Polak zapadł w śpiączkę po brutalnym nokaucie. Aż ciężko uwierzyć, co planuje w przyszłości

Pod koniec listopada Michał Soczyński doznał nokautu w starciu z Ramazanem Muslimowem. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki. Mimo to pięściarz nie zamierza jeszcze kończyć kariery.
Nie tak miała wyglądać walka Michała Soczyńskiego z Ramazanem Muslimowem podczas gali w Chełmie. W siódmej rundzie brutalnym nokautem popisał się Ukrainiec, który sięgnął po triumf.
Obrażenia odniesione przez Polaka okazały się na tyle poważne, że musiał zostać przewieziony do szpitala w Lublinie. Na miejscu lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Ze względu na to, że jego stan szybko się poprawił, po trzech dniach zaczął samodzielnie funkcjonować. W rozmowie z Interią ujawnił swoje plany.
- Nic nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Obudziłem się po dwóch dniach na OIOM-ie w szpitalu w Lublinie. Chcę podkreślić i podziękować za super opiekę, którą miałem. Można powiedzieć, że do wtorku 25 listopada byłem "wycięty" i niewiele pamiętam - powiedział.
Wygląda na to, że mimo groźnego zajścia Soczyński nie planuje schodzić ze sceny. Jeśli badania nie wykażą niepokojących sygnałów, polski pięściarz zamierza wznowić treningi i znów wejść do ringu.
- Na razie numerem jeden jest moje zdrowie. Jeżeli dojdę do stuprocentowej sprawności pod tym względem i badania potwierdzą, że nie mam żadnego ubytku, to nawet nie będę się zastanawiał. W takiej sytuacji wracam, że tak powiem, z podwójną sił - przyznał zawodnik.
- Jednak, jak mówię, o wszystkim zdecyduje mój stan. Muszę to zrobić dla rodziny i moich dzieci, czyli tyle co narodzonego synka i 1,5-rocznej córki. Wystarczy, że w ringu jestem gotowy na wszystko. Więc zanim ponownie wejdę, muszę mieć pewność, że jestem w pełni sił - dodał.
Ostatnia walka z Ramazanem Muslimowem była dla Michała Soczyńskiego jego pierwszą porażką w karierze. Wcześniej zanotował aż 11 zwycięstw z rzędu, pokonując m.in. Mariano Angela Gudino.