Słowenia znalazła swojego Haalanda. Już zachwycił Europę. "Może zajść naprawdę daleko"

Słowenia znalazła swojego Haalanda. Już zachwycił Europę. "Może zajść naprawdę daleko"
Matic Klansek Velej / Sportida/SIPA/PressFocus
To dziś jeden z najgorętszych talentów młodego pokolenia. Nastoletni Benjamin Sesko zadziwia piłkarski świat w barwach Salzburga i reprezentacji Słowenii. A jego porównania do Erlinga Haalanda nie biorą się znikąd.
Piłkarscy fani po raz pierwszy usłyszeli o nim szerzej kilka miesięcy temu, kiedy o potencjalny transfer Słoweńca miały zabiegać angielskie kluby oraz Real Madryt. Benjamin Sesko już w ubiegłym sezonie błyszczał w barwach Salzburga. A zapewne już dużo wcześniej miał nakreśloną dokładną przyszłość własnej kariery. Nikogo więc specjalnie nie zdziwiło, gdy na początku sierpnia tego roku ogłoszono, że młody napastnik od sezonu 2023/2024 będzie występował w RB Lipsk.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pytanie tylko, jak długo. 19-latek już teraz w Austrii prezentuje się naprawdę obiecująco, a do tego regularnie dokłada bardzo dobre występy w reprezentacji Słowenii. Jeśli jego kariera w dalszym ciągu będzie rozwijać się w tak zawrotnym tempie, być może po grze w Lipsku podąży on szlakiem innego byłego piłkarza “Byków”, Erlinga Haalanda i uda się na podbój całej Europy.

Czas na weryfikację

Sesko pochodzi z maleńkiej, nieco ponad dwutysięcznej miejscowości Radece we wschodniej Słowenii. To tam też rozpoczął przygodę z piłką, gdy w pierwszej klasie podstawówki dołączył do lokalnego klubu NK Radece. Większość futbolowego dzieciństwa spędził w ojczyźnie i już wtedy strzelał jak na zawołanie. Nigdy nie zdołał tam jednak zadebiutować na seniorskim poziomie. Red Bull Salzburg szybko wychwycił ogromny słoweński talent i w 2019 roku za zaledwie 16-letniego piłkarza zapłacił NK Domzale 2,5 mln euro.
Młody napastnik od razu został wypożyczony do filialnego klubu FC Liefering. Dzięki temu wreszcie miał okazję posmakować dorosłego futbolu. Pierwszy sezon poświęcił adaptacji, ale już kolejny zakończył z 21 golami w 29 meczach, co dało mu tytuł wicekróla strzelców na zapleczu austriackiej Bundesligi. W Salzburgu doskonale zdawali sobie sprawę, że znów się nie pomylili i mają do czynienia z kolejnym nieoszlifowanym, acz już trochę świecącym diamentem.
W ubiegłym sezonie przyszła więc pora na weryfikację Sesko na najwyższym poziomie w Austrii. W 37 meczach dla “Die Roten Bullen” strzelił słoweński as strzelił 11 goli i dołożył do tego siedem asyst. Zadebiutował również w Lidze Mistrzów. W niej na bramkę jeszcze czeka, ale ta wydaje się kwestią czasu. A generalna postawa 19-latka w Austrii jest na tyle obiecująca, że około 24 mln euro, które wyłożył na niego RB Lipsk, wydają się przy obecnych cenach promocją.
- Początkowo byłem dość sceptyczny, może nawet zawiedziony, że Benjamin przejdzie do RB Lipsk. Mimo młodego wieku, jestem przekonany, że mógłby pokazać się w lepszym klubie. Potem uznałem, że może jednak ten ruch nie jest taki zły. Sesko ma zaledwie 19 lat, wchodzi z impetem do dorosłej, poważniejszej piłki. Jest młodym gniewnym, który powoli, ale skutecznie buduje swoje umiejętności, udowadniając, że wszystko jest możliwe - mówi w rozmowie z nami Kamil Tarnowski, prowadzący twitterowe konto “Futbol po Słoweńsku”.
- Pozostanie w stajni Red Bulla może być dla niego szansą na bezpieczny, stabilny rozwój. Sesko stanie naprzeciw lepszych piłkarzy i będzie to świetna okazja na weryfikację jego umiejętności. Jestem przekonany, że wizyta w Lipsku będzie krótkim epizodem, podczas którego zbuduje on w jeszcze większym stopniu swoją markę - twierdzi.

