Polak przegrał przez sędziów? "Chcieli zabrać pas i to zrobili"

W sobotę Mateusz Tryc przegrał z Arturem Reisem na gali boksu w Chemnitz i stracił tytuł mistrza Europy kategorii półciężkiej federacji WBO. Sztab pięściarza twierdzi, że ten padł ofiarą oszustwa.
Pod koniec kwietnia Mateusz Tryc sprawił sporą niespodziankę i pokonał Nicka Hanniga, sięgając tym samym po tytuł mistrza Europy w organizacji WBO. Jego panowanie trwało jednak zaledwie pół roku.
Podczas ubiegłego weekendu 34-latek znów wszedł do ringu. Tym razem wystąpił na gali w Chemnitz, gdzie jego rywalem był inny Niemiec, Artur Reis. Od początku starcie to było naprawdę wyrównane.
Po dziesięciu rundach o losach pojedynku musieli decydować sędziowie. Jeden z nich wskazał na Polaka, punktując 96:94. Inne zdanie miała pozostała dwójka arbitrów. Punktacje 96:94 i 97:93 na korzyść Reisa sprawiły, że to Niemiec sięgnął po triumf i tytuł mistrza Europy WBO.
Tryc oraz jego sztab nie zgadzają się jednak z werdyktem zespołu sędziowskiego. Na ich profilach w mediach społecznościowych pojawiły się zastrzeżenie pracy niemieckich arbitrów.
- Oglądając powtórki z kamery spod ringu, no niestety, ale ja tej walki nie przegrałem. Zobaczymy, jak dalej potoczą się losy. Może dostanę rewanż, chociaż będzie ciężko, bo na miejscu Artura bym tego nie brał. On walczył o przetrwanie, ja o wygraną - przyznał reprezentant Polski.
- Moim zdaniem wygrał 6 z 10 rund. Werdykt był kontrowersyjny, trochę nas zaskoczył, choć spodziewałem się, że jeśli nie znokautuje przeciwnika, to raczej nie wróci z pasem. I tak też się stało. Niemcy chcieli nam ten pas zabrać i zrobili to - skwitował trener, Hubert Migaczew.
Szkoleniowiec podkreśla, że niedopatrzeniem organizatorów było złożenie zespołu sędziowskiego z trzech Niemców, czyli rodaków Reisa. W najbliższym czasie Migaczew zamierza złożyć do federacji WBO oficjalną skargę. Celem sztabu jest unieważnienie wyniku walki lub doprowadzenie do rewanżu.