Były polski skoczek oskarża. "Złamano mnie, zniszczono psychicznie. Powinienem być tam gdzie Kamil Stoch"
Łukasz Rutkowski przed laty uważany był za duży talent. Zawodnik nie zrobił jednak takiej kariery, jakiej oczekiwano. Teraz 32-latek twierdzi, że został zniszczony psychicznie. - To był mobbing w wersji hard - wyznał.
Rutkowski to były skoczek narciarski. W styczniu 2008 roku zadebiutował w zawodach Pucharu Świata. Jego kariera rozwijała się do ZIO w Vancouver w 2010 roku. Potem pojawiły się problemy. O szczegółach były zawodnik opowiedział w rozmowie z portalem "Niezalezna.pl".
- Złamano mnie, zniszczono psychicznie. Dlatego boli mnie, kiedy patrzę na skoki chłopaków, bo mam świadomość, że dziś zamiast siedzieć przed telewizorem, powinienem być tam gdzie Kamil. Przecież w mistrzostwach Polski wygrywałem ze Stochem czy Żyłą - oznajmił.
- Miałem zapał, talent i wielką chęć do pracy. Pamiętam, jak w trakcie Igrzysk w Vancouver Adam Małysz powiedział mi: "Łukasz, gdybym tak się pilnował i stosował tak restrykcyjną dietę jak ty, to chyba bym oci*iał..." Odebrałem to jako wielki komplement z ust mistrza. Cóż, widać komuś nie pasowałem... - dodał.
Rutkowski nie zdecydował się jednak wymienić żadnych nazwisk. 32-latek twierdzi, że mogłoby to zaszkodzić jego obecnym interesom. Były skoczek prowadzi klub "Rutkow-Ski". Tam pełni role trenera i prezesa.
- Proszę mi wybaczyć, ale nie podam nazwisk. Nie ze strachu, bo nikogo się nie boję. Mam czyste sumienie. Ci ludzie wciąż jednak funkcjonują w środowisku polskich skoków i nie chcę, by moja wypowiedź odbiła się rykoszetem na młodych zawodnikach, których prowadzę w klubie - zaznaczył.
Rutkowski podkreśla, że mimo upływu lat wciąż czuje urazę z powodu tego, co go spotkało.
- Wszystko zaczęło się od tego, że nie chciałem pracować z psychologiem reprezentacji. Uważałem, że ujawniając nasze rozmowy, złamał kodeks lekarski. Nie chciałem mieć z nim nic wspólnego. Jak się okazało po czasie, miałem rację, bo pięć lat później został wyrzucony z kadry. Ale wtedy, gdy byłem w drużynie, postawiono mnie pod ścianą – albo pracuję z psychologiem, albo mnie nie ma. Czułem się zaszczuty. To był mobbing w wersji hard. Po tym jak mnie potraktowano, zadra pozostała. I będzie we mnie już zawsze - zakończył.