Promotor uderza w Borka. Poszło o Adamka. "Gdyby go szanował"
Tomasz Adamek poniósł druzgocącą porażkę na Fame MMA. Ostrych słów pod adresem słynnego pięściarza oraz jego współpracownika, Mateusza Borka, nie szczędził promotor Andrzej Wasilewski.
W ubiegłą sobotę odbyła się gala Fame MMA 27. Swój trzeci występ w tej organizacji zanotował Tomasz Adamek. W poprzednich starciach pokonał Patryka "Bandurę" Bandurskiego i Kasjusza "Don Kasjo" Życińskiego. Jego wspaniała seria szybko dobiegła końca.
Na drodze byłego mistrza świata w boksie stanął Roberto Soldić. Chorwat znokautował "Górala" tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony. Piekielne mocne uderzenia lewą ręką powaliły pięściarza na deski.
Powrót Adamka do ringu i zawarcie kontraktu z Fame MMA wywołało oburzenie w środowisku pięściarskim. W rozmowie z kanałem Ring Polska dosadnie skomentował to Andrzej Wasilewski.
- Karierę Adamka trzeba podzielić na dwie części. Tę czysto sportową, która naprawdę dostarczyła kibicom wspaniałych emocji. No i wydarzyła się rzecz, która jest karygodna w sporcie, a szczególnie w sportach walki, czyli na siłę przeciąganie kariery. Jakieś ośmieszające dla samego zawodnika i jego otoczenia wielokrotne powroty na ring. To się najczęściej źle kończy - powiedział słynny promotor.
Wasilewski nie oszczędzał również Mateusza Borka. Znany dziennikarz od lat współpracuje z byłym mistrzem świata w boksie, będąc jego doradcą. Podczas tej współpracy Adamek trafił do Fame MMA.
- Powroty Tomka do ringu były nieszczęsne. Doradza mu od lat Mateusz Borek. Uważam, że to błąd. Gdyby naprawdę szanował Tomasza Adamka, to by go nie wyciągał z powrotem do ring - przyznał.
Wiele wskazuje na to, że sobotnie starcie z Soldiciem było dla "Górala" ostatnim w karierze. Zaraz po pojedynku z Chorwatem przekazał za pośrednictwem internetu, że nie zamierza wracać do oktagonu.