"Nie możemy się zgodzić, by zawodnik nas szantażował". PRIME MME ukarze swojego zawodnika

W sobotni wieczór odbyła się gala organizowana przez federację PRIME MMA. Kibice zgromadzeni na hali we Wrocławiu obejrzeli o jedną walkę mniej, niż początkowo planowano.
Zorganizowana podczas ubiegłego weekendu gada PRIME MMA cieszyła się dużym zainteresowaniem ze strony kibiców. Na sobotniej karcie walk znalazły się m.in. starcia Ewy Piątkowskiej z Adrianem "Puszbarberem" Salwą czy pojedynek Jacka Murańskiego z Pawłem Jóźwiakiem.
Mianem jednej z najciekawszych konfrontacji określono z kolei potencjalną walkę Łukasza "Magicala Juniora" Malankowskiego z Adrianem Ciosem. Finalnie pojedynek ten nie doszedł do skutku, gdyż jeden z zawodników opuścił obiekt.
Jeszcze przed zakończeniem gali na profilach PRIME MMA pojawiło się oświadczenie. Włodarze tej organizacji opisali przyczyny zmian na karcie walk.
- Na moment przed walką Adrian Cios postanowił renegocjować warunku kontraktu, mimo podpisanej i obowiązującej umowy. Zawodnik poinformował federację, że nie wyjdzie do pojedynku, jeśli nie zostaną wprowadzone zmiany w kontrakcie - napisano w oświadczeniu.
- Podsumowując, nie dojdzie do pojedynku Adriana Ciosa z Magicalem Jr. Federacja w najbliższych dniach podejmie stosowne kroki prawne co do zaistniałej sytuacji oraz rażącego naruszenia warunków kontraktu przez zawodnika - dodano.
Zgodnie z oczekiwaniami działacze freakowej organizacji wyciągną konsekwencje wobec zachowania zawodnika. W wywiadzie udzielonym dla portalu „MMA.PL” informacje na ten temat potwierdził prezes PRIME MMA, Tomasz Bezrąk.
- Adrian Cios zawołał mnie przed swoją walką i chciał renegocjować swój kontrakt na kolanie, nie mogłem się na to zgodzić. Jeszcze raz zaznaczę, że Adrian sam opuścił obiekt. Próbował postawić federacje pod ścianą, podsuwając nowy kontrakt do podpisania w szatni. My jako federacja nie możemy się na coś takiego zgodzić, żeby zawodnik nas szantażował. Dobrowolnie opuścił halę - powiedział włodarz federacji.