Już przeszedł do historii

Rozwój Benjamina jest bardzo uważnie śledzony w jego ojczyźnie. Słowenia na przełomie wieków grała na EURO 2000 oraz MŚ 2002. Jeszcze nieco ponad dekadę temu potrafiła rozprawić się z Polską w eliminacjach do mundialu w RPA. Potem na głównym turnieju zdobyła cztery punkty i o włos przegrała walkę o wyjście z grupy kosztem USA i Anglii. Od tego czasu nie zdołała jednak pojawić się na żadnej wielkiej imprezie. Jej jedynym sukcesem w ostatnim czasie był uzyskany jesienią 2020 awans do dywizji B Ligi Narodów, w której teraz podopieczni selekcjonera Matjaza Keka się zresztą utrzymali.
- Benjamin może zrobić wiele dobrego w kontekście zmiany gry reprezentacji Słowenii. Jest młody, energiczny i przede wszystkim żądny sukcesu. Podobnie jest z samą kadrą - fakt utrzymania się w dywizji B Ligi Narodów dał Słoweńcom wiele radości i satysfakcji, bo pokazał, że w jakiś sposób są w stanie rywalizować z silniejszymi nacjami. Stawiając na młodych w kadrze, powoli następuje pewna wymiana pokoleniowa. Sesko jest w stanie zdziałać z tą reprezentacją wiele. Śledząc otoczkę meczów kadry, choćby z ostatnich spotkań Ligi Narodów, widać, że przybył na zgrupowanie nie z musu, ale z powodu ogromnej chęci. Mimo że nie jest postacią zbytnio ekspresyjną, buzują w nim pozytywne emocje. A przecież tuż za drzwiami czai się ciekawa generacja kolejnych talentów - opowiada Tarnowski.
Sesko już przeszedł do historii reprezentacji Słowenii. Jest jej najmłodszym debiutantem oraz strzelcem w dziejach. Tego pierwszego dokonał w sparingu z Macedonią Północną w czerwcu 2021, a drugiego w listopadzie tego samego roku w meczu eliminacji do katarskiego mundialu z Maltą. Łącznie w kadrze ma już cztery trafienia - trzy z nich padły w trzech ostatnich rozegranych przez niego meczach. Zdecydowanie najsłynniejszą bramką, o której usłyszała cała Europa, jest ta zdobyta kilkanaście dni temu przeciwko Norwegii, kiedy to 19-latek popisał się fantastycznym wolejem.
- Ten gol również już przeszedł do historii słoweńskiej piłki, także ze względu na komentarz słoweńskich dziennikarzy podczas transmisji TV. Co ciekawe, Sesko strzelił go swoją słabszą, lewą nogą. Oprócz szybkości dysponuje dobrą techniką oraz grą w powietrzu, co wiąże się z jego warunkami fizycznymi i pasją do gry w koszykówkę. Ale przede wszystkim jest to zawodnik, który ciągle się rozwija i trudno nawet do końca ocenić, jak daleko zajdzie i jak wiele może osiągnąć. O jak dużym talencie jest tutaj mowa, niech potwierdzą słowa samego Zlatko Zahovicia, legendy słoweńskiej piłki, który jest przekonany, że Sesko pobije jego rekord, jeśli chodzi o liczbę zdobytych goli w reprezentacji Słowenii. Zahović ma ich 35 - mówi nam Mateusz Woźniak, obserwator słoweńskiego futbolu.

Brak sodówki szansą na sukces

Wspomniane boiskowe zalety Seski nie są oczywiście jego jedynymi. 19-latek świetnie odnajduje się w grze na małej przestrzeni, nie boi się pojedynków sam na sam, a także nie ma problemów z towarzyszącą mu presją - czy to ze strony trybun, czy przeciwników. Te cechy wydają się niezbędne, jeśli Słoweniec chce poradzić sobie na najwyższym poziomie. Z drugiej strony, jest jeszcze jednak bardzo młodym piłkarzem, który wciąż musi pracować nad pewnymi aspektami swojej gry.
- Rzeczywiście Sesko ma jeszcze pole do pracy. Nie do końca czuje się dobrze w roli lidera i kogoś, kto samodzielnie pociągnie grę. Myślę, że to przyjdzie z czasem. Duży brak widać także w kwestii stałych fragmentów gry. Nie da się ukryć, że jego cechą szczególną jest gra z akcji, aniżeli wyszukanie pozycji w polu karnym przeciwnika. Mimo to, Sesko ma duży potencjał, by stać się piłkarzem topowym, który zostanie na dłużej w naszej pamięci - podkreśla Tarnowski.
Choć Sesko od przyszłego sezonu będzie występować w czołowym klubie jednej z najlepszych lig na świecie, wciąż można go uznać za łakomy kąsek na rynku transferowym. Piłkarska stajnia Red Bulla słynie ze świetnego wyszukiwania młodych talentów, ale raczej dla niewielu z nich kluby spod marki “Byków” są docelowym miejscem do gry. Jeśli Sesko okaże się skuteczny w Bundeslidze, w jego przypadku może być podobnie.
- W obu Bundesligach pada sporo bramek, a kluby występujące w tych rozgrywkach preferują ofensywną piłkę. W Lipsku w adaptacji pomoże mu jego rodak Kevin Kampl. Zakładam, że dostanie czas na przystosowanie się do nowego otoczenia, ale też regularnie będzie otrzymywał szansę gry. Przez fachowców jest uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych nastoletnich piłkarzy na świecie, więc można śmiało założyć, że może zajść naprawdę daleko. Nie wykazuje oznak tak zwanej “sodówki”, wręcz przeciwnie - podkreśla się, że to pracowity, ułożony i dobrze wychowany chłopak, który codziennie pracuje na to, żeby osiągnąć w piłce sukces - podsumowuje Woźniak.

Przeczytaj również