Specjalista od czarnej roboty wreszcie zachwyca. "Fantastyczny gracz. Potrafi wszystko"

Specjalista od czarnej roboty wreszcie zachwyca. "Fantastyczny gracz. Potrafi wszystko"
Rafał Oleksiewicz / PressFocus
Integracja nie należała do najłatwiejszych. Nie potrafił znaleźć wspólnego języka ani z Ernesto Valverde, ani z Quique Setienem. Dopiero przejęcie Barcelony przez rodaka wzmocniło pozycję Frenkiego de Jonga. Dziś jest fundamentem zarówno w klubie, jak i w reprezentacji.
W stolicy Katalonii mówi się na niego “un titular indiscutible”. Bezdyskusyjny gracz pierwszego składu. W obecnym sezonie zagrał we wszystkich 10 oficjalnych meczach dla Barcy, siedmiu ligowych i trzech w Lidze Mistrzów. Ronald Koeman nie wyobraża sobie jedenastki bez holenderskiego pomocnika w środku pola. Jeśli spojrzymy wstecz, tylko na kilku piłkarzach trenerzy “Dumy Katalonii” polegali tak mocno. 10/10 w sezonie 2018/2019 i 2019/2020 zaliczył Gerard Pique, w trzech poprzednich sezonach Marc-Andre ter Stegen, natomiast trzy lata temu Leo Messi.
Dalsza część tekstu pod wideo

Odbiory, podania, a gdzie gole?

Następne statystyki bardzo dobrze pokażą nam, dlaczego Koeman stawia na rodaka. De Jong to najlepszy zawodnik z pola, jeśli chodzi o precyzję podań (91,34% przy zagraniu 716 piłek do kolegów) i w tym aspekcie nieznacznie wyprzedza Sergio Busquetsa (91,28%). Świetnie spisuje się także w odbiorach i tu zajmuje drugą pozycję w drużynie. Odzyskał 62 piłki (w samym tylko meczu z Betisem aż 10!), a lepszy pod tym względem jest tylko Gerard Pique (65). Człowiek stworzony do gry na pozycji “6”. Do przeszkadzania i rozpoczynania akcji zaczepnej.
Frenkie drybluje, przemierza kilometry na boisku, odwraca się, skanuje przestrzeń, rozrzuca futbolówki do kolegów, walczy w powietrzu, robi wszystko, czego nie widzą kamery i “niedzielni” kibice, a co często wychodzi dopiero w analizach fachowców. Czarna, najgorsza robota przechodzi najczęściej przez jego stopy. Pomija tylko jeden element futbolowego rzemiosła. Rzadko strzela i jeszcze rzadziej cieszy się ze swoich trafień. Jak to możliwe? I czy da się to zmienić?
To pozornie piękne połączenie przypadkowych okoliczności. Piłkarz, który nie para się zdobywaniem bramek trafił pod opiekę niegdysiejszego bombardiera, Ronalda Koemana, byłego obrońcy, który w całej swojej karierze strzelił ponad 200 goli. Oczywiście gros z nich pochodziło z rzutów karnych i wolnych, ale też spora część - z potężnych prób z dystansu. Obecność 57-latka w Barcelonie może dla młodego piłkarza oznaczać wspaniałą drogę ku ewolucji swojego warsztatu. To kwestia treningu, woli, chęci osiągania celu. Pierwsze efekty już widać. W starciu z Betisem częściej posuwał się w stronę bramki rywala. Widać, że miał apetyt na pokonanie przeciwnika.

