka, który bez problemu obsadzi dwie-trzy pozycje w zależności od taktyki, może być prawdziwym asem w rękawie trenera.
Anglicy informują, że Southgate dokładnie śledzi rozwój zawodnika i ma zamiar zaprosić go na zgrupowanie już w przyszłym miesiącu. Debiut w reprezentacji i ewentualny wyjazd na Euro to prawdopodobna następna fantastyczna karta w dopiero raczkującej karierze Bukayo Saki. Ten chłopak ma wszystko, by na dobre zaistnieć w futbolu na najwyższym poziomie. Wrodzony talent idzie w parze z rozsądkiem i niesamowitą dojrzałością. I naturalnym luzem.
- Ja po prostu cieszę się grą - odpowiedział Saka na pytanie dziennikarza o zainteresowanie jego osobą i niepewną przyszłość.
Niech się cieszy jak najdłużej. Bo jest na co patrzeć.
Mateusz Hawrot

Przeczytaj również