Piłkarz świadomy

Jest co poprawiać. W 48 meczach dla Barcelony, podczas 3758 minut gry, pomocnik oddał zaledwie siedem strzałów, z czego pięć celnych. Dwa z nich dały w rezultacie gole. Z tych siedmiu prób, sześć było wykonanych spoza pola karnego, tylko jeden już z terenu szesnastki. W klubowej drużynie strzela najmniej ze wszystkich graczy. Przypomina trochę snajpera, który boi się marnować naboje, woli wypatrywać luk u wroga, a jeszcze chętniej pobierać amunicję ze skrzyni i przekazywać ją asystentowi snajpera.
Gość od przedostatniego podania. W ostatniej ligowej potyczce miał dwie asysty drugiego stopnia. Rzadko więc jego nazwisko pojawia się w jakichkolwiek oficjalnych statystykach. Patrzy na wszystkie dostępne opcje i szybko decyduje, co należy zrobić. Czasami ma się nawet wrażenie, że woli asystować niż strzelić łatwego gola. W jego piłkarskim słowniku nie widnieje słowo “egoizm”.
Ponadto techniczna i taktyczna dojrzałość de Jonga, jak na tak młodą osobę, czyni go potencjalnie kluczowym atutem linii pomocy każdej drużyny, nawet tej na najwyższym poziomie. Głębia technicznych cech pozwala mu chronić i utrzymywać piłkę, wyprzedzać rywala, przejmować posiadanie, w dodatku jest tak samo przekonujący grając na jeden kontakt, jak i na pięć, sześć, zwalniając tempo. Eksperci podkreślają, że to gracz, którego możliwości zachęcają do zaangażowania go we wszystkich strefach boiska: od fazy przygotowania akcji od tyłu, poprzez fazę kreatywną na połowie przeciwnika, aż do ostatniej strefy, gdzie zagrywa się kończące piłki.
Jednak to gole i asysty wyglądają w życiorysie każdego piłkarza najlepiej, nawet u takiego, który nie uchodzi za napastnika. De Jong niedawno przeanalizował swój pierwszy sezon dla Barcelony i przyznał sobie ocenę 5,5/6 w dziesięciostopniowej skali.
- Grałem sporo, ale powinienem wnieść trochę więcej dla drużyny. Nie sądzę, żebym rozegrał wiele złych meczów, ale tylko w kilku naprawdę się wyróżniałem. To zbyt płaski poziom, zbyt płaski - ocenił się samokrytycznie.

Ciągle się uczy

Wyjaśnienie tego rozczarowującego sezonu? Frenkie, którego Ajax sprzedał za 86 milionów euro, w zeszłym roku grał głównie na nowej pozycji. Podczas, gdy w Amsterdamie był niekwestionowanym defensywnym pomocnikiem, w Katalonii jego dawny trener Ernesto Valverde oraz następca Quique Setien rozrzucali go po całej drugiej linii, albo ustawiali po lewej stronie boiska.
- W reprezentacji jestem pierwszym pomocnikiem, w Barcelonie musiałem często dłużej czekać na futbolówkę, a w mojej naturze leży to, że muszę jej szukać, zdobywać ją - zauważał kadrowicz Oranje.
Wynikało to z jednej rzeczy. W klubie za Valverde i Setiena było miejsce tylko dla jednej “szóstki”. I od lat miejsce to zajmował Sergio Busquets, który został mistrzem świata i Europy z Hiszpanią, a z Barcą trzykrotnie wygrywał Ligę Mistrzów. Czego Holender nauczył się od “bossa” Sergio?
- Dla mnie to najbardziej opanowany pomocnik na świecie - mówi z podziwem. - Jeśli spojrzysz na niego, właściwie wszystko robi dobrze. Wielu ludzi go nie docenia, a zawsze ustawia się we właściwym miejscu, dużo biega - mimo że tego się nie zauważa - i często znajduje się pomiędzy liniami. Nie wyróżnia się na tle gwiazd, ale to kategoria światowa, trudno sobie wyobrazić Barcelonę bez niego - dodaje de Jong.
Choć rozpływa się w komplementach dla Busquetsa, to hiszpańska prasa z uznaniem recenzowała właśnie jego występy. “Płuca drużyny” - pisał dziennik “AS”. “Jasnowidzący reprezentant Holandii” - wtórowało “Mundo Deportivo”. On sam jednak pozostaje niewzruszony na superlatywy, argumentując, że w dzisiejszych czasach bardzo niewielu przedstawicieli mediów ogląda mecz “po cichu” i potrafi przeanalizować grę na chłodno i naprawdę obiektywnie.
- Nie interesują mnie ani pochwały, ani krytyka. Wiem aż za dobrze jak wypadłem, co źle zrobiłem i co powinienem poprawić - twierdzi de Jong.
W reprezentacji Franka de Boera ma zagwarantowane miejsce. To jedna z najważniejszych postaci w grupie nowego selekcjonera, który otrzymał ofertę pracy po Ronaldzie Koemanie. Koledzy z kadry wprost uwielbiają zawodnika Barcelony. Według Memphisa Depaya, gra z Frenkiem to czysta przyjemność.
- Znajduje mnie bardzo często. Fantastyczny gracz. Jego technika, drybling… Potrafi wszystko. Tylko musi zacząć wreszcie strzelać, mówię mu to często - zdradza napastnik Lyonu, o którego latem starała się, a jakże, “Duma Katalonii”.
Więcej strzelać, próbować. Twarde liczby muszą wzrosnąć. De Jong o tym wie i możemy być pewni, że rozpoczął już nad tym pracę. Oby efekty było widać dopiero po przerwie reprezentacyjnej. Polaków mógłby jeszcze oszczędzić.

Przeczytaj również